Prezent urodzinowy Marka
Od razu jak wstałam zaczęłam myśleć co dać Markowi na urodziny. Była sobota więc niemusiałam iść do szkoły. Od samego rana zaczełam się szykować na jego urodziny i przypomniało mi się że Nie Mam dla niego żadnego prezentu. Więc postanowiłam pujść do mojej psiapsi. Na miejscu.
Ja.
Cześć Wika.
Wiktoria.
Cześć czemu tak wcześnie mnie budzisz przeciesz jest sobota i 8 godzina, co ty sobie myślisz.
Ja.
No wiem że nie w porę ale Mark ma dziś urodziny a ja nie Mam dla niego prezentu.
Wiktoria.
No dobra wchodź.
Ja.
To jak myślisz co mu mogę dać?
Wiktoria.
Może piłkę.
Ja.
No coś ty Przeciesz on to ma ich z 200? To Przeciesz Mark.
Wika.
No w sumie.
Ja.
No to co mu mogę dać?
Wiktoria.
No nie wiem.
Ja.
To co ja teraz zrobię?
Wiktoria.
Niedenerwuj się.
Ja.
Jak mam się niedenerwować?
Nagle dzwonek zaczął dzwonić do drzwi. Wiktoria poszła je otwożyć a za nimi stała Weronika.
Weronika.
Cześć.
Wiktoria.
No hej wchudź.
Weronika.
Przyszłam tylko zobaczyć kto tak się awanturuje bo słychać to chyba mieście w całym mieście. O a co ty tutaj robisz?
Ja.
Siemka. Mark ma dziś urodziny a ja nie mam żadnego pomysłu na prezent.
Weronika.
Acha a nie możesz mu dać piłki?
Ja.
Co wy macie z tymi piłkami!
Wiktoria.
To może nowe buty?
Ja.
Pomysł dobry ale nie wiem jaki on ma rozmiar buta!
Weronika.
No to szkoda.
Ja.
No. Hhhhhhhh już wiem!
Wiktoria.
Co?
Ja.
Dam mu nowe rękawice.
Weronika.
Jakie rękawice? A tak wogule to Po co mu jakieś rękawicę?
Ja.
No ale jesteś tępa! Do bronienia. Przeciesz jest bramkażem!
Weronika.
A no.
Ja.
Ok. Dzięki za pomoc! Idę je kłupić i dozo na imprezę.
Wiktoria.
Pa.
Weronika.
Ona chyba się w nim zakochała? Jak myślisz?
Wiktoria.
No Przeciesz nie widzisz jak się przejęła jego urodzinami.
Weronika.
No.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top