1. Masz przy sobie magazyn "Jak Radzić Sobie Z Rozwodem".
-Przepraszam! Ale co do cholery w moim gabinecie robi jakiś cywil?! - krzyczy kobieta w fartuchu.
-Wypraszam sobie! W wieku 21 lat byłam agentem NASA! A teraz przez tych idiotów w kapturach pracuje w Congnito inc! - krzycze ze złością i podnosząc się z kolan.
-A tak? To udowodnij! - nakazuje dziewczyna.
-Prezydent to robot, twój stary jest pijany, Avril Lavigne została podmieniona na klona w 2003 a on jest białym hetero mężczyzną (wskazuję na mężczyzne). A i ci z cieni to na pewno nie ludzie. - udowadniam kobiecie a ona tylko przytakuje.
-Ta to ma jakiś sens, ale co robisz w moim laboratorium? - pyta się kobieta podchodząc do mnie z mężczyzną.
-Zostałam tutaj chyba wessana przez rure. Przed chwilą rozmawiałam z tymi szatanami i miałam do wyboru albo śmierć albo pracę tutaj.- wyjaśniam dla nieznajomej.
-Mogłaś wybrać śmierć. - mówi bez uczuć dziewczyna.
-Teraz też tak myślę. - zaczynam się rozglądać po pomieszczeniu.
-Ehh dwaj nowi. Jestem Reagan a to jest Brett. On też jest nowy. Czekaj chwilę. - dziewczyna wyciąga telefon i dzwoni do kogoś.
-Hej! Jestem Brett Hand a ty? - pyta się chłopak idąc w moją strone a po chwili się zatrzymując.
-Lilith Holmes. Była detektywka. Niech zgadne nigdy w życiu nie ruszałeś kokainy czy marichuany i byłeś w każdym bractwie? - pytam się z przekonaniem a chłopak tylko uśmiecha się szczerzej.
-Tak, z kąd wiedziałaś? - odpowiada pytaniem na pytanie.
-Byłam kiedyś w takim towarzy-- nie mogę dokończyć bo rozmowa Reagan z kimś po dugiej stronie telefonu staje się głośniejsza.
-Jak to ma być w moim team'ie? Tak dwóch na raz?! Co z tego że nie dali ci wyboru? Ehhh no dobra. - rozłącza się Reagan z westchnieniem.
-Lilith, jesteś zatrudniona. - mówi wieści Reagan.
-Jej! Będziemy razem pracować! Mogę do ciebie mówić Holm? - krzyczy z entuzjazmem a ja tylko kręce głową na tak.
-Dobra, Holmes idź do reszty naszej grupy. Najpierw w prosto a gdy usłyszysz piosenke "Pround of being an American" to to jest te pomieszczenie.- mówi Reagan a ja wychodzę z laboratorium żegnając się z nimi.
Nie usłyszałam żadnej takiej piosenki, ale usłyszałam strzelanie i wulgaryzmy więc pomyślałam że to to i wszedłam. Zobaczyłam stół w kształcie trójkąta i przy nim dwóch ludzi, wielkiego gadającego grzyba i jakąś krzyżówke człowieka z chyba wielorybem.
-No co mi zrobisz, Gigi? - pyta się jakiś wielgachny grzyb kobiety po drugiej stronie stołu.
-Ty cholerny kosmito! - krzyczy kobieta. Po innej stronie trójkątnego stołu jakiś koreańczyk wciągał nosem jakiś narkotyk a przy mnie stał pan krzyżowka.
-A ty to kto!? - krzyczy hybryda.
-Lilith Holmes. Jeśli dobrze trafiłam będziemy ze sobą współpracować.- odpowiadam zgodnie z prawdą.
-Uuuuu. Kochanie jesteś jakimś krewnym tamtego detektywa Holmsa? - pyta się kobieta zapominając o grzybie.
-Ale wy wiecie że Sherlock Holmes to tak na prawdę postać fikcyjna? - pytam się a ich wryło w podłoge.
-Co to nie możliwe! - krzyczy grzyb.
-Dobra już wyjaśniliśmy sobie jak głupi oni są może się przedstawimy. Jestem Gigi. Manipulantka medii społecznościowych i takie inne. - mówi kobieta poprawiając włosy z dumą.
-Jestem Myc. Nie pytaj która z moich macek jest fiutem. - mówi grzyb.
-Każda. - mówie przekonana.
-Z kąd wiesz? - pyta się.
-Z każdej teraz ci coś leci. - odpowiadam próbując nie zwymiotować.
-Jestem Andree biol-chemista. - mówi pół koreańczyk.
-Ta czyli seksoholik. - mówie a on tylko się uśmiecha.
-Skąd wiedziałaś? - pyta się chłopak a ja też się uśmiecham.
-Zgaduje. - udaje że nie widze w jego kieszeni 5 zużytych prezerwatyw.
-Jestem Glenn. Pierwszy żółnierz pół delfin pół człowiek. Oddałem swoje ciało ojczyźnie! I jestem z tego dumny! - krzyczy Glenn wstając i salutując.
- Ciesze się. Jesteś rozwiedziony? - pytam się Glenna.
-Tak, skąd wiedziałaś? - pyta się hybryda opuszczając swoje ręce z salutowania.
-Masz przy sobie magazyn "Jak radzić sobie z rozwodem".- odpowiadam a on tylko chowa magazyn i się trochę czerwieni.
-To ty z Gigi przeliżecie się czy co? - pyta się grzyb mnie i Gigi.
-ŻE CO KUR-
TIME SKIP DO OBIADU.
Opowiem wam co się działo do teh chwili. Po tym jak poszliśmy na lunch to poznaliśmy Bretta. Fajny gość. Niewiadomo dlaczego Reagan usiadła przy innym stoliku a żeby podlizać się jej usiadłam koło niej a ona nie zwracała na mnie uwagii tylko gapiła się w reszte nadszego teamu.
-Oh jak dobrze że tu jesteś. Poziom atrakcyjności w biurze wzrósł o 30%. Gigi PR i manipulacja mediami. Wymyśliłam selfiki żeby ludzie się sami szpiegowali. To jest Glenn półdelfin jak widać. - mówi Gigi przedstawiając Glenna.
-I dumny z tego! Jako pierwszy półdelfini żołnierz. Oddałem swoje DNA ojczyźnie. Mam teraz siłę i inteligencje delfina. - mówi dumnie Glenn żeby po chwili zachowywać się jak goryl a nie delfin.
Delfiny są okropne. Delfiny którzy mają panisy gwałcą delfiny płci pięknej. Składają się w gangi żeby razem je gwałcić. Męskie delfiny najczęściej zabijają swoich synów bo są o nich zazdrośni. Można też zauważyć jak delfiny masturbują się o skałę. Jeśli będziesz tonąć to delfiny albo by cię zgwałciły albo zignorowały.
Nienawidze ich.
-Hej Reagan. Dlaczego jesteś tak wkurwiona na Bretta? Przecież on jest hot. - pytam się Reagan z ciekawością.
-Wiesz dlaczego?! Całe moje życie pracowałam i starałam się o te posade a on dostał ją tylko dlatego bo jest białym dobrze wyglądającym potakiwaczem! - krzyczy Reagan.
-Ktoś tu się czuje zagrożony. - mówi Myc przykładając macke do głowy Reagan a one ją odtrąca.
-Kazałabym ci żreć gówno, ale nie wiem może twój gatunek to lubi. Może lubisz żreć gówno. Kto wie?. - mówi Reagan z wściekłością.
-Słuchaj ślicznotko wiem, że łączy nas takie "zejdą się czy nie"...- mówi Myc.
-Wcale nie. - mówi Reagan.
-Oczywiście że nie. - dodaję.
-Dbam o ciebie. Możemy zawrzeć sojusz. Mogę wsypać mu do kawy trutki. Zaaranżować wypadek. Co ty na to? - pyta się jej Myc.
CZY O WŁAŚNIE PROPONUJE JEJ POPEŁNIENIE PRZEZTĘPSTWA?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top