Kajdany i Więzy
Biegła w stronę hotelu. To co powiedział Ryuga było dla niej nie do pomyślenia. Ile to już dni minęło? Była pewna, że koło pięćdziesięciu, ale wszystkie zlewały się jej w jedno. Stanęła, gdy usłyszała telefon.
- Przepraszam Tim - powiedziała odbierając. - Ale nie mam dziś czasu.
- Hotaru... - Rozłączyła się. Była dla niego okropna. Wybaczał jej wszystko. O nic nie pytał, a ona po prostu go spławiała, gdy nie był jej potrzebny. Gdy o tym pomyślała, rozumiała co czuje. Lionel robił z nią to samo. Zacisnęła ręce w pięści i ruszyła dalej. Musiała to zmienić albo dać mu spokój. Nie chciała go tak wykorzystywać, ale na razie musiała zająć się tym, co miało się stać. Jak oni mogli?! Co sobie wyobrażali! Rozumiała po co prowokacja, ale żeby to Yagami miał grozić własnemu synowi?! To było... Jeśli Misa była drugim Kirą, zabije go bez zastanowienia, gdy zagrozi Lightowi.
Znowu telefon. Stanęła prawie pod hotelem.
- Powiedz, że tego nie zrobiłeś - sapnęła do telefonu.
- Cała trójka żyje.
- Czyli zrobiłeś - odetchnęła. - I co teraz?
- Light zostanie ze mną spięty kajdankami.
- Oszalałeś?!
- Tak będę go mógł mieć cały czas na oku.
- To chore. Tak niczego nie udowodnisz.
- Decyzja już zapadła. Możesz się z nią zgadzać albo nie. - Rozłączył się, a dziewczyna o mało nie rzuciła telefonem.
- A niech cię... - urwała krzyk i zobaczyła, że wszyscy posyłali jej pojedyncze spojrzenia. Zaczesała włosy do tyłu i odetchnęła. Co ona miała teraz zrobić?
Podeszła pod hotel i wybrała jego numer. Pierwszy, drugi, trzeci. Nie odbierał.
- Zapomnij, tym razem mnie nie spławisz - warknęła i usiadła po turecku na ławce, którą było widać z kamer. Miała zamiar tu przesiedzieć całą noc jak będzie trzeba. Nie ruszy się ani na krok, dopóki z nim nie porozmawia.
Minęły ponad dwie godziny zanim ktoś do niej zszedł, a tym kimś był Aihara.
- To na nic. Powiedział, że masz zakaz wstępu do kwatery - powiedział, gdy stanął przed nią.
- To czemu sam mi tego nie powie? - Mężczyzna odetchnął.
- Jest spięty z Lightem.
- To wiem. Co na to Amane?
- Nie przypominaj mi o tym... Zachowują się jak dzieci. Zamiast myśleć o uchwyceniu Kiry, to gadają o randkach.
- Ale ona dziecinna - zaśmiała się. - Aż dziw, że Light znalazł sobie taką dziewczynę.
- Wszyscy obstawialiśmy, że wy jesteście parą, tylko spotykacie się w ukryciu. - Hotaru nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Mam lepszy gust. Light jest narcyzem, który uważa się za lepszych od innych. Zawsze patrzy na wszystkich z góry. Jego osobowość pasowała do portretu psychologicznego Kiry. Wracając do tematu. Mam zakaz wstępu, czyli wykluczył mnie całkowicie?
- Tego nie wiem. Przekazał mi tylko tyle.
- Skoro tak. - Wstała stając obok Aihary i uśmiechnęła się wrednie. - Sama zmuszę go do mówienia. - Zmieniła wyraz twarzy. - Niech mnie pan nie dotyka! - krzyknęła. - Proszę mnie zostawić! - odsunęła się o krok, przyciągając uwagę przechodniów.
- Co?! Co ty...
- Nie znam pana! Nigdzie z panem nie pójdę! - Policjant znowu chciał się odezwać, ale zrezygnował. Wycofał się i skierował kroki w stronę hotelu. Ledwo zniknął za drzwiami, a telefon fioletowowłosej się odezwał.
- Nie musiałaś tego robić. - Usłyszała w słuchawce i uśmiechnęła się.
- Musiałam, inaczej nie odezwałbyś się.
- Na razie nie jesteś mi potrzebna w kwaterze. Będziesz obserwowana z ukrycia.
- Myślisz, że to jest przyjemne?! Wiesz jakie to wkurzające jak wydaje ci się, że cały czas ktoś cię śledzi? Kilka dni, miesiąc, ale nie trzy.
- O czym ty mówisz?
- O tym, że teraz też czuje spojrzenie twojego człowieka na sobie.
- To niemożliwe. Dziś miał zrobić przerwę. I chodził za tobą tylko te dni, gdy Light był w areszcie. - Dziewczyna spięła się i rozejrzała. Skoro to nie był człowiek Ryugi, to kto? - Hotaru, od kiedy jesteś obserwowana?
- Dawna, dlatego sądziłam, że to ty albo że wariuje. Jedno z dwóch.
- To może być Kira! - Usłyszała głos Lighta z oddali.
- Spróbuję się przekonać - powiedziała cicho i rozłączyła się. Wyciszyła też telefon. Nie minęły dwie sekundy, a zaczął znowu dzwonić. Dziewczyna ruszyła w stronę domu. Miała zamiar wrócić najbardziej opuszczonymi i krętymi drogi. Musiała się dowiedzieć, czy ktoś ją śledzi, czy to tylko jej wyobraźnia.
Stanęła i obróciła się, gdy usłyszała, że ktoś kopnął puszkę. Patrzyła na metalowy śmieć, który znalazł się na drodze. Przełknęła ślinę i zawróciła. Czuła jak serce zaczyna walić jej w piersi. Powoli stawiała kroki i zareagowała w ostatniej chwili. Cofnęła się trzy kroki, żeby uniknąć ciosu. Wysoka postać w żółtej bluzie stała przed nią trzymając czarny łom. Próbowała dostrzec twarz, ale po chwili zorientowała się, że miał maskę. A raczej kominiarkę z naszytymi ustami, których kąciki były skierowane w dół.
- Kim jesteś? - Cisza. Jakby czekał na jej ruch, jak ona jego. - Czemu za mną chodzisz? Odpowiedz! - Spięła się, gdy uniósł swoją broń. - Dobra, dobra. - Uniosła ręce i cofnęła się o krok. - Nie musisz nic mówić. Już sobie idę. - Znów się cofnęła. - Ciekawe czy mnie w ogóle rozumiesz - westchnęła znów cofając się dwa kroki. Widziała jak lekko przechyla głowę i uniosła lekko kąciki ust. - Czyli jednak - powiedziała i obróciła się do niego plecami uciekając.
Przestała biec dopiero, gdy była już nieopodal domu. Oparła się dłońmi uda i łapała powietrze. Jeszcze nie przebiegła takie dystansu, takim tempem. Zastanawiało ją kim był ten mężczyzna? I czego chciał? Czemu ją śledził? Tyle pytań... Czy był związany z Kirą? Potrząsnęła głową i wyciągnęła telefon. Piętnaście nieodebranych połączeń. Pięć od Ryugi i dziesięć od Tima. Odetchnęła i wybrała numer tego drugiego.
- Hotaru, gdzie jesteś?!
- Pod domem... - Spojrzała na telefon. Rozłączył się? Przeniosła spojrzenie na drzwi od klatki. Wyszedł z nich. Musiała ułożyć sobie w głowie, co ma mu powiedzieć. Jak to wszystko wytłumaczyć? - Tim... - Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo mężczyzna zamknął ją w uścisku.
- Martwiłem się o ciebie - powiedział jej prosto do ucha. Dziewczyna poczuła jak zaciska ją w gardle. Była jak Lionel... Zimna, obojętna, nieludzka. Mimo że nie cierpiała jego zachowania, zachowywała się jak on.
- Przepraszam - wydusiła czując jak łzy wypłynęły jej z oczu.
- Gdzie byłaś? Czemu... - Wyprostował się i urwał widząc jej łzy. - Hotaru, co się dzieje? - Potrząsnęła głową na boki. - Posłuchaj mnie. - Otarł jej policzki. - Chce być przy tobie, ale nie mogę, gdy tak się zachowujesz. Znikasz na całe dni. Nie mówisz gdzie, ani co robisz. Nie odbierasz lub rozłączasz się. Tak się nie da. Jeśli chcesz spokoju, to odpuszczę, ale powiedz mi to prosto w oczy, a nie...
- Nie chce - przerwała mu i wtuliła się w niego. - Chciałabym ci móc wszystko powiedzieć, ale...
- Ale to twój brat - dokończył za nią.
- Nie mogę nikomu nic o nim powiedzieć, ani o tym co robi.
- Kim on jest?
- On... Jest... Kimś kogo tożsamości nikt, nigdy nie może poznać. Inaczej skończy jak mój ojciec - powiedziała i zamknęła powieki.
- Co?! Hotaru... - Chciał spojrzeć jej w oczy, ale tylko mocniej się przytuliła. Szatyn zaczął się zastanawiać kim właściwie jest dziewczyna, którą trzyma w ramionach. - Nic nie mów, jeśli nie możesz - szepnął. - Ale nie odpychaj mnie tak. - Dziewczyna spięła się nagle i obróciła.
- Chodźmy do środka. - Złapała go za dłoń i pociągnęła za sobą.
- Powiesz mi, co się dzieje? - spytał ciszej.
- Ktoś mnie śledzi i znów wydawało mi się, że go widziałam - odpowiedziała i upewniła się, że zamknęła drzwi od klatki.
- O czym ty mówisz?
- Nie tu - szepnęła. - Chodź. - Nadal trzymała go za dłoń. Nie chciała go teraz puścić. Nie chciała go stracić. Tylko przy nim się tak czuła... Była słaba. Nigdy nie była silna, a czas spędzony o Ciotki uświadomił jej to lepiej niż wszystko inne. Grała silną. Sprawiała wrażenie takiej. Niedostępna, pyskata i wredna. Przecież ktoś słaby nie mógł taki być. Tym czasem ona miała ochotę po prostu skryć się w kogoś ramionach. Poczuć się bezpiecznie. Mieć wsparcie, a nie tylko być wsparciem dla kogoś.
Zamknęła drzwi za nimi i przyłożyła palce do ust Tima, gdy chciał się odezwać się. Zarzuciła buty i pociągnęła go za sobą do łazienki. Puściła wodę i odetchnęła.
- Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że Ryuga założył mi podsłuchy w domu.
- Czemu miałby to robić? - Dziewczyna stanęła obok niego.
- Wychowywaliśmy się razem od dziecka. Mimo że często znikał, to gdy tylko był w sierocińcu spędzał ze mną czas. Już ci mówiłam, że gdy miałam trzynaście lat, zabrała mnie ciotka. Ryuga zerwał kontrakt ze mną, żeby mnie chronić. Sądził, że jestem bezpieczna.
- A nie byłaś? - Przyglądał się jej z uwagą. Zacisnęła palce na ramionach.
- Ona... - Zaczęła szybciej oddychać. - Była zła... Okrutna. Jest koszmarem, który pozostawił cień na moim życiu. - Zamknęła oczy i poczuła jak mężczyzna przytula ją. Znów łzy napłynęły jej do oczu. Zaszlochała cicho, czując jak wszystko do niej wraca.
- Teraz jesteś bezpieczna. - Wtulił się w nią. - Nie dam cię skrzywdzić.
- Wiem - zaśmiała się przez łzy. - Wiem Tim. - Uniosła głowę, żeby spojrzeć jej prosto w oczy. - Po prostu, chce żebyś zrozumiał, czemu Ryuga robi dziwne rzeczy. Czuje się winny za to, co wydarzyło się w moim życiu. Teraz przesadnie pilnuje mnie, żeby nie pozwolić, żeby ktoś mnie skrzywdził.
- Stąd podsłuchy, tak. - Odetchnął. - To może cię chronić, ale też kontroluje cię.
- Wiem, ale ani ja, ani on nie mieliśmy łatwo. Wiem, że tak nie powinno być, ale cały czas się boję, że znów zniknie z mojego życia, dlatego chcę być przy nim tak długo jak mogę.
- Dlatego godzisz się na to wszystko? I to, że spędzasz z nim całe dnie?
- Przejął brzemię mojego ojca. - Opuściła głowę. - Chciałabym mu pomóc, żeby miał lżej. Dać siłę, tak jak on mi, gdy byliśmy dziećmi.
- Nie ma w tym wszystkim miejsca dla mnie - westchnął. Znów zobaczył jej oczy. Błyszczały od łez, a mimo to były uważne tak zwykle. Najchętniej zatopiłby się w ich głębi. Skrywały tyle rzeczy, których nie potrafił odczytać.
- Chce, żeby było. Dlatego mówię ci o tym wszystkim. - Szatyn złapał ją za podbródek i złączył ich usta. Był tu z innego powodu, a poznał ją. Zwalił wszystko na Briana, żeby móc się za nią uganiać. Co tak bardzo go ciągnęło do niej? Cień, o którym wspomniała? Tajemnice? To spojrzenie?
- Tim... - Jej szept wywołał o mężczyzny gęsią skórkę. Gdzieś miał te podsłuchy. Pragnął jej jeszcze bardziej niż wcześniej. Jej ciało płonęło, więc nie chciał się cofać choć na chwilę. Przytrzymał ją w tali i schodził ustami po szyi pieszcząc jej szyję. Teraz miał gdzieś wszystko inne. Nawet jej telefon, który wibrował na szafce, wkurzając go. Ona też nie wyglądała na zainteresowaną nim. Ściągnął jej bluzkę i szybko zdjął swoją. Zobaczył niepewność w jej spojrzeniu i nakręcało go to jeszcze bardziej. Zachowywała się, jakby nigdy tego nie robiła... Jeśli to prawda, to sprawi, że to będzie najlepsza noc w jej życiu.
Promienie słońca przebudziły dziewczynę. Nie zasłoniła rolety do końca. Obróciła się i zorientowała, że Tim nadal śpi. Czyli to, co wydarzyło się wczoraj nie było snem. Oparła się łokciem o wersalkę i ułożyła policzek na dłoni. Przyglądała się mężczyźnie, myśląc o tym, że poszła z nieznajomym do łóżka. Co tak naprawdę o nim wiedziała? Nawet nie znała jego nazwiska. Głupie, a jednak budziło w niej nie małe wątpliwości. Co tak naprawdę wiedziała o nim? Jednak, gdy myślała jak się przy nim czuje, to wszystko przestawało mieć znaczenie... Dlaczego? Położyła się, gdy spiął się i rozciągnąć.
- Nie śpisz? - spytał zaspanym głosem.
- Słońce mnie obudziło. Próbowałam zasnąć, ale jakoś nie mogę.
- Chodź. - Uniósł ramię odsłaniając swoją klatkę piersiową. Hotaru niepewnie, ale przysunęła się bliżej niego. Objął ją wtulając ją w swój bok. Poczuła jak rumieńce zalewają jej policzki. Czy one musiały się pojawiać zawsze, gdy tego nie chciała? Spała z nim... Naga! A teraz znów była przy jego ciepłym ciele. To było tak peszące, a zaraz przyjemne, że sama nie wiedziała, co o tym myśleć. - Rozluźnij się i spróbuj jeszcze zdrzemnąć. - Musnął jej głowę. Przytaknęła cicho i przymknęła oczy. Czuła się przy nim tak dobrze, dlaczego?
- Powiesz, co wydarzyło się wczoraj? - spytał, gdy siedzieli na przeciwko siebie i jedli śniadanie.
- Ktoś mnie śledzi - powiedziała cicho.
- Co?! Skąd wiesz, że...
- Czułam to od dłuższego czasu. Sądziłam, że to sprawka Ryugi, dlatego nie przejmowałam się tym zbytnio. Wczoraj dowiedziałam się, że to nie on. Poszłam drogami, żeby sprawdzić, czy nadal ktoś za mną chodzi. - Opuściła głowę.
- Głupia! Nie pomyślałaś, że mogło ci się coś stać? - Popatrzyła na niego zdziwiona. - Gdybyś powiedziała, poszedłbym z tobą.
- Wtedy o tym nie myślałam - odpowiedziała cicho.
- Wiesz, kto to był? - dopytał spokojniejszym głosem. Zaprzeczyła ruch głowy.
- Zapamiętałam tylko żółtą bluzę z kapturem... I mrok. Chyba miał kominiarkę. I naszyte czerwone usta. Smutek... - Przeniosła na niego spojrzenie. Był skupiony i jakby nieobecny przez chwilę. Uśmiechnął się, gdy dostrzegł jej spojrzenie.
- Nic ci nie grozi, gdy jesteś przy mnie. Skoro sama mu uciekłaś, to nic nie zrobisz, jak będziemy razem. - Przytaknęła, choć wątpiła, żeby chciał atakować. On pozwolił jej odejść. Nie chciał, żeby zbliżała się do niego.
Wyszła z uczelni zła. Minął tydzień, a ten nagle każe jej przyjechać. Jak nie będzie to coś ważnego... Czego właściwie od niej chciał, skoro wykluczył ją z śledztwa? Wyciągnęła telefon i zaczęła pisać smsa. Chciała powiadomić Tima, żeby znowu się nie martwił. Obiecała mu to. Zdziwiła się, gdy podjechał inny samochód niż zwykle.
- Dzień dobry. - Ukłoniła się lekko widząc ojca Lighta.
- Wsiadaj. I musisz oddać mi telefon. - Przytaknęła i wysłała wiadomość. Wyłączyła go i oddała mężczyźnie. - A teraz załóż te okulary. - Zrobiła to i zorientowałam się, że nic przez nie nie widać, mimo że wyglądały jak zwykłe okulary przeciwsłoneczne.
Zdjęła je dopiero, gdy mężczyzna jej pozwolił. Była już wtedy na podziemnym parkingu.
- Więc to nowa kwatera L? - spytała, a mężczyzna przytaknął tylko głową. Zaprowadził ją do windy i wcisnął numer piętra.
- Cała trójka jest w apartamencie Misy Amane.
- Apartamencie? - powtórzyła za nim, ale nie zdążyła spytać o nic więcej, bo drzwi zamknęły się. Gdy otworzyły się kolejny raz, zobaczyła mały korytarz. Gdy przeszła przez niego znalazła się w wielkim salonie. Trójka siedziała razem przy niskiej ławie. Blondynka na jednej kanapie, a mężczyźni na drugiej.
- A ty, co tu robisz? - spytała niezadowolona dziewczyna dostrzegając ją.
- Zostałam wezwana, więc jestem. - Mężczyźni spojrzeli za siebie.
- Zaprosiłem ją - odpowiedział Ryuga i machnął ręką. - Chodź, siadaj. - Fioletowowłosa odetchnęła i zajęła miejsce na kanapie z Misą, choć najdalej jak mogła.
- Co ja tu robię? - dopytała, gdy brunet wziął kolejny kawałek ciasta do ust.
- Pomyślałem, że skoro Light i Misa mają mieć randkę, to my też możemy. - Hotaru uniosła brew, a Light zakrztusił się herbatą.
- Co?! - pisnęła Amane wstając. - To wy... - Hotaru chciała się wtrącić, ale widząc uśmiech dziewczyny, zrozumiała, że to bez sensu. - Podwójna randka! - Usiadła przy fioletowowłosej. - Może namówisz swojego chłopaka, żeby ściągnął te kajdanki i każdy miałby chwilę dla siebie?
- Zapomnij. - Pierwszy odezwał się Ryuga. - Kajdanki zostają. Misa wróciła na swoje miejsce niezadowolona. Hotaru dostrzegła spojrzenie Lighta. Nie wierzyła w słowa chłopaka? - A właśnie, nie jesz ciastek? - zwrócił się do Amane.
- Bardzo dziękuję. Od słodyczy się tyje.
- Niekoniecznie. - Wziął ciastko i podstawił fioletowowłosej. - Wystarczy tylko sporo ruszać głową.
- Co? Znowu się ze mnie nabijasz?! - krzyknęła blondynka. Hotaru odetchnęła i wzięła ciasto. Oparła się i wsadziła porcję do ust. Skoro miała brać udział w tej szopce, to przynajmniej nie na głodnego. - Przytyjesz i będziesz grupa - powiedziała pochylona w jej stronę dziewczyna.
- Jej to nie grozi.
- A to niby dlaczego?!
- Jest za mądra.
- Jakby była, to nie wzięłaby takiego chłopaka jak ty! - Kłócili się dalej. - To może inaczej. - Uśmiechnęła się przebiegle. - Dam ci dużo ciastek, jeśli zostawicie nas samych.
- Cóż, na to samo wyszłoby. Nawet jeśli zostaniecie sami, będziemy was widzieć przez kamery.
- Uch! Od początku wiedziałam, że zboczeniec z ciebie.
- Mów sobie co chcesz. Ja się zajmę ciastkami. - Zabrał jej kolejne ciasto. - Chcesz jeszcze? - spytał przenosząc wzrok na fioletowowłosą.
- A co zrobisz jak zasłonie okna i zgaszę światło? - Ciągnęła dalej blondynka.
- Nic. Kamery działają również na podczerwień.
- Dobra, nieważne... Przenieśliśmy się tutaj, żeby prowadzić śledztwo, tak? Tymczasem nie wygląda, żeby co się specjalnie chciało - wtrącił się Light.
- Nie wygląda... - Ryuga zamyślił się. - Bo mi się nie chce. Szczerze mówiąc jestem dość przybity.
- Przybity? - zdziwił się szatyn. Hotaru badała uważnie wzrokiem bruneta. Naprawdę nie wyglądał najlepiej.
- Tak. Przez cały czas przypuszczałem, że to ty jesteś Kirą. Gdy moje podejrzenia się nie sprawdziły... - Wsadził kolejny kawałek ciastka do ust. - Można powiedzieć, że przeżyłem swojego rodzaju szok. Oczywiście nadal cię podejrzewam. Stąd te wszystkie środki zapobiegawcze. Wiemy jednak, że Kira potrafi manipulować zachowaniem innych ludzi. Mógł manipulować tobą tak, żebym zaczął cię podejrzewać. Tak... I ty i Misa byliście sterowani przez Kire. Jeśli przyjąć takie założenie, wszystko zaczyna pasować. Wszystko poza jednym... Nie mogę zrozumieć, dlaczego jeszcze was nie zabił. - Hotaru przewróciła oczami i zaczęła rozglądać się po pokoju. Mówił wszystko. Całe swoje przemyślenia i wątpliwości. Aż tak mu ufał?
- Ryuzaki, z tego co mówisz wynika, że choć ja i Misa byliśmy manipulowani, można powiedzieć, że w pewnym sensie każde z nas było Kirą?
- Zgadza się. Taka właśnie jest prawda. Każde z was jest Kirą.
- A co z Hotaru? - dopytał Light przenosząc spojrzenie na dziewczynę.
- Nie zachowywała się jak normalna studentka, dlatego zwróciłem na nią uwagę. Do tego znaliście się, więc podejrzenie, że może być w to zamieszana miały swoją podstawę. Do tego wszystko wskazywało na to, że byłeś Kirą, gdy cię zamknęliśmy w celi. Wtedy też zaczęliśmy ja śledzić i obserwować. Przez cały czas twojego pobytu w areszcie, ona miała kamery w mieszkaniu. I wszystko pasowało, aż do momentu, gdy dwa tygodnie później przestępcy nie zaczęli ginąć. Na tej podstawie można wysunąć nową teorię. Moc Kiry przechodzi z ludzi na ludzi. W jednym z nagrań drugi Kira wspomniał o dzieleniu się mocą. - Napił się herbaty. - Manipuluje kimś, zmuszając do zabijania. A gdy ten zostanie złapany, moc przechodzi na kogoś innego. W ten sposób możemy w nieskończoność łapać kolejnych kirów.
- Nie mamy pewności, że twoja teoria jest słuszna. - Położył mu rękę na ramieniu. - No, chłopie. Weź się w garść, co?
- W garść? Hm... Jakoś nie mam ochoty. Coś mi się zdaje, że lepiej zbytnio się nie angażować. Jeśli zacznę za bardzo się starać, tylko niepotrzebnie się narażę, nie uważasz? Szczerze do tej pory już kilka razy myślałem, że już po mnie...
- Ryuzaki... - Light wstał przyciągając spojrzenia dziewczyn. Wymierzył mu z pięści prosto w policzek. Brunet spadł z kanapy i przeturlał się pod ścianę, a Light wylądował na czworakach pociągnięty przez kajdanki
- To bolało - stwierdził brunet.
- Musimy ich powstrzymać. - Misa uczepiła się rękawa fioletowowłosej.
- Przestań. - Wyrwała rękę i wstała. - Jeśli chcesz iść stanąć między nimi, to proszę bardzo. - Przeniosła spojrzenie na nich. W tym momencie Light dostał stopą prosto w twarz. Poleciał do tyłu, a Ryuga za nim.
- Oko za oko. Ty to słyszałaś?! - Hotaru popatrzyła na nią zrezygnowana i wycofała się. Skoro chcieli dać sobie po twarzy, to nie miała zamiaru się w to mieszać. Ryuga znów dostał z pięści w twarz, a Light znów dostał kopniaka. Dziewczyna była ciekawa, czy policjanci zareagują. Skoro są tu kamery, to pewnie oglądali całe spotkanie.
Telefon zatrzymał ich. Trzymali się za koszulki i mieli wymierzyć sobie kolejny cios. Znudzona dziewczyna podeszła do niego i odebrała. Słysząc głos młodego policjanta, skierowała słuchawkę w ich stronę.
- Do ciebie Ryuga. - Brunet podsunął się do niej i kucnął odbierając. Zachował pozycję, jakby chciał być gotowy, żeby odeprzeć kolejny atak.
- Co jest? - spytał Light, gdy brunet przysłuchiwał się przez dłuższą chwilę.
- Nic takiego. Matsuda. Znów się wygłupia.
- Przestaniecie już? - Oboje przenieśli wzrok na fioletowowłosą.
- Tak, sądzę, że mamy remis - stwierdził Ryuzaki i wstał. - Chodź Light. Odprowadzimy ją. Już czas, żeby wracała do domu.
- Ej, a co ze mną?!
- Ciebie Light ma na co dzień - odpowiedział jej brunet. Złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął za sobą. Czuła wzrok szatyna na sobie, który szedł dwa kroki za nimi.
- Zadzwonię jak znów będę mieć czas - powiedział, a Light zaśmiał się pod nosem.
- Cały dzień siedzi i je ciastka. - Ryuga posłał mu tylko pojedyncze spojrzenie i przytulił Hotaru. Dziewczyna poczuła jak wsuwa jej coś do tylniej kieszeni w spodniach.
- Prezent - szepnął jej do ucha i odsunął się. - Matsu cię odwiezie. I tak musi załatwić coś na mieście.
- Następnym razem uprzedź mnie wcześniej o spotkaniu, a nie ściągasz od razu po uczelni. - Zobaczyła jego lekki uśmiech i uważne spojrzenie Lighta. Zrobiła krok w jego stronę, gdy zobaczyła kątem oka samochód i musnęła policzek bruneta. - Do zobaczenia Light. - Machnęła mu ręką. Widziała jak Ryuga przykłada palce do policzka, w którego dostał buziaka. Aż tak bardzo się tego nie spodziewał?
Włączyła telefon dopiero w domu. Usiadła do biurka i uruchomiła laptopa. Patrzyła na pendrive, nie rozumiejąc, co na nim było. Od złapania Lighta nie posunęli się do przodu ze śledztwem.
- Proxy? - przeczytała na głos nazwę folderu. Obok była notatka. To ją najpierw otworzyła.
"To wszystko, co wiem na temat postaci, która cię śledziła. Nie trop ich i uważaj na siebie. L"
Potrząsnęła głową i otworzyła folder. Pełno filmów i zdjęć. Notatki policyjne, akta spraw. Na chwilę nabrała powietrza w płuca. Widziała znaczek FBI i już przestawało jej się to wszystko podobać. Przeniosła spojrzenie na dzwoniący telefon. Była zmęczona i nie miała ochoty czytać tego wszystkiego. Skopiowała cały folder i ukryła go. Zamknęła laptopa i odpisała na wiadomość. Chciała iść się odświeżyć. Musiała oczyścić głowę.
Siedziała przed laptopem, mimo że słońce zaczynało już świtać. W tej chwili miała gdzieś, że niedługo powinna iść na zajęcia. Z każdym kolejnym plikiem z folderu od Lionela, miała coraz więcej wątpliwości. Cieszył ją nawet fakt, że odpuściła przed spotkaniem z Timem. Zbyt wiele wątpliwości zaczęło kłębić się jej w głowie. Spisywała każdą myśl na karteczce samoprzylepnej, którą wrzucała do szuflady. Najpierw musiała przeczytać i przeanalizować wszystkie informację. Później skupi się na tym, co wyłapała. Jednak słowa brata już nie dawały jej spokoju. Kobieta najsłabszym elementem grupy śledczej... Teraz czuła, jakby miał rację, jednak nikomu nie pisnęła choć słowa na ten temat. Czemu więc czuła się winna? Nawet nie wiedziała, czy jej domysły to prawda. Jednak widziała tą postać na własne oczy... Tutaj w Japonii.
Złapała za telefon i wysłała smsa. Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Wiedziała, że mogła na niego liczyć, choć zaskoczyło ją, że o nic nie pytał. Aż tak jej ufał, czy był zajęty sprawą Kiry?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top