Rozdział 19

Tego ranka obudziłam się z głową pulsującą nieprzerwanym bólem i potokiem wspomnień napływających do mojego nadal zaćmionego umysłu. Nie czułam się już pijana, ani specjalnie nie zawładnęły mną skutki spożycia napojów wyskokowych, poza tym niesamowicie uporczywym bólem głowy.

To głównie przez to, że nie jestem ekspertką w piciu. Nie robiłam tego często, a będąc w przeszłości raczej samotnikiem nie miałam możliwości praktykowania tego na wielu imprezach w liceum czy też na studiach. Ominęła mnie prawdopodobnie cała masa zabawy, wspomnień i ogrom kłopotów. Czy żałowałam? Może trochę, ale starałam się przez całe życie nie robić nic wbrew sobie.

Odświeżyłam się i ubrałam w niemal rekordowym tempie. W tym czasie w ekspresie parzyła się moja ulubiona czarna kawa, która ma za zadanie postawić mnie na nogi. A ja siedziałam przy stole i kartkowałam swój kalendarz.

Westchnęłam kiedy tylko najechałam palcem na spotkanie, które miałam zapisane na dzień dzisiejszy. Nie mogłam kłamać, że nie chcę zobaczyć Harrego, ale jednocześnie w pamięci wciąż miałam ostrzeżenia Arona i to, co zdarzyło się tak niedawno temu.

Starałam się robić wszystko, aby odsuwać od siebie wspomnienia naszego pocałunku, a później jego słów. Nie chciałam ranić siebie jeszcze bardziej. Dla żadnej kobiety nie jest to przyjemne. Słuchać słów, które wzbudzają nadzieję, a jednocześnie zdawać sobie sprawę i mieć pełną świadomość tego, że jest się tylko tą drugą, nic nieznaczącą.

Może i umysł Harrego tamtej nocy był zamrakany, ale mój nie. Swoim niepoprawnym zachowaniem skazał mnie na jeszcze większe kłopoty. To już nie było niespodzianką, wiedziałam że to wszystko prowadzi do nieuchronnego cierpienia. Widocznie moje pasmo nieszczęść nie ma swojego końca. Może wylałam jeszcze za mało łez, by móc przyjąć na twarz uśmiech i być w pełni szczęśliwą.

W drzwiach kuchni pojawił się zaspany Aron, który przecierając oczy głośno ziewał.

- Jestem cholernie pijany. - Wymruczał i opadł na krzesło.

- Możesz zostać jeśli chcesz i tak mam zaraz spotkanie. - Upijam łyk kawy.

- Z kim? - Przeciąga się patrząc na mnie przed na wpół przymknięte powieki.

- Z Harrym. - Mówię cicho. Niemal natychmiast słyszę jak wzdycha.

- Rozumiem. I z chęcią zostanę, jestem totalnie nawalony i nie zamierzam wsiadać za kółko przez najbliższe parę godzin.

- Czuj się jak u siebie. Muszę lecieć. - Uśmiecham się, zgarniam torebkę i całuję przyjaciela w skroń.

Wysyła mi pokrzepiający uśmiech, jednak wiem że będzie się martwił. To cały Aron, jednak jestem pewna, że nie zamieniłabym go na nikogo innego.

~*~

Siedzę w kawiarni, w której umówiłam się z Harrym i popijam wodę. Z przyjemnością napiłabym się lampkę wina, jednak wczoraj dostatecznie przeholowałam z alkoholem, poza tym jestem w pracy.

Przypominają mi o tym katalogi z weselną modą męską. Na sam początek postanowiłam zająć się jego strojem. Moim zdaniem jest to płaszczyzna na której może bez obaw wypowiadać swoje zdanie. Nie musi się martwić czy pokryje się to z wymaganiami jego przyszłej żony.

Zaraz po przekroczeniu progu spogląda na mnie z uśmiechem. Kiwam uprzejmie głową i czekam, aż skieruje się do naszego stolika.

- Cześć. - Mówi i uśmiechając się przyjaźnie odsuwa krzesło.

- Witaj, Harry. - Czuję się delikatnie niezręcznie, ale nie chcę pielęgnować w sobie wspomnień tamtego zdarzenia, więc odsuwam to od siebie.

- Więc co na dzisiaj? - Pyta i rozgląda się za kelnerką.

- Tylko twój strój, ale nie myśl sobie, że to będzie łatwe. - Śmieje się. - Mam kilka katalogów, w których możesz być pewien - są setki koszul, marynarek, butów, spodni, krawatów i innym rzeczy, które będą ci niezbędne.

- Nie brzmi zachęcająco. - Krzywi się na samo wyobrażenie, kiedy tylko wesoła kelnerka odbiera jego zamówienie. - W kwestii zakupów raczej nie dobiegam od całej reszty mężczyzn.

- Zabierajmy się więc do pracy. - Kładę przed nim pierwszy katalog. - Popatrz i daj mi znać, czy coś wpadło ci w oko. Ja zajmę się tym. - Kartkuje kolejny. - Jeśli dobrze pamiętam szukasz raczej czegoś klasycznego, prawda? - Pytam.

- Tak, całkowicie. Prostota będzie idealna. - Błyska uśmiechem i popija zamówiony napój.

- Do roboty więc. - Zacieram ręce i przerzucam kolejną kartkę wyobrażając sobie Harrego w każdym kolejnym kostiumie.

Po dwóch godzinach jesteśmy zgodni co do garnituru i koszuli. Sprzeczamy się jednak w kwestii butów i muchy, która wpadła w oko Harremu. To trochę odbiega od mojej koncepcji, ale obiecałam, że rozwiążemy ten spór na przymiarkach.

Obecnie siedzimy i gawędzimy sobie po prostu jak znajomi.

- Francesca.. - Zaczyna.

- Hm? - podnoszę na niego wzrok.

- Chciałbym jeszcze raz przeprosić cie za to co się stało. Czuję się cholernie winny, nie masz pojęcia jak mi głupio i przykro. - Odwraca wzrok.

- Daj spokój. - Mówię beztrosko. - Nic się przecież nie stało. Nie musisz się martwić, nie rozbiję ci związku. - Śmieje się nieszczerze, a Harry lekko się krzywi. - Po prostu nie wracajmy już do tego. - Kończę temat modląc się, aby emocje na mojej twarzy były niewidoczne.

- Kamień spadł mi z serca. - Nachyla się do przodu i patrzy na mnie roześmianymi oczami. W momentach takie jak te oddałabym wszystko by mógł być mój..

- Opowiedz mi lepiej co u Evelyn. - Zaczynam i na dobre ucinam temat błędu, który popełniliśmy.

To zabawne, że nazywam ten pocałunek błędem, kiedy wszystko co chcę robić to wciąż i wciąż rozkoszować się jego wspomnieniem.


Nikt nie zobaczy jej łez przez serce płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.


***

we wtorek wylatuję do Londynu. postaram się jednak aby rozdziały były jak najbardziej regularnie. miłego dzionka! ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top