Rozdział 34

- Zayn? - Oddycham starając się uspokoić szybko bijące serce.

- Czy to jest właśnie to kim jesteś, Francesco? Czy omotałaś wszystkich? Grałaś niewinną, zagubioną dziewczynę, a wszystko czego chciałaś to robić związek mojej siostry? Kim ty tak naprawdę jesteś? - Pyta bez cienia zawahania, a ja czuję jak uginają się pode mną kolana.

- To nie tak... - Szepczę opadając na najbliższy fotel. - Nie chciałam tego. - Ciągnę za włosy.

- Zaufałem ci, moja siostra także... A ty... Boże, nawet nie mogę na ciebie patrzeć. Zwierzałem ci się z tego co o nich sądzę. Dałem ci jeszcze większą motywację? Ułatwiłem drogę? - Pociera swoje czoło. - Boże byłem taki głupi. - Mówi do siebie, niczego nie ukrywając.

- Nie ma go już w moim życiu. - Oznajmiam. - To był tylko epizod, a ceremonia się odbędzie. Kocham go, a on kocha mnie bez względu na to co o tym myślisz, ale Evelyn była pierwsza i nie zamierzam jej go odebrać. Jeśli Harry chce spędzić z nią życie to nie będę stała im na drodze. Będzie ciężko, ale nie jestem kimś kto rzuca innym kłody pod nogi. - Ciągnę. - Jak mogłeś pomyśleć, że gram? Myślałam, że się rozumiemy... - Rozkręcam się. - Traktowałam cie niemal jak przyjaciela, jak mogłeś pomyśleć, że mogłabym... Nie rozumiem. - Rozkładam ramiona. - Jak? - Cichnę.

- Jak to go kochasz? Jak to on kocha ciebie? On ma narzeczoną do cholery! Brzydzę się twoim widokiem. - Jego słowa są jak cios. W końcu ktoś powiedział mi w twarz, że zachowałam się jak dziwka.

- Nie mów tak, proszę... - Chowam twarz w dłoniach.

- Dla mnie już nie istniejesz, Francesco. - Mówi i słyszę jak wstaje. - Nie jesteś tą wartościową kobietą, za jaką cie miałem. - Jego słowom towarzyszy trzask drzwi. A potem cisza. Przeraźliwa cisza.

Dziś straciłam już dwóch ważnych mężczyzn w moim życiu. Co jeszcze może pójść nie tak?

~*~

To nie koniec trudnych zadań na dziś. Czeka mnie jeszcze wizyta w kościele oraz sali ślubnej. Muszę dopilnować każdego, małego szczegółu. Od zawsze sprawiało mi to niemałą przyjemność, ale teraz... Teraz się duszę. Myśl o oddaniu Harrego komuś innemu staje mi w gardle i odbiera zdrowy rozum. Tylko jak mogę go oddać, kiedy nigdy tak naprawdę nie należał do mnie?

Katedra, którą wybrała Evelyn jest zachwycającym, monumentalnym budynkiem. Już teraz wiem, że na zdjęciach będzie prezentowała się zachwycająco. Wysoki, potężny niemal cały wykonany z cegły, średniowieczny budynek z pięknymi, kolorowymi i przyciągającymi wzrok witrażami.

Odręcznie malowane, świetnie zachowane malowidła wewnątrz oraz zachwycający ołtarz. Muszę przyznać, iż kościół jest całkowicie w moim stylu i poleciłabym go bez cienia zawahania.

Już teraz jestem w stanie wyobrazić sobie tę dwójkę stojącą przed tym pięknym ołtarzem i w obecności kapłana oraz rodziny składającą przysięgę wiążącą ich życia na dobre. Kiedy zamknę oczy mogę zobaczyć jak Harry z delikatnym i czułym uśmiechem, drżącą dłonią wsuwa na jej wypielęgnowaną dłoń złoty krążek. Jak z ich oczu bije szczęście i spełnienie. Mogę też poczuć już teraz niemal odbierający dech i palący ból rozchodzący się do każdej komórki mojego ciała.

Przy ławach przeznaczonych dla gości przyczepione są białe oraz perłoworóżowe róże. Wszystko wygląda pięknie. Jest idealnym połączeniem koncepcji Evelyn, Harrego i mojej. Prawdopodobnie jest to najlepiej wykonane zamówienie przez moją ekipę. Włożyliśmy w nią dużo serca i pracy. Wszystko, absolutnie każdy najmniejszy szczegół jest wykonany z największą precyzją. Jest idealnie, perfekcyjnie.

- Witaj Francesco. - Zamyślenia wyrywa mnie Tom, główny dekorator.

- Tom. - Witam się. - Wszystko jest gotowe?

- Absolutnie. Brakuje tylko pary młodej. - Uśmiecha się ciepło. - Wszystko u ciebie w porządku? Wyglądasz blado.

- Jestem już trochę zmęczona. Ostatnie tygodnie były szalone. - Spoglądam na niego.

- Masz rację. To duży ślub, wykonaliśmy kawał dobrej roboty.

- W rzeczy samej, Tom. - Uśmiecham się. - Muszę już lecieć. Czeka mnie sprawdzenie sali bankietowej. Trzymaj się. - Klepię go po plecach i stukając szpilkami wychodzę z kościoła.

~*~

Biorę głęboki oddech zaraz po wyjściu z budynku. Jeszcze tylko chwila i wszystko zniknie. Nie będzie już ani Harrego, ani Evelyn, ani nawet Zayna. Tylko sekunda i będę znów mogła pogrążyć się w moim nudnym i przewidywalnym życiu.

Po tym wszystkim co się stało ostatnimi czasy perspektywa spędzenia cichego, samotnego wieczoru w moim mieszkaniu z kubkiem gorącej herbaty jest bardziej niż nęcąca. Wolę nie myśleć, iż po wszystkim ból będzie nieodłącznym elementem każdego dnia. Nie żałuję, mimo wszystko Harry był tego wart. Pragnę mieć chociaż wspomnienia po najważniejszym mężczyźnie mojego życia.

Wspomnienia i...

Przykładam dłoń do mojego płaskiego brzucha. Delikatny uśmiech pojawia się na mojej twarzy na myśl o mojej małej fasolce. To jeszcze nawet nie miesiąc. Nikt o niej nie wie i nikt w najbliższym czasie się nie dowie. Nawet ja dowiedziałam się przez przypadek.

Zwykłe, kontrolne badanie ginekologiczne wykazało, że w moim łonie znajduje się moja mała perełka. Najcudowniejszy prezent. Osóbka która sprawi, że już nigdy więcej nie będę sama.

Zostanę mamą.

Może i mój orzeszek nie będzie miał tatusia, ale postaram się aby nigdy niczego jej nie zabrakło. I mam cichą nadzieję, że Aron mi w tym pomoże.

Będę patrzyła jak dorasta, stawia pierwsze kroki, zaczyna mówić, uczy się i w końcu zakłada rodzinę. Harry nawet nie zdaje sobie sprawy jak wiele mi podarował. Dzięki temu kocham go jeszcze bardziej. Może i nie będzie uczestniczył w jej życiu, ale moja fasolka została poczęta z głębokiej miłości i zamierzam powtarzać jej to wciąż i wciąż od nowa.

- Kocham cie, maluszku. Jeszcze chwilka i wszyscy się o tobie dowiedzą. Musisz być cierpliwa. - Szepczę i masuję brzuch. Ocieram łzę spływającą po policzku i kieruję się w stronę sali weselnej uśmiechając się ckliwie.


Jeżeli ktoś nie kocha cie tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha cie on z całego serca i ponad siły.


***

Nie wiem jaka jest Wasza reakcja na tę nowinę, ale muszę powiedzieć że jest to spontaniczne i nieplanowane :D Poczułam, że opowiadanie byłoby "puste" bez tego małego szczególiku. Dodaję rozdział dziś, ponieważ jestem smutnym i chorym ziemniakiem zamkniętym w łóżku.

Do zobaczenia w kolejnym - ostatnim rozdziale :)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top