Artysta
Brunetka szła przez miasto czując, że ostatnie zlecenie to było dla niej za dużo. Miała być detektywem, a nie stalkerką szpiegującego niewiernego męża. Nigdy więcej takiej pracy. Odetchnęła stając przed małą miejską kawiarnią. Aromat kawy był tak mocny, że aż się lekko skrzywiła, jednak pyszności za szklaną witryną kusiły swym wyglądem. Odetchnęła myśląc o tym, że miała iść jeszcze po jabłka. Robiła za niańkę... Czemu właściwie dała się w to wszystko wrobić? Zdziwiła się, gdy drzwi od kawiarni otworzyły się, a ona usłyszała wszechobecny dźwięk dzwonków. Większość mniejszych sklepików czy lokali usługowych miała takie przy drzwiach.
- Panie przodem. - Przyniosła wzrok na mężczyznę, który stał obok. Brunet uniósł kącik ust dostrzegając jej wzrok.
- Dziękuję - powiedziała robiąc lekki ukłon i weszła do środka. Mężczyzna podążył za nią, choć od razu podszedł podszedł do kasy. Szczupły, a ciemna grzywka opadała niemal na oczy. Starała się przyglądać smakołykom, ale było w nim coś, co przyciągało jej wzrok. Z jednej strony wydawał się być pewny siebie, gdy rozmawiał z ekspedientką. Z drugiej... Grzywka, długi płaszcz z kołnierzem, który spokojnie mógł podnieść i skryć się w nim. Coś jej w nim nie pasowało. Poruszał się tak lekko... Dlaczego w ogóle się nim zainteresowała? Czy zawsze musiała zwracać uwagę na ludzi, z których nie potrafiła czytać jak z otwartych książek?
- Pomóc w czymś pani? - spytała dziewczyna, która pojawiła się nie wiadomo skąd.
- T..Tak - odpowiedziała zdziwiona. - Potrzebuję dwunastu kawałków różnych ciastek.
- Impreza?! To może lepiej wziąć kilka takich samych.
- Nie. Chce każdy kawałek inny - odetchnęła.
- Hotaru, co tak długo? - Ryuk stanął obok niej. - Gdzie moje jabłka? - Brunetka miała ochotę głęboko westchnąć, ale tylko spojrzała na ekspedientkę.
- Jest pani pewna?
- Wszystko, oprócz sernika - odpowiedziała i wyciągnęła telefon. Napisała wiadomość i usłyszała rechot Ryuka.
- No tak. Zapomniałem, że nie gadasz ze mną przy ludziach. Ale wiesz... Jest jeszcze ta sztuczka z telefonem. - Wskazał na niego palcem.
- Coś jeszcze dla pani? - dopytała, a kobieta uniosła wzrok.
- Jest szarlotka?
- Eee... - Dziewczyna wpatrywała się w kogoś za nią. Obróciła głowę i zobaczyła bruneta, który otworzył jej drzwi.
- Przepraszam, że znowu zachodzę cię od tyłu. - Mężczyzna uśmiechnął się do niej. - Ale nie chce żałować, że pozwoliłem ci odejść, nie poznając choć twego imienia.
- Ty jesteś tym malarzem! - pisnęła ekspedientka. - Twoje obrazy w galerii... - Hotaru dostrzegła zmieszanie na jego twarzy.
- Ehem - kaszlnęła w rękę, zwracając uwagę dziewczyny. - Dostanę moją szarlotkę?
- Przepraszam! Już pakuje. - Ekspedientka zajęła się tym, a Hotaru zaśmiała się pod nosem.
- Dziękuję - zwrócił się do niej.
- Lepiej jak wyjdziemy na zewnątrz - powiedziała ciszej i zapłaciła, spoglądając na Ryuka, który przyglądał się jej zdziwiony.
- Jeszcze raz dziękuję. - Uśmiechnął się lekko. - Nie lubię, gdy rozpoznają mnie na mieście.
- Nie lubię takiego zachowania, więc chętnie utrę nosa takim fankom.
- Helen. - Wystawił do niej dłoń.
- Lilian. - Uścisnęła ją lekko.
- Pewnie dziś nie masz czasu, ale może masz ochotę na spacer po... - Wyciągnął telefon. - Wybacz. - Odebrał. - Tak... Zaraz będę... Mieliśmy mieć jeszcze czas. - Odetchnął ciężko. - Dobrze zaraz będę. - Opuścił rękę z telefonem. - Muszę iść, ale gdybyś miała czas... - Zawiesił się.
- Daj telefon. - Wystawiła dłoń i uniosła kąciki ust, gdy położył urządzenie na jej dłoni.
- Doskonale rozumiem napięty grafik, więc... - Wbiła numer i oddała mu go. - Spacer nie ucieknie.
- Przy następnym spotkaniu, też mnie czymś zaskoczysz?
- To zależy, czy napiszesz - odpowiedziała i ruszyła w swoją stronę machając mu lekko ręką na pożegnanie.
- Aż tak ci wpadł w oko? - spytał niemal od razu Ryuk. Hotaru wyciągnęła telefon i przyłożyła do ucha.
- Tak był przystojny, ale czy aż tak, to nie. Raczej chce znaleźć jakieś ciekawe zlecenie i zanim to zrobię, to chętnie odstresuje się po ostatniej sprawie.
- No dobra... Ale co z moimi jabłkami?
- Kupiłam ci szarlotkę, ale po jabłka też wstąpię.
- Co to ta szarlotka?
- Ciasto z jabłkami, Ryuk - zaśmiała się lekko i schowała telefon.
Usiadła przy biurku z talerzykiem, na który przełożyła kawałek ciastka. Shinigami leżał już zadowolony ze swoimi owocami. Mogła włączyć laptopa i poszukać czegoś dla siebie. Skoro nikt nie przychodził do niej z propozycją ciekawej pracy, to sama ją sobie znajdzie.
- Dostałaś smsa - przerwał jej Ryuk.
- Nie jestem desperatką. Nie muszę odpisać w ciągu pięciu sekund - odpowiedziała mu śledząc wzrokiem tekst.
- Czyli znalazłaś coś ciekawego - zaśmiał się i podszedł do niej. - Czy to akta policyjne?
- Może. - Uniosła kąciki ust. - Przeczytałam artykuły o okrutnym seryjnym mordercy, którego policja nie potrafi uchwycić, więc szukam informacji.
- Mnoży się ich od śmierci Kiry, co?
- Oficjalnie zniknięcia - poprawiła go i się wyprostowała. - Byli przed nim i w trakcie jego działań. Nie był w stanie zabić osób, których tożsamości nikt nie znał, a tu mamy naśladowcę. - Machnęła ręką. - O Jeffie the Killer czytałam już wcześniej, podczas przerwy na śledztwo Kiry, a tu widać, że ktoś stara się zabijać jego schematem. Problem w tym, że widać, że powtarza tylko to, co podały media. Nie grzebał w raportach policyjnych i morderstwa, mimo że przypominają jego, to policja dobrze wie, że to nie ta sama osoba.
- Będziesz szukać naśladowcy?
- A mam coś ciekawszego do roboty? - dopytała i rozciągnęła się, opierając wygodnie. - Jak nadal będę czekać, to pomyśli, że go olewam, co?
- Nie znam się na tym.
- Jak trzymam jabłko i nie daje ci go przez dłuższy czas, to co myślisz?
- Że jesteś wredna. - Wrócił na łóżku i otoczył ręką miskę z jabłkami. - I ich już ci nie oddam. - Hotaru zaśmiała się i zamknęła laptopa. Jutro zajmie się szukaniem jakiś tropów.
Ziewnęła zakrywając ręką usta. Nie wierzyła, że znowu to zrobiła. Kolejny wieczór zamienił się w nockę. Dobrze, że rano przysnęła na kilka godzin.
- Skoro to randka, to mogłaś się chociaż wystroić - zaśmiał się jej Ryuk przy uchu. Ugryzła się w język, żeby nic nie odpowiedzieć. W końcu nie była w mieszkaniu. Poza tym nie widziała sensu w strojeniu się. Aż tak jej nie zależało na zdobyciu go. Bardziej chciała z kimś zabić czas. Skarciła się w myślał. Traktowała go jak jakąś zdobycz, czy musiała być aż tak skrzywiona, że nie mogła myśleć o tym normalnie? Ale w końcu to on do niej zagadał... Może on na coś liczył? Skupiła się na liściach poruszanych na wietrze. Czemu wszystko musiała tak bardzo analizować? Myślała o każdym jego ruchu w kawiarni. Były płynne i delikatne... Ale w końcu był malarzem, może to normalne? Miała ochotę walnąć głową o coś. Nie miała pojęcia o tak błahych sprawach, a wiedziała jakie robaki po ilu dobach pojawiają się na ludzkim ciele.
- Wybacz, że musiałaś czekać. - Kobieta spięła się, słysząc jego głos. - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - Przejechał lekko palcami po jej przedramieniu i złapał za dłoń, której wierz musnął schylając się przy tym lekko. Brunetka zamrugała kilka razy zdziwiona. Zebrała się w sobie, dopiero gdy wyprostował się i popatrzył prosto na nią. Jego twarz nie okazywała w tamtej chwili żadnej emocji.
- To nic - zaśmiała się nerwowo. - Często odpływam myślami i trzeba mnie ściągać na ziemię. - Słyszała rechot Ryuka, co wcale jej nie pomagało. Mężczyzna uniósł delikatnie kąciki ust.
- Pozwól więc, że pokieruje nimi teraz. - Obrócił się bokiem nastawiając ramię. Hotaru na początku niepewnie się go złapała. Jego zachowanie było dla niej tak niecodzienne, że wręcz ją peszyło. Ruszyli przed siebie parkiem. - Powiedz, czego tu szukasz?
- Szukam? - zdziwiła się i uniosła spojrzenie, żeby spojrzeć na niego.
- Cały czas kierujesz spojrzenie gdzieś w bok lub dal. Wpatrujesz się w rzeczy, jakbyś czegoś szukała lub na coś czekała. - Umknęła spojrzeniem w dół. Czemu on czytał z niej tak łatwo? Zawsze tak było? Ale nikt inny tego nie dostrzegał. Przynajmniej otwarcie tego nie przyznał.
- Wiesz... To trochę skomplikowane. - Dostrzegła jak lekko uniósł brew. - Jakiś czas temu miałam małą rewolucję w życiu. Wszystkie moje plany i marzenia... - Uciekła wzrokiem w bok. Czemu mu o tym mówiła? Prawie go nie znała. Poczuła jak skrywa jej dłoń w swojej. Musiała się wziąć w garść. Nie była ofiarą i nie mogła się tak zachowywać, choć wspomnienia o nich nadal paliły jej serce, choć minęło już tyle czasu. - Po prostu szukam nowego celu - dodała, chcąc skończyć temat.
- Więc zawitałaś tu tylko na chwilę? - dopytał.
- To zależy - powiedziała już pewniej. - Chwilowo mam przerwę, ale czekam na kolejne zlecenie. Moja praca wymaga częstej zmiany miejsca.
- Czym się zajmujesz? - dopytał wskazując ruchem ręki ławkę. Hotaru usiadła i nie spuszczała z niego spojrzenia, gdy siadał obok. Dzieliła im mała przerwa, dzięki czemu mogli być skierowani lekko w swoją stronę.
- Jestem prywatnym detektywem. - Dostrzegła jego uważne spojrzenie. - Proszę, tylko nie mów, że to nie jest praca dla kobiety.
- Nie o tym pomyślałem. - Uniósł kąciki ust. - Wyglądasz bardzo młodo, więc nie sądziłem, że zajmujesz się czymś tak poważnym.
- Ty na dużo starszego nie wyglądasz, a jednak jesteś malarzem, którego rozpoznają nawet w kawiarni. - Brunet zaśmiał się lekko na jej słowa.
- Przeceniasz mnie. - Popatrzył jej prosto w oczy. - Rozpoznanie przez jedną osobę nie czyni mnie sławnym. Tworzę dość niszowe dzieła. - Przeniósł spojrzenie przed siebie. - Jedni uważają je za dzieła sztuki, a inni nie. - Kobieta przyglądała się jego profilowi przez chwilę. Łagodne rysy twarzy pasowały go jego zachowania. Był przystojny mimo wątłej postury jak na dzisiejsze ideały. Uciekła speszona spojrzeniem, gdy jego wzrok skierował się na nią. - Powiedz, skąd pochodzisz? - Powstrzymał się przed uśmiechem, gdy znów spojrzała na niego. Wolał widzieć jej twarz niż szukać jej spojrzenia między paskami włosów. - Widać u ciebie azjatyckie korzenie, ale jest w tobie coś, co cię wyróżnia. - Przejechał kciukiem po jej kości policzkowej, a dziewczyna poczuła ciarki. Nie wiedziała jak reagować na jego gesty. Było widać, że są dla niego naturalne, w przeciwności do niej.
- Moja matka pochodziła z Japonii, a ojciec był Brytyjczykiem. - Od razu dostrzegła zmianę na jego twarzy. Brwi przybrały inny kształt niż do tej pory. Czy chodziło o słowa, które użyła?
- Wychowałaś się w obu kulturach?
- Tak. - Uniosła kąciki ust, widząc jak sprawie uniknął niechcianego tematu. Sama nie była pewna, czy to objaw inteligencji, czy raczej wyćwiczona umiejętność. - Pierwsze trzynaście lat życia spędziłam na wyspach. Później aż do czasów studiów mieszkałam w Japonii.
- Przejęłaś ich perfekcjonizm?
- Nie, to była raczej cecha, która zawsze mnie w nich denerwowała.
- Więc uciekłaś do USA?
- Tu łatwiej o pracę - odpowiedziała niemal od razu. - Japończycy są dość zamkniętym społeczeństwem. Wolą kryć się ze swoimi problemami, niż prosić kogoś o pomoc. Tu ludzie są bardziej otwarci. - Wróciła do niego spojrzeniem i lekko się spięła, gdy zorientowała się, że cały czas przyglądał się jej. Miał w oczach coś, co z jednej strony przyciągało ją, a z drugiej peszył, gdy czuła, że ją obserwuje. - A jak jest z tobą? Pochodzisz stąd, czy przyjechałeś w poszukiwaniu ludzi, którzy docenią twoją sztukę?
- Przyjechałem. Pochodzę z Georgii. - Zamyślił się na chwilę. - Kalifornia też jest którymś przystankiem na mojej drodze - dodał i dostrzegł uśmiech brunetki. - Zaplanowałem coś. - Wstał i wystawił dłoń w jej stronę. - Pozwolisz, że zakryję złe pierwsze wrażenie.
- Nie nazwałabym go tak. - Położyła palce na jego dłoni i wstała stając teraz na przeciwko niego.
- Chodźmy - powiedział z lekkim uśmiechem i ułożył jej dłoń na swoim ramieniu i pokierował w kierunku miasta. Zeszli na tematy tak ogólne, że brunetka zaczęła się zastanawiać, do czego dąży? Czy był jednym z tych, którzy sprzedają kobietą wyidealizowaną wersję samego siebie? Choć on nie wyglądał jakby grał, wręcz wszystko wydawało się być naturalnymi odruchami. Czyżby naprawdę miał tą "artystyczną duszę", która ujawniała się jego łagodnością i opanowaniem? Ale czemu jego twarz pokazywała tak mało emocji? Ukrywał je, czy taką miał mimikę? Czemu cały czas starała się analizować każdy szczegół jego zachowania?
Otworzył drzwi i zaprosił ją ręką do środka. Kobieta zorientowała się, gdzie jest dopiero, gdy znalazła się w środku. Z wierzchu zupełnie nie wyglądała jak kawiarnia, a i wnętrze było dość specyficzne, ale spodobało się jej.
- Dobrze zauważyłem, że przepadasz za smakołykami? - spytał wyrywając ją z zamyślenia, gdy oplótł jej talię ręką, a ich spojrzenia znów się spotkały.
- Pierwszy dostrzegłeś mój zły nawyk?
- Nie jest taki zły - szepnął jej do ucha, widząc ekspedientkę wychodzącą z zaplecza. Pokierował ją do lady, a Hotaru skupiła się na ciastach za szklaną szybą. Były tam ciasta warzywne, bezy i torty, których zazwyczaj nie można było kupić kawałku w zwykłej cukierni. - Na co masz ochotę?
- Za duży wybór - odpowiedziała bez namysłu i usłyszała jego cichy śmiech. Spojrzała na niego kątem oka i zrozumiała, że musiała wypaść dziecinnie.
- Co dla państwa? - spytała kobieta, która była na pewno starsza od nich. Jej czarno-niebieskie włosy przyciągały uwagę.
- Lilian. - Zwrócił się do niej.
- Emm... - Przeleciała szybko wzrokiem po wystawie. - Kawałek tortu Kioto - rzuciła, widząc zielony wierzch.
- A do picia? - dopytała ekspedientka, a Hotaru miała ochotę westchnąć. Miała ochotę przenieść wzrok na szybę i słodkości.
- Jest biała herbata?
- Może być zielona? - Kobieta uśmiechnęła się.
- Tak
- Ja poproszę kawałek ciasta marchewkowego i czarną herbatę.
- Oczywiście. Zaraz podam. - Helen posłał kobiecie uśmiech i poprowadził brunetkę do stolika. Usiedli na przeciwko siebie. Hotaru przyglądała się mu. Nadal miał uśmiech na twarzy.
- Aż tak cię rozbawiłam? - spytała, a on zaprzeczył ruchem głowy.
- To było urocze - stwierdził, a brunetka uciekła wzrokiem w bok. Poczuła jak łapie jej dłoń. - Znów mnie czymś zaskoczyłaś i to pozytywnie. - Wróciła wzrokiem do jego oczu. Odbijały światło lamp i pochłaniały ją niczym ocean.
- Państwa zamówienie. - Brunetka odsunęła się jak poparzona.
- Takiej to cię jeszcze nie widziałem - rechotał w najlepsze Ryuk za nią.
- Dziękuję - powiedziała widząc uśmiech kobiety. Nie rozumiała o co jej chodzi. Popatrzyła na filiżankę, która była czarna z zewnątrz, a biała w środku. Ozdabiały ja też gwiazdy, które tworzyły konstelację. Tuż przed nią znalazł się kawałek zielonego ciasta. Mężczyzna też posłał uśmiech ekspedientce i wrócił spojrzeniem do swojej towarzyszki. Ta posłała mu lekki uśmiech i pierwsze co zrobiła, to spróbowała ciasta. Nie było gorzkie jak herbata matcha, choć doskonale czuła jej smak. Przypisywała te zasługi wanilii, którą też można było wyczuć.
- Ej... Ty zajadasz się ciastkami, a ani jednego jabłka nie mam. To nie fair.
- Aż tak dobre? - usłyszała i zdała sobie sprawę, że przymknęła oczy. Przełknęła je i uniosła kąciki ust starając się nie pokazać swojego zażenowania własną osobą.
- Japonia w kawałku - powiedziała wskazując na talerzyk. - Aż przywołuje wspomnienia. Chcesz spróbować?
- Chętnie - odpowiedział po dwóch sekundach namysłu. Hotaru długo nie myśląc ukroiła kawałek i wystawiła widelec w jego stronę. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że karmi mężczyznę, którego widzi drugi raz na oczy. Nie czuła się sobą, gdy próbowała zachować ten dystans. Zawsze była prostolinijna i otwarta. Jako Fox mogła trzymać dystans, ale Hotaru taka nie była. Uniosła kąciki ust, gdy zjadł porcje ciasta. Zasłonił usta dłonią śmiejąc się pod nosem.
- Co? - spytała zaskoczona.
- Takiego uśmiechu zwycięstwa jeszcze nie widziałem - odpowiedział, gdy przełknął porcję.
- Bo wygrałam - odpowiedziała patrząc mu pewnie w oczy. - Nakarmiłam cię czymś, czego wcześniej nie jadłeś.
- Skąd ta pewność?
- Bo miałeś chwilę zastanowienia. Gdybyś to już jadł i smakowałby ci, to pewnie zamówiłbyś to samo. Gdyby ci nie smakowało, to nie chciałbyś spróbować.
- Wszystko tak analizujesz? - dopytał przyglądając się jej uważnie.
- Prawie i to co jestem w stanie. Takie przyzwyczajenie.
- I nie ukrywasz tego?
- Gdybyś chciała ukryć to, to nie przyznałabym się, że jestem detektywem. Jedno wiążę się z drugim. - Uniosła filiżankę i upiła łyka herbaty, widząc jak się przygląda. - Nie toleruje kłamstw.
- Czyli zawsze mówisz prawdę? - dopytał.
- Tak. Akceptuję niedopowiedzenia. Nie każdy chce o wszystkim rozmawiać, ale kłamstwa... Nigdy nie zaufam osobie, którą przyłapałam, choć raz na kłamstwie - dodała przenosząc wzrok na herbatę. Wróciła myślami do Tima. Nie widziała go od tamtej pory. Z jednej strony brakowało go jej, a z drugiej go nie cierpiała. Wolał być proxy niż zawalczyć o siebie. Nie akceptowała tego i nie miała zamiaru zaakceptować. To może nawet lepiej, że usunął się w cień.
- Lilian... - Podniosła spojrzenie i zobaczyła uśmiech na jego twarzy. Był to tylko uniesiony kącik ust, ale ona widziała w nim uśmiech. Na jego twarzy pokazywało się niewiele emocji, ale tego była pewna. - Teraz twoja kolej. - Wystawił widelczyk w jej stronę. Nie protestowała. Zjadła z niego ciastko i uśmiechnęła się, gdy je przełknęła.
- Oba są dobre - skomentowała.
- Chcesz zjeść oba? - dopytał, a Hotaru zaczęła się śmiać pod nosem.
- Jestem do tego zdolna, ale tylko podczas pracy.
- Dobrze rozumiem, że zajadasz się słodyczami, gdy pracujesz?
- Tak - westchnęła lekko. - Nawyk wpojony przez brata. Zawsze, gdy się z nim uczyłam dokarmiał mnie słodkim. Później mi to zostało i przeniosłam to do dorosłego życia. Po porcji cukru lepiej mi się myśli.
- Masz starszego czy młodszego brata?
- Miałam - odpowiedziała i opuściła wzrok na herbatę. - Starszy nauczył mnie zajadać słodkie, a młodszy... Dawne czasy - dodała wybijając się z zamyślenia. Helen od razu złapał jej dłoń i pogładził jej wierzch kciukiem.
- Wybacz. Nie chciałem rozdrapywać dawnych ran.
- Nie, to nie to. - Uśmiechnęła się lekko. - To już było jakiś czas temu i pogodziłam się z ich odejściem. Po prostu tęsknię za nimi. - Mężczyzna przesunął krzesło i jej stronę i znalazł się obok niej. Objął ją i wtulił dla siebie, nie widząc jej protestu. Delikatnie gładził jej ramię, gdy ta skryła się, wtulając czoło w jego szyję. Hotaru zaciągała się jego zapachem przy każdym oddechu. Miał perfumy, które pasowały do jego delikatności, ale miały to coś, co zwracało uwagę. Dopiero teraz zorientowała się, że wcześniej nie zwróciła uwagi na jego strój. Prosta, czarna koszulka ze stójką i długim rękawem. Włosy żyły swoim życiem, choć długie pasma były miłe i miękkie w dotyku. - Przepraszam - szepnęła i odsunęła się po dłuższej chwili. Mężczyzna uniósł kąciki ust i schował jej niesforne pasma włosów za ucho.
- Nie powinnaś. - Ukroił kawałek jej ciasta i zatrzymał go przed jej ustami.
- Chcesz mnie karmić? - spytała lekko rozbawiona.
- Mogę, jeśli chcesz. - Wolną ręką objął jej ramiona. - Otwórz buzię. - Zrobiła to i ze śmiechem zaczęła jeść. - To aż tak zabawne?
- Nigdy nikt mnie nie karmił - odpowiedziała, gdy przełknęła porcje.
- Mogę to robić częściej. - Wziął kolejną porcję, a Hotaru złapała jego dłoń.
- Wtedy nie będę w stanie jeść, bo będę się śmiać. - Popatrzyła mu prosto w oczy. Również się uśmiechał. O to mu chodziło? - Co? - spytała, a brunet zaśmiał się pod nosem. Odłożył widelczyk i uniósł rękę, żeby pogłaskać ją po policzku.
- Pewnie zabrzmi to banalnie, ale taki uśmiech ci pasuje. - Hotaru speszyła się. - I jesteś urocza, gdy się czerwienisz - szepnął pochylając się w jej stronę.
- Niee... - Nie wiedziała, gdzie oczy podziać. Czuła się jak jakaś nastolatka.
- Nie? - dopytał z szerszym uśmiechem. Odważyła się popatrzeć na niego. Wyglądał na zadowolonego z sytuacji, w jakiej ją postawił. Jego dłoń znów znalazła się przy jej policzku. - Przepraszam. - Musnął jej policzek. - Już nie będę. - Kobieta poczuła, że dopiero teraz policzki zaczynają ją palić. Co on z nią robił?! Czemu tak reagowała? Wzięła filiżankę i musiała napić się herbaty, żeby otrzeźwieć. Dobrze widziała, że nadal ją obserwuje. Choć siedział wyprostowany i był między nimi mały dystans, to czuła, że w każdej chwili może go złamać.
- Mogę cię o coś spytać? - spytała z widocznym dystansem. Musiała się uspokoić. Zacząć racjonalnie myśleć.
- Oczywiście - odpowiedział, choć uśmiech znikł z jego twarzy.
- Czemu do mnie podszedłeś? - Mężczyzna uniósł lekko brew.
- Rozumiem. Myślisz, że jesteś jedną z wielu. W końcu jestem malarzem - westchnął.
- Nie. - Przerwała mu nim zdążył coś dodać. - Twoja reakcja na ekspedientka wtedy, nie potwierdza takich wniosków.
- Więc jakie wnioski wyciągnęłaś? - dopytał opierając się ręką na oparciu krzesła.
- Że wolisz zostać w cieniu. - Od razu dostrzegła jak unosi brew. - Ale nie rozumiem, czemu podeszłeś akurat do mnie.
- Bo chciałem się dowiedzieć, co kryje się za tym smutnym wzrokiem - odpowiedział niemal od razu. - Patrzyłaś na witrynę, ale wyglądałaś, jakbyś myślami była gdzie indziej. Wyglądałaś na oderwaną od tej rzeczywistości i to mnie w tobie zaintrygowało. - Uniósł kąciki ust. - Choć nie spodziewałem się takiej pewności siebie, co mile mnie zaskoczyło.
- Myślałeś, że jestem szarą myszką?
- Na taką wyglądałaś, choć szybko pokazałaś mi jaka jesteś w rzeczywistości.
- A za kogo uważasz mnie teraz? - Patrzyła jak zaśmiał się lekko pod nosem. Nie spodziewał się tego.
- Cóż... Pewna siebie i prostolinijna. Nie przejmujesz się jak wypadniesz, choć potrafisz być też niesamowicie urocza. Dwie twarze, których nie spodziewasz się zobaczyć u jednej osoby. Ale... - Popatrzył jej prosto w oczy. - To sprawia, że jesteś niesamowicie interesująca.
- Niech wreszcie powie, że po prostu mu się spodobałaś z wyglądu. W końcu jest malarzem, więc to pierwsze na co zwrócił uwagę, a nie będzie gadał o smutnych oczach - mruknął Ryuk. - Nudzi mi się już. I jabłek mi się chce. Skończyła byś już to spotkanie. - Hotaru uśmiechnęła się, nie mogąc nie zareagować na jego słowa.
- A ty, jaki stworzyłaś obraz w swojej głowie? - dopytał.
- Intrygujący, choć zastanawiałam się, co takiego wydarzyło się, że telefon tak cię wybił z równowagi. Najpierw biłeś pewnością siebie, później pokazałeś swoją skromność, a dziś pokazujesz, że nie myliłam się i nie jesteś pozerem.
- Czyli udało mi się naprawić pierwsze wrażenie? - Uniósł lekko kąciki ust.
- Już mówiłam. Nie było złe, więc nie było czego naprawiać - odpowiedziała i wzięła porcję ciasta do ust.
- Lilian... - Popatrzyła na niego pytająco. - Czy sprawiłabyś mi tą przyjemność i towarzyszyła mi na kolejnej wystawie moich prac? - spytał, a brunetka zdziwiła się lekko.
- Nie miałabym pojęcia jak się zachować na takim wydarzeniu - odpowiedziała speszona.
- Mi wystarczy. - Wziął jej dłoń i uniósł do góry. - Że będziesz sobą. - Musnął wierzch dłoni. - Z tobą ten wieczór będzie dużo ciekawszy.
- Kiedy jest wystawa?
- W przyszły piątek - westchnął. - Mam jeszcze sporo pracy związanej z jej przygotowaniem. Nie wiem, czy będę mieć czas, choćby na taki spacer jak dziś. Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić. - Gładził kciukiem jej dłoń.
- Rozumiem - powiedziała pojmując skąd ta nagła propozycja.
- Nigdzie z tobą nie idę - mruknął Ryuk. - Zapomnij, że będę oglądać jakieś bohomazy.
- Wieczór w galerii nie brzmi źle - odpowiedziała i uniosła kąciki ust. - Choć bardziej przekonuje mnie twoje towarzystwo. - Helen uniósł kąciki ust. Oboje dali sobie do zrozumienia, że są zainteresowani drugą osobą. Hotaru była ciekawa, co z tego wyniknie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top