Special na 500 wyświetleń
Przeszłość Samanthy
*Narrator*
- Puść mnie! Zostaw mnie!
- Najpierw cię zabije i posiądę twoją moc. Lub sama mi ją oddasz.
- Nigdy! - Wrzasnęła dziewczyna
- Inaczej Najwyższa Wróżka zginie. Chyba wiesz o kim mowa?
- Marinette - szepnąła
- NIE MOŻESZ! ONA MA DOPIERO JEDENAŚCIE LAT!
- A ty masz trzynaście
- Ja mogę umrzeć, ale ona nie
- Znasz jej sekret. Wiesz, że jest Najwyższą Wróżką. I zarazem ostatnią.
- Pamietaj Evigel, że jestem jeszcze ja- mruknęła dziewczyna
- Już niedługo. Zabiję cię i posiadę twoją moc. Marinette o niczym nie wie. Więc jeszcze łatwiej będzie to zrobić.
- Ani mi się waż. Pamiętaj, że zawarliśmy układ.
- Zawarłaś układ z demonem
- Ale nie oddałam ci duszy. Jestem wolna. Zabiłeś królową. Nie wystarczy ci? A co z Miraculami? Wziąłbyś je sobie.
- Nie rozumiesz głupia dziewucho, że te moce są ważniejsze niż jakieś Miracula!? Dzięki wszystkim mocom, zawładnę ziemią, Krainą Demonów, Krainą Ciemności, Krainą Aniołów Ciemności, Krainą Aniołów, jak i Krainą Skrzydeł!
- I co ci to da!?
- Będę niepokonany. Ciemność zapanuje. Będę Królem.
- Nie tak prędko.
- Zobaczymy. A teraz posłuchaj. Daję ci dwa lata na oddanie mi swojej mocy. Lub dwa lata na pożegnanie się z bliskimi. Dwa lata. A potem zabiorę ci moc.
Rok później
Wiedziałam co ma się stać za rok. Dlatego stworzyłam dom. Magiczny dom. Spełniał tylko marzenia moje i Marinette. Pokoje zostawiłam puste. Mari będzie wiedzieć jak je urządzić. Zostawiłam jej hologramową wiadomość. Nigdy więcej nie ujrzę tego domu.
Wyszłam.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Woffy, jeśli za rok tego nie zrobię, to on posiądzie moją moc.
- Ale wtedy ja pójdę za tobą. Miraculum Szarej Wilczycy, zniknie z powierzchni ziemi.
- Wiem. Ale inaczej
- On zabije mnie. A wtedy posiądzie moją moc. Sami, przecież o tym wiem. Dlatego się na to zgodziłam.
- Dziękuję Woffy. Jesteś najlepszym Kwami.
- A ty najlepszą posiadaczką Miraculum.
Dwa lata później
Siedziałam z Marinette na ławce w parku. I nagle coś mi się przypomniało. Dzisiaj mijają dwa lata od spotkania Evigel'a. )
Muszę umrzeć. Ale nie z jego rąk. Przytuliłam Mari i powiedziałam jej:
-
Mari, jakbyś potrzebowała kiedyś domu, przestrzennego, dużego, gdzieś, gdzie nie będziesz musiała znosić ciekawskich staruszek z sąsiedztwa, to przyjdź do mojego domu. Wejdź do mojego pokoju i otwórz szafę. Z tyłu za ubraniami jest przycisk. Nikt o nim nie wie. Otwiera się też tylko wtedy, gdy naciśniesz go ty lub ja. Nikt inny. Otworzą się drzwi. Będzie to przejście do domu w Paryżu obok wieży Eiffla, sklepów, itp. W tym domu jest sejf na nasz odcisk palca, a w nim mnóstwo hajsu. W domu znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz.
- Ale po co mi to mówisz Sam?
- Niedługo nie będziesz miała mojej rady, więc tamto dobrze zapamiętaj. A za kilka lat zdarzy się coś, co musisz sama przejść. Pa Mari.
- Ale czekaj. O co chodzi?
- Dowiesz się w swoim czasie. A teraz pa.
- Pa
Biedna Mari. Ona jest tak nie świadoma niczego. Oby tylko Evigel nie zaatakował przed odkryciem mocy. Po moich przemyśleniach powiedziałam coś, czego nie chciałam, żeby Mari usłyszała.
- Pa. Zwykle "pa" na ostatnie pożegnanie...
Weszłam na pasy. Zamknęłam oczy. Wiem co się zaraz stanie. Muszę umrzeć. Wiem o tym.I wtedy wjechał we mnie jakiś rudy mężczyzna.
Pisk opon.
Ból.
Ciemność.
I ostatnie słowa.
- Żegnaj Marinette. A ty Evigel zgiń.
Hejo moje Księżyce!
Z całego serduszka:
DZIĘKUJĘ WAM ZA 500 WYŚWIETLEŃ!
KOFFAM WAS WSZYSTKICH!
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ <3
Charlotte
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top