Korona Z Bluszczu [wiersz]
Uśmiechem swym obnażał kły,
Piękniejszy był, gdy był zły,
A gdy spijał moją krew,
Mgłą zasłaniał mój gniew.
Kto mógł wiedzieć, że mnie więzi?
Piękne plótł wianki z bluszczowych gałęzi,
Na głowę mi wkładał taką koronę.
Obdarzał mnie drucianym tronem.
Na moich dłoniach wycinał krzyże,
Może myśląc, że ich nie widzę.
Pozwolił mi się przykuć do nóg jego,
Dając swemu rosnąć ego.
Dawał mi myśleć, że moja jest władza
I że jemu to nie przeszkadza.
Pozwolił mi być na każde jego skinienie,
Mówił, że w kogoś lepszego się zmienię.
Lecz gdy już parzyła z bluszczu korona,
A moja dusza zaczęła konać,
Czas było rozkuć łańcuchy,
Wyzbyć się bezzasadnej skruchy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top