2. Wasz pierwszy pocałunek
LOKI:
Kolejny piękny dzień, a Ty znów siedzisz i oglądasz seriale. Odcinek za odcinkiem i w ten sposób, spędziłaś już pół wakacji. Mężczyzna, którego poznałaś w lesie, namieszał ci w głowie. Ciągle o nim myślisz, ale wiesz, że mu nigdy go nie spotkasz. Z cichym westchnięciem wciskasz "play" i czekasz na czołówkę ulubionej serii. Nagle laptop znika, a Ty nie siedzisz już na kanapie. Lądujesz na twardej posadzce.
- Jak dobrze, że jesteś. Nudziło mi się.
- Loki? Co ja tu robię? Co się dzieje? - zdenerwowana i wystraszona wstajesz, rozglądając się po pomieszczeniu.
Czarne zasłony w oknach, masywne łóżko pod ścianą, zielona podłoga.
- Witamy w Asgardzie. Nudno tu potwornie, potrzebuję nieco rozrywki. - brunet okrąża Cię, lustrując twoją sylwetkę spojrzeniem. Dopiero sobie uświadamiasz, że stoisz w piżamie, bo po co ubierać się, przy oglądaniu seriali?
Zawstydzona próbujesz się zakryć, ale nie bardzo masz czym. Rozbawiony bóg jednym pstryknięciem palców, sprawia że twój żałosny strój przemienia się w zieloną suknię.
- O wiele lepiej.
- Nigdzie z tobą nie pójdę! - podnosisz głos, a w ułamku sekundy zielone oczy od twoich, dzielą zaledwie centymetry. Loki zbliża swoją twarz do twojej.
Wstrzymujesz oddech, czując jego chłodne usta na swoich. Stoisz nieruchomo, a po chwili oddajesz pocałunek. Dla Ciebie, ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale zostajesz wyrwana z transu. Powoli otwierasz oczy. Bożek zniknął, jednak zanim zaczynasz się na niego wkurzać, pojawia się na balkonie.
- Idziemy? - Loki wyciąga do Ciebie rękę. Chwytasz ją i razem znikacie w zielonej mgle.
STEVE:
Poszliście na waszą pierwszą randkę, na kawę. Kawiarenka, do której Cię zabrał, bardzo przypadła ci do gustu. Kelner, który Was obsługiwał cały czas Ci się przyglądał. Steve oczywiście zauważył to, ale nic nie powiedział. W pewnym momencie pracownik kawiarni uśmiechnął się dwuznacznie i położył przed wami rachunek. Na odwrocie widniał jego numer. Zauważyłaś jak Steve natychmiast napina mięśnie. Chciałaś jakoś zapobiec ewentualnej awanturze i zaproponowałaś spacer. Kapitan zapłacił za kawę i wstaliście od stolika. Natarczywy podrywacz wciąż się w Ciebie wpatrywał. Poczułaś jak blondyn obejmuje Cię ręką w talii i delikatnie popycha do wyjścia. Nie wytrzymuje jednak obleśnego wzroku konkurenta, przyciąga Cię do siebie i całuje na środku restauracji. Następnie posyła zaskoczonemu kelnerowi spojrzenie z dozą wyższości i opuszczacie lokal. Uśmiechasz się pod nosem i pozwalasz prowadzić chodnikiem.
TONY:
Co ty dużo mówić? Wpadłaś do jego warsztatu jak burza i zażądałaś wyjaśnień. Znalazłaś w swoim łóżku ubrudzonego smarem, małego robota. Tony wyjaśnił, że to był tylko prototyp i nie masz się czym przejmować. Nie dawałaś jednak za wygraną i podeszłaś do niego wymachując mu przed nosem zabawką. Oznajmiłaś, że jeśli za moment ci tego nie wyjaśni to się wyprowadzisz. Mężczyzna postanowił powołać się na swój urok osobisty i zabierając ci sprzęt z rąk, objął Cię drugą ręką. Odłożył miniaturę gdzieś na stole i przyciągnął Cię do siebie. Całowaliście się tak długo, że kolejna z jego maszyn, musiała zostać odrzucona. Smród spalonego metalu do końca życia będzie Ci się kojarzył z pierwszym pocałunkiem z Tony'm.
Reszta później :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top