🦅/19. Przepraszam.

[T/I]-twoje imię

-Cześć.
-Hej, wchodź.

Sam zgrabnie minął próg drzwi i odwiesił kurtkę na wieszak. Podał ci wino, a ty usilnie starałaś zignorować dreszcz, który przeszedł cię po zetknięciu się waszych dłoni.
Minął tydzień waszej przerwy. Przez ten czas sama przemyślałaś sporo spraw i sądząc, po tym, że to Sam zaproponował spotkanie on także miał ci coś do przekazania.

Rozlałaś wino do kieliszków i jeden z nich podałaś mężczyźnie. Podziękował ci skinieniem głowy i usiadł na kanapie.
-Zacznę-spojrzał na ciebie ostrożnie, jak gdyby chcąc się upewnić, że nie masz nic przeciwko.
Kiwnęłaś głową na znak zgody.

-Nie chcę naciskać, ale musimy wreszcie pogadać. To nie jest kwestia, o której podyskutujemy, jak o pogodzie. Oboje źle zareagowaliśmy, ale to chyba tylko pokazuje jak skomplikowane jest nasze życie. Jeśli każda kłótnia będzie kończyć się trzaśnięciem drzwi lepiej to skończyć to już teraz.

Siedziałaś na fotelu i słuchałaś nie zdradzając żadnych emocji. Prawdę powiedziawszy, nie wiedziałaś, co tak właściwie czułaś. Ciężko było ci zdefiniować cokolwiek. Słuchałaś Sama z uwagą i skupieniem. Jednak tym, co bolało i drażniło najbardziej był fakt, że mężczyzna miał rację. Jeśli tak to miało wyglądać, a kłótnie miały odbijać się na waszej dwójce w tak negatywny sposób dalsze próby życia razem byłyby niemal toksyczne.

  -Nie wiem, co powiedzieć.
  -Prawdę.
  -Ani od czego zacząć.
  -Od początku, [T/I].
  -Tyle, że ja nie wiem, Sam! Masz rację, fakt, ale zrzucasz te kilka pieprzonych zdań jak bombę atomową i oczekujesz sensownej odpowiedzi? Wiem, że masz rację, z drugiej strony nie chcę się rozstawać. Ten czas z tobą...-uśmiechnęłaś się przez łzy, które chwilę wcześniej spłynęły po twoich policzkach-był magiczny. Co jeśli damy sobie jeszcze jedną szansę, Sam?

Wilson odstawił kieliszek na stół i wstał z kanapy. Kucnął przy twoim fotelu i złapał twoje dłonie.

-Nie wytrzymałbym bez ciebie, kochanie. Jeśli sądzisz, że wytrzymamy zaryzykuję dla ciebie. Obiecuję. Nie wiedziałem, że tak się martwisz, ale jeśli tak to schlebia mi to, naprawdę, ale musimy więcej rozmawiać.

Pokiwałaś głową i przyciągnęłaś do siebie Wilsona. Tęskniłaś za tymi wargami, głosem, uśmiechem. Za nim całym.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top