💸/8. W jakich okolicznościach zostaliście parą?

Jeśli nie pamiętacie szczegółów pierwszej randki polecamy na moment cię cofnąć i przypomnieć sobie ostatnie fragmenty. Szczególnie te o naleśnikach.🥞
Enjoy!🌼
-------

[T/I]-twoje imię

-Znowu się spotykamy, Simonie?
-Witam pani [T/I].-szofer przywitał cię z sarkastycznym uśmiechem, specjalnie akcentując drugie słowo.
-Mówiłam ci już. Wystarczy imię. Gdy mówisz pani czuję się okropnie staro.
Wsiadłaś do auta. Simon przekręcił kluczyki w stacyjce i włączył się w ruch uliczny.
-Polecenie odgórne. Reklamacje do Starka.
-I tak mnie nie posłucha.
-Aha, napewno.-przewróciłaś tylko oczami, bo byłaś pewna, że Simon nie ma racji. To Stark, do cholery. On nie słucha nikogo.
-Co u Lizzy?-zapytałaś.
-Ostatnio zwolnili ją w tej kawiarni, udaje, że jest okej, ale dobija ją ciągłe siedzenie w domu.
-Musisz ją koniecznie pozdrowić-uśmiechnęłaś się w jego stronę i w myślach zanotowałaś, by zapytać Tony'ego, czy byłby w stanie coś załatwić żonie swojego pracownika. Postanowiłaś zmienić także temat, żeby Simon nie jechał tak przybity.
-Gdzie mnie dziś zabierasz?
-Nie powiem. Polecenie odgórne.
-Ale Simon...
-Nie marudź.-prychnęłaś i obrażona spojrzałaś na widok na oknem.

Simon Haynes mimo, że wcześniej sprawiał wrażenie goryla-ochroniarza okazał się wyjątkowo sympatycznym facetem. Od kiedy dostałaś staż jego głównym zajęciem było robienie za twojego szofera. Polecenie odgórne. Któregoś dnia, któremu (znowu) towarzyszyło milczenia i pełen profesjonalizm Simona postanowiłaś się odezwać. A potem to już poszło. A Haynes okazał się genialnym towarzyszem i bardzo oceniłaś sobie jego rady.
---------
Simon dowiózł cię pod jakąś niewielką knajpę w centrum miasta. Potem zgasił silnik i wysiadł z auta, a ty zrobiłaś to samo. Haynes otworzył ci drzwi, a ty skinęłaś w podziękowaniu.

Gdy tylko przestąpiłaś próg drzwi stanęłaś jak wryta.
W restauracji było niemal idealnie.
Liliowe obrusy, białe serwetki i lawenda w wazonach tworzyły stonowane, piękne i przytulne wnętrze.

Zostałaś poprowadzona do stolika z jednym nakryciem. Simon odsunął ci krzesło, a ty usiadłaś i podziękowałaś mu uśmiechem.
-Wiedziałeś?
-Jasne, że tak. A teraz siedź cicho, zanim zepsujesz niespodziankę-mrugnął i udał się za bar, by wrócić z winem, którego na randce z Tony'm ostatecznie nie wypiliście.

Popijałaś alkohol z kieliszka i nadal zachwycona podziwiałaś lokal. W szerokich oknach leżały poduszki w różnych odcieniach fioletu. Stoliki, krzesła i mały bar były z jasnego drewna. Wszystko stanowiło spójną całość i wyglądało świetnie komponując się i uzupełniając.
Gdy usłyszałaś kroki, odwróciłaś głowę i skupiłaś wzrok na...Tony'm w stroju kelnera?
Mężczyzna postawił przed tobą talerz z pancake'ami. Potem bez słowa wrócił za bar i przyniósł kilka miseczek z dodatkami. Kątek oka zarejestrowałaś Nutellę, bitą śmietanę, świeże owoce, syrop klonowy i M&M'sy.

Wpartywałaś się w blat bez słowa, dopóki Tony nie przystawił sobie krzesła, które zabrał spod sąsiedniego stołu.

-No musisz spróbować. Starałem się.-odezwał się z nutą zniecierpliwienia w głosie.
-Skąd mam pewność, że robiłeś je sam?-uniosłaś brew i czekałaś na odpowiedź.
-Najpierw zjedz, potem zadawaj pytania.
Zacznij od tego, dlaczego nawet z fartuchu wyglądam nieziemsko? Odpowiem ci wtedy, że to wszystko dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu.-przysunął krzesło i oparł łokcie na stole.
-Pierwszym, o co zapytam będzie to, czy ten narcyzm można jeszcze leczyć.-sama podsunęłaś się bliżej mężczyzny.
-Odpowiem, że jesteś pierwszą, której przeszkadza. Próbuj, nie mamy całego dnia.
-Jeśli mnie otrujesz...
-Tak wiem, będziesz nawiedzać mnie po śmierci i nie dasz mi egzystować w spokoju.
-Dokładnie. Więc uważaj.-mruknęłaś patrząc na niego.

Po czym ukroiłaś powoli kawałek i włożyłaś do ust. Jadłaś powoli i uważałaś, żeby nie znaleźć tam jalapeño lub chilli. Przełknęłaś pierwszy kęs i ku twojemu zdziwieniu było to całkiem zjadliwe. A wręcz smaczne. Nawet bardzo.
Uśmiechnęłaś i przejechałaś językiem po wargach, by pozbyć się syropu klonowego. Po chwili spojrzałaś prosto w ciemne oczy Starka. Mężczyzna odwzajemnił spojrzenie i niespokojnie poruszył się na krześle.

Czyli tak na niego działasz? Schlebiało ci to i coś ci mówiło, że jeden perwersyjny gest czy słowo, a Tony okaże się ofiarą twojej małej manipulacji. A ty zabierzesz mu kartę i pójdziesz na zakupy. Drogie zakupy.

-Panie Stark, czy możemy już zaczynać projekcję filmu?-do twoich dobiegł głos Friday.
-[T/I], zjadłaś, nie otrułaś się, teraz moja kolej. Jedz i oglądaj.-powoli kiwnęłaś głową. To Stark, przedstałaś już jakkolwiek kwestionować jego pieprznięte polecenia.
-Friday, odpalaj.

W tym momencie wyświetliła ci się projekcja. I to nie byle jaka. Tony w fartuchu, męczący się z mąką i kłócący się z proszkiem do pieczenia.
Oglądałaś i śmiałaś co chwila. Stark męczący się w kuchni był fenomenalnym widokiem. Tony w pewnych momentach śmiał cię razem z tobą. Do momentu kiedy wyłapałaś słowa "to wszystko dla niej" czy "oby się zgodziła". Ostatnie sceny, jakie wyświetliła Friday przedstawiały Tony'ego stojącego naprzeciw lusterka ćwiczącego mimikę twarzy i powtarzającego jakieś wygłuszone zdanie.

-Friday?
-Tak, panie Stark?
-Dlaczego film nie jest przycięty, jak kazałem?
-Wydaje mi się, że przycięty byłby mniej autentyczny.
-A mi się wydaje, że cię zwalniam.
-Stark, chcesz zwolnić sztuczną inteligencję?-uniosłaś brew.

Tony westchnął ciężko.
-[T/I], wiem, że nie tak to miało wyglądać. Kupiłem naleśnikarnię i wszystko miało być...
-Kupiłeś knajpę?! Po co?
-Dla ciebie.
-Studiuję zarządzanie, a nie gastronomię!
Tony wywrócił oczami.
-Dasz mi wreszcie dokończyć?-niechętnie kiwnęłaś głową, bo nie opieprzyłaś go jeszcze wystarczająco. Kupił lokal? A ty naiwnie myślałaś, że po Aspen nic cię już nie zaskoczy-chciałem cię zapytać...
-Panie Stark...
-Friday, właśnie cię zwolniłem!-Tony był na skraju wytrzymałości-jeśli ktoś jeszcze mi przerwie, to za siebie nie ręczę.
Złapał za twoje dłonie i pomógł wstać. Jedną z dłoni umieścił na twoim policzku i spojrzał ci w oczy.
-[T/I], nie chcę już ukrywać, że mi się podobasz. I wiem, że nawet ja mam wady, ale jeśli zgodzisz się spotykać z tym nieidealnym ideałem to ten nieidealny ideał będzie najszczęśliwszy na świecie i...-może i wkurzało go przerywanie, ale wtedy miałaś to gdzieś.

Po prostu mocno go pocałowałaś, dłonie Tony'ego w ekspresowym tempie zjechały na twoje biodra i już miały zjeżdżać niżej, gdy przerwałaś pocałunek, by szepnąć:
-Tony, nie jesteśmy tu sami, ludzie patrzą.
-Niech patrzą-tym razem to on zainicjował spotkanie waszych ust. Teraz już nie blokowałaś jego dłoni, które stanowczo zacisnęły się na twoich pośladkach.
Oderwaliście się od siebie, dopiero, gdy zabrakło wam powietrza.
-Tony, co robimy z knajpą?
-Jest twoja decyduj.

Długo nie musiałaś się zastanawiać.

-Simon! Przekaż Lizz, że znaleźliśmy jej pracę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top