Imagin Steve
Mknę jak burza, bo mam nowy pomysł! Radujmy się!
Dla Wird99
Steve Rogers - dziewczyna westchnęła i dała się zaprowadzić na kanapę. Jej chłopak wrócił do domu po kolejnej misji. Za każdym razem kiedy wychodził, martwiła się, że nie wróci. Miała problemy z wiarą w siebie, uważała, że bez niego nie jest w stanie dać sobie rady. Opierała się na nim całym ciężarem swojej udręczonej duszy. On nigdy się nie sprzeciwiał, ale teraz nie było go zbyt długo. Clara po raz kolejny w tym miesiącu wpadła w głęboką depresję. Potrzebowała go, a jego jak na złość ciągle nie było. Nie mógł się kontaktować więc kiedy wracał wszystko opowiadał. Z reguły wystarczyło to, by ją uspokoić, ale nie dzisiaj. Zbyt długo go nie było, na zbyt długo zostawił ją samą. Bała się i z tego strachu, że znów ktoś coś o niej powie, że ją poniży - nie wychodziła z domu przez dwa tygodnie. Kiedy Steve przekroczył próg ich wspólnego mieszkania, nie wiedział, gdzie się znajduje. Wszędzie walały się opakowania po jedzeniu na wynos i tabletkach nasennych. Potrzebował chwili żeby odnaleźć drobną brunetkę zakopanął w stercie kocy. Odłożył tarczę i podszedł do niej powoli. Wszędzie było ciemno więc potknął się o szklaną butelkę. Podniósł ją bardzo blisko do twarzy i ledwo dostrzegł markę znanego alkoholu. Westchnął i oparł się o ścianę. Oderwał rękę jak oparzony - na ścianie było coś mokrego. Wciągnął zatęchłe powietrze - to krew. Metaliczny zapach krwi. Natychmiast podbiegł do kulki z kocy.
- Clara, kochanie jesteś tam?
Sterta delikatnie się poruszyła. Westchnął z ulgą, żyła, co oznacza, że pewnie znów się pocięła. Nie wiedział już, co miał z nią zrobić. Musiał jeździć na misje, ale nie mógł zostawiać jej w takim razie samej. Odgranął część materiału i wydobył spod niego dziewczynę. Cała dygotała, a ręce miała umazane we własnej krwi.
Rogers chwycił ją w ramiona i zaniósł na łóżko. Owinął jej ręce bandażami i pozwolił jej owinąć się wokół swojego ciała. Zaskakująca siła tkwiła w tym malutkim ciele. Kiedy wreszcie przestała się trząść, udało mu się zapalić lampkę nocną i spojrzeć na jej twarz. Były na niej pojedyncze smugi krwi i mnóstwo wylanych łez. Przetarł kciukiem jej policzki i pocałował w czoło.
- Już nigdy więcej Cię nie zostawię.
Jeszcze nie wiedział, jak tego dokona, ale wie, że będzie musiał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top