Rozdział 23

Ubrałam na siebie moją ulubioną granatową sukienkę. Założyłam lekki sweterek i szpilki. Nick był u nas kilka minut po dwudziestej. Pojechaliśmy do restauracji BLUE. Usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku i zamówiliśmy na początek wino. Rozmawialiśmy bez końca. Znaliśmy się już jakiś czas, ale każde z nas miało sobie coś nowego do powiedzenia. To było naprawdę fajne. Czasem zdarzała się między nami cisza, ale nie krępująca, wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze czułam się przy Nicku. Po kolacji pojechaliśmy do niego. 

- Ja gadam ciągle o sobie, lecz ty nadal jesteś dla mnie zagadką. - spojrzałam na niego, lekko się uśmiechnęłam i upiłam łyk wina. 

-  Nie chcę dziś rozmawiać o przeszłości. Obiecuję, że kiedyś ci opowiem, ale nie teraz. 

- Okay. - powiedział, co mnie bardzo zaskoczyło. Nie nalegał. 

- Więc masz brata, starszego czy młodszego?

- Starszego o trzy lata. Pół roku temu urodził mu się syn.

- Fajnie. 

- Nom. Ja też chciałbym mieć takie życie jak on. Jest naprawdę szczęśliwy, ma kochającą żonę, dziecko... Też chciałbym tak żyć. 

- Niedługo tak będzie. 

- Raczej nie. Jennifer nie chce mieć dzieci, po ślubie też będzie wyjeżdżać, będziemy się mijać.  Zawsze skrycie marzyłem o tym, żeby mieć żonę, dwójkę dzieci, piękny dom. Jednak okazało się to bardziej skomplikowane niż się wydaje. 

- Coś z Jennifer?

- Nie rozmawiajmy o tym. 

- Okay. 

***

Ustawialiśmy meble w mojej sypialni, gdy w pewnym momencie Nick położył się na moi nowiutkim łóżku i powiedział:

- Nie za wygodnie ci będzie na tym wielkim i mega cudownym łóżku? - udał obrażonego. 

- Ależ skąd. - położyłam się obok niego. 

- Uważaj, bo jeszcze zakradnę się do ciebie w nocy.

- Zapraszam. - zaśmiałam się. 

- Na pewno skorzystam. 

- Okay.

- Ja sprzątam, a wy sobie leżycie? - położyła się obok. - Ale wygodne. 

- Bo moje. - zaśmiałam się. - Dobra, jedziemy na zakupy. 

Byliśmy w markecie kiedy El spotkała swoją koleżankę ze szkoły. One rozpoczęły rozmowę, a my poszliśmy poszukać jakiś drobnych dodatków do domu. W pewnym momencie poczułam jak położył swoją dłoń na moich plecach. Przybliżył się i delikatnie musnął mój policzek.

- Co ty wyprawiasz? - spytałam, czując się z lekka niezręcznie.

- Widzisz tą kobietę z twojej prawej? - kiwnęłam potwierdzająco głową. - Cały czas na nas patrzy. Pewnie pomyślała, że Ellie jest naszą córką. Pewnie jest obużona albo po prostu zazdrosna.

- Aż tak dorośle wyglądam? - zaśmiałam się.

- Moim zdaniem wyglądasz cudownie.

***

W drodze do domu wstąpiliśmy do kwiaciarni, z której zawsze kupuję kwiaty. Gdy tylko znalazłam się u progu Lucy zawołała:

- Och, kogo ja tu widzę. - była wyraźnie rozbawiona.

- Hej. To Nicolas Lucy, Lucy Nicolas.

- My się wcześniej nie spotkaliśmy? - zapytała Nicka.

- Tak spotkaliście się. Pomogłam mu wybrać kwiaty dla narzeczonej.

- Więc jak wy...

- Jestem jej klientem.

- Czyli niedługo ślub?

- Dokładnie.

- Kochana dzisiaj tylko dziesięć goździków i dziesięć czerwonych tulipanów.

- Ooo... Jakaś nowość. Zawsze bierze...

- Czerwone róże, uwielbia je. - uśmiechnął się Nick.

- Dokładnie. Dobrze idę po kwiaty.

W domu włożyłam kwiaty do wazonu. Nick wrócił do domu, Ellie wyszła do znajomych, a ja zostałam sama. Wyjęłam zdjęcia, które jeszcze nie dawno schowałyśmy do pudeł. Usiadłam w salonie na podłodze i przeglądałam jedno po drugim. Znów łza zakręciła się w oku. Nieoczekiwanie ktoś zapukał do drzwi.

- Hej, to znowu ja. - zaśmiał się Nick. - Zobaczyłem to i stwierdziłem, że ładnie, by wyglądał w sypialni.

- A co to? - otworzyłam. - Wazon... jest cudowny. Dziękuję. Jestem sama, więc wchodź, napijesz się ze mną kawy.

- Z tobą zawsze. Zanieść go do sypialni?

- Yhym.

Dość długo nie wracał, więc stwierdziłam zobaczyć co kombinuje. Siedział na podłodze i przeglądał zdjęcia.

- Kim oni są? - zapytał.

- To... moja starsza siostra.

- To...

- Pogadamy o tym innym razem. Chodź do kuchni.

- Zamierzasz je powiesić? - spojrzał na mnie z niezwykłą czułością.

- Tak.- unikałam jego wzroku jak ognia.

- Jak uważasz, ale moim zdaniem to twój i El dom, powinnyście mieć tu pełno swoich zdjęć. Po śmierci moich rodziców, ciocia zostawiła tylko kilka naszych wspólnych zdjęć i zawsze powtarzała, że nie ma po co żyć przeszłością. Ona już nie wróci, Amy. - zobaczył łzy w moich oczach, więc podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. - Gdzie Ellie? Mam pewien pomysł.

- Jaki?

- Tajemnica. - objął mnie ponownie. Czułam się przy nim bezpieczna i spokojna. Był cudownym mężczyzną.

- Ellie. - powiedziałam, dziewczyna patrzyła na nas z wielkimi oczami i równie dużym uśmiechem.

- Nie przeszkadzajcie sobie. - odpowiedziała.

- Młoda, wychodzimy. - powiedział Nicolas. - No co tak na mnie patrzycie? Już zbierajcie się.

***
Co kombinuje Nick???😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top