29

-Dobra dzieciarnia- powiedział Fury, wchodząc do domku. Vision, Wanda, Pietro i Thor, wyjrzeli z salonu i wpatrywali się w dyrektora z niedowierzaniem. Banner i Rogers zrobili to samo, tylko z taką różnicą, że oni znajdowali się w kuchni. Stark szedł tuż za mężczyzną.- Oprócz ciebie Barney.- Spojrzał na starszego brata Clinta, który stał na schodach z pustą szklanką.- Co ty właściwie jeszcze tu robisz? Marsz mi na studia. 

Barney przystanął w połowie kroku i spojrzał na dyrektora. 

-Po pierwsze to mój dom- powiedział niepewnym tonem- więc nie masz prawa, mi tu rozkazywać...- Przełknął ślinę, kiedy Nick spojrzał na niego.- Po drugie...- Nie zdołał powiedzieć, ponieważ przerwał wymijający go na schodach Clint.

-Ludzie!- krzyknął, po czym zauważył Fury'ego. Wskazał na dyrektora ręką.- Spójrzcie kogo udało nam się sprowadzić! 

-Wam?- Zapytał Thor. 

-Myśleliście, że Clint dałby sobie radę sam?- zapytała ze szczytu schodów Natasza. 

Fury rozejrzał się i pomimo wszystko, musiał przed samym sobą przyznać, że trochę tęsknił za tymi bachorami. W szczególności, że teraz raczej żaden z nich nie był w odpowiednim stanie, by się mu stawiać. Przy tym dziwiło go, że z nimi wszystkimi z domu nie zostały same gruzy. 

-Wszyscy do salonu- rozkazał.- Trzeba sobie wiele wyjaśnić.- Wszyscy go posłuchali, co nie zdarzało się tak często, jak powinno.- Oprócz ciebie Barney.- Zatrzymał starszego Bartona.- Sprawy Avengers.

-Ale to mój dom...

-Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?

*********

Rose otworzyła kopnięciem drzwi do pokoju Luny. W myślach cieszyła się, że przyjaciółka nie zamknęła drzwi na klucz. A z resztą czego ona mogła się bać, skoro potrafiła ożywiać cienie, czy cokolwiek w tym stylu. Ciągle tego jeszcze nie ogarniała. 

-Luna, idziesz ze mną na strzelnicę!

Luna powoli podniosła wzrok znad książki. Już przywykła do sposobu, w jakim Rose otwierała drzwi. Specjalnie dlatego zostawiała je otwarte. 

-Dlaczego?- Podniosła w jedną brew. Pomysł przyjaciółki wydawał się dziwny, jak nie głupi. Moon nie była wśród osób, które zabiera się w takie miejsca. Do tego bardziej nadawała się Alex z całym swoim wyszkoleniem. Bądź nawet Shuri, która ostatnio skupiła się na testowaniu tych swoich rękawic do strzelania. Luna bardziej siedziała z boku wraz z MJ, Peterem i Nedem, i jedynie wszystko komentowała. Wraz z Michell nawet zaczęły powoli tworzyć lożę szyderców, z którą walczyli chłopacy.- Targaj za sobą Alex. 

-Alex jest zajęta pocieszaniem Laury.- Podeszła do łóżka.- Wiesz... Jej chłopak zniknął i jej smutno, czy coś.- Rozłożyła się koło Luny, po czym spojrzała na puste łóżko w pokoju dziewczyny.- Proszę, nie mów, że ciebie też trzeba zacząć pocieszać. 

-Nie.- Też spojrzała na rzeczy Wandy. 

Nie przejęła się, kiedy starsza dziewczyna zniknęła. Od razu uznała, że to coś zwyczajnego tutaj. Ze zdziwieniem przyjęła, że jest inaczej. Jednak nawet po tym odkryciu nie zaczęła się martwić. 

-To chodź.- Schyliła się i wyciągnęła glany Luny spod łóżka.- Ubierasz je, bez marudzenia. 

Dziewczyna ledwie powstrzymała się przed przewróceniem oczami, jednak sięgnęła po buty. Przy okazji schowała czytaną wcześniej książkę do torby. Przynajmniej będzie mogła się czymś zająć, jak już jej się tam znudzi. A zapowiadało się, że to dość szybko się wydarzy. 

*********

-Więc wpakowaliście się, jak śliwka w kompot- podsumował Fury, przyglądając się uważnie każdemu z osobna. Avengersi, zupełnie, jakby dogadali się, wszyscy unikali jego wzroku.- A co jeszcze gorzej o was świadczy, zostaliście wyrolowani przez tego samego robotycznego syna Starka i Banera, co wcześniej. Nie mogliście go załatwić raz, a dobrze?

Zapadła cisza, której Nick nie miał zamiar przerywać. Widział, że ona ciąży nastolatkom i jedynie cierpliwie czekał, aż któreś z nich się przełamie. 

-Myśleliśmy, że to zrobiliśmy- odezwał się Tony, bo kto inny, mógłby się pierwszy odezwać. Chociaż nie brzmiał tak pewnie, jak zazwyczaj.- Tylko on wrócił. 

-Ale wcześniej naprawdę mocno mu przywaliliśmy- dodał Thor i prawie od razu Banner posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.- Nie powiesz mi, że nie został zniszczony. Przynajmniej fizycznie. 

-Tak...- Naukowiec zdawał się, przeciągać sylaby, zupełnie jakby ciągle układał, ze wszelką ostrożnością, kolejne słowa.- Tylko Ultron jest sztuczną inteligencją, która najpewniej nie czuje bólu w ten sposób, co my...- Zerknął na Visiona.- Tak przynajmniej możemy spekulować... 

-To mogłoby tłumaczyć, dlaczego Ultron chce zdobyć ciało Visiona- cicho, wręcz jakby do siebie, powiedział Steve. Momentalnie wszyscy się w jego stronę obrócili.

-Ultron chce, zrobić co?!- krzyknęła Wanda i Rogers od razu pożałował, że wypowiedział te słowa na głos. Tylko Natasza i Tony wiedzieli dokładnie, co przeżył, kiedy przymusowo zabrano go w (teraz już) alternatywną przyszłość.- A ty posyłałeś Visiona do sieci, żeby oczyścić Bruce'a, bez obrazy Bruce- zwróciła się do naukowca- wiedząc, że ten maniak, chce się go pozbyć?!

Banner spuścił wzrok, zupełnie jakby przepraszał za swoją obecność w pomieszczeniu. Reszta spojrzała na Rogersa, czekając aż ten wyjaśni konkretnie, co miał na myśli. Steve jednak nie wyglądał, jakby chciał cokolwiek powiedzieć. Cierpliwie, ze spuszczoną głową, słuchał krzyków Wandy. Fury jednak nie skupił się ani na Maximoff, ani na Rogersie. Cała jego uwaga była poświęcona Visionowi. Ten próbował chwilami przerwać swojej dziewczynie, jednak ona go od razu uciszała.

-Dosyć- odezwał się w końcu, przerywając Wandzie w połowie zdania. Ona, wraz z całą resztą, spojrzała na dyrektora.- Ty- wskazał na Visiona- mów. 

Robot zdawał się na początku zaskoczony, jednak od razu zaczął mówić. 

-Wanda przesadzasz...- Dziewczyna już otwierała usta, aby najpewniej zaprzeczyć, ale Fury ją uciszył i wskazał, by robot kontynuował.- Kapitan miał dobry powód, żeby mnie tam wysyłać. Przy tym ciągle zachowywałem wszystkie środki bezpieczeństwa. Przy tym jednak Kapitan powinien powiedzieć nam, co konkretnie się wydarzyło w przyszłości. 

-Właśnie, o czym  wy do cholery teraz gadacie?-  Fury przeszył spojrzeniem, aktualnie, najsłabszy element całej drużyny, czyli Rogersa.- To wokół ciebie się to wszystko teraz kręci. Gadaj. 

Steve przełknął ślinę, po czym jeszcze wetknął, zanim zaczął mówić.

-To w zeszłym roku, po ataku na Nowy Jork, zostałem, jakby to powiedzieć, wciągnięty w przyszłość, gdzie świat został już podbity przez Ultrona. Przeżyła tylko mała grupka z całej szkoły. Z nas wszystkich ostali się jedynie Tony i Wanda...- Stark zaczął kaszleć.- A tak, Tony zapuści w przyszłości brodę z wąsami i będzie wyglądał nawet dobrze.- Spojrzał na miliardera.- Zadowolony?

-Tak- odpowiedział Iron man, a reszta spojrzała mu skonfundowne spojrzenie.- To trzeba zaznaczyć, że ja i broda to naturalna kolej rzeczy i w najbliższej przyszłości nastąpi połącznie. I będę wtedy wyglądał o wiele lepiej, niż typowy wiking z zarostem. Tak Thor patrzę na ciebie. 

-Jasne- mruknął Fury, po czym pokazał, by Rogers kontynuował. 

-Przy tym Mantis z przyszłości zaspoilerowała mi, że Loki jednak przeżył. 

-To czemu, żeś nic nie powiedział?!- zawołał Thor. 

-Bo wszyscy, którzy tam byli zaczęli mi wmawiać jakąś porąbaną historię... A przy okazji obudziłem się w świecie rządzonym przez Ultrona, a wokół mnie były dorosłe wersje ludzi, których znam i nie chciałem popaść w szaleństwo! Tak jakby ktoś zapomniał. 

-Czyli co?- odezwał się dyrektor. Jedyne, co tu tylko brakowało, to kłótni Rogersa z resztą, oraz , co jest gorsze, kolejnych zapewnień Starka, że wygląda super z brodą.- Jesteśmy skazani na zagładę, dopóki w przyszłości, Stark i Maximoff nie ściągnął naiwnego nastoletniego Rogersa, aby im uratował dupy, tak? 

-Panie dyrektorze- odezwał się Bruce. 

-Mhh?

-Podróże w czasie inaczej działają- powiedzieli jednocześnie Banner, Stark, Romanoff i Vision. 

Fury spojrzał na pozostałą resztę. Wanda robiła potężnego facepalma, tymczasem Thor musiał, odkryć coś naprawdę ciekawego na suficie i teraz z zapałem się temu przeglądał, a Steve schował twarz w dłoniach. Ofiarami stała się więc para klaunów, która nie ogarnęła, że stoją na linii spojrzenia dyrektora.

-Proszę się tak na nas nie patrzeć- odezwał się Pietro. 

-My nadal tego nie ogarniamy- dodał Clint. 

Fury jedynie westchnął.

*********

Bucky sprawdził godzinę już nie wiadomo, który raz w ciągu ostatnich kilku minut. Było już dobre dziesięć minut po czasie, a jej nie było widać. Jednak czego się spodziewał, upomniał się w duchy, przecież ona wyznawała zasadę Pietra (który pomimo swej szybkości, zawsze się spóźniał), czyli punktualność jest dla cieniasów. 

-O jesteś- usłyszał za sobą jej głos. Brzmiała wręcz na lekko zdziwioną. 

-A gdzie miałbym być?- Bucky obrócił się na pięcie w stronę Rose.- Umówiliśmy się przecież na strzelanie.- "Muszę cię nauczyć chociaż podstaw, żebyś nikogo nie zastrzeliła przez przypadek" dodał w myślach.

-Nie wiem, może znowu zacząłeś się bić z Samem i trzeba będzie organizować rozprawę- stwierdziła dziewczyna. 

Przez czas nieobecności Steve'a, kłótnie pomiędzy Falconem i Zimowy Żołnierzem, według niektórych (tak naprawdę wszystkich z wyjątkiem paru osób, w tym Lokiego, Nebuli, Gamory i Rocketa, którzy traktowali je jako urozmaicenie nudnego dnia) wyrwały się spod kontroli. A po pierwszej rozprawie sądowej, która zaowocowała tym, że Sam i Bucky siedzieli dobre kilka godzin ubrani w jedną wielgachną koszulkę, z której nie mogli się uwolnić, Rhodey uznał, że sądy to naprawdę dobry pomysł na karanie winowajców. Rose ten pomysł się naprawdę podobał, ponieważ podczas kilku ostatnich rozpraw była sędziną. 

-Bądź może po prostu znalazłeś sobie coś ciekawszego do roboty- dodała nastolatka.

-Jasne- mruknął Barnes. Nie miał niczego innego do roboty, a potrzebował jakiegokolwiek zajęcia, które nie jest pilnowaniem niestabilnie psychicznego współlokatora, aby chociaż przez chwilę zapomnieć o zniknięciu Avengers. Natasza i Steve mogli być teraz w niebezpieczeństwie. Przy tym oczywiście nie pomagał fakt, że Hulk rozwalił jakieś miasto w RPA.- Dlaczego się spóźniłaś?- skupił się na aktualnej sytuacji. 

-No, na początku musiałam przekonać Lunę, by ze mną poszła- wskazała ręką na drugą, czarnowłosą dziewczynę, która stała w cieniu budynku, a Bucky mógł przysiąc, że przed chwilą jej tam nie było- bo wiesz, czasami bywa tam nudno. 

-Cześć- "kacie" dodał w myślach. To był pomysł Luny, by pod koniec pierwszej rozprawy ubrać go i Sama we wspólną koszulkę. Reszcie się to tak bardzo spodobało, że uznano, iż to ona powinna odpowiadać (oczywiście wraz z sędziną) za wymyślanie kar. Zimowy Żołnierz zanotował w myślach, żeby nigdy nie zostawiać ją samą z Lokim. Nie wiadomo, na jakie okropne pomysły mogliby razem wpaść. A on naprawdę chciał dożyć do końca roku szkolnego. W przeciwieństwie do Rogersa i Romanoff, którzy najpewniej się teraz gdzieś zabijają... "Nie" upomniał się w myślach "nie idź w tym kierunku".

-Potem poszłam po broń, ale okazało się, że walizka mi gdzieś przepadła.- Uniosła trzymana przez siebie walizkę z masą pistoletów w środku, zupełnie, jakby chciała pokazać, że to wszystko wina tego przedmiotu.- I musiałam jej szukać...

-Czy ty właśnie mi powiedziałaś, że zgubiłaś walizkę pełną broni?- przerwał jej Barnes. Miał problem z pojęciem tego, co usłyszał. Jako żołnierz i zabójca został nauczony, by pilnować uzbrojenia. Wizja porzuconych pistoletów była dla niego, nie do pojęcia. 

-Była pod łóżkiem- powiedział, wręcz prawie mruknęła, Luna. Zdawała się wyczekiwać, aż będzie mogła wrócić do swoich spraw. 

-Słyszysz- Rose wskazał na przyjaciółkę- nie było żadnego niebezpieczeństwa, więc nie panikuj. A teraz chodź.- Pociągnęła go za rękę, żeby szedł wraz z nią do strzelnicy.- Luna ty też chodź, będziesz mogła się pośmiać, jak bardzo nie trafiam. 

Bucky zauważył, jak druga dziewczyna idzie za nimi z lekkim uśmiechem na ustach. W myślach dopisał ją do grupy osób, którym lepiej nie dawać broni. Przy okazji przypomniał sobie jeszcze o Michelle i ją tez dodał na tą listę. Znajomi Petera byli naprawdę dziwni. 

*********

-Czyli podsumowując- Fury wpatrywał się w sufit, ba naprawdę już nie chciał patrzeć na jakiekolwiek Avengera- dostaliście drugą szansę, by nie spartaczyć roboty, a na razie ją cudnie partaczycie. 

-Nie...- zaczął Tony, ale przerwał, kiedy nie miał pomysłów, co dalej powiedzieć. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu i obecnych w nim członkach zespołu.- Może nie wygląda to dobrze, ale zacieśniliśmy więzi w drużynie. Ja nauczyłem się używać siekiery...

-Ciągle nią wszędzie rzucał- powiedział Thor.- Bałem się, że zabije Steve'a. 

-Do tego- kontynuował Stark- podzieliłem się swoimi przemyśleniami na temat innych wymiarów z Rogersem...

-Słyszałam, jak się zabawiają- wtrąciła Natasza. 

-Nie chciał iść spać, tylko gadał o jakiejś wielkiej teorii, że mam klona, czy bliźniaka- jęknął Steve, czerwieniejąc się. Kilka osób się nawet uśmiechnęło, jednak od razu spoważnieli, kiedy zobaczyli, że dyrektor się im przyglądał.

-Powinniście walczyć- zabrzmiał wreszcie Fury. Cierpliwość mu się wyczerpała i przeszedł do sedna.- Do tego właśnie powstali Avengers. 

-Tak!- zawołał Thor. Szczerze, Nick się nie spodziewał, że z nich wszystkich to akurat Asgadczyk miał dobre podejście do tego wszystkiego.- Tak, jak od początku mówiłem!

-Tylko tak ci przypomnę- odezwał się Bruce, patrząc prosto na blondyna- że potrzebujemy planu, bo inaczej skończymy, jak tamci. 

-To wymyślcie plan. A z resztą, nawet bez planu, jakoś ostatnio dawaliście sobie radę. 

-Tylko teraz, wszyscy, którzy znamy są w niebezpieczeństwie...

-A czy kiedykolwiek było inaczej?- Teraz to były już wymówki jakiegoś małego dziecka.- Oni zawsze byli w niebezpieczeństwie przez samo znanie was. W tej właśnie chwili, coś może im się dziać. Może nawet nie przez Ultrona, ale przez Hydrę. Myśleliście o tym?- Zapadła nerwowa cisza. Tony i Bruce spuścili wzrok.- Myślicie, że teraz jest inaczej, bo to wy stworzyliście Ultrona?- Fury zauważył, jak Stark zaciska zęby i Bruce jeszcze bardziej spuszcza głowę.- Bzdury. Gdyby tak na to patrzeć, to Thor jest najpewniej w jakimś sensie odpowiedzialny za Atak na Nowy Jork przez Lokiego...

-Mnie w to nie mieszaj- mruknął Asgardczyk. Nikt inny się jednak nie odezwał. 

-Ciekawe- powiedział Fury. Naprawdę chciałby czasami zakneblować Starka. Przemówienie im do rozsądku na razie nie podziałało. Trzeba będzie zmienić taktykę, na coś czego Tony nie zniesie: zszarganej dumy.- Wszyscy zachowujecie się, jakby Ultron był waszym szefem. 

Zadziałało, tak jak się spodziewał. miliarder od razu podniósł głowę i spojrzał na dyrektora.

-On wcale nie jest...

-Robicie wszystko, co każe i siedzicie tutaj, jak stado trenowanych małp. Jasne, że jest.- W tym momencie wbiegł do salony Barney.- Mówiłem ci, że niczego tu po tobie.

-Najpewniej tak, ale to ważne.- Barney obrócił się do reszty, zupełnie ignorując Fury'ego.- Więc, jak codziennie sprawdzałem maila...

-Masz Internet?- zapytał z niepokojem w głosie Pietro. 

-Tak bardzo zakodowany i pokręcony, ze nikt go nie znajdzie- powiedział Clint, przecierając twarz.- Nat pracowała nad tym z rok, jak nie dłużej. 

-To właśnie, Ultron wysłał mi maila.- Wszyscy spojrzeli na niego, oniemieli. Byli zbyt zaskoczeni, by o cokolwiek zapytać, jednak nawet nie musieli.- W skrócie, niby nie wie, gdzie jesteście, ale macie się zjawić jutro w południe w Sokovii. 

Wanda i Pietro spojrzeli na siebie. Chłopak pokręcił głową najwolniej i najsłabiej, jak tylko mógł. Po ostatniej walce z Ultronem, połowa miasta była zniszczona, a on naprawdę nie chciał tam wracać. W szczególności, że tam mieszkała nieoficjalnie jego była dziewczyna na odległość. 

-Widzę, ze szef was wzywa.- Fury wstał.- Nic tu po mnie...

-Jedziemy- odezwała się Wanda. W jej głosie nie było uległości, tylko rządza walki i to się Fury'emu podobało. 

-Wandzia- odezwał się cicho Pietro. Brzmiał, zupełnie, jakby nie do końca był pewien, czy to w ogóle dobry pomysł się odzywać. 

-Jedziemy.- dziewczyna posłała mu szybkie, jednak miażdżące spojrzenie. Brat od razu zamknął usta. Wanda obróciła się jeszcze do Kapitana, pozwalając mu zaznać mocy swego wzroku, po czym wyszła z pokoju. Vision rozejrzał się. Przez chwilę, wyglądało na to, że się wacha, po czym jednak wstał i pobiegł za swoją dziewczyną. 

Rogers westchnął, po czym wstał i podszedł do Nicka. 

-Słyszał dyrektor, jedziemy. 

-Wyślijcie mi pocztówkę...

-My wszyscy jedziemy.- Steve spojrzał na Fury'ego, zupełnie, jakby miał za chwilę złapać Nicka i zaciągnąć go do statku.- Proszę przygotować helicarrier. Coś czuję, że będzie nam potrzebny.- Po czym obrócił się do starszego Bartona.- Oprócz ciebie Barney.

-Już przywykłem- mruknął starszy brat Clinta, po czym zwrócił się do Hawkeye'a.- Ty młody, się nie zabij.

🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️🕸️

Hej!

Wiem, ze dawno niczego nie było i nikt najpewniej nie pamięta o tym, ale szkoła to ciężkie miejsce. 

Jednak zaczął się październik, czyli wkroczyliśmy na 10 poziom Jumanji. Odblokowane miejsca: studia. 

10 poziom zaczął się dla mnie bardzo interesująco. Brałam udział w wypadku samochodowym. Ten rok robi się coraz ciekawszy. 

A poza tym Trump ma Covida, a na netflixie jest nowa laleczka Chucky. 

Jest październik, miesiąc Halloween i idę oglądać horror.

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top