Rozdział 35
Wstałam wcześnie, by sprawdzić czy wszystko spakowałyśmy. Tydzień na Florydzie... Marzenie. Pojechałam po Alex zanim wstała Ellie.
- Dzień dobry. - powiedziałam, stając w drzwiach państwa Robinson.
- Dzień dobry, Alex jest już gotowa. Tylko Amy, proszę cię uważaj na nią, okay?
- Oczywiście, będzie pod dobrą opieką.
- Mamo... - powiedziała znużona Alex.
- No co, będę się martwić. Pożegnałaś się z bratem?
- Tak, jest zadowolony, że będzie miał mój pokój do dyspozycji. No, ale cóż... - założyła okulary na nos. - Lecę na Florydę. - wyglądała jakby udawała jakąś gwiazdę filmową. - Pa, mamo. - uścisnęła matkę. - Tato, pa. - przytuliła ojca i uśmiechnęła się szeroko. - Witaj świecie!
Punkt siódma Nick i Gus byli u nas. Zapakowaliśmy walizki do auta i pojechaliśmy na lotnisko. W samolocie otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Gdy wylądowaliśmy byłam ciekawa ile tu się zmieniło od mojej ostatniej wizyty.
Jechaliśmy wypożyczonym samochodem do hotelu, gdzie mieliśmy spędzić kilka kolejnych nocy. Wyjęliśmy bagaże i poszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry, mieliśmy rezerwację na nazwisko Clarke.
- Poproszę dowód osobisty. Dobrze, dziękuję. Dwa pokoje. - podał nam karty magnetyczne.
- Dwa? Przecież miały być trzy.
- Ale ja mam tu zapisane, że jeden dwuosobowy, a drugi małżeński.
- Nie, proszę pani. - wyraźnie się zdenerwował.
- Nick, wszystko się zgadza. Chodźmy już.
- Amy, ale...
- Damy radę, po co psuć sobie humor. Dopiero tu przyjechaliśmy. Dziewczyny, macie ten dwuosobowy, mu damy radę. Widzimy się na kolacji. - weszliśmy do pokoju, który był apartamentem. - Wow. Fajnie tu. Jakie wielkie. - rzuciłam się na łóżko. - Uh, wygodne.
- Czyli mnie została podłoga. - posmutniał.
- Oj, nie! - rzuciłam się w stronę poduszek i ułożyłam z nich prowizoryczny mur. - Tadam! - wstałam i podparłam boki podziwiając swoje dzieło. - Jest całkiem niezłe.
- To coś jest genialne. - dodał z udawanym podziwem Nick.
- To mur! - odparłam i uderzyłam go pięścią w ramię.
Pierwszego i drugiego dnia Nicka prawie w ogóle nie było. Wychodził rano, wracał wieczorem. Ja z dziewczynami w tym czasie pochodziłyśmy po mieście. Zrobiłyśmy zakupy, wypiłyśmy kawę i zjedłyśmy ciasto po czym wróciłyśmy do hotelu. W kolejnych zwiedzaliśmy.
***
- Zabieram Amy na kolację, zamówcie sobie coś.
- Ok.
Usłyszałam zza drzwi łazienki.
- Zaniosę cioci jeszcze kolczyki i spadamy do siebie. Chodź Alex, zobaczymy efekt końcowy.
- Pięknie pani wygląda.
- Alex, tyle razy prosiłam cię byś mówiła do mnie po imieniu.
- Okay. Fajnie leży na tobie ta sukienka.
- Nom, ale chyba ten dekolt.
- Amy, już?! -krzyknął Nick.
- Minutkę!
- Jest okay. Leć, bo jeszcze pójdzie bez ciebie.
***
- Idziemy na pieszo do hotelu?
- Yhym. Spacer dobrze nam zrobi.
- Dzięki, za ten wyjazd... Chyba właśnie tego potrzebowałam.
- Ja też. Amy?
- Hm?
- Sądzisz, że można kochać dwie osoby na raz?
- Yyymmm... Nie wiem... Chyba nie, bo gdybyś mocno kochał tę pierwszą kobietę to nigdy nie zakochałbyś się w tej drugiej. A co nie kochasz Jenn?
- Nie, tak tylko pytam. Czysta ciekawość.
- Yhym. Chyba zaraz zacznie padać.
- Zadzwonić po taksówkę?
- Nie, raczej zdążymy dotrzeć do hotelu.
Odezwał się po chwili:
- Nom. Fajnie, że jesteście tu ze mną. - przez przypadek nasze dłonie się dotknęły. Zadrżałam z zimna. - Trzymaj. - zdjął marynarkę i założył mi ją na ramiona. Wziął mnie za rękę. - Cieplej?
- Yhym. - uśmiechnęłam się.
Szliśmy jeszcze przez kilka minut, gdy Nick obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Śmiałam się głośno. Byliśmy dokładnie przed hotelem. Nagle jednak zbliżył się tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami. Delikatnie musnął moje usta. Zerknął na moją zszokowaną minę i ponowił pocałunek. Ten był bardziej namiętny i zmysłowy. Objął mnie rękami w talii, a ja swoje dłonie położyłam na jego klatce piersiowej. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam, by przerywał. Nagle na moje czoło skapnęła kropla. Odsunęłam się. Zaczęło delikatnie padać.
- A teraz to o czym marzyłaś... - przerwał swoją wypowiedź kolejnym pocałunkiem. Wziął mnie na ręce i zaniósł do środka.
Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się całować, lecz teraz bardziej zachłannie. Wziął mnie na ręce, a ja oplotłam go nogami w pasie przy okazji zrzucając szpilki. Poszliśmy do łazienki, gdzie przywarłam do ściany. Nick nie przestawał mnie całować. Zniżył się do szyi przez co mój odech stał się bardziej urywany. Dłonie same powędrowały do guzików jego koszuli, za których rozpinanie od razu się zabrałam. Odsunął suwak mojej sukienki i zdjął ją. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się zadziornie. Puścił wodę pod prysznicem i zdjął buty, po czym ponownie zabrał się za całowanie mnie. Byliśmy już bliscy wejścia pod prysznic, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Na początku to zignorowaliśmy, lecz kiedy usłyszałam głos mojej siostrzenicy odsunęłam się od Nicolasa.
- Ellie? - zapytałam.
- Chyba tak. Poczeka. - powiedział i podszedł do mnie.
- Idź. Jestem w bieliźnie. - patrzył na mnie. - No już!
Wyszedł, a wtedy ja zamknęłam się w łazience. Rozebrałam i weszłam pod ciepły strumień wody. Zastanawiałam się co my właściwie zrobiliśmy. To było bardzo nie odpowiedzialne z naszej strony. Dlaczego na to pozwoliłam! Właśnie całowałam się z klientem! Cholera, to takie nie profesjonalne! To niedopuszczalne!
Założyłam szlafrok, owinęłam włosy ręcznikiem i wyszłam.
- Hej. Jak wam minął wieczór, dziewczyny? - zapytałam z ogromnym uśmiechem.
- Okay. Ale jak słyszę u was było świetnie.
- A co dokładnie słyszałaś? - zapytałam lekko przerażona.
- Restauracja. Wracaliście w deszczu... To takie romantyczne.
- Jest już późno. Jutro spędzamy cały dzień na chodzeniu po mieście. Hm?
- Ok, idziemy. Widzimy się o ósmej na śniadaniu.
- Yhym, dobranoc. - zabrałam bieliznę i koszulę nocną.
- Dobranoc.
Zamknęłam drzwi od łazienki i ubrałam się.
- Już możesz się wykąpać.
- Myślałem, że... Nie ważne.
Wysuszyłam włosy. Położyłam się do łóżka. Nick po drugiej stronie naszego poduszkowego muru. Leżałam na plecach, wpatrując się w sufit. Z niewiadomego powodu do oczu napłynęły mi łzy. Jedna spłynęła po policzku. Zacisnęłam mocno powieki. Miałam ochotę czymś rzucić. Powstrzymałam się i próbowałam zasnąć.
***
Jednym ruchem zdjęłam zwiewną sukienkę i położyłam się na leżaku. Dziewczyny poszły bliżej wody, przyjaciel natomiast poszedł po coś zimnego do picia.
- Lemoniada? - zapytał. - Może być?
- Tak, dzięki.
- Gdzie dziewczyny?
- Tam, opalają się na kocu.
- Yhym... Co powiesz na noc filmową dzisiaj, hm?
- Okay.
- Zgarniemy dziewczyny do nas.
- Okay.
- Amy?
- Tak?
- Nic się nie odzywasz cały dzień.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Amy...
- Hm?
- Ślicznie wyglądasz.
- Przestań.
Jednym ruchem wziął mnie na ręce i biegł w stronę wody. Prosiłam, by mnie postawił, lecz on nie słuchał. Zatrzymał się i uśmiechnął się. Zanurzuliśmy się. Wyszłam na gorący piasek, bardzo zdenerwowana jego zachowaniem. Zabrałam torebkę i sukienkę po czym ruszyłam do samochodu.
- Mam kluczyki. - przewróciłam oczami i wróciłam po nie. - Buziak i są twoje.
- Żartujesz sobie. - prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
- Zrób to, a się przekonasz.
- Nick!
- Dobrze, więc ja to zrobię. - delikatnie musnął moje usta i szepnął: - Nadal ja je mam.
- Nienawidzę cię.
- Wiem, skarbie. - wyszczerzył się i znów musnął je dlikatnie.
- Nie rób tego nigdy więcej.
- Chyba nie będę mógł się do tego dostosować.
- Nick, bądź poważny.
- Przecież jestem.
- Właśnie widzę.
- Co cię ugryzło?
- Nic.
- Czekaj, nie piłaś dzisiaj kawy. Ubieraj się, jedziemy na dobrą kawę.
***
Tadam!!! Wena mnie wczoraj nie zawiodła. Wreszcie się pocałowali i to nie raz... Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał... Do poniedziałku, miłego weekendu 😘😘😘 i czytania oczywiście 😘📖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top