006

18.05.2010r

Spędzałem czas w Manji Burgerze razem z Kagamim. Przyszliśmy tutaj po treningu i jak zawsze Taiga zamówił tackę kanapek, a ja szejka waniliowego. Niech cię szlag Hiroshi, że dałeś mi kiedyś tego spróbować. Kolejne uzależnienie.

Czytałem książkę, w międzyczasie siorbiąc słodki napój. Nie przeszkadzał mi gwar dookoła, nauczyłem się to ignorować. A jeżeli historia, którą czytam jest ciekawa, automatycznie mam w dupie cały świat.

- Co tam czytasz? - spytał Kagami, wychylając się by lepiej zobaczyć tekst. Zmarszczył swoje brwi, co dla mnie zawsze wygląda zabawnie przez to, że są na końcach rozdwojone. Chłopak wyrwał mi z ręki książkę i zaczął lustrować tekst. - Po jakiemu to?

- Po francusku - odparłem, odbierając swoją własność.

- Umiesz francuski?! I nigdy nie powiedziałeś?

- A pytałeś?

- N-no nie... - podrapał się po policzku. - O czym jest ta książka?

Westchnąłem cicho, zaginając róg strony. Najwyraźniej dokończę czytanie w domu.

- Opowiada o miłości dwojga młodych ludzi. Opowiadana jest z perspektywy starszej kobiety, która wspomina dawne czasy i ukochanego, który musiał wypłynąć na morze i wciąż czeka na jego powrót. Wątpię by cię zaciekawiła, to nie jest lekka historia.

- Nie pomyślałbym, że czytasz romansidła.

- Czytam wszystko. To nie gatunek się liczy, a historia w środku. Niezbyt zwracam także uwagę na okładkę, mam poznać treść książki zamiast podziwiać jej wierzch.

- Dużo już książek przeczytałeś?

- Dużo.

- A dokładniej?

Spojrzałem w jego czerwone oczy. Zauważyłem, że naprawdę chcę ze mną rozmawiać.

- Czytam od siódmego roku życia. Książkę najdłużej czytam dwa tygodnie. Przez te ostatnie lata bardzo dużo się tego nazbierało. Myślisz, że chciałoby mi się to liczyć?

- I coś ci dało to czytanie?

- Ignorowanie ludzi - Wróciłem do książki.

- Ej, Kuroko! Nie zamykaj się. Porozmawiaj ze mną.

- O czym, Kagami-kun?

- No, o czymkolwiek. Poznajmy się lepiej. Mam wrażenie, że ty wiesz o mnie więcej niż ja o tobie.

- I masz racje, nic o mnie nie wiesz.

- To to zmieńmy!

Nagle rozbrzmiał dźwięk przychodzącego powiadomienia. Zerknąłem na ekran telefonu i odczytałem wiadomość.

"Wracaj do domu, natychmiast"

- Dokończymy to kiedy indziej, Kagami-kun. Muszę wracać - Wstałem od stolika. Zarzuciłem torbę na ramie. - Do zobaczenia w szkole.

- O ile cię dostrzegę.

Uśmiechnąłem się lekko, ale tego Kagami nie zobaczył, gdyż zdążyłem się odwrócić.

Opuściłem restaurację i odszedłem w swoim kierunku. W tym czasie otrzymałem kolejną wiadomość.

"Bądź ostrożny, ktoś może cię śledzić"

Schowałem telefon do kieszeni i przyspieszyłem kroku. Na dworze już dawno zdążyło się ściemnić. A mnie czeka jeszcze przejście czterech kilometrów do stacji.

Szedłem chodnikiem w słabo oświetlonej ulicy. Doskonale wiedziałem, że ktoś idzie za mną. Poza nami ani żywej duszy, a przynajmniej przez chwilę tak myślałem.

- Kuroko! - usłyszałem w oddali. Obejrzałem się i dostrzegłem jakiegoś typa ubranego na czarno, szedł kilka metrów ode mnie. Dalej zobaczyłem nadbiegającego Kagamiego. Zakląłem cicho pod nosem.

Gdy mnie dogonił, zatrzymałem się. Cały zdyszany, podał mi książkę.

- Zapomniałeś zabrać.

- Dziękuję, Kagami-kun, ale teraz już idź - Nie zabrzmiało to przyjaźnie.

- Co?

- Idź, szybko - znów warknąłem.

Kagami zmarszczył brwi. Moje zdenerwowanie wzrosło.

- O co ci chodzi?

Odepchnąłem Kagamiego i w ostatniej chwili chwyciłem nadgarstek napastnika, który celował nożem w mój brzuch. Wykręciłem go tak, że dobiegło mnie chrupnięcie i krzyk zamaskowanego faceta. Mężczyzna sięgnął drugą ręką za siebie, prawdopodobnie po drugą broń, ale ja w tym czasie znów wykręciłem mu nadgarstek kierując ostrze noża na niego i zatopiłem go w gardle napastnika. Padł na ziemię, wydał z siebie kilka gulgoczących dźwięków i skończył patrząc martwo w nocne niebo.

Zerknąłem na Kagamiego. Patrzył na trupa w osłupieniu.

- Co to miało być? - wyjąkał.

Przez chwilę milczałem. Sam nie wiedziałem co odpowiedzieć. Zareagowałem instynktownie. Nie miałem czasu na myślenie, że Kagami to widzi.

- Napaść na mnie - powiedziałem w końcu.

- Ale dlaczego?

Zaczesałem palcami włosy do tylu, ukazując blado-błękitne oczy, które sprawiały, że ludzi przechodzą ciarki.

- O ile się nie boisz, to może mnie wysłuchasz? Sam niedawno mówiłeś, że chcesz mnie poznać.

Kagami patrzył na mnie w milczeniu. Po chwili skinął głową na znak, że się zgadza.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top