⑥⑤
W sytuacji, w której znajdowała się Camila, można by pomyśleć, że z pewnością poczuję taką emocję, jaką jest smutek.
Nic bardziej mylnego.
Można by wysunąć pochopne wnioski, ponieważ emocjonalny rollercoaster teoretycznie mógłby zahaczyć o tę stację, jednak w praktyce były to złość, zawód, zniesmaczenie oraz wstyd. Na wiele sposobów była zła na swoje rodzeństwo, a przynajmniej tę część, która myślała, że tłumaczenie jej bądź wypowiadanie informacji za Alfę, jest dobrym pomysłem i tak naprawdę to z pewnością pomoże, aby się otworzyła. Skutki były wręcz przeciwne — Camila w krótkim przedziale czasu straciła grunt pod stopami, który był jej prywatnością. Została z niej obdarta przez swoich najbliższych, którzy woleli wpychać się na siłę w jej życie, zamiast zajmować się sobą. Przecież upewniła się, żeby mieli wszystko, więc dlaczego to zrobili bez pomyślenia o tym, jak mogłaby się poczuć?
Zawód odczuła również w kierunku DJ, ale tutaj również pojawiała się Lauren. W dużym stopniu pokładała zbyt duże nadzieje, jak na tamten moment, że Jauregui zareaguje trochę inaczej na jej uczucia. Nie miała co do nich wyczucia z czasem, to prawda, ale nie sądziła, że zostanie w taki sposób odrzucona. Zdawała sobie sprawę, że Lauren żałowała takiego obrotu spraw i wstydziła się własnej reakcji, ale... Po prostu oczekiwała trochę więcej po tym, ile już się znają. Zresztą, po co się oszukiwać? Camila miewała coraz częściej wrażenie, że Lauren była doskonale świadoma tego, że młodsza jest w niej zakochana, ale wolała nie dopuszczać do siebie całkowicie tego faktu. To wydawało się zbyt oczywiste, a sama Cabello nieczęsto bywała dyskretna ze swoją uwagą, reakcjami, a nawet cholernym tonem, jakim mówiła w stronę starszej kobiety.
Zniesmaczenie oraz wstyd na nowo powracał do słów DJ, która z niewiadomych powodów najpierw napierała na to, aby Lauren zdefiniowała się co do związku z Camilą, po czym przestała mieć ku niej jakiekolwiek zaufanie, zapominając przy tym wszystkim o tym, że o pewnych sprawach nie powinna mówić w złości, którą, co najwyżej, powinna czuć osoba zamieszana zaistniałą sytuację między dwoma kobietami. Dinah nie należała do grona wtajemniczonych, dlatego też nie miała prawa wściekać się o coś, o czym nie miała pojęcia — przecież jej siostra niczego nikomu nie powiedziała!
Reasumując, Camili było całkiem ciężko z mieszanką wspomnianych emocji i, tak szczerze, nie mogła w pełni skupić się nad sprawą z Lauren. Potrzebowała drugiej osoby przy sobie, zdążyła to przed sobą przyznać, ale nie wiedziała, do kogo mogłaby się udać. Jauregui napisała jej jedną wiadomość po ich ostatnim spotkaniu, że jakby czegoś potrzebowała, to może śmiało dać znać. To było miłe z jej strony, ale przecież mogłaby nastąpić jakaś niezręczna atmosfera, gdyby Camila się do niej udała, prawda? Były na to wysokie szanse, czyż nie?
Zwlekanie ze znalezieniem odpowiedniej osoby do samego towarzystwa — bo Cabello nie chciała się zwierzać ze swoich rozterek, po prostu nie być tylko sama ze sobą, ponieważ doznawała wrażenia, że zaczyna wariować — zakończyło się w czwartkowego popołudnia, dokładnie pięć dni po ostatniej rozmowie z Lauren oraz kłótni-choć-nie-kłótni ze swoim rodzeństwem.
Brunetka przygryzła zestresowana dolną wargę po użyciu dzwonka i zaczęła przystępować z nogi na nogę. Nie zapowiedziała swojej wizyty, bo chciała dać sobie możliwość ucieczki, czego raczej nie wypadało zrobić, gdyby druga osoba czekała na jej odwiedziny. Chociaż właściwie teraz również już nie wypadało uciekać w popłochu spod drzwi, pozostawiając zdezorientowanego właściciela domu.
Kiedy drzwi ustąpiły, Alfa wzdrygnęła się, zaprzestając przystępować z nogi na nogę i przycisnęła palce do ust, napierając koniuszkami na dolną, wymęczoną od zębów, dolną wargę. Zamrugała kilkukrotnie, nadal czując się dziwnie z okularami na nosie, których przeważnie nie nosiła poza domem, gdy ujrzała znajomą sylwetkę.
Postać, którą zobaczyła zdecydowanie nie była gotowa na czyjąś wizytę, co wywnioskowała po ubraniu — na ciele znajdowały się czarne dresy, bardzo jasne i rażące po oczach różowe skarpetki, obcisły biały t-shirt oraz ogromny kardigan sięgający za połowę ud w szarym kolorze, który sprawiał, że osoba znajdująca się przed brązowymi tęczówkami wydawała się jeszcze drobniejsza niż na co dzień.
— Hej — usłyszała Cabello, wybudzając się w tym samym momencie z niedługiego transu. — Coś się stało? — Znajoma oparła ramię o framugę drzwi, poprawiając przy pomocy wolnej dłoni okulary, które były jeszcze rzadszym widokiem. Camila nie była nawet pewna, czy kiedykolwiek je widziała.
Alfa odchrząknęła cicho, krzyżując ramiona pod piersiami z palcami mocno zaciśniętymi wokół własnych nienapiętych bicepsów. Kolejny, tym razem nieprzyjemny, dreszcz przebiegł przez jej kręgosłup, a nowe scenariusze mówiące o tym, że głupio postąpiła przychodząc akurat tutaj ze wszystkich miejsc, zaczęły zapełniać umysł.
— Camila?
Cabello wzdrygnęła się i rozszerzyła powieki, kiedy ciepła dłoń sięgnęła do szczytu jej lewego ramienia, na nowo chcąc przywrócić świadomość do rzeczywistości.
— Przepraszam — niemal wyszeptała, spoglądając w dół. — Wiem, że nic nie powiedziałam... — Brunetka miała nadzieję, że jej głos nie drżał. Nie ufała swojemu słuchowi. — I wiem, że nie powinnam tutaj być, a-ale...
Zacisnęła mocno powieki, kiedy jej głos wystarczająco dosadnie się załamał, zdradzając słabość, która się w niej tliła. Ze wszystkich sytuacji, z jakimi Camila musiała się zmierzyć, teraz czuła się najbardziej bezsilna i nie wiedziała od czego mogłaby zacząć, aby uzyskać trochę więcej pewności; trochę więcej gruntu pod stopami.
— Może wejdziesz?
Brunetka przełknęła z trudem ślinę na propozycję. Nie była pewna, czy to dobry pomysł, chociaż pierwotnie chciała czyjegoś towarzystwa — tak podświadomie wiedziała, do kogo chce się udać, ale wolała nie dopuszczać do siebie tak wysokiej bierności.
— Nie przyszłam rozmawiać o nas — odpowiedziała na jednym oddechu, zbierając krótkie kiwnięcie głową oraz zdezorientowane spojrzenie. — Ja, umm... To jest...
Dłoń, która nadal znajdowała się na szczycie ramienia Alfy delikatnie pomasowała spięte mięśnie w okolicach szyi, dając namiastkę komfortu.
— Wiem, że nie powinno mnie tu być, ale potrzebuję-potrzebuję przyjaciółki.
Niedługo po tych słowach ciepła dłoń chwyciła jej własną, znacznie chłodniejszą i łagodnie pociągnęła wgłąb domu. Camila znajdowała się w tak dziwnym stanie otępienia, że nie absorbowała tego, co działo się wokół niej, dopóki nie zajęła miejsca na kanapie ze ściągniętymi butami przyciśnięta do boku drugiego ciała, czując jego komfortowe ciepło oraz kojący zapach.
— Przepraszam — wymamrotała Cabello, mrugając kilkukrotnie powiekami po raz drugi i przyswajając do siebie, że miała splątane stopy z inną parą, a jedna z jej dłoni znajdowała się na ciepłym brzuchu, który miarowo się unosił z każdym oddechem.
— Nie przepraszaj — usłyszała cichy głos, na który przymknęła powieki, mimowolnie przysuwając się bliżej, ale z niepowodzeniem, ponieważ jej okulary nienaturalnie się wykrzywiły i zaczęły być niekomfortowe do noszenia w obecnej pozycji. Szybko przypomniała sobie, dlaczego woli soczewki. — Daj mi okulary, odłożę je na stolik.
Chwilowa utrata kontaktu przyprawiła Camilę o kolejną falę niepewności, jednak odłożenie przedmiotu zajęło zaledwie kilka sekund i po powrocie została przyciągnięta w pewniejszy uścisk, pomimo tego, że kobieta, przy której się znajdowała sama wciąż miała swoje na nosie, ale najwyraźniej nie wadziły jej do takiego stopnia, co Cabello, skoro głowę miała ulokowaną znacznie wyżej oraz opartą o poduszki znajdujące się na rozłożonej kanapie w salonie.
— Chcesz o tym porozmawiać? — Pytanie nie było pewne i rozbrzmiało dopiero po dłuższej chwili ciszy między kobietami, którą przerywał lecący serial na Netflixie.
— Nie. Tylko, um, potrzebowałam... Ja...
— Rozumiem — jedna z ciepłych dłoni zaczęła przeczesywać rozpuszczone włosy, sprawiając, że Camila poczuła nagłą senność, która nie pojawiła się od ostatnich pięciu dni. A właściwie to siedmiu, wliczając w to oczekiwanie na Lauren po incydentach, które się między nimi wydarzyły. Teraz wszystko wydawało się wracać na swoje miejsce. — Zawsze możesz do mnie przyjść, nawet jeśli masz wrażenie, że nie powinnaś ze względu na nasze położenie.
— Wiem, że dla wielu osób, w naszej obecnej sytuacji, powinnaś być ostatnią osobą, do której mogłabym przyjść. Przepraszam, jeśli to niezręczne.
— Nie jest niezręczne. Mimo tego, że mamy sporo do...cóż, przemyślenia i omówienia i przed nami jeszcze daleka droga, możesz do mnie przyjść, kiedy potrzebujesz drugiej osoby. Nie zamierzam naciągać cię na rozmowę, ale jeśli leżenie ze mną tutaj ma ci pomóc, a widać, że coś jest bardzo nie tak, to nie mam nic przeciwko, Camz.
Cabello przygryzła wnętrze policzka na pseudonim, którego wydawałoby się, że nie słyszała od wieków.
— Dziękuję — bąknęła cicho.
Lauren uśmiechnęła się nieznacznie, czego młodsza nie mogła zobaczyć, po czym pochyliła łagodnie głowę i ucałowała górną część opalonego czoła, wzdychając cicho po tym, jak Camila próbowała wtulić się w nią bardziej, co nie było taką codziennością.
— Jest w porządku — zapewniła młodszą kobietę. — Jeżeli będziesz potrzebowała rozmowy, jestem tutaj. A jeżeli będziesz chciała po prostu poleżeć przy tym serialu, nadal tutaj jestem.
— Dziękuję — powtórzyła całkowitym szeptem, układając wygodnie policzek przy szyi Jauregui, która bezproblemowo dała jej taką możliwość, nieznacznie unosząc własną głowę, aby mogła porządnie się w nią wtulić i znaleźć komfort, którego nadal szukała w takich drobnostkach. — Jesteś najlepsza.
Jak mogłabym cię nie kochać?
Lauren zacisnęła mocno powieki, mając nadzieję, że często zdradzieckie serce nie przyśpieszy na tyle, aby Camila domyśliła się, że tym razem usłyszała retoryczne pytanie z jej myśli.
Ostatecznie, po kilku długich minutach, młodsza z kobiet wydawała się całkowicie zrelaksować, co było bardzo dobrym znakiem — w takiej wersji Lauren jej jeszcze nie widziała, a wyglądała na niesamowicie zagubioną oraz przestraszoną.
Lauren zajęło kolejne 20 minut zrozumienie, że Camila po prostu usnęła i tylko to było powodem kompletnej ciszy z jej strony. Oczywiście upewniła się, że cienki, ale przyjemnie puszysty w dotyku koc, zakrywa drobne ciało, a sama brunetka z pewnością odpłynęła.
— Nie rozumiem, jak możesz mnie kochać.
———
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top