Tajemnice
Fioletowowłosa stała przed wielką tablicą. Były na niej zdjęcia dwóch przestępców... Morderców, którzy byli poszukiwani w USA. Dookoła było pełno żółtych karteczek, które były dodatkowo przypięte pinezkami. Ostatni raz widziano ich zanim Kira zaczął zabijać. Później rozpłynęli się niczym mgła. Zero wieści, przestępstw czy obecności. Nie licząc jej sytuacji.
- Dwóch Amerykanów - powiedziała pod nosem i miała w głowie tylko jedną myśl. Musiała dowiedzieć się, czy to prawda. I tak za długo to ciągła. Odetchnęła i wyciągnęła małe pudełko z wersalki. Był w nim pistolet od Ryugi. Nie znała się na nich, ale wiedziała, że byle czego nie dałbym jej. Do tego znalazł strzelnicę, na której mogła spokojnie poćwiczyć. Spojrzała na telefon. Znów sms od Tima. Odpisała, że nie ma dziś czasu i przebrała się. Jeśli miała rację. Ktoś powinien ją śledzić, gdy tylko wyjdzie z domu. Założyła bluzę z kapturem i zegarek. Musiała znać czas i miejsce. Nie miała zamiaru ryzykować z zerkaniem na telefon. Wyszła z domu kilkanaście minut później i skierowała kroki w stronę parku. Chciała mieć zarazem otwarty teren, ale dać jemu lub im szansę na schowanie się.
Stanęła i wybrała jego numer. Musiała czekać dłuższy czas zanim oddzwonił.
- Jesteś już sam, czy nadal na uwięzi? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Nie śpię z nim w jednym łóżku, jeśli o to pytasz - usłyszała jego głos. - Powiesz o co chodzi.
- Czemu dałeś mi te informacje?
- A nie chciałaś wiedzieć, kto cię śledził?
- Wiesz kim on jest, prawda? - spytała i usłyszała szelest za sobą.
- Nie. FBI nie dało mi tej sprawy. Tylko dzięki znajomością udało mi się to zdobyć.
- Nie ma tam nic konkretnego. Żadnych informacji, które doprowadziłyby mnie do tej osoby.
- Czyli to zasadzka na nich - westchnął. - Liczę, że się nie przeliczyłaś.
- Jeśli mam rację, to stoją teraz za drzewami, a przynajmniej jeden z nich. - Obróciła się.
- Nie szalej i masz przyjechać jutro.
- I tak nie będziesz mógł ze mną swobodnie porozmawiać.
- Znajdę sposób. - Rozłączył się, a dziewczyna schowała telefon.
- Hoodie, tak? - spytała głośno idąc w stronę drzew. - Zaczyna mnie wkurzać to, że łazisz za mną bez powodu. - Stanęła słysząc odgłos kroków z innej strony. Przeniosła spojrzenie w tamtą stronę i zobaczyła drugą postać. Kojarzyła ją z fotografii. Rozmazanych, niewyraźnych lub zrobionych w ciemnościach, ale była pewna, że to on. - A ty, to Masky. - Uniosła kąciki ust zwracając się do niego po angielsku. - Daleko od domu was wywiało. - Nie odpowiedział. Stał i mierzył ją spojrzeniem. Oceniał swoje szanse? Ruszył w jej stronę. Nie myśląc długo wyciągnęła broń i wycelowała w niego. - I tam zostań - zaśmiała się. - Musiałam przekonać się na własne oczy, że to wy. - Z daleka można było usłyszeć syrenę policyjną. - I co teraz zrobisz? - Patrzyła prosto na niego. - Zaatakujesz? Uciekniesz? Kto skrywa się pod tą maską? Morderca, czy tchórz? - Zobaczyła jak zaciska pięści. - Czyli mnie rozumiesz. Łatwo cię złamać. - Postać w białej masce i skórzanej kurtce wyciągnęła nóż. Ruszyła pewnie w jej stronę. - Błąd - powiedziała pod nosem i wymierzyła mu w nogi. Cofnął się i przychylił głowę w bok. - Są coraz bliżej, słyszysz? - spytała, gdy syreny były już dość głośne. Zaraz tu będą. Jak myślisz, deportują cię, czy oddadzą na łaskę Kiry?
- Hotaru!!! - krzyk Aihary rozniósł się po okolicy. Dziewczyna przeniosła spojrzenie w bok na ułamek sekundy, a mężczyzna zbiegł wtedy między drzewa.
- Że też musiałeś krzyczeć - westchnęła i zablokowała broń. Schowała ją za paskiem spodni na plecach i zakryła bluzą. - Tu jestem! - Podniosła rękę, gdy zobaczyła mężczyznę. Ten podbiegł do niej i stanął dysząc ciężko. - Średnio z kondycją, co?
- Ty mała... - Zobaczył jej uśmiech. - Jesteś najwredniejsza z całej waszej czwórki. I zawsze szukasz kłopotów.
- Ja coś robię w przeciwieństwie do was - odpowiedziała splatając ręce na piersi.
- Do radiowozu. - Wskazał ręką stronę, której przyszedł. - Ryuga, kazał cię przywieźć do kwatery.
- Po co?
- Masz się tam wprowadzić. Powiedział, że nie da ci mieszkać tam, gdzie wiedzą, gdzie cię szukać.
- Umiem sobie radzić sama. - Ruszyła pierwsza.
- Light twierdzi inaczej. - Fioletowowłosa stanęła słysząc jego imię. - Powiedział Ryuge skąd cię zna i czemu byłaś u niego w pokoju.
- I jak się podobała historia? - spytała przenosząc na niego spojrzenie.
- Mówił prawdę?
- Od czasu zamknięcia w celi zmienił się, więc wątpię, żeby kłamał. Dziwne, że tylko ja i Ryuge to widzimy. Widzisz ja poznałam Lighta, gdy już grał w swoje gierki. Wtedy chciał użyć mojej przeszłości przeciwko mnie. Teraz jest idealnym synem, który muchy nie skrzywdziłby. Nie dziwne, że otworzył buzię i wypalał skąd się znamy.
- Po prostu zastanawia mnie. - Policjant wyglądał na zmieszanego. - Czasami zachowujesz się jak Ryuga, a czasami jak jego zupełne przeciwieństwo. Może to przez to, co cię spotkało?
- Czyli masz mnie za biedną, skrzywdzoną dziewczynkę? - Pokiwał przecząco głową.
- Uważam, że dzięki temu jesteś taka, a nie inna. Gdybyś wychowała się z Ryugą, pewnie byłabyś oderwana od rzeczywistości jak on. - Hotaru uniosła kąciki ust i zaśmiała się.
- Chodź. - Poklepała go po ramieniu. - Jednak dalej jesteś moim ulubionym policjantem.
- Ulubionym? - zdziwił się idąc za nią.
- Nie dociekaj tak - odpowiedziała i spojrzała za siebie. Masky był sam i bał się ich śledzić, czy przestraszył się broni? A może był tym, kogo miała w głowie? Czemu się nie odezwał? Bał się, że rozpozna jego głos?
- Nie masz tego za wiele - stwierdził policjant, kładąc trzeci karton na tylnym siedzeniu.
- Nie zbieram niepotrzebnych rzeczy. - Wzruszyła ramionami i ostatni raz spojrzała na klatkę schodową.
- Szkoda ci?
- Widziałam mieszkanie Misy i już tęsknię za tym mieszkaniem - odpowiedziała i podeszła do drzwi pasażera. - Jedziemy?
- Tak... - Urwał, gdy zadzwonił jego telefon. - Słu... Tak... Wiem... Niedługo... - Dziewczyna uniosła brew widząc, że osoba, z którą rozmawia nie daje mu dojść do słowa. - Przyjadę najszybciej jak będę mógł. - Rozłączył się i odetchnął. - Nie patrz tak na mnie.
- Nic nie mówię. - Wsiadła do auta i Przeniosła spojrzenie na szybę. Tim nie napisał ani jednego smsa od czasu, gdy po prostu go olała. To było do niego nie podobne. Teraz w głowie miała tylko jedno wyjaśnienie. Był mężczyzną w masce, którego widziała.
Weszła do siedziby i zdziwiła się widząc tylko ojca Lighta przy monitorach.
- Panie Yagami. - Ukłoniła się. - Przeniósł na nią zdziwiony wzrok.
- Ściągnął i ciebie tutaj - westchnął. - Gdyby tylko śledztwo ruszyło w jakiś sposób do przodu. - Dziewczyna zamrugała zdziwiona.
- Podziwiam Pana. - Opuściła głowę. - Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co musi Pan czuć podczas prowadzenia tego śledztwa. W końcu jednym z głównych podejrzanych był Pański syn.
- Ryuzaki nadal go podejrzewa - odetchnął.
- A gdyby to był syn Aihary lub innego policjanta, Pan odpuściłby? - spytała i zobaczyła jak ucieka wzrokiem na ekran. Duży ekran był przedzielony na dwie części. Po lewej stronie był Light siedzący na łóżku. Małe ekrany obok pokazywały go z różnych stron. Po prawej stronie była Misa, która już spała. - Pan też powinien się położyć.
- Powiedz mi Tomoe. - Wstał i podszedł do niej. - Ufasz Ryuzakiemu?
- Powierzyłabym swoje życie w jego ręce.
- A mimo to, do tej pory nie było cię tu.
- Musiałam zrobić co innego.
- Hotaru. - Ryuga wyłonił się z ciemnego korytarza. - Chodź ze mną. - Ukłoniła się lekko, żegnając z Yagamim i wyszła z brunetem z głównego pomieszczenia.
- Doszłaś do czegoś?
- Zobaczymy rano - odpowiedziała. Mężczyzna odprowadził ją do jej pokoju.
- Będziesz dzielić piętro ze mną. Dzięki temu nie będą wiedzieli, kiedy się widujemy.
- Ryuga... Wiedziałeś od początku?
- Pytasz o informację, które ci dałem? - Przytaknęła. - Nie. Jeśli chodzi o to, co powiedziałem to... - Nie mógł na nią patrzeć, gdy wyglądała jak zbity pies. - Nie bądź dla siebie zbyt surowa. Byłem zły, że poświęcasz komu innemu czas.
- Ty... - Zamrugała zdziwiona. - Zazdrosny? - dopytała niedowierzając.
- W końcu jesteś moją młodszą siostrą. - W jego oczach było coś, czego dziewczyna wcześniej nie widziała. - Odpocznij. Dopóki jesteś tutaj, nic ci nie zrobią.
- Czyli z powrotu na uczelnię nici?
- Jutro wrócimy do tematu. - Zniknął za drzwiami. Dziewczyna odetchnęła i usiadła na łóżku. Czy naprawdę była tak naiwna? Ale skoro Tim miał być mordercą i wyciągnąć informacje na temat śledztwa, to czemu przez cały ten czas nie zadał nawet jednego pytania? O co w tym wszystkim chodziło?
Minęły dwa tygodnie. Hotaru przywykła do pobytu tylko w kwaterze. Mogła być przy Ryuge, ale też ten zajmował jej czas innymi rzeczami. Chodziła na siłownię i miała treningi z samoobrony i jakiś sztuk walki, których nazwy nawet nie pamiętała. Na piętrze pod ziemią była też strzelnica. O tym wiedział tylko L i Watari. Trenował ją... Przygotowywał, ale do czego?
Wzięła kolejną przekąskę do ust i przeniosła spojrzenie na wejście. Yagami wszedł wraz z Mogiem. Był jej brakującym policjantem. Tym, którego do czasu zamieszkania tu nie znała, a który śledził ją, podczas aresztu Lighta. Posłali sobie pojedyncze spojrzenia z Ryugą, gdy Matsu chwalił się tym, co odkryli. Rozmowa jednak szybko zeszła na inny temat. Policja chciała się wycofać ze śledztwa.
- Uważam, że wszyscy powinniście wrócić do policji. - Wtrącił się w końcu brunet. - Jakby nie patrzeć na samym początku działałem sam. Większość pracowników policji zrezygnowała ze śledztwa ze strachu przed Kirą. Tylko wy wytrzymaliście tak długo... I za to jestem wam wdzięczny. - Hotaru przyglądała się mężczyźnie. Widziała cień w jego oczach. Nie chciał zostawać sam, mimo tym wszystkich słów. - Spokojnie dam sobie radę. I obiecuję, że kiedyś odwiedzę was na policji, a w prezencie przyniosę wam głowę Kiry na tacy.
- Nie Ryuzaki... - Pierwszy wyrwał się Light. - Dopóki ja tu jestem, nie będziesz sam. Poza tym, mieliśmy umowę, pamiętasz?
- Racja Light. Ty zostajesz ze mną, aż do schwytania Kiry.
- Ja też się nigdzie nie ruszam. - Dziewczyna przysunęła krzesło do niego. - Nawet nie myśl, że znowu się mnie pozbędziesz. - Ryuga przytaknął na jej słowa.
- Ale pozostałym panom radzę wrócić do komendy. - Fioletowowłosa przeniosła spojrzenia na policjantów. Ojciec Lighta był zdecydowany dalej brać udział w śledztwie. Był zmotywowany, żeby doprowadzić to do końca. Matsuda cieszył się jak dziecko, bo był menadżerem Misy. Najbardziej przybity był Aizawa. Jego było Hotoru szkoda. Miał żonę, która robiła mu awantury, o to że znika na całe dnie. Dwójkę dzieci, które musiał utrzymać. Nie mógł zrezygnować z pracy, a Ryuga dobijał go, mówiąc, że uznaje policję za wroga. Jednak brunet nie był złośliwy. Chciał ich sprawdzić? - Jeśli policjant straci życie na służbie, powiedzą, że zginął na posterunku... Bezrobotni mogą tylko zdychać w zapomnieniu. - Hotaru popatrzyła oskarżycielsko na mężczyznę siedzącego obok niej. Aż tak bardzo chciał się ich pozbyć, czy może chciał być pewien... Czy poświęcą i zrobią wszystko jak on, żeby rozwiązać tą sprawę?
- Ryuzaki. - Wydobył się głos z ekranu przyciągając uwagę wszystkich.
- Co tam Watari?
- Pamiętasz, jak na początku śledztwa obiecałeś mi, że na wypadek gdyby członkom grupy przydarzyło się coś złego, jak choćby zwolnienie z pracy, zapewnisz ich rodzinom dożywotnie wsparcie finansowe? Dlaczego im o tym nie powiedziałeś?
- Za dużo gadasz Watari.
- A... Przepraszam... Po prostu nie mogłem wytrzymać... - Fioletowowłosa przeniosła spojrzenie na policjanta, którego lubiła najbardziej. Fakt, że Matsuda znów cieszył się jak dziecko z lizaka wcale nie pomagało mężczyźnie.
- Ryuzaki...
- Tak?
- Chciałeś nas sprawdzić... Przekonać się, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla śledztwa, tak? - Yagami i Matsuda zaczęli bronić bruneta. Hotaru uciekła wzrokiem. Wiedziała, że miał rację
- Pan Aizawa ma rację - wtrącił się L. - Sprawdzałem was. Chciałem się przekonać, co wybierzecie.
- Skoro tak... To ja wracam do policji! W odróżnieniu od was, nie potrafiłem od razu podjąć decyzji, więc wygląda na to, że bardziej nadaje się do policji niż tutaj.
- Aizawa... Daj spokój... Nie trzeba się tak unosić... - Próbował go uspokoić najmłodszy policjant.
- Nie! Wracam, to już postanowione! Cała ta sytuacja uświadomiła mi jedno. Nie lubię Ryuzakiego! Nie umiem z nim pracować i nie pochwalam jego metod!
- To akurat normalne, Panie Aizawa. Chociaż ja lubię takich ludzi jak Pan - odpowiedział mu brunet.
- To, że jakby nigdy nic gadasz takie rzeczy, też mnie wkurza! Dość już tego! Odchodzę!
- Dziękuję za współpracę. - Hotaru uderzyła mężczyznę w ramię po tym słowach i zmierzyła go spojrzeniem. - Wiem, że też go lubiłaś i wiem, że rozumiesz, czemu tak postąpiłem. - Odetchnęła ciężko i zabrała mu ostatnie ciastko z talerzyka. Spojrzał na nią niezadowolony. Na jego oczach wsadziła je do ust i zajęła się ekranem swojego komputera. Musiała prześledzić całą strukturę Yotsuby. Wszystkich pracowników. Ostatnie zwolnienia, zatrudnienia i awanse. Wszystko.
Minęły trzy dni. Ryuga poprosił, żeby opuściła kwaterę, nie mówić nic nikomu. Chciał ściągnął dawnych współpracowników i nie chciał, żeby ją rozpoznali. Znali jej ojca... Odetchnęła i naciągnęła kaptur. Nie chciała zostać zauważona przez... Dzwonił następnego dnia. Jednak coś jej nie pasowało. Zerwała tą znajomość od tak. Czasem, gdy leżała sama... Wracała wspomnieniami to chwil z nim. Czuła się przy nim swobodnie i dobrze. Czuła się bezpiecznie... Przy mordercy! Choć nie miała stu procentowej pewności, że to on. Tylko podejrzenia i spekulacje. Stanęła zdziwiona, gdy zobaczyła Aizawe. Siedział nieobecny na ławce. Stanęła przy jednym z drzew i go obserwowała.
- Ooo... Tata! - Usłyszała i przeniosła spojrzenie na dziecko, które szło przy kobiecie, która prowadziła wózek. - Patrz Mamo! Tata! - Dziewczynka podbiegła do niego. Było widać radość na jego twarzy. Hotaru aż uniosła kąciki ust widząc to. Mógł być z rodziną. Szybko jednak zrozumiała, co się z nim dzieje. Udawał uśmiech przed rodziną, choć był załamany. Poświęcił część siebie dla tego śledztwa, a teraz... Umknęła zanim ją dostrzegł. Nie powinien jej tu widzieć.
- A wy co tacy spięci? - spytała, gdy weszła do kwatery. Wszyscy byli przed ekranem zdenerwowani.
- Wróciłaś w samą porę - powiedział Ryuga, a dziewczyna zamrugała zdziwiona. - Jedziesz z nami do mieszkania Misy. Przygotuje ci strój.
- Strój? Co się dzieje?
- Musimy uratować Matsude, a ty masz pilnować Misy - odpowiedział, a wszyscy zaczęli się zbierać.
Hotaru stała z boku starając się robić bardziej za służkę. Nie dałaby rady siedzieć przy tych facetach i uśmiechać się głupio jak cała reszta dziewczyn. One jednak były modelkami i młodymi aktorkami, które chciały się wybić. Dla nich to była norma. Nie było innej możliwości, jeśli chciały osiągnąć sukces.
- Nie pasujesz do całej reszty. - Spięła się i przeniosła spojrzenie na mężczyznę. - Namikawa. - Ukłonił się lekko.
- Tomoe - odpowiedziała z uśmiechem. - Staram się dopasować. - Udała zmieszaną. - Jeśli robię coś nie tak...
- To miał być komplement. - Patrzył jej prosto w oczy z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję więc Panu - odpowiedziała speszona.
- Więc co robisz tu, między nimi. - Kiwnął głową w stronę reszty. Fioletowowłosa uniosła lekko kąciki ust. Trzymał się z boku. To dlatego do niej podszedł.
- Zadając się z dziewczynami, które mają szansę na sesję czy jakieś rolę, sama coś podłapie. Muszę jakoś nazbierać pieniądze na studia, a zwykła praca mi na to nie pozwoli.
- Studia, tak... - Zamyślił się. - Ile miałaś procent z egzaminów końcowych?
- Dziewięćdziesiąt sześć - odpowiedziała i zobaczyła jego zdziwienie. Szybko jednak zmienił się w uśmiech.
- Więc stoi przede mną nie byle kto. Szkoda, że takie osoby marnują się przez brak możliwości podjęcia studiów.
- Dlatego ja się nie poddaję i walczę, żeby osiągnąć sukces - powiedziała i zobaczyła jakiś błysk w jego oczach. Zmierzył jej sylwetkę. Poczuła dreszcz na plecach. Przenieśli spojrzenie na okno balkonowe. Zrobiło się tam nie małe zamieszanie, gdy Matsuda zaczął krzyczeć na balkonie. Wszedł na barierkę, a Misa mu dopingowała. - Powinniśmy go zatrzymać - powiedziała cicho, a długowłosy mężczyzna przytaknął. Chciał ruszyć w jego stronę, ale wtedy Matsu stanął na rękach i spadł. Hotaru zasłoniła usta ręką, gdy inne dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Posłuchaj. Gdybyś chciała coś zmienić, zadzwoń. - Namikawa podał jej swoją wizytówkę i wyszedł razem z resztą.
Hotaru stała przed blokiem Misy trzymając się za ramiona. Amane panikowała przy niej dalej grając swoją szopkę.
- Już ich nie mam. Przestań - westchnęła fioletowowłosa.
- Na pewno? Aaaa... To było straszne.
- Raczej żenujące.
- Masz całkiem niezłą figurę. Mogłabyś być modelką, gdybyś tylko nauczyła się uśmiechać. - Uśmiechnęła się, pokazując jej. - I miała milsze usposobienie.
- Jestem za mądra na bycie głupią - odpowiedziała jej.
- Jesteś okropna! I zdziwaczała jak Ryuga! - Oburzyła się i pokazała jej język.
- A ty dziecinna. - Zobaczyła jak blondynka się gotuje. W tej samej chwili podjechało auto.
- Wsiadajcie - rozkazał Yagami, a dziewczyny zrobiły to bez słowa.
- A wy, co tacy wpatrzeni w ekran? - spytała Hotaru podchodząc pod główny ekran. Od razu zorientowała się, że oglądają spotkanie zarządu Yotsuby. - Nie mogliście mnie powiadomić? - spytała zła.
- Nie było takiej potrzeby - odpowiedział Ryuga.
- To czemu jesteście tacy zdenerwowani?
- Bo właśnie ustalili kogo mają zabić, a Ryuzaki chce im na to pozwolić - odpowiedział Light.
- To do niego podobne - westchnęła.
- Popierasz go?! - naskoczył na nią.
- Nie popieram, tylko mówię, że to do niego podobne. Ale nauczyłam się, że walka z nim na przekonania nie ma sensu.
- Z którym z nich rozmawiałaś na przyjęciu Misy?
- Z Namikawą.
- Sądzisz, że może być Kirą? - Dziewczyna zamyśliła się.
- Nie pasuje ani do dawnego Kiry, ani do tego, z którym mamy dotyczenia. - Wyciągnęła wizytówkę z kieszeni. - Nawet mam jego prywatny numer. - Light wyrwał jej karteczkę.
- Czemu nic nie powiedziałaś? - spytał zrezygnowany Ryuga.
- Bo unikałeś mnie od czasu imprezy u Misy - odpowiedziała mu niezadowolona, a szatyn złapał za telefon i wybrał jego numer. Hotaru tylko przewróciła oczami i zniknęła w ciemności korytarza. Nie poszła jednak do pokoju. Przysłuchiwała się dalej rozmowie. Light sprawił, że morderstwa zostały opóźnione. Ryuga zaczął chwalić Lighta i sugerować, że powinien zająć jego miejsce, gdy on umrze. Light jednak zorientował się, o co chodzi. Ryuga dalej uważał go za Kire i sądził, że zaplanował to wszystko. Nie dobrze...
- Powiedz, czy wyglądam ci na kogoś, kto sam miałby stać się mordercą?
- Owszem, wyglądasz. - Dziewczyna zasłoniła usta dłonią, po czym usłyszała Matsude uspokajającego ich. Czyli znowu dali sobie po twarzy. Odetchnęła i przekradła się do schodów. Miała zamiar skorzystać z windy dwa piętra wyżej, żeby nie wzbudzić ich podejrzeń. Nie podobało jej się to wszystko. Ryuga był zbyt prostolinijny do Lighta. Igrał z ogniem. Jeśli miał rację, moc wróci do Lighta, a wtedy ten z pewnością zabije wszystkich, którzy będą jakąkolwiek przeszkodą. Lionel, Watari, ta dwójka, którą sprowadził L. Ona... Czy ją też uzna za zagrożenie?
Hotaru leżała w swoim pokoju i oglądała wszystko na laptopie. Watari zostawił go jej w pokoju. Ryuga nie chciał, żeby otwarcie brała udział w śledztwie. Tego była pewna. Jednak miała mieć oczy i uszy otwarte. Widziała, co działo się po tym jak zniknęła. Przez różne spojrzenia na sprawę, podzielili się. L miał plan wykorzystać Mise, a Light musiał przy tym być, choć nie podobało mi się to. Teraz siedzieli i ćwiczyli jej reakcje na zadawane pytania. To było głupie, ale mogło wypalić. Jeśli Kira był wśród tej siódemki, to pewnie z chęcią zbliży się do Amane, która była podejrzewana, o bycie drugim Kirą. Tylko co dalej? Jak dowiedzieć się jak zabija i jak mu to udowodnić? Misa była aktorką, choć te słowa nie przeszłyby fioletowowłosej przez gardło w obecności blondynki, ale czy nadawała się do wyciągania zeznań. Spojrzała na swój telefon. Miała numer Namikawy. Tylko jego już użyli i zdradzili mu się, a gdyby i ona wzięła w tym udział?
Hotaru zjawiła się w miejscu, które wyznaczył. Nie sądziła, że będzie ją pamiętać... Aż tak przykuła jego uwagę, czy śmierć Matsudy zapadła mu w pamięć? W końcu nie na każdej imprezie ktoś umiera.
- Prezentujesz się dużo lepiej, niż w tamtym stroju - powiedział tuż za jej plecami. Obróciła się i ukłoniła lekko.
- Mamy więc podobny gust, panie Namikawa - odpowiedziała. Mężczyzna uśmiechnął się i pokierował ją do jednego z bocznych stolików. Nie wierzyła, że czarne, eleganckie spodnie w kant, ciemna koszula i długi płaszcz mogą prezentować się lepiej niż strój odkrywający prawie wszystko.
- Zadzwoniłaś, więc chcesz mojej pomocy?
- Może uzna to pan za aroganckie, ale najpierw muszę wiedzieć na czym będzie ona polegać. - Patrzyła mu prosto w oczy. Był przystojnym mężczyzną. Nawet bardzo. Co więc robił z nią przy stoliku? Mógłby mieć kobiet na pęczki. Nawet na imprezie u Misy, spoglądały na niego wszystkie dziewczyny.
- To zależy od ciebie i tego jak bardzo zależy ci na studiach - odpowiedział opierając się ramionami o stolik. Hotaru uniosła kąciki ust i wyciągnęła złożoną kartkę. Było tam jedno krótkie zdanie, ale zarazem jak wymowne: L przesyła pozdrowienia.
- Mam jeden warunek. - Podała mu ją i uśmiechnęła się mocniej widząc zdziwienie na jego twarzy. - Teraz oboje wiemy na czym stoimy, prawda?
- Narażacie mnie w ten sposób - powiedział i oddał jej papierek.
- W żadnym wypadku. Wszyscy uważają mnie za koleżankę Misy. Widzieli nas u niej na imprezie. Możesz powiedzieć im każdą bajeczkę, nawet że zostałam twoją kobietą do towarzystwa w zamian za pomoc finansową.
- Czego chcesz?
- Wskazówek. Było was ośmiu. Teraz jest siedmiu. Widziałam spojrzenia innych, gdy po odebraniu telefonu nagle ogłosiłeś, że powinniście opóźnić zabijanie.
- Widziałaś spotkanie?
- Współpracujemy. Nie chciał walczyć jeden na jednego z Coilem, skoro ten wspiera działania Kiry.
- O nim też wiesz? - Hotaru uniosła kąciki ust.
- Ale pan zabawny - zaśmiała się, zasłaniając ręką usta. Trzech mężczyzn przeszło obok, a fioletowowłosa również oparła się na stole, żeby być bliżej rozmówcy. - Hatori nie żyje. Ciebie też wykluczyliśmy. Shimura ma strach w oczach i jako jedyny myśli racjonalnie. Podejrzewa, że wszystko się sypie i ma rację. Odrzuciliśmy też Kide i Takahashiego. Oboje mają życie poza pracą i zajęcia, które nie pozwoliłyby im wykonywać swoich obowiązków w weekendy. - Wyprostowała się, gdy kelner przyniósł kawę i ciastko.
- Skąd udało wam się tyle dowiedzieć? - dopytał, gdy włożyła porcję ciastka do ust.
- Działa strasznie nieostrożnie. Schematycznie. Nie jest tym Kirą, którego wielbią inni. Inny profil psychologiczny. Jest zadufany w sobie i uważa się za mądrzejszego i nieuchwytnego, mimo że popełnia błąd za błędem. - Wzięła kolejną porcję i uniosła kąciki ust widząc jego spojrzenie. - Jedz. Musimy wyglądać, jakbyśmy byli na randce.
- Trudno się zrelaksować, gdy wiem, że jestem na muszce.
- Hmm... Nie. Nie jesteś. Działaliście pod groźbą śmierci. Robiliście to, co pozwalało wam żyć. Hatori jest dowodem, że każdy kto sprzeciwiliby się, umarłby.
- Więc mam ci pomóc wytypować Kire z pozostałych członków zarządu? - Znów oparł się o stolik. Wróciła jego pewność siebie.
- Nie. Masz powiedzieć, co myślisz o każdej z osób, choć... - Znów wsadziła łyżeczkę do ust. Trzymała ją jednak przez kilka sekund zamyślona. - Bez Ooi. Przejął rolę dowódcy na zebraniach. On je prowadzi i domyka wszystko. Kira nie objąłby tego stanowiska, bo wiedziałby, że to może grozić zdemaskowaniem go. Będzie osobą trzymającą się na uboczu.
- Zostaje Mido i Higuchi - powiedział i znów zobaczył jej lekki uśmiech.
- Właśnie. Dwóch mężczyzn, którzy trzymają się na uboczu. Jeden ma spojrzenie od którego chce się obrócić wzrok, a drugi wygląda na niewinnego. Oboje mogą zagrażać tobie i mnie. Więc spytam wprost. Kogo typujesz?
- Na pewno nie odwieźć cię? - spytał, gdy stanęli już przy drodze.
- Nie zdradzę ci, gdzie mieszkam już po pierwszej randce. Musisz się obejść smakiem.
- Nie o to mi chodziło - sprostował i zobaczył jej wredny uśmiech. - Jak mam się z tobą skontaktować, gdy dowiem się czegoś przydatnego?
- Daj mi sygnał na zebraniu, a ja zadzwonię.
- Poczekaj. - Złapał ją za dłoń. - Kim tak naprawdę jesteś?
- Cieniem L. I mój pseudonim pewnie wymieniliście na jednej z waszych narad, skoro pracujecie z Coilem. Ja pewnie byłabym kolejną osobą, z którą kontaktowalibyście się, gdyby on odmówił.
- Ty jesteś Deneuve? - spytał niedowierzając. Hotaru posłała mu tylko uśmiech i poszła w swoją stronę. Zniknęła za rogiem i odczekała chwilę, żeby się upewnić, że nie śledzi jej. Wyciągnęła telefon i wybrała numer.
- Przyjedź po mnie tak, gdzie się umawialiśmy - powiedziała i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. Poszła w inną wąską uliczkę i wyciągnęła plecak zza śmietnika. Przebrała się w leginsy i bluzę, a strój wepchnęła do środka. Zostawiła go tam i ruszyła dalej. Dwie uliczki dalej czekał na nią Matsuda.
- Dłużej się nie dało? - spytał spanikowany. - Jeśli Szef się dowie, co zrobiłem...
- Dzięki temu wykluczyliśmy dwóch mężczyzn z siedmiu - skłamała. - Ciężko będzie jednak udowodnić, który to Kira - westchnęła na końcu.
- Co?! Jak ty...
- Jedź już. Lepiej, żeby nikt nie widział, że żyjesz.
- Tak, już. - Ruszył autem i skierował się w stronę kwatery. - Naprawdę jesteś mądra. Z Aizawą czasem się zastanawialiśmy, czy twoje milczenie i nie wdawanie się w dyskusję, nie jest objawem mądrości.
- Głupszym się ustępuje - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Młody mężczyzna zaśmiał się i coś mówił dalej. Ona jednak skupiła się myślami na policjancie, którego nie było już z nimi. Czy ktokolwiek kontaktował się z nim lub spytał jak się czuje?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top