#23

- Tikki, po co ja się na to pisałam?
- Ale na co?
- Na życie
- Aha
- O nie...
- Co jest?
- TIKKI, JA JUTRO MAM LEKCJE!
- No i?
- Mamy 19. O 20:30 mam patrol.
- Zrobię za ciebie lekcje.
- Ale jak?
- Jak? Dziewczyno, uczyłyśmy się tego razem przez rok.
- Aaa... Racja. Dzięki. Ale mam jeszcze 1,5 godziny.
- A więc zrobimy lekcje razem - uśmiechnęła się.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła, Tikki?
- Nie byłabyś Biedronką (Wiem. Ten tekst jest wszędzie, ale nie miałam lepszego pomysłu XD ~ Charlotte)
- To też.

Zadania zrobiłyśmy bardzo szybko. Zostało mi jeszcze pół godziny.
- Dobra. A teraz zastanówmy się, co ty im powiesz.
- Jestem Marinette Dupain- Cheng i upozorowałam swoją śmierć, ze względu na to, że jestem wróżką i rok temu prawie zabiłam Chloé. Tyle im powinno wystarczyć, prawda?
- A teraz na serio.
- Powciska im się kity, że... Ale przecież ja im już kit wciskałam.
- Racja.

Pół godziny później krzyknęłam:
- Tikki, kropkuj!
Przemiemiona pobiegłam na Wieżę Eiffla.

Nagle usłyszałam głos. Głos, przez który nie mogłam spać.
- Widzę, że jednak chcesz jeszcze bawić się w superbohaterkę, Marinette.
- Nic ci do tego Evigel- wycedziłam
- Ja się zmywam. Niedługo się spotkamy. - powiedział i zniknął.
- Ej, ty! Biedrona!- powiedział Kot, który przybiegł na patrol.
- Kim był ten facet, z którym rozmawiałaś? I czemu miałaś wyraz twarzy, jakbyś go nie chciała spotkać? Byłaś przerażona. Dlaczego? I jak on nagle zniknął?
- Spokojnie Czarny Kocie. To był tylko mój kolega.
- To dlaczego byłaś przerażona?
- Bo powiedział mi, że mu pies zdechł. Pod kołami Ferrari. A byłam przerażona, bo okazało się, że przejechała go niechcący jego dziewczyna.
- Więc czemu stał z tyłu?
- Bo ten pies był dla niego ważny i nie chciał pokazać mi, że płacze.
- Jak zniknął?
- Pobiegł do windy.
- Dlaczego rozmawiał z tobą, gdy byłaś pod postacią Biedronki?
- Bo jestem jego przyjaciółką pod postacią Biedronki, a nie zwykłego obywatela.
- Ile on ma lat?
- A co to jakieś przesłuchanie!? Mogę się zadawać z kim chcę, jak chcę i kiedy chcę! I nic ci do tego! A teraz chodźmy na ten patrol, bo widzę, że Volpina i Queen Bee już biegną.
- Jesteś tak uparta, jak poprzednia... - Tu zamarł. Po jego policzku spłynęła łza. Otarłam ją kciukiem. Och Chat, gdybyś tylko wiedział.

Po skończonym patrolu udałam się do domu.

                            
Hejo!

Wreszcie rozdział!
Tsa...

Za wszystkie błędy przepraszam.

Gwiazdka? Komentarz?

Bye!

Charlotte ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top