🧟/11. Wasz pierwszy raz

[T/I]-twoje imię

  -Nie powinni byli go uśmiercać. W oryginale żyje i ma rodzinę.

  Skończyliście właśnie oglądać film. Bruce obejmował cię w talii, a ty opierałaś głowę o jego ramię. 

  -W zasadzie to nie było takie złe. Główna bohaterka była całkiem ładna.
  -Ja ci dam całkiem ładna-fuknęłaś obrażona.
  -Najpiękniejszą i tak mam przed sobą.-zapewnił z uśmiechem i przyciągnął do pocałunku.

 Położyłaś dłonie na jego policzkach i z ochotą odwzajemniłaś pocałunek. Bruce podparł się na rękach po obu stronach twojej głowy, do waszego pocałunku dodał język. 
 Dłonie zaplotłaś na jego karku i przyciągnęłaś bliżej, a Bruce był zmuszony ugiąć ramiona w łokciach. Czułaś się dobrze, ale w tym zbliżeniu było coś jeszcze. Od jakiegoś czasu kiełkowała w tobie iskra pożądania. Chciałaś Bruce'a. I żeby mu to udowodnić zaczęłaś powoli rozpinać zamek bluzy.
 Banner na chwilę zaprzestał swoich ruchów, chociaż sama widziałaś, że zrobił to niechętnie 

 -Jesteś pewna, [T/I]?
 -Niczego nie byłam bardziej pewna, Bruce.

 Banner nie potrzebował innych słów. Zostawił delikatny pocałunek na twoim policzku. 
Potem złapał za suwak bluzy i rozpinał powoli tworząc na odkrytej już skórze szlak delikatnych muśnięć ust. Twój jęk zmieszał się z pomrukiem aprobaty Bannera, który zdążył już zauważyć, że pod bluzą nie miałaś nic. Od pasa w górę byłaś już naga, ale nie krępowałaś się. Ufałaś Bruce'owi a on na każdym kroku udowadniał jak atrakcyjna dla niego jesteś. 
Tak było i tym razem, gdy na jednej piersi zrobił malinkę, drugą pieścił dłonią. 
 Zdjęłaś mu koszulkę przez głowę i rzuciłaś w kąt. Jej los podzieliły twoje dżinsy i spodnie Bannera.
 Bruce pocałował się krótko w usta i delikatnie zsunął majtki z twoich nóg. Oddech ci przyspieszył. Mężczyzna pozbył się bokserek.

 I delikatnie w ciebie wszedł. To było cudowne uczucie. Bruce delikatnością ruchów pokazywał jak mu na tobie zależy. Przyjemność łączyła się z czystym szczęściem płynącym ze świadomości posiadania takiego mężczyzny.
 Sapnęłaś cicho, gdy Bruce złapał cię za biodra i przysunął bliżej siebie. Złożyłaś ostatni pocałunek na jego ustach, zanim przeszył się dreszcz wywołany spełnieniem. 
 Bruce doszedł chwilę po tobie. Pocałował cię w skroń i uśmiechnął się niepewnie.

 -Nie żałujesz?
 -Bruce, czego mam żałować? Cudownego seksu czy tego, że cię mam?  Oczywiście, że nie żałuję.

Po tych słowach Bruce objął twoje policzki i złączył wargi w leniwym pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top