10

-Ja ogolę tego szopa!- krzyknął Tony, wychodząc z sali od techniki. A konkretnie zostając wypchanym przez Pepper i śmiejącego się pod nosem Rhodeya. Miliarder obrócił się i jeszcze krzyknął do środka- Słyszałeś szopie?! Ogolę cię! Będziesz wyglądać jak jakichś szczur!

-Jak ty mnie nazwałeś?!- odkrzyknął Rocket, wskakując na stół. Tam złapali go za ramiona Gamora i Quill.- Ty chodząca małpo!

Tymczasem trochę dalej siedział Clint, Pietro i królewskie rodzeństwo z Wakandy. Dwoje z nich uważnie obserwowało całą sytuację, jedno dostawało korepetycje od Shuri.

-Ta dwójka to tacy Sam i Bucky, tylko rzadziej im odbija- ocenił Barton.

-I łatwiej ich rozdzielić- stwierdził T'Challa.- Wystarczy powstrzymywać ich przed spędzeniem czasu w jednym pokoju w laboratorium.- Obrócił się do siostry.- Jeśli będziesz z nimi sama w jednym pomieszczeniu, masz uciekać.

Shuri spojrzała na niego ze zmęczeniem. Naprawdę miała już dość tego, że brat za każdym razem daje jej jakieś rady. Jego nadopiekuńczość była nie do zniesienia. A na początku roku zrobił jej porządny wykład o tym, że będzie musiała sama o siebie dbać i nie nękać go, prośbami o pomoc. A teraz to on się wpychał, żeby jej pomóc.

Nie zdążyła mu jednak nic powiedzieć, bo odezwał się Pietro.

-Nie rozpraszaj mi tu korepetytorki!- Delikatnie opuścił jej głowę, tak aby mogła patrzeć jedynie na zeszyt.- Muszę zdać z techniki!

Clint patrzył na to z całkowitym zrozumieniem. Jemu samemu niektóre lekcje odrabiał Peter, który chyba dzięki temu zdobywał dodatkowe oceny. Tymczasem T'Challa patrzył na to zupełnie, jakby widział jakichś wielki błąd w systemie. Bo przecież dla niego to była jego mała siostrzyczką, którą uczył składać Lego, rozwiązująca zadania, z którymi Stark się męczył przez dobre pięć minut.

-To...- Clint obrócił się w stronę Czarnej Pantery.- Jak tam w domu? Nie ma żadnej nowej wojny?

-Dobrze. Dlaczego miała, by być jakaś wojna?!- Spojrzał na niego z niezrozumieniem i delikatnym przerażeniem. Otwarta wojna przecież nigdy do niczego nie prowadziła i była jednocześnie czymś okropnym. Nasłuchał się wystarczająco o niej na lekcjach historii i dziękował swoim przodkom, że nie musieli brać w niej udział. A Clint zapytał to w taki sposób, jakby rozmawiał o pogodzie.

-Thor zwykle tak pyta, jak tylko spotyka kogoś z Asgardu- odparł Barton, po czym zrozumiał, o co zapytał.- Ja się cieszę, że niczego takiego nie ma! Kiedy Thor pierwszy raz, tak przy mnie, zapytał, też miałem taką samą minę. Chociaż mam wrażenie, że już nie pyta z takim samym entuzjazmem. Chyba go zmieniliśmy...

Zastanowił się nad tym. Thor naprawdę się zmienił, odkąd go poznał. Chociaż ciągle się śmiał z nich wszystkich, wymyślał dziwne nazwy dla przedmiotów, nie ogarniał niektórych rzeczy i chwilami gadał dziwactwa. Jednak śmiał się już rzadziej, od razu tłumaczył swoje dziwactwa i jakby trochę lepiej ich zrozumiał. Trochę. Jednocześnie wydawał się smutniejszy. W szczególności, kiedy nic nie mówił. Chyba zepsuli gromowładnego.

-To dość nietypowe- ocenił książę.- W Wakandzie rozwiązujemy wszystko w sposób pokojowy.

„A przebieracie się za drapieżne koty jedynie z tradycji" pomyślał łucznik.

-To dobrze- odpowiedział na głos Clint.

Zapadła taka niezręczna cisza. Tak naprawdę niemili wspólnego tematu. Na lekcjach siedzieli w zupełnie innych częściach sali. Na przerwach nie gadali. A na w-fie rzadko trafiali do tych samych drużyn. Obaj tu siedzieli tylko dlatego, że na kogoś czekali. On na Pietra, a T'Challa na swoją siostrę.

Dlatego właśnie, kiedy wreszcie Shuri stwierdziła, że to już wszystko i zapytała, czy Maximoff wszystko rozumie, oboje chłopaków spojrzało w ich stronę z nadzieją.

-Tak...- Pietro przyjrzał się z niedowierzaniem notatkom, stworzonym dla niego przez księżniczkę.- Tak. Tak! Boże! Jesteś lepsza niż jakikolwiek nauczyciel.

-Wiem- odparła dziewczyna.

-Clint patrz! Udało się! -Podniósł zeszyt i pokazał przyjacielowi.- Pokażę siostrze!- Zebrał wszystkie rzeczy do plecaka i zniknął.

Clint spojrzał na miejsce, gdzie Quicksilver przed chwilą siedział, po czym spokojnie przeniósł wzrok na drzwi.

-Powinienem zostawić tam jakąś pułapkę- mruknął do siebie, po czym zwrócił się do Shuri.- Powinnaś brać za to pieniądze. Zarobiłabyś krocie.

-Wiem, ale...- Wskazała głową na brata.- Ja nie potrzebuję pieniędzy i robię, to jedynie z wewnętrznej potrzeby.

-Widziałem to- powiedział do niej brat.

-Ale, co braciszku?- Dziewczyna spojrzała na niego swoim najniewinniejszym spojrzeniem.

-Wiesz doskonale co.

-To ja pójdę do Wandy i spróbuję powstrzymać Pietra od całkowitego zniszczenia najpewniej jakiejś randki z Visionem.- Clint odwrócił się do drzwi.- To do jutra.

Kiedy wyszedł, dwójka rodzeństwa odczekała jeszcze jakąś minutę. Zbierali wtedy wszystkie swoje dość normalne rzeczy z biurka. Kiedy jednak ta minuta minęła, wymienili się spojrzeniami i jednocześnie się uśmiechnęli w taki sam sposób.

-Nikogo nie ma w pobliżu?- zapytał książę, rozglądając się, jakby mógł w ten sposób dostrzec ludzi, mogących ich podglądać.

Dziewczyna przewróciła oczami. Wyciągnęła z jednej kieszeni ze swojego plecaka bransoletkę. Miała problem z ogarnięciem, że nie może jej już używać i już wielokrotnie przyłapała siebie na włączaniu jej bez powodu. Dlatego właśnie postanowiła przestać ją nosić na ręce. Ciągle jednak miała ją przy sobie. Zawsze.

Teraz nawet nie miała zamiaru jej używać, ale ją założyła. Kiedy miała ją na ręce po prostu czuła, że jest bliżej domu.

Klasnęła w dłonie i obróciła się do brata.

-Mam coś dla ciebie.- Wyminęła brata i podeszła do projektora hologramu. Podłączyła swojego pendrive'a i zaczęła skakać po swoich dokumentach.

-Szybko to ogarnęłaś- ocenił T'Challa, zerkając na ruchy Shuri.

-To ciągle jest uciążliwe, denerwujące i naprawdę trzeba się namęczyć, kiedy trzeba zrobić najprostszą animację prawdopodobieństwa danego scenariusza, ale jakoś idzie. Jest!- Znalazła wreszcie projekt, który naprawdę chciała pokazać bratu.- Zobacz!

T'Challa do niej podszedł i przyjrzał się dwóm modelom kostiumu Czarnej Pantery. Przypominały jego aktualny kostium, ale jednocześnie były nowsze.

-Będą mogły się zmieścić w pazurach na szyi.- Animacja pokazała, jak kostiumy zniknęły w naszyjnikach, bardzo przypominające te, które ich ojciec nosił.- I żegnamy się z uciążliwym hełmem.

-Ja go lubię! I jest bardzo praktyczny!- sprzeciwił się chłopak.

-Jasne... Ale to jest lepsze. Do tego jeszcze buty są skonstruowane tak, że pochłaniają wszelki dźwięk. Zupełnie nie będzie słychać, jak będziesz chodził.

-Ciekawe...

-Do tego będziesz z nimi połączony, że zawsze, kiedy tylko będziesz miał pazury przy sobie, będziesz mógł go włączyć, a on sam się na ciebie założy. Trochę, jak zbroja Iron mana, ale nie będziesz musiał się jakoś specjalnie ustawiać. Do tego oczywiście będzie to o wiele bardziej komfortowe.

T'Challa patrzył na to wszystko z zainteresowaniem, ale starał się okazywać chłodny spokój. Ma być w przyszłości królem, a król nie powinien reagować z nadmiernym entuzjazmem na wszystko, co pokazuje mu siostra. A to nie było łatwe, kiedy ona patrzyła na niego niczym małe dziecko, które jest bliskie przekabacenia rodziców, aby kupili jakieś słodycze.

-Interesujące... - mruknął jedynie, obchodząc hologram.

-Podoba ci się?- zapytała z nadzieją Shuri, idąc tuż za nim. Poświęciła na ten projekt każdą wolną chwilę. Do tego musiała zachowywać to w tajemnicy przed wszystkimi. Przyglądała się uważnie ruchom brata i już wiedziała. Nawet jeśli on za wszelką cenę starał się to ukryć, a robił to słabo, ona zrozumiała. Teraz trzeba było nie wybuchnąć, przed tym, zanim on jej odpowie.

-Tak- Odwrócił się do niej i szeroko się uśmiechnął.- Jest genialnie. Ty jesteś genialna. Musiałaś naprawdę...

Nie zdołał dokończyć zdania, bo Shuri rzuciła się na niego i go mocno przytuliła. Odwzajemnił uścisk, czując się zupełnie jak przed laty, kiedy dziewczyna pierwszy raz złożyła z Lego statek własnego projektu i razem sprawdzali, czy przetrwa zjazd po linie przez całą długość schodów. Wtedy im się to udało.

-Zaraz wszystko wyślę do domu i na feriach obydwa powinny być już gotowe.- Shui odsunęła się od brata.- Oczywiście będę musiała wszystko sprawdzić i skontrolować.- Podeszła do projektora i wyciągnęła z niego pendrive'a. Przyłożyła go do bransoletki, a kiedy już dane się załadowały, jeszcze raz sprawdziła, czy wszystko jest w porządku. Kiedy już się upewniła, wysłała projekty do domu. Obróciła się na pięcie do brata.- Już tego nie możesz odwołać. Będziesz go nosił, czy tego będziesz chcieć, czy nie. A na pewno będziesz chciał go nosić.- Podniosła na niego wzrok.- A to jeszcze nie wszystko, co tam włożyłam.

-A co tam jeszcze jest?

-Cierpliwości braciszku. Cierpliwości...- Uśmiechnęła się do niego.- Miałam tego użyć jako argumentu, gdybyś nie był zdecydowany, ale teraz... Teraz musisz czekać do ferii. Spodoba ci się.

-Nie możesz czegoś takiego powiedzieć, po czym kazać mi czekać- stwierdził T"Challa. Wtedy usłyszał, dźwięk kroków. Od razu podbiegł do siostry, starając się ją zasłonić ciałem tak, aby nie było widać jej i ekranu wyświetlającego się z jej bransoletki.

-Uspokój się.- Dziewczyna odsunęła się.- To tylko woźny Stan i skręcił w inny korytarz.

-Zawsze warto być ostrożnym.- Książę podszedł do drzwi, aby wyjrzeć na korytarz. Nikogo tam nie było. I wtedy sobie, coś uświadomił. Obrócił się w stronę siostry i zapytał- Skąd ty to wiesz? Przecież ty nie możesz tego wiedzieć. Chyba że- rozejrzał się- podłożyłaś tu kamery?

-Może...- mruknęła dziewczyna, wysyłając coś jeszcze. T'Challa do niej podszedł i przyjrzał się, co to właściwie jest.

-Dlaczego wysyłasz komuś moje zdjęcia?

Shuri od razu wyłączyła ekran.

-Nie twoja sprawa- rzuciła, podchodząc do torby.

-Własnie, że jest- odparł brat.- To są moje zdjęcia.- Podszedł do niej i zablokował jej drogę wyjścia.- Tylko mi nie mów, że znowu próbujesz mnie umówić z siostrzenicą strażniczki.

-Nie.- Dziewczyna próbowała go wyminąć, ale on był po prostu szybszy.- A zresztą shippowanie ciebie z kimkolwiek nie jest już takie zabawne, jak dawniej.

-To, komu je wysłałaś? Skąd ty je właściwie wzięłaś?

-Z kamer, jasne?!- nie wytrzymała. Nigdy długo nie wytrzymywała, jak tylko brat zaczynał ją o coś wypytywać.

-Dla kogo?

-Nakii.-Spojrzała na brata, który gapił się na nią z niedowierzaniem i może nawet z delikatną radością.- Nakia chciała, żebym dawała jej znać, co jest z tobą.

-Kiedy ci to powiedziała?

-Kiedy tylko zostało potwierdzone, że będę chodziła do Akademii. A mi się po prostu nie chce ciągle za tobą biegać, więc rozstawiłam kamery i na początku roku wszystko przebadałam.

-Nakia kazała ci mnie pilnować?- zapytał rozmarzonym tonem chłopak.

Zupełnie nie mógł uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć. Nakia przez cały czas, jaki dla siebie mieli, trzymała go na dystans. To znaczyło, że jest jeszcze dla nich nadzieja. Może ich związek jednak zmartwychwstanie. Kiedy jednak stan rozmarzenia stracił kontrolę nad nim, dotarło do niego coś jeszcze, co powiedziała Shuri.

Ona zrobiła jakieś padania. A znając ją, zrobiła je najdokładniej, jak to tylko było możliwe, żeby potem tego nie powtarzać.

-Shuri, ile ty właściwie teraz wiesz?

-Dość sporo.

-Ile konkretnie?

-To tak.... Bucky nie znosi magnesów i schował wszystkie na strychu, po tym, jak Sam obkleił mu nimi całą dłoń. Gamora zawsze ma przy sobie miecz i lepiej do niej nie podchodzić od tyłu, ponieważ atakuje bez ostrzeżenia. Vision ma zakaz przechodzenia przez ściany akademika. Rose okradła galerię sztuki nowoczesnej, tylko po to, by wyrzucić jeden obraz do kosza. Clint uczy się strzelać za pomocą stóp. Thor uwielbia Pop Tarts i nie potrafi pływać. Stark jest uzależniony od kakao i jakiegoś dodatkowego składnika, którego zawsze dodaje do niego. Alex skończyła poprzednią klasę z wyróżnieniem. Stephen popołudniami przechadza się po szkole jako duch. Natasza nocami tańczy balet. Peter jest Spider-manem. Groot....

-Skąd ty to wiesz?!- przerwał jej brat. Większość z tych rzeczy widział, ale naprawdę sądził, że dostatecznie pilnują, aby nikt się nie dowiedział, że Peter jest pająkiem.

-Mówiłam ci, że wiem dość sporo. A pierwszego dnia widziałam Spider-mana bez maski. Ludzie naprawdę powinni uważać na ludzi, którzy niby patrzą się w telefon.

-Nie możesz nikomu powiedzieć.- Złapał siostrę za ramię.- Rozumiesz? Nikomu. On...

-Ja to wszystko wiem!- Wyrwała mu się.- Ja to wiem. Przecież przez cały ten czas siedziałam cicho, a powiedziałam ci to, bo wiedziałam, że ty wiesz. Potrafię sobie z tym poradzić. Chociaż to nawet śmieszne, kiedy wszyscy zastanawiają się kim jest Spider-man, a ja staram się nie wybuchnąć śmiechem na widok miny Petera.

T'Challa pokręcił głową. Czasami nie rozumiał własnej siostry.

-O i muszę ci coś jeszcze pokazać.- Shuri podeszła do torby.- To naprawdę powinno ci się spodobać.

-Co to jest tym razem?- Oparł się o stół.- Pistolet do innych wymiarów z "Ricka i Morty'ego'?

-Nie śmiej się. Kiedyś uda mi się to zbudować- odparła dziewczyna, zakładając coś przypominającego metalowa rękawiczki bez palców. Obróciła się i zaprezentowała je bratu.- Ta dan!

-Bardzo ładne- stwierdził książę, nachylając się do niej.- Tylko co to jest?

-To są działka.- Widząc niezrozumienie na twarzy brata, dodała- Coś podobnego, co Stark ma w zbroi. Tylko jego energia jest wykorzystywana jako pociski, a te cuda zmieniają ją w fale.

-Tylko po co? Mam pazury i Czarna Pantera nie używa takiego rodzaju broni.

-Czy ty naprawdę myślisz, że wszystko, co konstruuję, jest dla ciebie?- zapytała z niedowierzaniem Shuri.- One są dla mnie.

-A po co ci coś takiego?

-To dopiero pierwsza próba, by sprawdzić, czy wszystko działa i oczywiście działa. Będę musiała jeszcze nad nimi usiąść przez kilka godzin, skoro teraz przepchnęłam projekt twojego nowego kostiumu. Potem może dopracuję dal siebie jakąś zbroję i...

-Shuri!- przerwał jej brat. Nie podobało mu się, gdzie szła ta rozmowa. Ona nie mogłaby używać czegoś takiego, do czegokolwiek innego niż testy. Bo przecież testy odbywały się w bezpiecznym laboratorium, gdzie zawsze ktoś mógłby jej pomóc. A o wypadek nietrudno.- Po co ci to?

Nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Bał się usłyszeć, to co Shuri chciała powiedzieć.

-One są dla mnie- odparła dziewczyna, wreszcie ściągając działa z dłoni.- Chcę dostać zezwolenie na misję.- Uśmiechnęła się.- Chcę pojechać na misję. A one będą moją bronią.

-Nie.

Powiedział to, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią. Po prostu Shuri nie mogła pojechać na misję. To było zbyt niebezpieczne dla niej. Jeszcze coś mogłoby się stać. Jego siostra mogłaby być ranna. Lub jeszcze gorzej.

-Nie możesz mi tego zakazać- stwierdziła dziewczyna, próbując zachować spokój. Wiedziała, że nie zareaguje dobrze, ale jednak to bolało.- Okoye mnie trenowała, zupełnie jak ciebie. Do tego mam swoją technologię. A to, że nie jestem tak wytrzymała, jak ty, nic nie zmienia.

-Właśnie, że zmienia- odparł T'Challa.- Nie masz standardowego zestawu superbohaterskiego. Nie jesteś supersilna. Nie jesteś superwytrzymała. W sensie fizycznym jesteś normalna. Oczywiście nie mówię, że to jest złe, ale...

-Ale według ciebie się nie nadaje- przerwała mu księżniczka.- Bardzo mi przykro, że nie uległam jakiemuś wypadkowi, nie eksperymentowano na mnie, nie pochodzę z innej planety, ani nie próbowałam cię zabić i przejąć w taki sposób możliwość posiadania tytułu Czarnej Pantery. Przepraszam, że chcę jedynie pomóc.- Schowała rękawice do torby.- Wiem, że nie rozumiesz mnie, ale ja nie będę całe moje życie siedzieć w laboratorium.- Założyła torbę na ramię i ruszyła w stronę drzwi.

-Nie chcę, żeby coś ci się stało!- zawołał za nią T'Challa.

-Wiesz, w jakim świecie żyjemy.- Zerknęła w jego stronę.- Podczas ataku na Nowy Jork dostępni byli jedynie Avengers. A wtedy każdy powinien stanąć do walki. Jeszcze wcześniej był Ultron. Nie wspominając już o pozostałych, jak Hydra, ludzie z sekty, do której należy Strange, kosmici niszczącymi planety i jacyś kolesie, którzy są wciekli na Starka. Nie chcę, by coś podobnego się wydarzyło w przyszłości, ale mogę wywnioskować, że w przyszłości też się coś, takiego, bądź nawet na większą skalę, może się powtórzyć. A wtedy każdy będzie potrzebny.- Obróciła się w stronę drzwi i wyszła. Nie miała zamiaru rezygnować z planów.

🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱🖱

Hej! 

Istnieją takie rzeczy, jak imprezy rodzinne. I nawet jeśli się nie chce, trzeba tam jechać i "miło" spędzać czas. Najlepiej pokazując przy tym jak "świetnie się" bawi. I właśnie muszę na takową jechać. Jak mi się nie chce. 

A tak przy okazji, dostaje ekstazy za każdym razem, jak oglądam Spider-mana Uniwersum na HBO. Ten pająk, który ugryzł Milesa fazował... Czy to znaczy, ze on przyszedł z innego wymiary, wtedy kiedy Gwen? Sorry, za główkowanie. 

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top