❄️/2. Wasze pierwsze spotkanie

[T/I]-twoje imię

-Hej Daisy, widzimy się jutro- pomachałaś koleżance ze zmiany, gdy ta kierowała się w stronę szatni dla pracowników.

Tobie zostało jeszcze zmycie podłóg w jednej z prywatnych sal do ćwiczeń, które można było wynająć. Było już grubo po dwudziestej trzeciej, więc nie spodziewałaś się spotkać nikogo w środku. Tanecznym krokiem podeszłaś więc do odtwarzacza CD i włączyłaś płytę ze składanką popularnych piosenek.

Gdy upewniłaś się, że Daisy opuściła siłownię zaczęłaś zmywać w rytm muzyki ruszając biodrami. Nie wiedziałaś, w którym momencie zostałaś w samym topie bez ramiączek, a mop zamienił się w mikrofon. Już miałaś zaczynać refren, gdy muzyka została gwałtownie sciszona.

-Wracasz do starego hobby, [T/I]?

Od razu odwróciłaś się w stronę głosu. Twoim oczom ukazał się przystojny, umięśniony, długowłosy brunet.

Szybko odrzuciłaś mop odzyskując rezon.

-Czy my się znamy?

-Nie, ale zawsze możemy się poznać.-brunet uśmiechnął się w twoim kierunku, a ty niemal cudem go nie odwzajemniłaś. Musiałaś dowiedzieć się co robi tu o tej porze i dlaczego przerywa twój debiut artystyczny.

No i skąd wie o twojej przeszłości w siłowni.

-Skończmy z tymi tandetnymi tekstami. Co pan tu robi? I skąd wie pan o dawnych wydarzeniach?

-Po pierwsze nie pan tylko Bucky, po drugie było tu o tobie bardzo głośno, piękna, a tak się składa, że Ralph twój szef to mój dobry znajomy- i ugh znowu ten uśmiech.-Czy teraz zdradzisz mi swoje plany na wieczór?

- Jasne, czeka na mnie Hilton, wino i pizza do odgrzania. Miło było, ale idę po klucze i gdy wrócę ma cię już tu nie być.

Naprawdę chciałaś ominąć bruneta bez żadnych interakcji, ale chcąc nie chcąc to on miał więcej siły. Gdy przechodziłaś obok niego złapał cię za ramię i przycisnął twoje plecy do drabinek przymocowanych do jednej ze ścian.

-Dlaczego w te plany nie wliczyłaś mnie?-szepnął.

Mimo, że jego wzrok krążący od twoich piersi do ust bardzo dekoncentrował zdołałaś wykrzesać z siebie całkiem sensowną odpowiedź.

-Nie było cię w nich, nie ma i nie będzie, Bucky. Idź już.

-No a pożegnanie, piękna?

Tu już nie dał ci możliwości odpowiedzi, bo twoje wargi zostały zdominowane przez jego usta.
Delikatny pocałunek bruneta wcale nie uspokoił twojego bijącego szybko, po wcześniejszym tańcu serca.

Opierałaś się o barierki nie wiedząc co się właściwie stało. Bucky zostawił na twoich wargach jeszcze jeden delikatny pocałunek po czym odwrócił się, zarzucił sportową torbę na ramię i opuścił salę.

-Do zobaczenia, [T/I]!-zawołał jeszcze z korytarza, po czym opuścił siłownię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top