Przysługa
Tak jak obiecałam będzie się pojawiał jeden rozdział na miesiąc, więc oto oddaję w wasze rączki rozdział, za który mam zamiar wykupić sobie wybaczenie za "Nie wszystko w życiu jest przewidywalne...".
Tak więc życzę miłego czytania. :-* Szczególnie Tobie @Trollek28
Naruto
- Ty gówniarzu! - Darł się Danzo. Nienawidziłem tego człowieka. Jedyne co robił to starał się mnie zgnoić. tłuk mnie i wrzeszczał. Za co? Za to, że spóźniłem się o dwie minuty. Strzelił mi w twarz. Wylądowałem na ziemi.
- Au! - Pisnąłem kiedy poczułem ziemię.
- Nie piszcz cieniasie!!! - Oberwałem mocnego kopniaka w brzuch. Zwinąłem się z bólu. - Gdyby Twoja matka żyła nie musiałbym Cię tu trzymać skurwielu!! Ale ta kurwa zdechła!
- Nie mów tak o niej! - Krzyknąłem broniąc honoru matki. Spojrzał na mnie wściekle.
- Jak śmiesz podnosić na mnie głos!! - Wydarł się, po czym zaczął mnie okładać bez opamiętania. Sam nie wiem ile razy, ale bolało jak cholera. Widok rozcierał mi się przed oczami. Ten morderca mnie wykończy.
Sasuke
Wróciłem do domu i rzuciłem plecak w kąt. Przebrałem się w dresy i jakąś luźną koszulkę. Walnąłem się na łóżko. Włożyłem słuchawki do uszu i zająłem się lekcjami. Nie zajęło mi to dużo czasu. Kiedy już skończyłem się tłuc z obowiązkami wyszedłem pobiegać. W końcu trzeba o siebie dbać. Biegałem już od piętnastu minut kiedy to...
- Hej Sasuke! - Usłyszałem czyjś głos. Obróciłem się za siebie.
- Siema Deidara! - Zawołałem. - Co jest? - Zapytałem.
- A nic... Tak przechodziłem, no i Cię zobaczyłem, no i tak jakoś wyszło. - Mruknął.
- Aha.
- No, ale skoro już jesteś, to idziesz wieczorem do klubu?
- Ta czemu nie? - Zaśmiałem się. - W sumie nie mam nic lepszego do roboty. Jakaś okazja?
- Nie. Tak po prostu. Pogadać, popić i wrócić najebanym do domów. - Roześmiał się chłopak.
- No spoczko. To o której?
- O 20! Do zobaczenia! - Zawołał i pomachał mi. Odmachałem mu, a kiedy zniknął z mojego pola widzenia włożyłem słuchawki z powrotem do uszu. Włączyłem muzykę i pobiegłem dalej. Leciała akurat jedna z moich ulubionych piosenek.
- Your life can end inside in a moment...~ It slips by the more you try to hold it...~ It's alright...~ Cause' everybody knows it...~ Life's like a trigger when you pull it...~ Like a bullet...~ Bang!~ Bang!~ Bang!~ - (Dop. Aut. Piosenka w mediach u góry ^) Mruczałem sobie tekst pod nosem.
Naruto
Leżałem na ziemi jeszcze długo po tym jak mój ojczym zniknął. Zwijałem się z bólu i dosłownie płakałem. Zdarzało mi się to coraz częściej. Miałem już dość i fizycznie i psychicznie. Bolało mnie dosłownie wszystko. W końcu wstałem. Ledwo trzymałem się na nogach. Trochę rozmazywał mi się widok przed oczami, jednak nie mogłem mu dać tak sobą pomiatać.
- Wyniosę się stąd... Już więcej mnie nie zobaczy... - Mruknąłem zachrypniętym głosem. - Tylko do kąt pójdę? Nie mam gdzie uciec... Nie będę przecież mieszkał na ulicy... - Wszedłem do łazienki i zrzuciłem z siebie ciuchy. Wszedłem pod prysznic. Odkręciłem wodę, usiadłem pod ścianą i zacząłem płakać. Czułem się taki bezradny. Taki żałosny. Nie mogłem uwierzyć, że to mi się przytrafiło. Jeszcze niecały rok temu żyła moja mama. Moje życie było całkiem normalne. A teraz..? Teraz to było jakieś piekło. - Co ja mam zrobić..? - Jęknąłem. - Jak ja mam sobie poradzić..? - Moje życie zostało rozwalone przez jedną osobę. Przez tego cholernego cwela Danzo. Mojego ojczyma. Jak to się stało? Pewnego dnia znalazł mnie na ulicy. Wziął mnie do siebie i zaopiekował się mną. W ów czas pomyślałem, że jest najwspanialszą osobą pod słońcem... Ale teraz? Teraz był potworem. Tłuk mnie. Znęcał się. Czasami wykorzystywał seksualnie. Jak to się mogło stać? Jak ja mogłem uwierzyć w to, że na tym świecie żyją dobrzy ludzie? - Jak ja mogłem być taki naiwny..? Jak..? - Jęknąłem. - Jak..? - Po paru minutach wyszedłem z pod prysznica. Ubrałem się i walnąłem się na łóżku. Wyjąłem komórkę i zacząłem z pisać ze znajomymi.
Sasuke
Wróciłem do domu. Wszedłem do łazienki wybrałem ciuchy na wieczór. Rozebrałem się i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem się i opuściłem pomieszczeni. Do wieczora zostało mi jeszcze trochę czasu. Nie zastanawiałem się do kąt się wybieramy, bo byłem tego pewien. W końcu mieliśmy tylko jeden nasz ukochany klub. Pewnie zwoła całą paczkę i będziemy się bawić jak zwykle. Usiadłem przed kompem i odpaliłem jakąś grę. Siedziałem tak do póki nie wybiła dziewiętnasta.
- Wychodzę! - Krzyknąłem. - Wrócę, kiedy będzie mi się podobało! - Póki miałem dobre oceny mogłem wychodzić na ile mi się podobało i kiedy mi się podobało. W końcu nie szkodziłem idealnemu imieniu klanu Uchiha. Wyszedłem z domu i udałem się do klubu.
- Siema Sas! - Usłyszałem głos Aoki'ego.
- Siema Stary! - Tak jak myślałem Dei was ściągnął.
- Pewniak. - Zachichotał Deidara. - Czekamy na Rio.
- Jezu... Stracimy całą imprezę. Zanim Rayuuga przyjdzie będzie ranek!
- Nie przesadzaj! - Zawołał Aoki.
- Nie przesadzam.
- No dobra może i masz rację. - Mruknął Dei.
- To na kogo jeszcze czekamy? - Zapytałem.
- Na Kaja i na Sasori'ego.
- No dobra. Na nich się może doczekamy. - Mruknąłem. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- A no i może jeszcze Naya przyjdzie.
- O, a co to za okazja, że nasza gwiazdka się pojawi?
- A ja wiem? - Wzruszył ramionami Dei. - Powiedziała, że wpadnie. Rozejrzałem się i zobaczyłem osobę, której najmniej bym się tu spodziewał. Był to Naruto. On również na mnie patrzył. Kiedy się do niego odwróciłem zaczął iść w moim kierunku. Mało mu dzisiaj było.
- S-Sasuke... - Zaczął. - Możemy pogadać? - Spytał. Aoki i Dei od razu na niego spojrzeli.
- Kto to? - Zapytali jednocześnie.
- Kolega ze szkoły. - Mruknąłem. - Zaczekajcie zaraz wracam. - Poszedłem przed siebie a blondyn udał się za mną. - Co jest? - Zapytałem spokojnym tonem.
- M-mogę u Ciebie przenocować..? - Pisnął.
- A co Ty nagle swojej paczki nie masz? - Zapytałem.
- Mam... Ale nie mogę ich o to poprosić...
- A chociaż dowiem się dlaczego?
- Ymm... Pokłóciłem się z ojczymem... - Szepnął. - I jest na mnie wściekły... - Spojrzałem na niego delikatnie zaskoczony.
- W porządku... - Mruknąłem. - Czyli z imprezy nici. No dobra to chociaż ich uprzedzę.
- Dziękuję... - Szepnął. Poszliśmy do moich kolegów.
- Słuchajcie chłopaki dzisiaj musicie się bawić beze mnie, ale obiecuję, że następnym razem wam to wynagrodzę.
- Myhym... - Mruknął Dei.
- Spoko. - Dodał Aoki.
- Dzięki! Po prostu was kocham! - Zawołałem. - Chodź Naruto. - Zwróciłem się do blondyna. Skinął głową. Całą drogę pokonaliśmy w ciszy, bo i nie mieliśmy o czym gadać. Wpuściłem go do siebie do domu.
- Na prawdę dziękuję... - Szepnął.
- Shhh... - Mruknąłem. - Jeszcze ktoś śpi i go obudzisz. Skinął głową, Potrwożyłem mu drzwi do swojego pokoju. - Wchodź. - Zajrzałem do szafy i rzuciłem w niego swoją bluzką. - Tam masz łazienkę. Łóżko jest do Twojej dyspozycji. Coś jeszcze?
- Ym... A Ty?
- Co ja?
- Gdzie śpisz?
- Nie interesuj się. To, że Ci pomogę nie czyni nas przyjaciółmi. Po prostu bierz co dają.
Naruto
Nie sądziłem, że weźmie mnie do siebie do domu. Wszedłem do łazienki i przebrałem się. Jego bluzka była na mnie trochę za długa. Wyszedłem z łazienki. Wślizgnąłem się do łóżka. Sasuke podszedł do niego.
- Wszystko na pewno w porządku? - Zapytał.
- Myh... Myhym... - Jęknąłem, po czym rzuciłem mu się na szyję. - Dziękuję... - Szepnąłem.
- Luz. - Odpowiedział. Tej nocy po raz pierwszy od tak dawna spałem dobrze i czułem się bezpieczny.
SasuNaru przytulas... To takie słodkie... *Piszczy* ^
Mam nadzieję, że się podobało! Do zobaczenia! Następny w grudniu! Paaa! *Macha*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top