Rozdział 22

Meble zostały przywiezione tego samego dnia. Jednak nie miałam siły sama ich złożyć, postanowiłam poczekać do dnia jutrzejszego. Wzięłam prysznic i położyłam się spać. El o nic nie pytała.

Rano obudził mnie upadek jakiegoś ciężkiego przedmiotu na dole. Zaspana założyłam cieniutki szlafrok i powoli zeszłam na dół. Co mnie bardzo zaskoczyło był tam Nicolas.

- Hej. - zagadnął.

- Co ty tutaj robisz?!

- Miałaś rację. Zachowałem się jak dupek. Nie powinienem wyładowywać złości na kimś kto w ogóle na to nie zasługuje. Przepraszam.

- Jak tu wszedłeś?

- Ellie. Chciałem zrobić ci niespodziankę i złożyć wszystkie te meble zanim wstaniesz, ale...

- Nie musiałeś tego robić.

- Chciałem.

- Od kiedy tu jesteś?

- Od pierwszej.

- Pójdę przygotować śniadanie. Chcesz kawy?

- Tak. 

- Usiądź choć na chwilę. - stanęłam przy kuchennym blacie. 

- Nadal jesteś na mnie zła? - zapytał szeptem, zbliżając się do mnie.

- Tak, ale zasłużyłeś na kawę więc ci ją zrobię. 

- Amy... 

- Nie. 

- To na przeprosiny. - wyjął bukiet czerwonych róż. 

- To nie jest fair. - powiedziałam nadal odwrócona do niego tyłem. 

- Dlaczego?

- Bo wiesz, że je uwielbiam. - odwróciłam się. - Ale niestety tym razem to nie przejdzie. 

- Czy aby na pewno?

- Yhym. - pocałował mnie w policzek.

- Zabieram cię dziś wieczorem na kolację. 

- Nie ma mowy.   

- Proszę. 

- No dobra, musisz jakoś odpokutować winy. Ale musisz odpocząć. Nie spałeś całą noc, żeby poskładać te meble...

- Zostało ich jeszcze trochę. 

- Poczekają. 

Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i Nick pojechał do siebie. My z Ellie z lekka posprzątałyśmy. 

Cały czas myślałam o Nicolasie. O tym jak chciał odpowiedzieć za swoją winę... Kiedy go tam zobaczyłam poczułam... Poczułam radość, choć nie chciałam jej przedwcześnie okazywać. To było naprawdę bardzo miłe z jego strony. Teraz miałam stuprocentową pewność, że zależało mu na naszej przyjaźni. I jeszcze te róże. 

- Ciociu, czy co ty o tym sądzisz?

- Yhym. 

- Co yhym? Pytałam czy lepiej byłoby zostawić w pudle te zdjęcia z... mamą i tatą. 

- Wiesz co, na razie się nad tym nie zastanawiajmy. Skończymy z tym bałaganem, z meblami to wtedy zaczniemy myśleć co z tymi zdjęciami, dobrze? Jak na razie to opowiadaj jak tam w szkole?

- Okay, mam teraz różne zaliczenia. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie mi dobrze. 

- Ja jestem tego pewna. - uśmiechnęłam się do niej szeroko. 

- Jeśli mam być szczera, ciociu to Nick mi dzisiaj zaimponował. Przyszedł tu w nocy, meble, malowanie, kwiaty... To świetny facet tylko szkoda, że ma narzeczoną. 

- Ellie ty już nic nie kombinuj. Już ja znam ten twój uśmiech.

- Ja? Skąd. 

- Hej, dziewczyny. O czym rozmawiacie?

- O szkole. - oznajmiłam szybko.    

***
Miłego czytania...  😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top