Imagin Pietro

On i ona. Ona i on. Czyli jak zostać najgorszą parą roku.

- To od czego zaczynamy?

- Może od twojego wyjścia stąd?

- Ha ha ha, zabawne. I tak wszyscy wiemy, że rzucisz się na mnie przy pierwszej nadarzającej się okazji.

- Rzucić, to ja się mam ochotę z mostu, jak na Ciebie patrzę.

- O patrz, dowcip Ci się wyostrzył.

- Tak samo jak nóż w mojej kieszeni.

- Czy Ty na wszystko musisz mieć odpowiedź?

- Przepraszam, Ty coś do mnie mówisz?

- Przestań, to dziecinne.

- Tak samo, jak ta gra. Proszę Cię, butelka? Na dwie osoby?

- Może być prawda czy wyzwanie.

- Dobra. Mam wyzwanie dla Ciebie.

- Jakie?

- Idź sprawdzić, czy nie ma Cię gdzieś indziej.

- Jestem tutaj z tobą. Nie chcę być nigdzie indziej.

- Ale ja chcę.

- Teraz jest mi przykro.

- Czyli jednak masz uczucia!

- Najwięcej dla Ciebie, kochanie. Teraz moja kolej.

- Byle szybko.

- Miałaś już kiedyś kogoś?

- Tak, psa. Miał na imię Puszek i był naprawdę...

- Dobrze wiesz, o co mi chodzi.

- Nie, nie miałam.

- Naprawdę?

- Nie, na niby, wiesz?

- W takim razie chcę być twoim pierwszym i ostatnim.

- Masz to jak w banku.

- Serio?

- Tak, po pierwszym dniu związku z tobą popełnię samobójstwo.

- Znów jest mi przykro.

- Skończmy to lepiej.

- Poczekaj, nie idź, proszę.

- Masz pięć minut.

- Kochałaś kiedyś kogoś?

- Tak

- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

- Nie

- Chciała byś mieć kogoś, kogo możesz kochać?

- Już mam.

- Powiesz mi, kto to?

- Nie...

- Hej! Tak nie można!

- Można. Smakujesz jak czekolada.

- Nie pozwalam ci całować mnie.

- Nigdy?

- Hej, przestań.

- Nie mów, że to co robię, ci się nie podoba.

- Przecież nic nie mówię.

- Czyli jednak mnie lubisz?

- Tego nie powiedziałam!

- Masz śliczne oczy. Mógłbym w nie patrzeć cały czas. Kocham Cię.

- Zrób to jeszcze raz.

- Ale co?

- No to, wiesz dokładnie co.

- Zawsze wiedziałem, że szyja to twój słaby punkt. Uwielbiam kiedy tak mruczysz.

- Uhm.

- A co sądzisz o tym?

- Pietro...Proszę.

- Też Ci się podoba, prawda? Masz taką delikatną skórę.

- Pietro!

- Oh niemożliwe! Ty WSZĘDZIE masz taką skórę!

- Błagam.

- O co? Przecież mnie nie lubisz.

- Żartowałam...

- Powoli kochanie, mamy dużo czasu.

- PIETRO!

- Mhm, tak tak wiem skarbie.

- Proszę....za moment....

- Nie kochanie, nie tak szybko. Poczekasz na mnie.

- Jak się tak będziesz guzdrał, to się nie doczekam.

- Pyskujesz w takiej chwili?

- Może Cię nawet polubię, któż to wie.

- Oby, bo teraz będziemy tak codziennie.

- Mam nadzieję.

- Co tam szepczesz?

- Że się śmieję.

- Słyszałem coś innego.

- Dobry jesteś.

- Wiem, dzięki. To jak będzie?

- Z czym?

- No to kochasz mnie czy nie?

- Niech ci będzie.

- Już nie jest mi przykro, teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top