Rozdział 17

- Nicolas? Co ty tu robisz? - zapytałam zszokowana.

- Czekam na was... Mamy co świętować.

- James, tak?

- Ja byłem pewien w stu procentach, że dacie radę. - powiedział i wręczył nam po róży.

- Dziękujemy. - odezwała się El. - Nick chciałam ci podziękować za wszystko. Byłeś przy cioci, gdy ja...

- Ellie... Nie przejmuj się, zawsze możecie na mnie liczyć... Bez względu na wszystko, jasne?

- Okay. To co idziemy do tej kawiarni? - upomniała się moja siostrzenica.

- Tak, jasne.

Jak na każdym spotkaniu z Nickiem uśmiałyśmy się do łez. Ten facet potrafił nas rozśmieszyć nawet gdy byłyśmy potwornie złe. Ellie wyszła, ponieważ miała spotkać się z Alex, a ja i Nicolas zostaliśmy jeszcze.

- Jennifer znowu wyjechała? - zapytałam upijając łyk kawy.

- Taaa, ale tym razem do rodziców, a od ich od razu na jakiś pokaz.

- Czyli nie będzie jej na następnym spotkaniu, które wypada nam jutro?

- No nie, a co?

- Cholerka miała wybrać suknię ślubną. No cóż, musimy poradzić sobie bez niej. Nie możemy dłużej czekać, bo czekają nas jeszcze inne stroje.

- Jasne, jeszcze dziś będę z nią rozmawiał to zapytam, czy na pewno nie przyjedzie.

- Okay.

Wróciłam do domu wieczorem, lekko zmęczona choć tak naprawdę nie wiedziałam przez co. Ellie wyszła, a ja zaczęłam czytać pierwszą książkę z brzegu. Dawno nie miałam chwili dla siebie. Potrzebowałam chwili relaksu. Niedługo potem przyszła mi wiadomość od Bruno.

OD:Bruno

Hej, nie odzywasz się już jakiś czas, więc postanowiłem napisać. Co u ciebie? Wszystko okay?

DO:Bruno

Hej, tak wszystko dobrze. Byłam zawalona różnymi rzeczami i nie miałam kiedy napisać. A u ciebie wszystko dobrze?

OD:Bruno

Tak, tylko trochę się martwiłem... Co robisz jutro w czasie lunch lub wieczorem?

DO:Bruno

Muszę dokończyć papierkową robotę... Ale wieczorem jestem wolna.

OD:Bruno

W takim razie zabieram cię na kolację. Będę po ciebie około dziewiętnastej.

DO:Bruno

Okay, to do jutra 😃

OD:Bruno

Tak, do jutra 😚

***

Kiedy weszłam do domu było przed osiemnastą. Szybko zjadłam, wykąpałam się i zaczęłam się szykować na kolację z Bruno. Granatowa sukienka w zestawieniu ze srebrnymi szpilkami idealnie współgrała. Poprawiłam makijaż.

- El, wrócę koło 23:00!

- OK!

Usiedliśmy na krzesłach obok okna. Wpatrywałam się w przechodniów, którzy biegli spiesząc się na przykład do pracy czy na randkę.

- Zastanawiałeś się kiedyś jak wygląda życie osób, które idą tuż obok ciebie? - zapytałam, zerkając na niego.

- Szczerze? - zagadnął, a ja potwierdziłam to pytanie skinieniem głowy. - Nie. Jakoś nie obchodzi mnie to o czym myślą czy co dziś robili. To nie jest moja sprawa. - odpowiedział.

- Aha. - zjedliśmy posiłek i piliśmy wino, gdy Bruno zapytał:

- Może... Może moglibyśmy spróbować, co?

- Słucham?

- Zakochałem się w tobie i chciałbym spróbować.

- Yyymmm... To chyba nie jest najlepszy pomysł.

- Dlaczego?

- Ponieważ nie chcę się teraz z nikim wiązać, przepraszam, ale naprawdę nie mogę. Przykro mi.

- A może po prostu nie możesz skłonić się ku mnie?

- Raczej traktuję jak przyjaciela.

- Nie powinniśmy się dłużej spotykać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top