spadanie
ciemność która mnie otacza
nie jest złą ciemnością
(nie myśl o tym)
zanurzam w niej twarz
a ona wypełnia mi usta
ale nie dławię się
przełykam z zamkniętymi oczami
zabijasz mnie powoli
swoją krytyką
pragnę cię popchnąć na cegły
ale ciemność jednocześnie dodaje
i zabiera mi władzę (nad sobą)
wyciągam dłoń jak adam do stwórcy
tyle że mój stwórca nie istnieje
a ja nie jestem adamem
zdradzają mnie niezdradzający
zostaję sama w kolcach
nie rzucam cienia
mówią mi że umarłam
ale ja przed oczami
mam tylko bezsens
dopiero po tygodniu
uświadamiam sobie
że nieistnienie to spadanie
a ja jestem liściem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top