Drugie Spotkanie
- Wejść! - krzyknęła i wsadziła kolejną pralinkę do ust. Proxy byli z dala od niej. Rhys nie mógł znaleźć niczego konkretnego o Simonie, a nagrania z dziewczyną za wiele jej nie dawały. Wiedziała co zrobić, żeby nikt nie mógł namierzyć jej twarzy, mimo że jeszcze nikt nie połączył sprawy Niny i naśladowcy Jeffa.
- Mamy wszystkie dokumenty, o które prosiłaś - powiedział Barnes po wejściu do środka.
- Świetnie. Przynieście mi je.
- Rhys już je drukuje. Nie pomóc ci?
- Wy dostaniecie nagrania. Musimy znaleźć kryjówkę naśladowcy.
- Czyli uważasz, że to ta cała Nina?
- Jak na razie mamy tylko ją. Przyznam się do porażki, jeśli się pomyliłam.
- Skąd będziesz wiedzieć, czego szukać w aktach?
- Zacznę od tych, którzy przeżyli. - Przeniosła wzrok na laptopa. Rhys przesłał jej jakiś link. Po chwili drugi. - Coś jeszcze?
- Bierzemy się do roboty. - Wyszedł, a Hotaru otworzyła linki. Były to dwa blogi. Jeden wydawał się specyficzny i po przeczytaniu jednego wpisu i podpisu autorki, która nazwała się Black Doll od razu wyszła z niego. Drugi blog był pisany przez dziewczynę, która twierdziła, że chce dopaść Jeffa.
- A to co? - Zobaczyła kątem oka jak Ryuk nachyla się nad nią.
- Rhys zajęty?
- Taaa... Policja wysłała zdjęcia papierów, więc wszystko trzeba będzie ręcznie przeglądać.
- Najgorsza robota - westchnęła i rozciągnęła się. - Ryuk... - Przeniosła na niego spojrzenie. - Daj Rhysowi notatnik, kiedy coś mi się stanie.
- Hmm... Co?! - Wyprostował się zdziwiony. - Czy ja o czymś nie wiem?
- Ta sprawa jest bardziej zawiła niż myślałam, a z każdym krokiem w przód będę mieć coraz większą ilość wrogów.
- Przecież śledzisz tylko naśladowcę Jeffa, czy nie?
- Mordercy trzymają się razem, a ja jestem jedna. Nie zawsze wyjdę cało z wszystkiego.
- Zawsze możesz użyć notatnika - zaproponował. - Możesz zabić wszystkich, którzy ci zagrażają.
- Nie będę zabijać ich jak ostatni tchórz. Poza tym... - Rozciągnęła się wyciągając ręce do góry. - Nie jestem lepsza od nich. Tylko mi płacą za łapanie osób, które uznaje się za zagrożenie. Nie zawsze można taką osobę złapać, więc i ja mam ludzkie życia na swoim koncie.
- A jednak Misy nie zabiłaś.
- Nie pamięta kim była. Nie zagraża mi.
- A Proxy?
- Ryuk, chcesz mnie wkurzyć?
- Emm... - Przyłożył palce do brody. - Jabłka mi się skończyły.
- Więc tylko o to chodzi - westchnęła.
- A co myślałaś, że zaczęło mi zależeć?
- Raczej martwić, że ci się znudziłam.
- Jak będzie nudno, to ci to powiem - zarechotał.
- Tak, wiem - odpowiedziała i wstała. Została zmierzona przez policjantów, gdy wyszła ze swojego pokoju. - Jadę do sklepu, chcecie coś?
- Słodycze się skończyły? - spytał Simon, a kobieta machnęła ręką i przeszła dalej.
- Jadę po jabłka, chcesz coś? - zapytała Rhysa, przyglądając się jak sortuje dokumenty.
- Energetyka i orzeszki... I chipsy i energetyka.
- Jasne. - Kaszlnął, a Hotura pochyliła się.
- Jak znajdę papiery Liu, to mogę skończyć?
- To zależy, czy będą patrzeć ci na ręce - odpowiedziała równie cicho. Wyprostowała się i spojrzała jeszcze za siebie. Nie ufała im ani trochę, a musieli pomóc zastawić jej pułapkę. Czy tak samo czuł się Lionel, gdy współpracował z Japońską grupą dochodzeniową?
- Hotaru, idziemy? - Wybiła się słysząc głos Shinigami i ruszyła do wyjścia.
Stanęła pod sklepem i uderzyła pięściami w kierownicę. Czuła jak powoli tonie. Nie chodziło o sprawę, morderców, zagrożenie, czy nawet widmo śmierci. Chodziło o nią... O to, że upodobniała się do niego.
- Hotaru... - Zacisnęła palce na kierownicy i zacisnęła oczy, żeby nie pozwolić się wydostać łzą. Nie miała być taka jak on. Nigdy nie chciała być detektywem, więc czemu... - Ej no. Nie ignoruj mnie.
- Ryuk... Choć raz się zamknij. - Otworzyła oczy i popatrzyła na zdziwioną twarz Boga Śmierci. - Nie wszystko kręci się wokół ciebie, więc jak potrzebuję minutę dla siebie, to mi ją daj.
- Co cię ugryzło?
- Nie chce być jak oni...
- Hmm?
- Jak Lionel czy Mello. Nie chcę umrzeć za sprawę... Za złudzenie sprawiedliwości, która nie istnieje.
- To czemu nie rzucisz tej sprawy?
- A czemu ty nie przestaniesz wpisywać ludzi do notatnika i nie umrzesz, skoro tak straszliwie ci się nudzi?
- To dwie inne sprawy.
- Nieprawda. Ja potrafię żyć tylko jako detektyw. Co innego miałabym robić? Iść do pracy? Założyć rodzinę?
- Noo... Trochę głupio to brzmi. Nie widzę cię w takiej roli.
- Prowadzenie spraw to całe moje życie. Tak jak twoje obserwowanie ludzi. Oboje odbieramy życie, żeby żyć chwilę dłużej.
- Zawsze mnie ciekawiło, jak użyłabyś notatnika, gdybyś to ty go znalazła.
- Nie stałabym się Kirą, jeśli o tym pomyślałeś - odetchnęła. - Pewnie zachowałabym go tylko ze względu na ciebie i twoje towarzystwo. Przynajmniej miałabym z kim pogadać.
- Jesteś naprawdę ciekawą osobą i strasznie skomplikowaną. Light uznał, że znalezienie notatnika było jego przeznaczeniem i chciał dorównać Bogom. Ty mimo, że masz ich moc i stawiasz się na równi z nimi, nie korzystasz z niej.
- Mówiłam. Zachowałam notatnik tylko ze względu na ciebie Ryuk i mylisz się. Ja nie stoję na równi z Bogami Śmierci. Jestem ponad nimi. - Przechylił głowę nie wiedząc jak zareagować na jej słowa. - Ja w przeciwieństwie do nich coś robię, a nie tylko siedzę i gram w kości - dodała, a Ryuk zaczął rechotać na całe auto. Hotaru uśmiechnęła się i wyszła z samochodu. Zwierzała się Bogowi, który traktował ją jak zabawkę... Czy da się upaść niżej?
Gdy znów uruchomiła laptopa zobaczyła kolejną notatkę. Tytuł wpisu i link do bloga. Westchnęła lekko i otworzyła link. Czarne tło z czerwonymi i złotymi dodatkami. Czy dało się być bardziej mroczną?
- Głupota, ale niech ci będzie - mruknęła pod nosem i odszukała wpis, który jej podał. - Jakbyś nie mógł dać mi linka do niego... Ryuk, chcesz posłuchać? Jest coś o tobie?
- O mnie? - zdziwił się i zajął miejsce obok, trzymając całą miskę jabłek w jednej ręce.
- Ehem, ehem. Śmierć nie jest mrokiem. Śmierć jest światłem. Błyskiem, który zalewa nasze serce i pozwala pogodzić się z naszą naturą.
- Ty tak serio? - spytał widząc jej powagę.
- Nie przerywaj, gdy się wczuwam - skarciła go. - Jest błogosławieństwem. Darem od Bogów dla nas. Nie uciekajcie przed nią. Otwórzcie przed nią ramiona. Zaakceptujcie i pozwólcie kroczyć obok - dokończyła akapit. - Ryuk, otwieram ramiona na ciebie. - Wystawiła ręce w jego stronę. - No przytul. Bądź mym błogosławieństwem.
- Wolę jabłka. - Wgryzł się w jedno. - Ale dziewczyna ma coś z głową.
- Skąd wiesz, że to ona?
- Widziałem jak Rhyse przegląda jej blog. - Włożył ogryzek do buzi. - Ciekawe, czy pisałaby takie bzdury, gdyby wiedziała, co ją czeka po śmierci.
- Pewnie nie, a mnie bardziej ciekawi, czemu Rhys każe mi to czytać.
- Kara za twoje wygłupy.
- Ha..Ha. Nie śmieszne. Spójrzmy. - Czytała ciąg dalszy wpisu i aż zamrugała. - Są jednak cienie... Plugawe istoty, które stawiają się na równi ze śmiercią. Myślą, że mogą się podawać za nią. Zalewają mrokiem tych, którzy na to nie zasłużyli... Spotkałam ten cień, a imię jego Jeff the Kiler. Snuje się zatruwając wszystko wokół. Cień prześladowca. Cień bez przyszłości. A oczy jego puste jak skorupa. Cień, który myślał, że mógł mnie pochwycić.
- Chcesz do niej napisać? - wybił ją z zamyślenia Ryuk.
- Po co? - odpowiedziała niemal od razu. - Zachowuje się, jakby miała plecy i chyba nie chce sprawdzać, czy jestem w stanie sobie z nimi poradzić. Poza tym, ten wpis był opublikowany prawie rok temu. Nawet jeśli był w jej pobliżu to już dawno zniknął.
- Czyli to trop donikąd?
- Ryuk, czy inni Bogowie śmierci są na ziemi?
- Nie wiem. - Zabiła go spojrzeniem. - Żadnego nie widziałem. Nie wiemy, czy ktoś inny się pojawia, dopóki go nie spotkamy.
- A czy jest Bóg śmierci, który skojarzyłby ci się ze światłem?
- Pomyślałem o Lighcie - zarechotał. - Ale nie. Nie powiązałabym żadnego z Bogów, których znam ze światłem.
- To o kim ona pisze?
- Pamiętasz tego całego mackowatego od proxy?
- Slendermana? - Spojrzała na niego kątek oka.
- Właśnie. On nie jest ani Bogiem, ani człowiekiem.
- Demon?
- Można go tak nazwać. Jest czymś ponad człowiekiem, ale nie dorównuje Bogom śmierci.
- Rozumiem, że można go zabić dzięki notatnikowi.
- Tak, o ile znasz jego imię i nazwisko. I oczywiście twarz.
- Czy mając oczy Shinigami jestem w stanie zobaczyć jego imię i nazwisko?
- Tak. - Widziała jak uśmiecha się mocniej, a jego oczy zabłysły.
- Czy jest coś, dzięki czemu rozpoznam demony wśród ludzi?
- Nie zobaczysz ich długości życia jak u innych właścicieli notatników.
- Czyli za Black Doll stoi demon, a to znaczy, że musimy trzymać się od niej jak najdalej.
- Boisz się upodobnić do mnie?
- Nie Ryuk. To nie przeszkadzałoby mi. Po prostu nie chce oddać ci połowy mojego życia.
- A co ci zależy? I tak nudzi ci się tak samo jak mi. - Wyrwała mu jabłko, gdy drzwi od pokoju się otworzyły. Stanął w nich Derek.
- Chyba coś mamy - stwierdził, a Hotaru odłożyła laptopa i jabłko na ławę. - Pierwszy raz widzę, żebyś jadła co innego niż słodycze - powiedział, gdy była już przy nim.
- Nie przeżyje na samych słodyczach - odpowiedziała i zmusiła go, żeby jako pierwszy opuścił jej pokój. Podeszła z nim do stanowiska Simona.
- Wyłoniłaś się ze swej nory - spytał Simon, a Hotaru pochyliła się przy nim, układając rękę na jego ramieniu.
- Pokażesz mi co masz? - spytała, gdy ich twarze dzieliło tylko kilkanaście centymetrów.
- Oczywiście. - Cofnął i włączył nagranie. - Sprawdziłem nagranie do rana. Nie wychodziła - powiedział, gdy postać na nagraniu weszła na jedną z klatek.
- A inne wejścia? Piwnice, okna na parterze, czy nawet pierwszym piętrze?
- Sprawdzamy to - odpowiedział Barnes. - Jak na razie do rana się stamtąd nie ruszyła.
- Musimy sprawdzić wszystkie mieszkania - powiedziała patrząc na drzwi, w których zniknęła dziewczyna.
- Nie dostaniemy nakazu z dnia na dzień - zadrwił Simon.
- Nie potrzebuje go, tylko wymówki, czemu wchodzę i przyglądam się lokalowi. - Uniosła wrednie kąciki ust. - Rhys! Sprawdź do kogo należą te bloki i jakie media mają podciągnięte.
- Tak jest! - odkrzyknął.
- Nathan, Simon. Wy idziecie ze mną.
- Co planujesz zrobić? - spytał mężczyzna, przy którym nadal stała.
- Będę kierowniczką z papierami, a wy moimi pracownikami. W trójkę sprawdzimy lepiej mieszkanie niż w dwójkę.
- Czyli ty będziesz zagadywać mieszkańców, a my mamy odwalać czarną robotę?
- Czytasz mi w myślach - odpowiedziała i wyprostowała się. - Jutro się tym zajmiemy. W tym czasie ustalę z Rhysem waszą profesję, a wy będziecie mieli się czas przygotować, żeby coś o tym wiedzieć.
- To może ty zostaniesz pracownicą? A nie, zapomniałem. Kobiety nie nadają się do takiej pracy.
- Ehem... - odkaszlnął główny detektyw. - Ja wiem, że się uwielbiacie, ale lepiej byłoby, gdybyście wyjaśnili to sobie poza kwaterą, a teraz skupmy się. Musimy znaleźć tą dziewczynę, zanim znów zabije. - Hotaru chciała coś odpowiedzieć, ale ugryzła się w język. Już zbyt wiele czasu minęło od ostatniego zabójstwa. Pewnie już dawno miała wypatrzoną kolejną ofiarę.
Wróciła do siebie i opadła na kanapę.
- Ja zabiłbym ich na twoim miejscu - powiedział Ryuk i wgryzł się w jabłko.
- Wiem Ryuk, wiem. - Położyła się układając głowę na jego nodze. Zakryła ramieniem oczy i odetchnęła. - Ale nie zabiję kogoś tylko dlatego, że mnie wkurza.
- Jak chcesz - odpowiedział, a jabłko chrupało w jego zębach.
- Nie powiedziałbyś mi, gdyby demon byłby w pobliżu mnie, prawda?
- Nie pomagam właścicielowi notatnika.
- A zrobisz coś dla mnie? - Zabrała rękę i popatrzyła mu prosto w oczy. - Jeśli umrę, zabij wszystkie osoby, które były winne mojej śmierci.
- Co ci po ich śmierci, skoro nie będziesz już żyć?
- Sprawiedliwości stanie się za dość, czyż nie?
- Tobie nic po niej - odpowiedział i pożarł ogryzek.
- Ale Ty i Rhys będziecie mieć spokój. - Ryuk cofnął rękę z jabłkiem od buzi.
- Młody sam zabiłby wszystkich winnych.
- Wiem, ale zabijając ich przedłużysz sobie życie, czyż nie?
- Mogę zabić kogo chce.
- Zrobisz jak chcesz. - Usiadła. - Ale to byłoby miłe podziękowanie za wspólnie spędzony czas.
- Ostatnio strasznie dużo gadasz o śmierci, wiesz?
- Jestem człowiekiem, czy to nie jest normalne?
- Wcześniej ci się to nie zdarzało.
- Czuję pętlę, która zaciska się wokół mojej szyi. Naśladowca Jeffa i Liu. Jeśli pozbędę się ich, to możliwe, że sam Jeff the Killer będzie chciał się mną zająć. Do tego Near, który nie odda zwycięstwa i prędzej czy później wtrąci się w sprawę.
- Wyszłaś cało ze spotkania z Kirą, a ich się obawiasz?
- Żebym ja przeżyła, dwóch mężczyzn zginęło. Nie pozwolę zabić Rhysa, choćbym sama miała się podłożyć.
- To głupie. - Ugryzł jabłko i kontynuował z pełną buzią. - Poświęcać się za kogoś.
- To ludzkie... Ostatni odruch człowieczeństwa jaki we mnie został. - Uniosła kąciki ust, choć wcale nie było widać w nim radości. Jej twarz była pełna bólu i smutku. - Potrzebuję kartki z notatnika na wszelki wypadek.
- A nie miałaś jednej? - zdziwił się.
- Dla Rhysa - odpowiedziała i wzięła laptopa. Powinna przeglądać papiery od Rhysa. Liu nie może być przy Ninie, gdy wejdą do mieszkania. O ile jej podejrzenia są właściwe. Zaczynała wątpić w samą siebie.
Drzwi otworzyły się znienacka, a Hotaru automatycznie zminimalizowała otwartą stronę.
- Gdybyś pracowała z nami, byłoby szybciej - powiedział Simon i położył jej na ławie całą kupkę kartek. Kobieta uniosła brew i przyjrzała się mężczyźnie.
- Nie dogryzasz mi? Coś się stało?
- Podoba mi się twój pomysł - odpowiedział i usiadł nieopodal niej. - Mogę ci pomóc jeśli chcesz.
- Co to za podstęp? - spytała nie odrywając od niego spojrzenia.
- W końcu mieliśmy się dogadać, tak? Nathan w życiu nie poszedłby na to, a kiedy ty to zaproponowałaś, zgodził się bez słowa.
- Czyli cieszy cię to, że będziemy łamać prawo? - dopytała, a mężczyzna pochylił się w jej stronę.
- Raczej lekko naciągali. Jesteś dużo ciekawsza niż myślałem na początku. - Hotaru uniosła brew.
- Ciekawsza? Brzmi to, jakbym była jakąś rzeczą.
- Nie miałem nic złego na myśli. - Cofnął się. - Po prostu zaczynam wierzyć, że naprawdę jesteś Deneuve. Na pewno ci nie pomóc?
- Wolę pracować w pojedynkę. - Mężczyzna uniósł kąciki ust i wyszedł.
- Wyglądasz na zniesmaczoną - zaśmiał się Shinigami.
- Daj mi spokój. - Przesunęła się w stronę papierów i zaczęła ja przeglądać. Szósty był ten, którego szukała. - Szczęśliwa szóstka, co Ryuk? - Uniosła kąciki ust. - Liu Woods. - Badała tekst wzrokiem i zaczęła się śmiać pod nosem.
- Co cię tak bawi? - spytał zdziwiony Bóg Śmierci.
- Liu miał młodszego brata, Jeffa. Z tego co tu pisze, wynika, że Liu odsiedział w areszcie miesiąc oskarżony o atak z nożem na trzech chłopaków. Jeden miał obrażenia wewnętrzne. Uniewinniono go jeszcze przed sprawą, bo ci sami chłopcy zaatakowali jego młodszego brata i podpalili żywce.
- Robi się ciekawie. - Ryuk usiadł obok i wgryzł się w jabłko.
- Wybielacz i alkohol. Dziw, że żyje - mruknęła i zawiesiła się na chwilę.
- Czytaj, jestem ciekaw co było dalej. - Szturchnął ją.
- No tak, już. Niedługo po wypisie Jeffa ze szpitala jego rodzice zostali zamordowani, a sam Liu trafił do szpitala z poważnymi ranami iii... - Wyprostowała się zdziwiona. - Ktoś chciał, żeby przeżył. Miał przeszczep nerki i płuca. Pierwszy przeszczep został odrzucony, więc miał drugi. Przez ponad rok trzymano go w śpiączce farmakologicznej. Dopiero później go przebudzono. Nigdy nie odnaleziono zabójcy jego rodziców, a sam Liu twierdził, że spał i nic nie pamięta.
- Brzmi jak bajka wyssana z palca nastolatka - zażartował.
- I nią jest. Jeff miał trzynaście lat, a Liu piętnaście, gdy to wszystko się wydarzyło. Nie rozumiem, czemu nie powiązano tego wszystkiego i czemu Jeff Woods nie został podejrzanym. - Otworzyła laptopa i napisała wiadomość do Rhysa. - Ktoś mógł zadbać, aby zataić te informacje, tylko po co?
- Teraz masz chyba jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
- Ktoś zadbał o to, żeby Liu przeżył. Dopilnował też, żeby Jeff Wods nie został powiązany z Jeffem the Killerem. Potem dochodzi Nina. Do tego ten blog. - Weszła na drugi blog, na którym dziewczyna pisała o dopadnięciu Jeffa.
- Napiszesz do niej?
- Nie teraz. Najpierw Liu i Nina. Teraz jestem pewna, że to oni. Liu chce się zemścić na bracie, więc wykorzystuje inną jego ofiarę. - Przeniosła spojrzenie na wiadomość od Rhysa i zerwała się. Wyszła z pokoju i uderzyła ręką o stół. - Nie wchodzimy na mieszkania. Mam kogoś, kto może współpracować z mordercą. Rhys! Wrzuć informację o nich obu na komputer Simona. - Policjant spojrzał na nią pytająco, a ona podeszła bez słowa. Za nią stanęła reszta policjantów. Na ekranie wyświetliły się dwa dokumenty. - Mamy dwóch braci. Jeff i Liu. Obaj przeżyli traumę, gdy mieli kolejno trzynaście i piętnaście lat. Jeff zamordował rodziców i próbował zamordować brata. Liu przeżył i teraz prawdopodobnie współpracuje z Niną, która już wiemy, że była jedną z ofiar Jeffa.
- Niby czemu mają współpracować? - spytał Barnes.
- Może oboje chcą się zemścić na Jeffe. Może każde ma inny powód. Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że akta Jeffa urywają się w dniu, gdy giną jego rodzice. Nie uznano go za winnego. Nie uznano go za zaginionego. Tak jakby ktoś chciał wymazać jego istnienie.
- Po co miałby to robić? - dopytał najmłodszy z policjantów.
- Liu po ataku Jeffa potrzebował przeszczepu nerki i płuca. Jeden przeszczep płuca się nie udał, więc zrobili drugi. Ktoś z dobroci serca walczył o życie nieznanej sieroty? - spytała patrząc mu prosto w oczy. Młody mężczyzna speszył się i spuścił wzrok. - Liu Woods jest w mieście, a my go złapiemy i przesłuchamy.
- Niby jak go znajdziemy? - spytał Simon, który był dziwnie przygaszony podczas tej rozmowy.
- To już zostaw mi. - Uśmiechnęła się wrednie. Teraz musiała się z nim tylko skontaktować.
Hotaru stała w umówionym miejscu. Każdy policjant miał swoje zadanie, jednak to Simon miał najważniejsze. Chronić ją, gdyby Liu ją zaatakował. Specjalnie wyznaczyła mu to zadanie. Chciała zobaczyć, czy jej pomoże. Od początku miała go na oku, a teraz jeszcze bardziej mu nie ufała. Odetchnęła widząc mężczyznę idącego w jej stronę. Był tak pewny siebie, że aż musiała się uśmiechnąć.
- Mogę przejść od razu do rzeczy? - spytała, a ten stanął zdziwiony.
- Tak od razu? Myślałem, że omówimy to na spacerze. - Kobieta zaśmiała się pod nosem.
- Liu Woodsie, aresztuje cię jako podejrzanego wielokrotnego zabójstwa.
- Co? - parsknął. - Jesteś policjantką?
- Nie, ale jeden powinien się zaraz pojawić.
- Powinien? - Zobaczyła błysk w jego oczach. - Nie wiem kim jest ten cały Woods, ale zgaduje, że nie podałaś mi prawdziwego imienia.
- Nie - odpowiedziała widząc jak się zbliża o dwa kroki. - Jeszcze centymetr i nie będzie już tak miło.
- Hellen nie jest podejrzany, skoro ja jestem? - Hotaru wyciągnęła pistolet i wymierzyła w niego. Od razu podniósł ręce.
- Był mi potrzebny, żeby dotrzeć do ciebie Liu. Od samego początku chodziło o ciebie. - Uśmiechnęła się wrednie, widząc jak mężczyzna stracił część pewności siebie.
- To gdzie ten kolega? - spytał układając dłonie na karku. - Coś długo go nie ma.
- Policja zawsze zawodzi, gdy ich się potrzebuje. - Mężczyzna znów chciał się zbliżyć, ale Hotaru strzeliła mu pod nogi i znów wycelowała w klatkę piersiową.
- Ja pudłuje tylko wtedy, kiedy chce spudłować. Jeszcze krok, a nie będę chciała - powiedziała niemal zabijając go wzrokiem.
- Deneuve! - Liu otworzył szerzej oczy. - Nic ci nie jest? - Policjant stanął i sam wycelował w mężczyznę przed nimi.
- Jak widzisz. - Zabezpieczyła broń i wsunęła pistolet za spodnie na plecach.
- Masz kajdanki?
- Wolę coś mniej zawodnego. - Stanęła obok Liu. - Ręce za plecy. - Mężczyzna uśmiechnął się i opuścił ręce. Zamiast zrobić co kazała, rzucił się na nią, łapiąc za szyję. Otworzył szerzej oczy czując kopniaka między nogi. Kobieta odrzuciła jego ręce i kopnęła go w tył kolan, żeby uklęknął na ziemi. Wyciągnęła trytki i zawinęła po jednej na jego nadgarstku. Złączyła je ze sobą trzema kolejnymi. Następnie po kolejnej na nadgarstek i je złapała kolejnymi dwoma.
- Jesteś detektywem? - stęknął opuszczając głowę.
- Czyli słyszałeś o mnie. To dobrze. Nawet bardzo dobrze - szepnęła mu do ucha. - Wstawaj. - Pociągnęła do za ramię, a mężczyzna wstał krzywiąc się. Wyciągnęła telefon i wybrała numer.
- Gdzie dzwonisz? - spytał zdziwiony policjant.
- Podjeżdżaj. - Simon uniósł tylko brwi.
- Nie jedzie z nami?
- Nie - odpowiedziała mu, a w uliczkę wjechała taksówka. Hotaru otworzyła tylne drzwi i wepchnęła Liu do środka, po czym je zatrzasnęła.
- Taksówka? A nie miał być radiowóz?
- Miał, ale one za bardzo rzucają się w oczy. Zmieniliśmy z Nathanem zdanie.
- Chyba ty - powiedział, a Hotaru uśmiechnęła się wrednie widząc jego niezadowolenie.
- Kobieta zmienną jest. Wracaj do kwatery. - Wsiadła na miejsce pasażera i spojrzała za siebie. - Bez policji łatwiej się rozmawia - powiedziała do mężczyzny, który zabijał ją wzrokiem, a Rhys zaczął cofać.
- Nie rozumiem, po co wplątałaś w to policję, skoro się jej pozbyłaś? - spytał Liu, gdy wyjechali na główną drogę.
- Widzisz, gdy współpracuje się z policją jest łatwiej, bo nie depczą ci po piętach. I swoim nie patrzą na ręce i szybciej przekazują potrzebne informacje. Tu kończą się plusy.
- Naprawdę jesteś Deneuve? - Kobieta usiadła bokiem i spojrzała mu prosto w oczy.
- Czy to ma znaczenie? Ja siedzę wolna, a ty jesteś w potrzasku. A wszystko przez to, że podszywałeś się pod brata. - Od razu dostrzegła zdziwienie na jego twarzy. - Ochłoń i zastanów się jak możesz mi pomóc. Dowody można przerobić. Czasem też lubią znikać.
- Mam uwierzyć, że mnie uwolnisz? - parsknął.
- Między waszymi morderstwami, a morderstwami Jeffa są różnice, choć na pierwszy rzut oka wydają się identyczne. Uznałam, że znalezienie naśladowcy pomoże mi wpaść na trop Jeffa, to wszystko.
- Waszymi? O kim mówisz? Pracuje sam.
- Nie Liu. Nina Hopkins, mówi ci to coś? - Uniosła kąciki ust widząc jak milczy zaciskając wargi. - Wiem, gdzie się chowa. Zawsze mogę ją przyprowadzić, jeśli to rozwiąże ci język.
- Nic dla mnie nie znaczy.
- Nie o to chodzi. Ona może będzie chętniejsza do współpracy. W końcu jest młodsza i chyba bardziej podatna na sugestię. Mogę złapać Jeffa the Killera, a mogę też złapać braci Woods. Mordercę i jego naśladowcę. L'a ścisnęłoby ze złości.
- L'a? - Mężczyzna wyglądał na zbitego z tropu.
- Całe to zamieszanie, to jego zasługa, a raczej wyzwania, które mi rzucił. Kto pierwszy dopadnie Jeffa jest lepszym detektywem - powiedziała i zaczęła się śmiać widząc jego złość.
- Myślałem, że detektywi łapią przestępców w imię sprawiedliwości.
- Sprawiedliwości. - Hotaru zaczęła się śmiać na cały samochód odgrywając swoją rolę. - R, słyszałeś. Morderca mówi o sprawiedliwości. Nie istnieje coś takiego. Detektywi tacy jak ja czy L po prostu lubią zagadki, a śledztwa takie jak szukanie Jeffa to dla nas gra. Muszę przyznać, że od pozbycia się Kiry nic ciekawego się nie działo. - Przyłożyła policzek do boku fotela patrząc Liu prosto w oczy.
- Pozbycia Kiry?
- Taaa... Okazało się, że na własną rękę nikt go nie złapie, bo było ich dwóch, a przez całe śledztwo nawet czterech. Połączyłam siły z L'em i dopadliśmy go.
- Kłamiesz. Nikt nie wie, co się z nim stało.
- Trudno byłoby powiedzieć w mediach, że trzeba było zabić dwie młode osoby i dwóch dorosłych mężczyzn, żeby Kira przestał istnieć - odpowiedziała i usiadła normalnie opierając się wygodnie.
- Jesteś takim samym mordercą jak ja, a może nawet gorszym.
- Może i masz rację - przytaknęła mu. - Tylko ja mam pieniądze, znajomości i robię to w imię sprawiedliwości - ostatnie słowa wypowiedziała już śmiejąc się.
- Gdzie mnie wieziesz?
- Tam, gdzie nawet policja cię nie znajdzie. Po złapaniu ciebie, moja współpraca z nimi się kończy.
- Nie złapałaś Jeffa.
- Oni myślą, że tak. Ahh już widzę te nagłówki. Deneuve złapał słynnego Jeffa the Killera, czy pozycja L na pierwszym miejscu jest zagrożona? - powiedziała teatralnie. - Najchętniej zrzuciłabym go z tego piedestału, żeby zmyć mu ten jego głupi uśmiech z twarzy.
- Nie przyznam się do bycia Jeffem.
- Nie musisz. - Znów obróciła się do niego. - Dowody można przerobić, trochę dodać, trochę odjąć. Jeśli nie pomożesz mi złapać brata, znów odbędziesz karę za niego.
- Skąd o tym wiesz? - warknął.
- Nie wiedziałam. - Uśmiechnęła się wrednie. - Ale właśnie potwierdziłeś moje przypuszczenia.
Zawiązali Liu oczy i zaprowadzili do bunkra, który znalazł Rhys. Posadzili do w małym pokoju, w którym były tylko jedne drzwi. W rogach już wisiały kamery. Hotaru rozwiązała mu oczy i wskazała krzesło.
- Siadaj. - Zrobił co kazała, a ona wniosła drugie krzesło i usiadła na przeciwko niego. - I jak? Przemyślałeś moją propozycję po drodze? - spytała zarzucając nogę na nogę.
- Nie uniewinnisz mnie. Twoja propozycja jest nieważna.
- Ale z ciebie niedowiarek - westchnęła i przeniosła spojrzenie na nastolatka, który wciągnął metalową prycz do pokoju i postawił w rogu. - To prawda, że nie mogę zostawić tej sprawy bez winnego. Mogę jednak oskarżyć kogo innego. Mam jeszcze Ninę i Helena. Po prostu uznałam, że ty masz najlepszy powód, żeby wystawić mi Jeffa. W końcu to on zabił waszych rodziców i prawie zabił ciebie.
- Masz dowody na Ninę i Helena?
- Na Ninę tak. Mogę wsadzić was oboje. Co do Helena... Jakoś nie chciało mi się doszukiwać jak on jest z tym wszystkim powiązany. Był mi potrzebny, żeby dotrzeć do ciebie. Jeśli będziesz współpracować chętnie zagłębie się i w jego przeszłość.
- Czyli nie wiesz z kim się umawiałaś? - spytał unosząc kąciki ust.
- Umawiałam to za duże słowo. Był pionkiem w mojej grze.
- Nie wiem, gdzie jest Jeff. Sam próbuje go wywabić z ukrycia.
- Czyli niepotrzebnie się męczyłam - westchnęła i wstała.
- Czekaj! Ale wiem jak można to zrobić? - Hotaru pochyliła się i oparła rękami o jego nogi.
- Jeśli twój pomysł będzie głupi, jeszcze dziś oddam cię policji.
- Niech ogłoszą, że Helen to Jeff the Killer.
- Po co? - spytała bez entuzjazmu.
- Jeff jest dumny ze swoich dokonać. Jeśli zostaną przypisane komuś innemu, to się wścieknie i będzie próbował udowodnić, że to nie prawda.
- Czyli to próbowałeś zrobić, zabijając z Niną?
- Tak, ale dopóki zabójstwa idą na jego konto, nie ma to sensu.
- Zgoda. - Wyprostowała się. - Daj mi coś na Helena, co powiąże go z tą sprawą.
- Helen Otis, Bloody Painter, mówi ci to coś?
- Nic szczególnego. Szybko zniknął i nikt nie uznał go za wartego wysiłku złapania.
- Helen ma portrety prawie wszystkich ofiar. Zawsze wybierałem ofiary z pośród kobiet, które się koło niego kręciły.
- Też miałam nią być?
- Tak, choć na razie za mało o tobie wiedziałem. Nina ma teraz kogoś innego na celu.
- Czyli pewnie ją zabije, gdy zobaczy, że zniknąłeś.
- Tak - uśmiechnął się. - I co z tym zrobisz? - Kobieta wzruszyła ramionami.
- Przy każdym śledztwie są ofiary.
- Mogę cię o coś spytać?
- Pytać możesz - odpowiedziała obojętnie.
- Jak zabijał Kira? - Hotaru zaczęła się śmiać pod nosem.
- Nie uwierzysz mi jak ci powiem. Musiałbyś widzieć to co ja.
- Wiele rzeczy w życiu widziałem.
- Skoro tak. - Stanęła za nim i pochyliła się. - Dzięki Shinigami - wyszeptała mu do ucha.
- Shi, co?
- Bogowi Śmierci - dodała i oparła się o jego ramiona, dotykając go kartką z notatnika. - Ale uważaj. Ten kto uwierzy w ich pojawianie się na ziemi, potrafi ich dostrzec, a to nic przyjemnego. - Odsunęła się i odeszła do drzwi. - I jest coś jeszcze Liu. Jeśli Bóg zacznie chodzić za tobą, to znaczy, że czeka cię śmierć.
- Wiesz, że brzmi jak bajka, którą straszy się małe dzieci, żeby czegoś nie robiły?
- Mówiłam - westchnęła. - Ja widziałam jak osoby padają na zawał, tylko dlatego, że nastolatka wskazała ich palce. Ty wierz w co chcesz. - Wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.
- Wpisałaś go, prawda? - spytał Rhys.
- Myślisz, że normalnie współpracowałby tak? - spytała i przeszła do pokoju z monitorami, gdzie Shinigami zajadał się jabłkami. - Doprowadzisz go do szaleństwa przez czternaście dni?
- Hmm... Ja? - Wskazał na siebie palcem.
- Po prostu zajrzyj do niego raz na jakiś czas. W pierwszym tygodniu może to być tylko dwa razy dziennie. Ale później coraz częściej.
- Mówiłem, że nie pomagam właścicielowi notatnika.
- Odwiedzanie go za jabłka - odpowiedziała. - Masz stać i patrzeć na niego. Jeśli to takie trudne dla ciebie, to dla mnie będzie ciężkie kupowanie ci jabłek.
- Mogłaś wpisać inny powód - burknął niezadowolony.
- Jeden z policjantów pewnie będzie tu siedział i patrzył na niego. Ja z Rhysem nie mogę nic zrobić. Nie może to też wyglądać na powrót Kiry. Szantaż na tobie, to mniejsze zło.
- Chyba dla ciebie. - Pożarł ogryzek i wstał. Przeszedł przez boczną ścianę i wszedł do pokoju Liu. Szedł dopóki ten go nie dostrzegł. Wtedy stanął i popatrzył mu prosto w oczy, widząc jak strach na jego twarzy rośnie.
- Myślisz, że nie będzie krzyczeć do kamer o tym, co powiedziałaś? - spytał Rhys patrząc w monitor.
- Pomyślałam o wszystkim. - Położyła mu rękę na ramieniu. - Ma wykrzykiwać tylko o potworze, który go nawiedza i opisywać go. Nie użyje nawet słowa Shinigami, czy Bóg śmierci. A teraz przygotujmy się. Policjanci zapewne zaraz tu będą.
- Zadowolona? - spytał Ryuk wracając do nich. Hotaru uśmiechnęła się. Patrzyła jak siada i pożera kolejne jabłko. Na razie wszystko szło według planu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top