🐆/8. W jakich okolicznościach zostaliście parą?
[T/I]-twoje imię
Obudziłaś się, twoja głowa leżała na barze. Obok ciebie smacznie spał T'Challa. Głowa bolała cię niemiłosiernie. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu, w środku nikogo nie było oprócz jednego z pracowników, który wycierał stół. Czując twój wzrok na sobie, odwrócił się do ciebie i posłał ci delikatny uśmiech, odwzajemniłaś go. Stwierdziłaś, że w takiej sytuacji nie czujesz się zbyt komfortowo, więc postanowiłaś obudzić naszego królewicza.
- Ej, śpiąca królewno - szturnełaś go łokciem w żebra - Wstawaj
T'Challa mruknął coś pod nosem, podniósł głowę i przetarł zaspane oczy. Spojrzał na ciebie i zaśmiał się delikatnie.
- No co się śmiejesz?
- Wyglądasz jak panda - zaśmiał się jeszcze głośniej, ale zaraz potem skrzywił się zapewne przez silny ból głowy
Popchnęłaś go przez co zachwiał się i o mało nie spadł ze stołka barowego. Barman postawił przed wami dwie butelki wody, podziękowaliście mu jedynie skinieniem głowy. Zastanawiałaś się jakim cudem nie wyprosili was z baru zanim zasnęliście. Może to kwestia jakiś przywilejów władcy czy coś. Wstałaś z zamiarem udania się do łazienki, ale delikatnie się zachwiałaś. Przed upadkiem uratowały cię silne męskie dłonie.
- Oh dzięki ci mój rycerzu - spojrzałaś na swojego wybawcę
T'Challa przewrócił tylko oczami i przytrzymał cię aż odzyskałaś równowagę. Udaliście się razem do łazienki żeby choć trochę doprowadzić się do ładu. Stojąc przed lustrem poprawiając swoje włosy spostrzegłaś, że twój towarzysz cały czas na ciebie patrzy.
- Co się tak gapisz?
- Podziwiam jak chujowo wyglądasz - powiedział z powagą w głosie
Na te słowa rzuciłaś w niego frotką. Odwróciłaś się i przybrałaś pozę jakbyś miała zaraz się bić. Czarnowłosy uniósł brwi patrząc na ciebie.
-Wybacz [T/I], ale nie umiesz się bić.
- Zaraz się przekonamy - rzuciłaś się na niego z pięściami
- Alkohol wywołuje u ciebie agresję - T'Challa uniósł ręce w geście poddania
Wyszliście z łazienki i znowu usiedliście przy barze.
- Tak sobie myślę, że może coś z tego być - zaczął mężczyzna
- Co masz na myśli?
Wtedy czarnowłosy wskazał palcem na ciebie i siebie. Nie wiedziałaś czy to kwestia kaca czy nie, ale taka wizja przypadła ci do gustu.
- Ja lubię ciebie, ty lubisz mnie. Czego chcieć więcej? - kontynuował.
- Definitywnie nie umiesz pytać o związek stary - zza baru odezwał się młody chłopak, ten który dał wam wodę.
Spojrzeliście na niego ze zmarszczonymi brwiami. Chłopak rozmawiał z królem do cholery i używał nie stosownego słownictwa. T'Challę jednak to nie wzruszyło. Wstał, głośno westchnął i zwrócił się do ciebie.
- Zostaniesz moją dziewczyną, wariatko? - zapytał
- A ja ci powiem, że zostanę - również wstałaś - I powiem ci jeszcze, że będziesz tego żałował.
- Już żałuję.
Przewróciłaś oczami i pocałowałaś go. Pierwszy raz na świadomie. To co było wczoraj się nie liczy. Czarnowłosy oddał pocałunek.
- Nie chcę być nie miły, ale moglibyście w końcu opuścić bar? - zapytał chłopaczek.
Spojrzeliście na niego, później na zegar, który wskazywał południe. Rzeczywiście siedzieliście w tym barze ciut za długo. Wypadało się zbierać. I właśnie w tym momencie twój żołądek dał o sobie znać i zwymiotowałaś na buty, już teraz swojego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top