Imagin Bucky (znowu)
No więc...oto ja. Kiedyś myślałam, że moim największym problemem jest brak pracy domowej, że jeśli nie nauczę się na klasówkę, to rodzice będą źli. Jednak w ciągu pół roku wszystko się zmieniło, bo potrzebowałam pieniędzy, bo nie chciałam być gorsza, bo bałam się, że już nigdy nie stanę na szczycie piramidy szkolnej. Jakie to płytkie, prawda? Niestety właśnie to się dla mnie wtedy liczyło, tylko i wyłącznie. I jak skończyłam? Dałam się zaciągnąć na samo dno przez jakiegoś obcego faceta. Może i się kochamy, może właśnie leży w łóżku obok mnie, ale jakie to ma znaczenie w świetle tego, co musiałam poświęcić? Mogę zacząć od początku, jeśli chcesz. Niewiarygodne, jak szybko można się stoczyć. Byłam zwykłą dziewczyną, chociaż zawsze miałam się za kogoś, kto jest wart więcej kiedy ma cel. Kiedy mam do czego dążyć, jestem od lepsza od tych bezmózgich zombie, ludzi bez ambicji. Tak poznałam jego, Bucky'ego Barnesa. Zgarnął mnie z jednego z klubów, po krótkie rozmowie stwierdził, że szuka takich jak ja. Potrzebuje pomocy szarych obywateli. Pierwszy raz sprzeciwiłam się rodzicom, uciekłam z domu żeby pójść z koleżankami na imprezę. On postawił mi drinka i obiecał miliony. Dałam się przekonać na podróż w jedną stronę jednym uśmiechem. Wsiadłam z nim do auta i odjechaliśmy. Czego się nie spodziewałam? Kilku rzeczy, że już nigdy nie będzie mi dane ujrzeć rodziny, że znajomi będą się zastanawiać dlaczego ich wtedy zostawiłam, że cały świat obiegnie wieść o nastoletniej handlarce bronią. Przewracam się na drugi bok i wpatruję w mężczyznę obok. Długie, ciemne włosy rozsypały się na poduszce, jedno ramię zwisa bezwładnie z łóżka, a drugie, metalowe, obejmuje mnie w talii. Jego oczy są zamknięte, delikatny zarost pokrywa szczękę, a klatka piersiowa unosi się i opada w rytm powolnego oddechu. Wróciliśmy trzy godziny temu z rozmowy w sprawie następnego kontraktu, na broń oczywiście. Kiedy go poznałam, nie mogłam uwierzyć, że taki przystojniak zwrócił na mnie uwagę. Dając mi możliwość nowego życia, odebrał mi całą resztę. Już nigdy nie będę mogła obejrzeć ukochanego serialu, pogłaskać swoje konia czy porozmawiać z bratem. Najlepsi przyjaciele nie wiedzą, gdzie jestem. W wiadomościach pojawiła się tylko informacja, że udało mi się uciec. Moje zdjęcie, ubranej na czarno z długim, jasnym warkoczem przerzuconym przez ramię obiegło cały świat. Poszukują dziewczyny, która pomogła Zimowemu Żołnierzowi przeszmuglować nielegalny towar przez granicę Polski. To miał być mały przekręt - mówił Barnes. Do tej pory zdążyłam już pogodzić się ze stratą wszystkiego co znałam i kochałam. Kiedy wiózł mnie z klubu, rozmawialiśmy. Trochę śmiechu, trochę cichych obietnic - głupia naiwność zbuntowanej nastolatki. Wtedy miałam...ile ja wtedy miałam lat? Osiemnaście? To wcale nie oznacza dorosłości, a jedynie możliwość popełniania większych błędów. Nowy dom, nowi ludzie i on. Pierwszy seks właśnie z nim, w jego pokoju, w otoczeniu kartonów z częściami karabinów maszynowych. Subtelny i delikatny, czuły, cierpliwy, spokojny, zrównoważony, kochający, uczciwy, wzbudzający zaufanie - podczas misji? Nie spodziewałam się, że ten facet będzie w stanie być brutalnym, agresywnym, bezlitosnym, beznamiętnym i wyrachowanym mordercą i przemytnikiem. Zmieniał swoje oblicza zbyt szybko, bym mogła dostrzec jego prawdziwe zamiary. Kiedyś, na samym początku naszej przygody, powiedział mi, że nigdy nie czuł się tak silny i wszechmocny jak teraz ze mną. Żadna kobieta nie dała mu nigdy takiego zastrzyku woli i energii, ambicji i chęci walki z systemem. Spytał, czy chcę już na zawsze być jego, być z nim i dla niego. Bez wahania odparłam: tak, chcę. Ponownie przyglądam się śpiącej postaci, chyba go kocham. Po moich słowach pocałował mnie, jak nigdy wcześniej. Pocałunek z obietnicą wielkiej miłości i poświęcenia. Wpakowałam się w bagno, o jakim nie miałam pojęcia. Całował niesamowicie i tylko to się wtedy dla mnie liczyło. Wiedział, gdzie dotknąć, co powiedzieć, bym w chwili oporu i zastanowienia natychmiast mu uległa. Działał szybko i bezwzględnie, jedynie czasami pokazywał, że potrzebuje wsparcia. Wracał z ciężkiej misji i siadał obok mnie na kanapie, kiedy czytałam książkę. Patrzył się na mnie przez chwilę, a następnie układał głowę na moich kolanach i pozwalał żeby moje dłonie przeczesywały jego włosy. Na samym początku nie pozwalał mi brać udziału w akcjach - byłam dla niego zbyt cenna i świeża. Musiał się upewnić, że zrobię dla niego wszystko. Jednak pewnego dnia przyszedł i powiedział: "Wreszcie nadszedł moment, dla którego tu jesteś". Zerwałam się natychmiast, a on podarował mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Kolana się pode mną ugięły, jak dobrze, że nie śniłam, że Bucky istniał naprawdę. Ktoś mógłby pomyśleć, że zostałam porwana, ale to kłamstwo. Chciałam z nim pojechać, byłam egoistyczna i samolubna, nie obchodziły mnie uczucia ludzi, którym na mnie zależy. Rzuciłam się za nim w ogień, James wiedział jak mnie do tego nakłonić. Czy myślałam o tym, że mogłabym być teraz z rodzicami? Często, ale nie w chwilach kiedy przerzucaliśmy nocą towar do ciężarówek. Wielka misja była trudna. Musieliśmy przedostać się z Polski do Meksyku i wrócić jak najszybciej. Trudniejsze do wykonania niż brzmi, uwierz. Zamówienie wynosiło trzy miliony sztuk naboi do jednego z tych śmiesznych pistoletów. Nie obchodziło mnie nic, ani nazwa broni, ani całościowy koszt. Byłam tu tylko dla Barnesa, wykonywałam każdą jego prośbę. Nie musiał mi rozkazywać i tak dostawał zawsze to, czego chciał. Kiedy wreszcie załadowaliśmy towar, została nam jeszcze godzina do planowanego odjazdu. Kazał wtedy wszystkim ludziom zająć się dokumentacją, załatwianiem reszty nielegalnych formalności, a mnie wziął za rękę i wpakował do samochodu. Rozłożył tylne siedzenia i powiedział, że potrzebuje chwili relaksu i odprężenia. Nie protestowałam kiedy mnie rozbierał. To było jak cud i za każdym razem tylko czekałam, aż skinie na mnie, że akurat ma ochotę na moje towarzystwo. Jego dotyk palił, wyginałam się pod każdym kątem, byleby być tylko bliżej jego, bliżej jego ciepła. Powoli zaczynało do mnie docierać, że uzależnił mnie od siebie. Zrozumiałam to, kiedy w połowie drogi przez Meksyk, zostaliśmy złapani. Ktoś dał cynk o naszym przejeździe. Bucky nie zastanawiając się długo po prostu zastrzelił naszego kierowcę i bezceremonialnie wyciągnął mnie z ciężarówki. Zawlókł mnie w krzaki i kazał się nie ruszać. Kiedyś, w takiej sytuacji próbowałabym coś wymyślić, coś zrobić, znaleźć sposób żeby mu pomóc lub wydostać nas oboje z tej ciężkiej sytuacji. Wtedy jednak siedziałam po prostu nieruchomo, a po mojej głowie krążyły tylko obietnice Jamesa i rozkaz, że mam zostać w miejscu. Czy tak właśnie czują się psy, kiedy ich właściciele wychodzą z domu? Przecież na sam dźwięk jego głosu, zaczynałam merdać ogonkiem. Prawie go złapali, ale miałam przy sobie broń "na wszelki wypadek". Kiedy dostrzegłam, że mam kłopoty, po prostu wychyliłam się z kryjówki i zastrzeliłam umundurowanego mężczyznę, który krępował jego ramiona od tyłu, podczas gdy drugi okładał go metalową pałką. Przez ułamek sekundy dostrzegłam w jego oczach zaskoczenie, ale pojawił się też uśmiech pełen dumy. Zbyt małą ilość ludzi wysłali po nasze tyłki. Nie chcąc ryzykować, zostawiliśmy towar i ruszyliśmy w stronę przeciwną od zamierzanej, gdzie mieliśmy wszystko sprzedać. Po nocnej wędrówce dotarliśmy do miasta, zatrzymaliśmy się na chwilę i nieco zmieniliśmy wygląd. Ścięłam włosy i przefarbowałam je na czarno, Bucky zgolił włosy i zaczął nosić okulary. Całe wydarzenie miało miejsce pięć lat temu, kiedy miałam dziewiętnaście lat. Przez rok przygotowywał mnie do tego abym w końcu zmierzyła się w całości z jego światem. Teraz, jako dwudziestoczterolatka , leżę obok niego w łóżku. Czuję się jak jedna z jego zabawek, nie powinnam była z nim odjeżdżać - nigdy. Wielokrotnie słyszałam od niego deklaracje miłości, jego usta na mojej skórze były lekiem na wszelkie zło. Sprawne palce ściągające ze mnie bieliznę i ścierające łzy z mojej twarzy. Pokochałam sposób, w jaki mnie traktował. Delikatne pocałunki, zimna metalowa dłoń na moim brzuchu, delikatne dreszcze przyjemności, kiedy całował moją szyję i szeptał mi do ucha wszystkie swoje sekrety. Wiedziałam o nim wszystko, a on o mnie jeszcze więcej. Steve Rogers - tak nazywał się jego przyjaciel - po raz kolejny nas namierzył, za wszelką cenę chciał nakłonić Jamesa do powrotu na dobrą, na lepszą, ścieżkę życia. Nie udało mu się. James Buchanan Barnes pociągnął mnie za sobą na samo dno, a ja jeszcze go za to kochałam. Dla niego zabijałam, okradałam i szantażowałam niewinnych ludzi. Torturowałam, szmuglowałam i znęcałam się nad całą rzeszą istnień. W imię czego? Miłości, obiecanej i upragnionej. Pierdolę taką miłość, dość już cierpienia i bólu zadałam, ale on nigdy nie pozwoli mi przestać, nie da mi odejść. Muszę podjąć decyzję, wpatruję się przez kolejne dziesięć minut w jego perfekcyjne ciało. Kocham go całego, wszystkie jego wady i zalety, on o tym wie.
To dlatego jest tak zaskoczony, kiedy budzi się z lufą pistoletu przytkniętą do czoła.
- Kochanie, co ty wyprawiasz?
Czekajcie na następnym imagin, już z inną postacią. Mam nadzieję, że ten się wam podobał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top