Rozdział 16
Rozdział kończy się notką, jeśli jej nie widzisz to znaczy, że to nie koniec. Nowa aktualizacja może przysparzać problem.
Siedziałam w fotelu i patrzyłam w przestrzeń. Nie było wokół mnie niczego innego. Światło dawała mi jedynie świeczka zapachowa zapalona w kącie pokoju. Wydobywający się z niej zapach sprawiał, że czułam się niezwykle nostalgicznie. W tle nie było słychać niczego. Telewizor nie był włączony, radio nie odtwarzało muzyki, nawet jakby dźwięki ulicy na ten moment uciszyły się zupełnie. Byłam tylko ja i moje myśli.
Siedziałam jak skała, zahipnotyzowana patrzyłam w ścianę przeżywając stan hibernacji. Nie dochodziły do mnie bodźce zewnętrze. Nie czułam zimna choć widziałam jak na moich rękach formuje się gęsia skórka, kiedy tylko ukradkiem zwróciłam uwagę na inny przedmiot w moim salonie. Nie czułam zmęczenia, mimo, że kilka chwil wcześniej moje powieki wydawały się być z ołowiu.
Patrzyłam na pustą, kremową ścianę jak gdyby wyświetlał się film, który jedynie widoczny był przed moimi oczyma. Produkowała go bowiem jedynie moja wyobraźnia, podsycana delikatną prośbą serca.
Widziałam wiele scen, które mogłyby rozgrywać się pomiędzy mną, a moim klientem podczas nieobecności jego narzeczonej. To zauroczenie było zupełnie nieszkodliwe dla otoczenia. Zwyczajnie niewidoczne. Byłam ja i tylko mnie dosięgło jego piętno. To na mnie pozostawił on swoje ślady. Miałam w pamięci kolor jego oczu, gdzieś w podświadomości kryło mi się wspomnienie jego odurzającego zapachu. W głowie miałam tych kilka słów, które wymieniliśmy. I wciąż na nowo doganiało mnie wspomnienie widoku tego jednego, szczególnego spojrzenia, którym mnie obdarzył.
Dla większości byłoby to zupełnie nieznaczące. Ale na mojej podświadomości tak nieskażonej niczym wcześniej pozostawiło głębokie ślady. Wyryło tam blizny swoimi pazurami. To jedno właśnie spojrzenie, te troskliwe tęczówki. Delikatny błysk strachu pomieszany z ulgą.
I jeśli tylko wiedziałabym co to jest miłość, jeśli tylko miałabym możliwość wybrania sobie spojrzenia jakie dawałaby mi ukochana osoba, to zawsze już chciałam oglądać te emocje.
To tak jakby komuś na mnie po prostu zwyczajnie zależało.
Anemicznie obróciłam głowę delikatnie w lewo, kiedy pomieszczenie rozświetlił ekran mojego telefonu. I prawdopodobnie nie podniosłabym słuchawki, gdyby nie to, że na ekranie pojawiło się to właśnie imię.
- Halo? - Mój głos się załamał przechodząc w szept.
- Francesca? Kochanie? - Słyszałam chichot Harrego i dźwięki muzyki przebijające się w słuchawce. I to jak mnie nazwał. Wytłumaczenie było tylko jedno.
- Czy ty jesteś pijany?
- Odrobinkę. Dosłownie o tyle. Tyle, wiesz? To mało. Mało Fran? - Zapytał tak niepewnie że na raz zachciało mi się śmiać. Dorosły mężczyzna, a jak dziecko.
- Dlaczego się upiłeś Harry? - Wstałam z fotela jakby wiedząc co będę robić w następnej kolejności.
- Nie chciałem być sam. W moim mieszkaniu było pusto i cicho. Nie chciałem tego. - Jego głos posmutniał. Niemal przeklęłam na siebie za spowodowanie jego złego humoru.
- Gdzie jesteś? Musisz teraz dokładnie opisać mi gdzie jest ten klub. - Mówiłam jedną ręką starając się założyć buty.
- Przyjedziesz do mnie? - Zapytał zaskoczony i jak mniemam zadowolony.
- Tak. - Odpowiedziałam znudzona. - Tylko powiedz mi gdzie.
- To niedaleko twojej agencji. To coś jak lok albo to był kok. - Zastanawiał się. Słyszałam szmery. Boże niech tylko się nie rozłącza.
- Harry? - Zapytałam niepewna.
- Musiałem zapytać. Loch, to Loch. Ten klub nazywa się Loch. - Powiedział szczęśliwy. - Załóż coś seksownego. - Zniżył głos. Chciało mi się śmiać. Ten facet naprawdę jest jak dziecko.
- Już jadę tylko...
- Francesco! - Krzyknął.
- Co się stało?
- Nic. Nie rozłączaj się. Nudzi mi się tutaj, czas zleci szybciej kiedy będziemy rozmawiać. - Powiedział i słyszałam dźwięk skóry, pewnie usiadł w loży.
- Okej. - Westchnęłam. - Co ciekawego widzisz? Opowiedz mi o tym? - Powiedziałam kiedy zbiegałam po schodach.
Nie przerywając wciąż rozmowy z Harrym, który wydawałoby się robił się coraz bardziej pijany i coraz bardziej rozgadany na tematy, których nie powinien poruszać.
- Wtedy do pokoju wszedł mój ojczym. To było straszne! Nie zdążyłem go wyjąć. No i oczywiście nie zdarzyłem dojść. To było straszne dla faceta. A była tak ciasna, myślałem że się zaklinowałem. - Paplał. Starałam się słuchać co trzecie słowo, by rumieniec nie spalił moich policzków. W swoim życiu miałam tylko jednego mężczyznę. I to było bardzo dawno temu.
- Myślisz, że możesz wydostać się z klubu? Stoję przed. Zabiorę cie do domu. - Powiedziałam rozglądając się dookoła.
- Już koniec? - Zapytał zasmucony. - W sumie to może i lepiej. I tak jestem zmęczony. - Ziewnął.
Słyszałam jak hałas powoli zaczyna cichnąć w słuchawce i niedługo potem przez drzwi wyszedł Harry ze słuchawką przy uchu. Odsunęłam swoją, rozłączając się wcześniej. Popatrzyłam na niego i to jak niezdarnie potyka się co parę kroków. Alkoholu w jego krwi tego wieczoru było zdecydowanie zbyt dużo.
- Co ty ze sobą zrobiłeś, Har... - Nie było mi jednak dane dokończyć zdania.
Usta Harrego w tym samym momencie opadły na moje. I och boże.. Smakował tak dobrze..
Zesłałeś go na moją zgubę?
Wystarczy sekunda, żeby ktoś zmienił twoje życie tak, że już nigdy nie będzie takie samo. Jedna sekunda.
***
wyobrażacie sobie, że stoję w kolejce do kasy w supermarkecie, a dziewczyna przede mną czyta w telefonie na wattpadzie moją książkę? błyszczałam uśmiechem na pół sklepu :D uwielbiam was :D
+co wy na to dziwne zachowanie Harrego? jak myślicie co zrobi Francesca? :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top