29 września

Wybacz że nie pisałam. Po prostu nie działo się nic, co wniosłoby coś do mojej historii. Nie chcę cię przecież zanudzać bzdetami typu "dziś dostałam kolejną 4 z chemii", bo nie oto tu chodzi. Tak jak już wspomniałam, nie działo się nic. Aż do dzisiaj. Przez ten miesiąc ja i Owen zacieśnialiśmy nasze więzi przyjaźni. Po lekcjach chodziliśmy do biblioteki miejskiej, na lody do cukierni, a wieczorami oglądaliśmy gwiazdy. Było wspaniale. Coraz mniej czasu spędzałam z dziewczynami, aż któregoś dnia usunęły mnie z grupy na messengerze. Nie byłam jakoś bardzo zrozpaczona, ale trochę mnie to zabolało. Ja im nie wypominałam ich randek z facetami. Ale dokonałam wyboru. I właśnie dzisiaj, kiedy oglądaliśmy wspólnie deszcz komet, utwierdziłam się w przekonaniu, że wybrałam słusznie. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, o życiu, o książkach i o naszej klasie. Kiedy z nieba poleciały świetliste smugi, zapytał mnie, jakie mam marzenia. Sam marzy o skończeniu studiów archeologicznych i wyjechaniu do Egiptu. Odpowiedziałam mu, że o miłości. Wtedy popatrzył na mnie tymi swoimi mądrymi oczami i pocałował mnie. Byłam w szoku. Nigdy wcześniej, nie wysyłał mi sygnałów, że mu się podobam. A poza tym, przecież powód numer dwa temu zaprzeczał! No cóż. Po tym wieczorze, staliśmy się parą. Więc mój kochany... chyba jednak cię porzucę. Miałam tu opisać historię przyszłej samobójczyni, a nie szczęśliwej zakochanej pary. Zatem, żegnaj.

Na zawsze Twoja,
Mia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top