#36
*Marinette*
Upadłam na ziemię z rany popłynęła krew, lekko zmieszana z przezroczystą, błyszczącą cieczą. Czułam tylko ból. A potem nastała ciemność. Zemdlałam.
*Adrien*
Patrzyłem na ich walkę. Chwila. CZY ONA WŁAŚNIE WALNĘŁA W NIEGO WSZYSTKIMI ŻYWIOŁAMI NARAZ!? Co tutaj się dzieje? Skierowała na mnie jedną rękę. CZY BIEDRONKA CHCE MNIE ZABIĆ!? A nie, ona na mnie rzuciła tarczę. Aha. Fajnie. Widziałem jak ten Esirel, czy Evizlel znika. Nie krzyczał. Chyba nie czuł bólu. Ale w ostatniej chwili, rzucił w Ladybug nożem. Na tym nożu była jakaś żółtawo szara ciecz. Trafił ją pomiędzy żebrami, a brzuchem. Upadła. Ten facet zniknął. Moja bariera zniknęła. Podbiegłem do Biedronki. Zemndlała. Z rany wyciekała krew i przezroczysta, błyszcząca, jakby obsypana brokatem substancja. Usłyszałem znajome pikanie.
Kolczyki
Przeszło mi przez myśl. Jednak nie odsunąłem się.
Drugie pikanie
Czekałem dalej.
Trzecie
Bałem się, że nie zdążę ze szpitalem. Jej rana była bardzo poważna. Ale nikt nie może znać jej tajemnicy.
Czwarte
Zobaczyłem różowe światło, które podnosiło się coraz wyżej
Piąte
- Elisa? - A więc to była ona. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem do najbliższego szpitala. Gdy lekarz zobaczył w jakim dziewczyna jest stanie, krzyknął:
- Rany Boskie! Co się jej stało! Szybko na salę operacyjną! Już! - Zabrali ją na jakąś salę
- Chłopcze, co jej się stało? - zapytał wyraźnie przerażony
- Szła jakimś zaułkiem chyba i ktoś najwidoczniej rzucił w nią nożem. Znalazłem ją w jakiejś uliczce. Sprawcy nie widziałem.
- Dobrze. Wiesz gdzie mogę znaleźć jej rodziców?
*Tikki*
- Dobrze. Wiesz gdzie mogę znaleźć jej rodziców? - Gdy ten lekarz się oto zapytał, ja niepostrzeżenie wyleciałam spod koszuli Adriena. Poleciałam w jakiś zaułek i przemieniłam się w człowieka. Wbiegłam do szpitala.
- Widziałam jak ten chłopak niósł moją córkę do szpitala! Co się stało!? - Krzyknęłam. Dziwnie było się podszywać pod matkę Marinette. Ale cóż. Mus to mus.
- Proszę się uspokoić, bo to co zaraz powiem, może sprawić, że pani będzie jeszcze bardziej zadener~
- CO SIĘ STAŁO Z ELISĄ!? - Wrzasnęłam. Wiem, że Evigel walnął w nią nożem, no, ale bądźmy poważni. Chcę wiedzieć, czy przeżyje. Ona MUSI przeżyć.
- Rzucono w nią nożem. Napastnik trafił pomiędzy brzuchem, a żebrem. Właśnie trwa operacja wyciągania noża. (Wiem, że na operację potrzebna jest zgoda rodzica/opiekuna prawnego. Cichajcie ~ Charlotte)
Nagle z sali wybiegł jakiś lekarz. To co powiedział przeraziło mnie. Sam nóż to nic.
- To nie był tylko nóż. Na tym nożu jest niezidentyfikowana substancja. Najprawdopodobniej trucizna.
Heja Jednorożce!
Oto drugi rozdział maratonu! Ale się porobiło O.o
Bye, bye little rainbow
Charlotte <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top