Mello
- Czemu chcesz ich obserwować? - spytał Tim wyciągając papierosa. Hotaru zabrała mu go i wyrzuciła przez okno.
- Nie palisz w aucie i obserwujemy ich, żeby zobaczyć, co wymyślił Aizawa.
- To bez sensu - westchnął i zaczął stukać palcem o kierownicę.
- Jeśli chcesz zapalić to wyjdź z auta - westchnęła i wzięła lornetkę. Przyjrzała się wszystkim osobą na ulicy. Zaciemnione boczne szyby jednak robiły swoje, a i nie musiała się męczyć. Zaczęła się śmiać pod nosem.
- Co zobaczyłaś? - zaciekawił się mężczyzna.
- Mello i jego towarzysza.
- Co?! - Chciał jej zabrać lornetkę, ale nie pozwoliła mu.
- On nie wie nic o was, wy nie wiedzie nic o nim - powiedziała i zobaczyła jego niezadowolenie.
- Nie ufasz mi?
- Powiedziałam, że będę go chronić i to właśnie robię. Odpal silnik i jedź za blondynem na motorze.
- A kim jest jego towarzysz?
- Matt. Kolejne dziecko z Wammy House.
- A ten jak bardzo jest dziwny? - spytał niezadowolony.
- Miał gdzieś szkolenie się i bycie jak L, choć miał do tego predyspozycje.
- Czyli kolejny geniusz - westchnął i ruszył, gdy zobaczył osobę, którą ma śledzić.
Hotaru wysiadła z auta i zaszła blondyna od tyłu.
- Masz może ognia? - spytała i usłyszała westchnięcie.
- Nie mam. - Posłał jej pojedyncze spojrzenie, wracając wzrokiem do budynku, który obserwował. Potrzebował kilku sekund, żeby znów na nią spojrzeć. - Hotaru... - Kobieta uśmiechnęła się i ściągnęła okulary. Przyłożyła rękę do jego policzka.
- Nic ci nie jest, tak? - spytała niezadowolona.
- To nic. - Zabrał jej rękę. - Przyznam, że informacje przekazane przez ciebie były bardzo ciekawe.
- Dziwię się, że jeszcze nic z nimi nie zrobiłeś. Dobrze jednak widzieć, że masz Matta przy sobie.
- Tylko on mi został, po tym jak ty zniknęłaś.
- Domyślam się.
- Powiedz, co jest nie tak z tą Misą Amane?
- Sama się zastanawiam - zaśmiała się. - Ale nią już nie zawracaj sobie głowy. Zrzekła się praw do notatnika.
- Wychodzi, któryś z nich.
- Aizawa... Nie może mnie z tobą zobaczyć. - Ledwo skończyła, a znalazła się w jego ramionach. Objęła jego plecy i wtuliła w jego szyję. Był wyższy o pół głowy od niej. Nagle z młodszego brata stał się dla niej mężczyzną. Nie był już tym dzieciakiem, którego broniła i z którym wkurzała wszystkich.
- Już - szepnął, a ona odsunęła się. - Nie sądziłem, że jesteś tak koścista - skomentował i dostał z pięści w ramię.
- A ja, że nadal zero mięśni u ciebie - odpowiedziała i oboje lekko się uśmiechnęli.
- Co chcesz zrobić teraz?
- Ja? Nic. Zostawiam tą sprawę wam. Mi się podoba siedzenie w cieniu. Będę obserwować wszystko z boku. Light przekazał komuś notatnik. Odciągnie to uwagę od niego, a przestępcy nadal będą ginąć. Już raz to zrobił, ale sądzę, że tym razem lepiej dobrał osobę.
- Czyli mamy się na nim nie skupiać?
- Sądzę, że już wie, że policjanci mu nie ufają. Będzie starał się być jak najbardziej bezczynny. Nie ma też już Misy. Tylko czekać, aż znajdzie kolejną głupią.
- Chciałaś, żebym współpracował z Nearem, dlaczego?
- Bo gdyby Lionel, choć raz mnie posłuchał, to może żyłby dzisiaj. My jesteśmy od pracy w terenie i znajdywania informacji, oni są od analizy i wynajdywania dowodów. - Mello zaśmiał się na jej słowa.
- A gdybyśmy połączyli siły, może on byłby nam nie potrzebny.
- Wtedy znów zaczęlibyście rywalizować, a to mogłoby się dla ciebie źle skończyć. Poza tym... Muszę trzymać kogoś z dala od was.
- Tych, przy których nie możesz rozmawiać?
- Tych, których pobudek do końca nie rozgryzłam, ale są przydatni. I mogliby być niebezpieczni, gdyby zostawić ich samych. Wchodziliby nam w drogę.
- Czyli wiedzą o mnie?
- To co muszą. - Uniosła kąciki ust. - Wracam do siebie, a ty nie daj się zabić.
- Ty też. - Rozeszli się, a brunetka wróciła do Tima, który odpalał drugiego papierosa.
- A ty co taki zły?
- Nie wiem, o co ci chodzi. - Zaciągnął się i wypuścił dym obracając wzrok.
- Nie wiem, kogo chcesz oszukać, ale chyba samego siebie. - Oparła się o auto.
- Czemu ja ci wierzę na słowo, co? - spytał i zaciągnął się po raz kolejny.
- A co okazało się kłamstwem? - dopytała, a mężczyzna stanął przed nią.
- Twój kolejny brat, tak? - warknął wydmuchując jej dym prosto w twarz. - Ze starszym też się tak obściskiwałaś? - Kobieta skrzywiła się przez dym.
- Jesteś zazdrosny, tak?
- Pfff... O ciebie?! Chciałabyś. - Zobaczył jak wyraz jej twarzy zmienia się.
- Jedziemy. Nic tu po nas. - Odeszła od niego i zajęła swoje miejsce. Mężczyzna wsiadł do auta i ruszył w drogę do hotelu.
Brunetka zamknęła się w swoim pokoju. Wzięła jedno z jabłek przeznaczonych dla Ryuka i wgryzła się w nie. Usłyszała pukanie i odetchnęła ciężko.
- Chce mieć wolny wieczór - westchnęła.
- Zaczyna się królestwo Kiry, a my nic nie rozumiemy - powiedział Toby. Kobieta miała ochotę coś odpowiedzieć, ale wstała i wyszła do nich. Stanęła i przyglądała się obrazowi.
- Budują świątynie dla Kiry. Chcą, żeby wpłacać 1 000 000 jenów od osoby. - Uniosła kąciki ust. - Ale Light musi się gotować w środku. - Szybko jednak spoważniała i przyglądała się jak prowadzący i jego kandydaci zaczęli padać na ziemię.
- Kto ich zabił? - zdziwił się Toby.
- Ten kto dostał notatnik - odpowiedziała. Poczuła niepokój. Ryuk nie pomagał Lightowi. Powiedział właścicielowi co musiał, ale to...
- Podejrzewasz kogoś? - spytał Brian wyrywając ją zamyślenia.
- Nie. Wiem tylko, że myśli podobnie jak Kira. - Light musiał go wybrać, tylko jak; Dokończyła myśl w głowie. Nie mógł nikogo znaleźć podczas ataku, więc zostaje tylko królestwo Kiry. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Mello.
- Szybko stęskniłaś się za mną - zaśmiał się.
- Potrzebuję pomocy Matta. - Widziała spojrzenia wszystkich trzech mężczyzn.
- Na co wpadłaś?
- Królestwo Kiry. Zabił wszystkich prowadzących na wizji. - Usłyszała śmiech w telefonie.
- To nie Light. Siedzi razem z policjantami.
- Wiem, że nie on ani Misa. Ten kto otrzymał notatnik został wytypowany przez Lighta. Są dwa miejsca, gdzie mógł go znaleźć.
- Podczas ataku było zbyt duże zamieszanie, więc jakie chcesz informacje z Sakury?
- Listy gości, wszystko co było związane z tym programem. Korespondencja i maile wychodzące od nich.
- Skontaktuje się z nim.
- Powiedz, że ma się pospieszyć, bo rozwalę mu pada. - Usłyszała jego śmiech.
- Dam znać, jak będę miał już wszystko. - Rozłączyła się i uniosła brew, widząc, że mężczyźni nadal jej się przyglądają.
- O co wam chodzi?
- Czemu pada? - spytał pierwszy Toby. Kobieta uniosła kąciki ust. Lubiła jego prostolinijność. On jedyny nie kręcił i chyba ufała mu najbardziej z całej trójki. Mimo jego dziwnych tików, na które już przestała zwracać uwagę.
- Matt to fan gier wszelkiego rodzaju. Miał szansę być następcą L, ale wolał zająć się tym co lubi i siedzieć przed telewizorem. Przyznam, że niezły w nich był jako dzieciak.
- Wolał grać niż być detektywem? - dopytał Brian.
- Uważasz, że bycie L, to samo szczęście? - Przeniosła spojrzenie na niego. - Lionel był oderwany od społeczeństwa. Mimo tego co robił i ile posiadał, wszystko kręciło się wokół śledztw. Nikt nigdy nie patrzył na to, czego on pragnie. Każdy tylko wymagał. On musiał być L, czy tego chciał, czy nie. - Przeniosła spojrzenie w bok. - W Wammy House wszyscy postawili L na piedestale, mimo że nikt nie wiedział, że to Lionel nim jest. On robił wszystko, żeby spełnić ich oczekiwania. - Wróciła do pokoju. Widziała, że Toby chce coś dodać, ale odpuścił. Wtuliła się w poduszkę i zamknęła oczy. Brakowało jej jego... Choć tej myśli, że gdzieś tam jest. Nie zdążyła się z nim pożegnać.
Brunetka tańczyła po pokoju słuchając głośno muzyki. Mężczyźni wyszli, a ona wreszcie mogła odreagować. Za dużo już się tego nazbierało.
- A tobie znowu odbija? - spytał Ryuk, ściszając muzykę.
- Jabłka są tam. - Wskazała palcem na szafkę i znów ją podgłosiła tańcząc. Widziała, że shinigami siada na kanapie z całą miską, ale w tym momencie miała to gdzieś. Po chwili Ryuk znowu coś mówił, ale zareagowała dopiero, gdy muzyka ucichła. Obróciła się i zobaczyła Tima. - Mieliście być zajęci.
- Oni są - odpowiedział i chciał podejść, ale zatrzymał się, gdy splotła ręce pod piersiami. - Chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym? - Posłała Ryukowi pojedyncze spojrzenie, gdy zaczął rechotać. Od razu wgryzł się w jabłko.
- Hotaru... Przepraszam - wydusił i opuścił wzrok.
- Co? - zaśmiała się. - Nagle uważasz, że zrobiłeś coś nie tak? Brian ci podpowiedział, czy nie chcesz stracić źródła informacji?
- A ty jakbyś zareagowała, gdyś zobaczyła jak obściskujesz się z inną?
- Jesteś idiotą Tim. Skończonym idiotą. - Nie wierzyła w to, co słyszy. - Mello jest moim młodszym bratem.
- Nie wyglądaliście jak rodzeństwo! - Zbliżył się o dwa kroki.
- Bo to była przykrywka!
- Co? - Wybił się.
- Aizawa wychodził z hotelu. Mello zrobił to, żeby mnie nie rozpoznał. Tym bardziej z nim. Policjanci wiedzieli, że wychowałam się w sierocińcu, i że Lionel uważa mnie za siostrę. Gdyby zobaczył mnie z Mello, to wiedziałby, że współpracujemy. - Widziała jego zwątpienie i teraz w głowie przeklinała własną głupotę. Co ona widziała w mężczyźnie stojącym przed nią? Podeszła do niego i wzięła jego twarz w dłonie. - Głupek - szepnęła i musnęła jego usta.
- Czyli nie podoba ci się? - spytał obejmując ją rękami.
- Zazdrość o Lionela jeszcze zrozumiałabym. W końcu był starszy, ale Mello... To ja zajmowałam się nim i cały czas widzę w nim chłopca, którego znałam.
- Zostawić was samych? - spytał Ryuk i włożył ogryzek do buzi. Hotaru zaśmiała się i odeszła od szatyna, żeby usiąść przy Bogu.
- Nie będę cię wyganiać, skoro widzę, że ci się nudzi. Nie masz z kim ostatnio pogadać, co?
- Nie powiem ci kto jest teraz właścicielem.
- No wiesz. To byłoby nudne. Sama go znajdę. - Przewróciła oczami. - Raczej myślę o tym, że Misa zrzekła się notatnika, a Light jest cały czas na celowniku, więc nie możesz się u niego pojawiać. Zostaje ci tylko nowy właściciel. - Zerknęła do miski. - Czyżby nie miał jabłek?
- Ej, chyba nie chcesz mnie szantażować?
- Ryuk, znamy się już trochę czasu. Ja wiem, że ty kochasz jabłka, a ty wiesz, że lubię rozwiązywać zagadki.
- Nadal nie powiedziałaś co masz w głowie - zwrócił jej uwagę.
- Mam jeszcze dwa jabłka. - Wstała i otworzyła jedną z dolnych szafek. Rzuciła mu jedno, a z drugim podeszła i poczekała aż spokojnie zje. - Po prostu byłam ciekawa, czy się z nim dogadujesz. W końcu ty nie miałeś tak dobrze jak Rem.
- W jakim sensie? - dopytał wystawiając dłoń po jabłko.
- Ona miała wskazówki i sama wybrała właściciela. Ty musiałeś polecieć tam, gdzie znalazł się twój notatnik.
- No w sumie. - Podrapał się po podbródku. - Zawsze musiałem iść tam, gdzie znalazł się mój notatnik.
- O tym mówię, a skoro siedzisz tu, to właściciel pewnie jest nudny.
- Nie interesują go rozmowy. Siedzi w pracy lub domu. Zachowuje się, jakby tworzył świat dla siebie. Ha! Nie zgadniesz, co powiedział.
- Obraził cię? - skupiła spojrzenie na jego oczach. To było denerwujące, że nie dało się z nich wyczytać żadnych emocji.
- Tak jakby. Spytał, czy jestem zwykłym Shinigami i czy tylko wykonuje polecenia jego Boga, Kiry.
- Ja uznałbym to za obrazę - wtrącił się Tim.
- Wielbi obraz człowieka, który ma w głowie. - Pogłaskała Ryuka po ramieniu. - Nie przejmuj się. Ja wolę ciebie jako Boga niż Kirę. No i jesteś moim ulubionym Shinigami.
- Za wielu nie poznałaś - zaśmiał się.
- Rem chętnie sama zabiłbym, a ten od zgubionego notatnika był głupi. Z resztą tylko ty jedyna miałeś dość hazardu i gry w kości, więc tamci są po prostu nudni. - Ryuk zaśmiał się i wstał rozciągając.
- Czas na mnie. Właściciel będzie zastanawiał się, gdzie jestem.
- Zadbam o więcej jabłek na następny raz.
- Ty też jesteś moim ulubionym człowiekiem - zaśmiał się Ryuk i zniknął w suficie.
- Nic ci nie powiedział - mruknął szatyn.
- Nie chciałam nic wyciągnął. Nie o to mi chodziło. - Mężczyzna podszedł do niej i usiadł przyglądając się jej.
- Co ci chodzi po głowie?
- Powiem ci jak będziemy szukać narzędzia Kiry.
- Czyli nie uważasz go za człowieka? - Złapał ją za podbródek.
- Jest fanatykiem zapatrzonym w jego działania. Jest gorszy od Misy i pewnie groźniejszy.
- Po to masz mnie - szepnął. - Nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Nie możesz tego obiecać - odpowiedziała i przymknęła oczy, gdy gładził jej policzek. - Tim...
- Mogę - odpowiedział jej prosto w usta i pocałował ją.
Hotaru leżała wtulona w jego pierś. Gdy była blisko niego, czuła się jakby wszystko, co działo się wokół nie miało znaczenia. Jeździł dłonią po jej boku sprawiając, że niepotrzebne myśli odpływały.
- Pozwól mi się sobą zająć - wyszeptał i musnął jej włosy. Brunetka nie odpowiedziała. Nie ufała mu... Nie tak jak Lionelowi. Wolała mieć go obok i patrzeć mu na ręce. - Hotaru.
- Najpierw muszę skończyć, co zaczęłam. - Podniosła głowę, żeby spojrzeć na niego. - Gdy doprowadzę sprawę Kiry do końca, wrócimy do tej rozmowy. - Pogłaskała go po policzku. Chciała mieć go przy sobie, a jednocześnie obawiała się tego. Wiedziała kim był... Co robił.
- O ile znowu nie znikniesz.
- Drugi raz nie unikne śmierci. - Uciekła wzrokiem i znów poczuła jego skórę przy policzku. Wtulił ją w siebie. Naprawdę mu zależało, czy tylko wykorzystywał jej naiwność?
Hotaru włożyła żelka do ust śledząc oczami tekst. Nie było szans, żeby wśród tylu osób znaleźć narzędzie Kiry. Wszyscy pisali to, co ten chciałby usłyszeć. Przeglądanie tych rzeczy było bezsensowne, ale musiała to zrobić. Gdyby teraz coś przeoczyła...
- Chcesz coś zjeść? - spytał Toby wyrywając ją z zamyślenia. Przeniosła na niego spojrzenie i włożyła kolejne żelki do ust.
- Zjem jak skończę.
- Siedzisz tu już trzeci dzień - westchnął zrezygnowany. - Prawie się nie ruszasz sprzed tego ekranu. Oglądasz tylko królestwo Kiry.
- Przez ten program Light skontaktował się ze swoim narzędziem. Jednak teraz nie może się z nim kontaktować, bo Aizawa ma go cały czas na oku. - Wzięła kolejnego miśka. - Jeśli ten kto ma notatnik będzie chciał dać jakiś znak Kirze, zrobi to właśnie przez ten program.
- Dlatego robisz przerwę - wtrącił się Tim kładąc średniej wielkości karton na ławie. - Zaraz zaczyna się program, a ty musisz coś zjeść.
- Nie jestem głodna - westchnęła. Szatyn tylko się do niej uśmiechnął, a Toby skorzystał z okazji, że rozproszyła się i zamknął laptopa. Brunetka zmieniła miejsce i zdziwiła się, gdy dostała mały widelczyk.
- Wspominałaś kiedyś, że cukier dobrze wpływa na myślenie. - Otworzył karton i podsunął go jej. Było tam dziewięć kawałków różnych ciastek i w tym jedna tartaletka. Kobiecie, aż się oczy zaświeciły na ten widok. Ukroiła jeden kawałek i włożyła do ust. Już dawno nie jadła żadnych ciastek. Po śmierci Lionela... Przełknęła je i odetchnęła lekko. Przestała je jeść z tego powodu. Za bardzo jej o nim przypominały. - Nie dobre?
- Nieee. Po prostu... - przeniosła wzrok na telewizor. - Zaczyna się - odwróciła od siebie uwagę i wzięła kolejnego kęsa. Mężczyźni usiedli na około niej. Nie przeszkadzało jej to. Po tych czterech latach zaczyna rozumieć, czemu Lionel pozwolił zbliżyć się do siebie policjantom. Nie czuł się tak samotny jak zawsze. Wzięła kolejny kęs i znieruchomiała. To spojrzenie i powaga.
- Hotaru... - powiedział Toby machając jej ręka przed oczami.
- Teru Mikami - powtórzyła i zerwała się do laptopa. Coś jej świtało w głowie. Jakby już znała to imię. Gdyby już wcześniej występował w telewizji mogłaby przypuszczać...
- Co się stało? - Tim zamknął jej laptopa rozpraszając ją.
- Nie widzisz, że czegoś szukam! - warknęła na niego.
- Miałaś zrobić przerwę! - Zmierzyli się spojrzeniem. - Poszukam tego za ciebie, tylko powiedz, kogo i gdzie szukać.
- Dobra - odetchnęła. - Sprawdź wszystkie listy widowni w poprzednich odcinkach królestwa do śmierci... Do dnia, w którym Misa wysłała notes.
- Szukać tego...
- Teru Mikami - powtórzyła.
- Chodzi o to jak poważny był?
- Poważny, zdystansowany do tej całej szopki i jego imię wydaje mi się znajome. Możliwe, że gdzieś już je przeczytałam.
- A jeśli to on?
- Najpierw musimy sprawdzić, czy był już w telewizji. Jeśli tak, poproszę Melo o nagranie tego odcinka. Będę musiała przeanalizować jego słowa.
- A później?
- Wrócimy do Japonii, jeśli będzie trzeba. - Popatrzyli sobie w oczy, a Tim uśmiechnął się.
- Siadaj i jedź, a ja poszukam tego Teru dla ciebie. - Odwzajemniła się uśmiechem i usiadła przy ławie. Musiała być teraz skupiona, a podjadanie ciastek u Lionela zawsze jej pomagało. To był nawyk, który w nią wpoił. Od dziecka podjadała słodkie przy nauce. Teraz musiała do tego wrócić. Same żelki tym razem nie wystarczą.
- I jak tam twoja obserwacja? - spytała rozentuzjazmowana. Wreszcie coś się działo, a ona mogła mieć kolejny trop prowadzący na przód.
- Nic się nie dzieje. Siedzą, oglądają królestwo Kiry i inne bzdety i nadal siedzą. A ty co taka zadowolona?
- Potrzebuję nagrania wczorajszego odcinka królestwa Kiry.
- Masz trop? - spytał zaciekawiony.
- Tak. Potrzebuję to nagranie na już.
- Jasne, załatwię to. Nie podzielisz się z bratem informacjami?
- Nie muszę. Sam się zorientujesz, gdy go obejrzysz. Mogę tylko zaoszczędzić ci szukania. Wystąpił już w tym programie.
- Zawsze musisz omijać tą prostą odpowiedź jak Lionel?
- Gdybym powiedziała ci wprost, to nie skupił byś się na tym, na czym powinieneś.
- Pamiętaj, że obserwuję jeszcze blondynkę, gdyby Kira miał użyć jej jako planu B.
- Nie użyje. To jest zbyt ryzykowne i on o tym wie.
- Hotaru...
- Tak?
- Myślisz, że moglibyśmy pracować razem, gdy zamkniemy już sprawę Kiry? - Zaśmiała się pod nosem słysząc jego słowa.
- Mówisz, jakbyś uznał, że ta sprawa jest już zamknięta.
- To tylko kwestia czasu. Lionela mógł pokonać, bo był sam. Teraz ma czwórkę jego następców. Tym razem się nie wywinie.
- Sądzę. - Uniosła kąciki ust. - Że będąc w jednym pomieszczeniu będzie nam łatwiej rozwiązywać kolejne sprawy, niż rozmawiających przez telefon. - Tym razem on się zaśmiał.
- Wiedziałem, że tego nie porzucisz, po rozwiązaniu sprawy. Za mocno to w nas siedzi. Zaszczepili to w nas i pielęgnowali od dziecka. Wszystko dla rozwiązania sprawy.
- Nawet za cenę życia - dodała.
- Liczy się tylko zwycięstwo. - Rozłączył się po tych słowach, a brunetka odetchnęła. Czy potrafiłaby żyć bez tego? Tropy, podejrzani, dowody... Składanie układanki w całość. Zarwane noce. To jedyne co znała i w czym była dobra. Co innego miałaby robić?
- Usłyszeć słowa naszego Pana - powtórzyła i włożyła kęs do ust. - Postępować tak, jak on tego pragnie. - Spojrzała kątem oka na Tobiego, który zajął miejsce obok niej. - Jeśli nie zechcesz się skontaktować - urwała i posunęła ciastko chłopakowi, który chętnie spróbował. - Będziemy musieli zgadywać. - Zabrała mu widelczyk i sama wzięła gryza. Zaczęła mówić po przełknięciu. - Podejmować wszelkie działania.
- Skróciłaś to - stwierdził chłopak biorąc kolejny kawałek do buzi.
- Wyciągnęłam to, co najważniejsze. Reszta to tylko oprawa, żeby nikt się nie domyślił.
- Czyli chce, żeby się z nim skontaktować?
- I tak i nie. Sądzę, że zdaje sobie sprawę, że Kira nie może tego zrobić. Dlatego ubrał to wszystko w takie słowa. Koniec jest ważniejszy. Mikami zakomunikował Kirze, że będzie starał się postępować tak, jak Kira postąpiłby i będzie sam podejmował decyzję, dopóki Kira nie skontaktuje się z nim.
- Eee... Czyli będzie działał sam?
- Tak. - Uniosła kąciki ust. - Kira potrzebuję proroka, a że nie może go wybrać, wiemy kto podejmie decyzję.
- A wy dalej ślęczycie nad tym? - spytał Tim, gdy razem z Brianem wrócili do pokoju hotelowego.
- Będę nad tym siedzieć, dopóki nie wybiorą proroka - odpowiedziała i zabrała Tobiemu widelczyk. Widziała jak szatyn wzdycha. Wszyscy zwrócili uwagę na dzwonek telefonu. Hotaru wzięła go i odebrała.
- Słyszałaś już? - spytał Mello.
- Nie, ale skoro dzwonisz, to coś ciekawego.
- Wybrano proroka Kiry. Kobietę. Kiyomi Takada z NHN.
- Takada... - Powtórzyła i zaczęła się śmiać. - Teraz jestem pewna, że to nie wybór Lighta.
- Skąd ta pewność?
- Chodziła z nami na uczelnię. Była też jedną z dziewczyn, która była przykrywką.
- Czyli są ze sobą powiązani?
- Tak. Spróbuję znaleźć informację czy jest jakkolwiek powiązana z Mikamim.
- Skoro ją wybrał, musiał być pewny, że się nadaje.
- Zgadza się. Wątpię, żeby zrobił to na podstawie samej jej obserwacji.
- Wracam do śledzenia Misy.
- Tylko się nie zakochaj.
- To typ Matta, nie mój. - Rozłączył się, a Hotaru otworzyła laptopa.
- Co robimy z tą Takadą? - dopytał Toby, a kobieta zaśmiała się.
- Spokojnie Toby. Najpierw spróbujmy znaleźć coś, co pomoże nam nakreślić sytuację.
- A później wracamy do Japonii? - dopytał Tim.
- Jeśli spotkali się już wcześniej, to mamy dwoje podejrzanych. Trzeba będzie zacząć ich obserwować. Ja wychowałam się w Japonii. Wy już sporo czasu tam spędziliście. Lepiej się tam odnajdziemy niż Mello czy Near.
- Oni też tam pojadą? - spytał zdziwiony Toby.
- Sądzę, że Light postanowi nie długo wrócić. Nie ważne, czy Mikami i Takada, są jego narzędziami, będzie musiał mieć możliwość kontaktu z osobą, której przekazał notatnik. Stąd nie może tego robić.
- Kiedy wyjeżdżamy? - dopytał Brian.
- Dwa dni. Musimy usunąć wszystkie dowody, że byliśmy tutaj. I podzielimy się. Ja polecę pierwsza i zorganizuję kolejną kryjówkę.
- Lecę z tobą - wyrwał się Tim. - A co z poprzednim mieszkaniem?
- Zrezygnowałam z wynajmu. Właściciel pewnie odebrał już klucze ze skrytki.
- Zajmiemy się z Tobym wszystkimi dowodami, że byliśmy tu kiedyś - powiedział Brian.
- Dzięki. Będę mieć jedną rzecz z głowy.
- A ty co tak siedzisz? - zwrócił się Tim do Tobiego. - Bierz się do roboty. - Chłopak zerwał się, a kobieta lekko uśmiechnęła. Wszystko znów nabierało tempa i oby nie zwolniło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top