⚡/16. Wasza kłótnia
[T/I]-twoje imię
Wyszłaś z sali wykładowej prosto na spory korytarz. Od kilku tygodni twój humor nie był najlepszy. Twój chłopak wrócił do Asgardu, nie ma w tym nic złego. Ale do cholery on od trzech tygodni nie dał znaku życia. Twoje dzisiejsze wykłady dobiegły końca, więc udałaś się do wyjścia z uczelni. No i stało się. Stanęłaś jak wryta patrząc w te niebieskie oczy, które zawsze uważałaś za piękne.
- Boże czy ty sobie robisz ze mnie jaja? - wyrzuciłaś ręce w górę
Thor podszedł do ciebie i schylił się do pocałunku. Odwróciłaś głowę, więc jego usta spoczęły na twoim policzku.
- Witaj [T/I] - zmarszczył brwi nie rozumiejąc co się dzieje - Co się stało?
- Co się stało? Proszę przestań. - zrezygnowana pokręciłaś głową - Zniknąłeś na trzy tygodnie, nie dawałeś znaku życia.
- Wiesz, że Asgard to mój dom.
- Ja naprawdę to rozumiem, ale mogłeś powiedzieć. Jesteśmy razem, a ty co chwilę znikasz i nic nie mówisz. Ja tak nie mogę.
- W takim razie zamieszkaj ze mną w Asgardzie - powiedział z pokerową miną
- Żartujesz? - podniosłaś głos - Ja tutaj mam swoje życie, Nowy Jork to mój dom.
- Więc dlaczego obrażasz się za to, że ja mam swój w Asgardzie? - nerwowo gestykulował
- Może to po prostu nie ma sensu Thorze? - przymknęłaś oczy - Może to co jest między nami po prostu nie powinno istnieć?
W twojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl. Żeby zaprzeczył. Żeby powiedział, że to nie prawda. Żeby walczył.
- Może masz rację. - mruknął cicho
Łzy stanęły ci w oczach. Żałowałaś, że zaczęłaś tą rozmowę. Ominęłaś blondyna i skierowałaś się do drzwi. Wybiegłaś i złapałaś taxi. Kiedy zamknęłaś drzwi samochodu, usłyszałaś grzmot. Wzdrygnęłaś się.
- Boi się pani burzy? - zapytał kierowca, odwracając się do ciebie
- Powiedzmy, że aktualnie nie pałam sympatią tego co zwiastują. - mruknęłaś w odpowiedzi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top