🎶/5. Wasza pierwsza randka

[T/I]-twoje imię

-Powiesz mi w końcu?
-Zapomnij.
-Quill no-desperacko szarpnęłaś go za ramię, ale mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Dalej szedł rozluźniony i nic nie wskazywało, że zdradzi ci, co zaplanował na waszą pierwszą randkę.
Jak okazało się parę minut później zaplanował naprawdę wiele. Tylko jakim cudem nie wiedziałaś, że rozpoczął się właśnie kolejny festiwal z muzyką w stylu retro? Sama nigdy nie omijałaś tego typu wydarzeń.

Pewnym było, że nie mogłaś się doczekać. Przeglądałaś program koncertów, a Quill poszedł po coś do picia.

-Najpierw grają  piosenki Davida Bowie'ego. Potem przerwa na fajerwerki i reszta występów.
-Zastaniemy tu, a na pokaz pójdziemy, tam, gdzie najlepiej będzie je widać.
Jak powiedział Peter tak zrobiliście. Pierwsze czterdzieści minut spędziliście tańcząc, skacząc i śpiewając. Quill okazał się naprawdę dobrym tancerzem, który w tańcu umiał prowadzić kobietę.
Potem spacerując zatłoczonymi uliczkami znaleźliście stoisko z karaoke. I jak małe dzieci zaczęliście się przepychać i kłócić, kto zacznie. Wygrał, finalnie dając ci kuksańca w żebra.
Quill wybrał "Fooled Around and Fell in Love".* I pierwsze sekundy szły mu naprawdę nieźle. Tylko, że potem do śpiewu dodał taniec i podczas obrotu potknął się o kabel mikrofonu. A po chwili leżał już na trawie.
Kucnęłaś przy nim, ale nie mogłaś zdobyć się na nic poza śmiechem. Widok był niecodzienny i naprawdę zabawny. Na Xandarze nie pokonują go pistolety ani  inne typy broni. Peter tego dnia przegrał z mikorfonem. I to takim nieuzbrojonym.

-Jezu, Peter. Nic ci nie jest? Nie, [T/I], jestem cały. Ucierpiała jedynie moja duma. Ale dzięki, że pytasz. To miłe. -Peter sam przedstawił, chociaż bardziej pasowało sparodiował dialog, który w jego ocenie powinniście odegrać.
-Sarkazm się ciebie trzyma, będziesz żyć. No Quill, wstawaj. Zaraz fajerwerki, a ja jeszcze nie śpiewałam.

Jak się okazało nie zaśpiewałaś wcale. Uciekałaś ramię w ramię z Peterem, który mikrofon zepsuł.
Biegliście chwilę i nagle Peter się zatrzymał. Z impetem wpadłaś na jego plecy.
-Nie możesz mówić wcześniej, gdzie robimy postój, Quill?

Quill jedynie posłał ci dla odmiany nie sarkastyczny, a ciepły uśmiech. Złapał cię za dłoń a sam się odsunął dając ci w efekcie świetny widok na fajerwerki, które w finezyjny sposób rozświetlały wieczorne niebo.
Nagle poczułaś gwałtowne oderwanie od ziemi. Pisnęłaś i odruchowo spojrzałaś w dół.
Siedziałaś teraz na barkach Quilla i nagrywałaś jego telefonem pokaz. I w tym momencie czułaś się naprawdę dobrze. Quill, muzyka i festyn. Czego chcieć więcej?

Rozsądku. Peterowi. Bo mężczyzna stwierdził, że chce mu się pić. I wszedł w tłum poszukać stoiska. Z tobą na barkach.
Gdy mijała was jakaś staruszka dość głośno powiedziała, coś w stylu, że nie macie przyzwoitości.
Jej mąż spojrzał na nią i uśmiechnął się w jej stronę. A tobie zmiękło serce, bo miłość po tylu latach była piękną rzeczą.
-Ależ Gwenny, nie pamiętasz nas kiedyś? Młodzi chcą szaleć-tu odwrócił się do nas-piękna w was para, dzieciaki!
-Nie jesteśmy parą!- odkrzyknęłaś do mężczyzny.
-Jeszcze!-dodał Quill.

Roześmiałaś się, bo zdałaś sobie sprawę, że nawet gdybyście zostali parą to raczej być nie narzekała.


*-utwór ze ścieżki dźwiękowej "Strażników Galaktyki vol.1"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top