2.

I wysłannik bogów skończył, mieszkając w pokoju z "karłowatym" rudowłosym. Choć z początku byłem negatywnie nastawiony do Chuuyi jakimś cudem nie zacząłem ingerować w jego śmierć.
Dalej pełnię swoją rolę — rolę ZABÓJCY SAMOBÓJCÓW.

Spędziliśmy razem parę miesięcy, Nakahara dalej był żywy i nic nie wskazywało na to, że to się zmieni. Gdy niższy chodził do szkoły, wychodziłem szukać „ofiar”. Parę razy, gdy wcześniej skończyłem, dokuczałem swojemu współlokatorowi na lekcjach, by ten wyszedł na wariata.
Bylibyśmy dobraną parą przyjaciół, ale tylko jeden z nas był człowiekiem.

Gdy mała lampka na biurku oświetlała zeszyty z pracą domową Chuuyi, spoglądałem na niego patrzeć jak kleją mu się oczy. Gdy niższy zasnął nad książkami spróbowałem pewnej sztuczki, o której ostatnio się dowiedziałem. Dotknąłem leżącego na papierze chłopaka i wziąłem do ręki długopis. Zwykle wszelkiego rodzaju przedmioty na mnie nie działały — z wyjątkiem tych z bardzo twardych materiałów. Napisałem coś koślawym pismem, zdobiąc to serduszkiem — pierwszy raz od ponad stu lat miałem okazję coś napisać.

Niebieskooki został obudzony przez SWOJEGO PRZYJACIELA, by iść do szkoły, doskonale zdawał sobie sprawę, że zasnął w tam niewygodnym miejscu. Pakując zeszyt, z którego wczoraj usiłował się uczyć zobaczył coś, czego on sam na pewno nie napisał.

– jerze stofki? Co to? — spytał Chuuya
– jesteś słodki! Nie trzymałem pióra od wieków, wybacz. ~
– od… Od kiedy dotykasz przedmiotów? — spytał, gdy jego twarz pokryta była rumieńcem
– odkryłem coś nowego, jeśli dotykam osoby, która mi podlega, rzeczy na mnie działają!

Obaj wydawaliśmy się zachwyceni tym odkryciem.
W szkole zaczął planować co takiego pokaże swojemu duchowemu znajomemu.

Po powrocie wręczył mi słuchawki, łapiąc mnie za rękę, leżeliśmy w taki sposób na łóżku i, mimo że tylko jeden z nas słyszał ten utwór to oboje dobrze się bawiliśmy.
Z każdym dniem pojawiało się coś nowego — dla mnie, zupełnie nowego.
Czy to gry video, rzucanie piłka, a nawet zwykłe pisanie w zeszycie — wszystkie te rzeczy odkryłem właśnie z Chuuya…

Pewnej nocy przez przypadek, gdy tutejszy lokator usiłował podjeść coś z lodówki, złapałem jedno z jabłek leżących na stole i trzymając swojego przyjaciela za rękę ugryzłem je. Po chwili zacząłem skakać i krzyczeć, czego z początku nikt inny nie rozumiał.

– czuje smak! To jest takie dobre!!!
– Możesz jeść? Mam więc pewien pomysł… Alkohol też może na ciebie zadziała…!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top