Rozdział 28
Margo
Stałam sobie spokojnie w swoim pokoju przy oknie. Ashton leżał na moim łóżku w samych bokserkach i bacznie mi się przyglądał. W pewnym momencie usłyszałam głośny huk wydobywający się z ciemności na dworze.
Głowę przysunęłam bliżej okna, aby móc zobaczyć coś więcej. Niestety to było na marne. W chwili gdy już się odwracałam zauważyłam potężny wybuch przy przejeździe kolejowym. No wiecie, coś stylu takiego '' grzyba '' z ogniem gdzie jest pełno dymu.
- Słyszałeś to? - spytałam, lekko zaniepokojona mojego chłopaka.
- Tak... - przyznał mi rację Ashton - Ale spokojnie - podszedł do mnie i położył dłonie na biodrach - To pewnie nic takiego.
- Nic takiego?! - wyrwałam się z jego uścisku - Przecież tam coś wybuchło! A jeśli ktoś tam zginął? Trzeba wezwać pomoc - maszerowałam po całym pokoju wymachując rękami co rusz, a w momentach gdy opieprzałam Ashton'a o jego bezmyślność przypomniało mi się coś... Gdzie jest Luke?!
Podbiegłam do telefonu, który leżał na komodzie przy oknie. Wybrałam numer Luka, ale zaraz usłyszałam
'' Numer tymczasowo jest zajęty, spróbuj zadzwonić później ''
Odłożyłam telefon z powrotem klnąc cicho pod nosem. Spojrzałam z powrotem przez okno i spostrzegłam, że na niedaleko przejazdu kolejowego stoi wóz strażacki, dwie karetki i policja.
Matko... Tam naprawdę musiało się coś stać... Z zamyśleń wyrwało mnie wołanie Ashton'a:
- Kochanie... - powiedział i podszedł do mnie ponownie - Jesteśmy już ze sobą tyle czasu...
- Zaledwie dwa tygodnie - poprawiłam go.
- A my nadal nic nie zrobiliśmy - szepnął mi do ucha - Od dawna mam na Ciebie taką cholerną ochotę... Tak bardzo chciałbym Cię ujrzeć nagą...
- Jesteś tylko ze mną dla seksu? - powiedziałam z poważą miną.
- CO? - krzyknął - Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy! Jezus Maria Kotku... - uklęknął przede mną - Jesteś dla mnie całym światem! Jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem! Nie możesz tak myśleć...
Spojrzałam na niego i wybuchłam śmiechem...
- Żartowałam ciołku!
- Oż ty babo! - wrzasnął, podbiegł do mnie, a następnie wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko.
Zaczęliśmy się całować. On dotykał mnie wszędzie, wkładał ręce pod bluzkę i masował moje cycki. Jego oddech przyśpieszył, czułam jak jego penis wżyna mi się w nogę... Wiedziałam czego on chcę, ale czy ja też tego chcę? Czy jestem gotowa ponownie oddać się chłopakowi? Przecież to nie będzie na pewno takie złe... Przecież tyle czasu minęło odkąd to robiłam.... Może tym razem będzie lepiej?
Ashton jest inny niż Simon, więc dlaczego by nie spróbować? Raz się żyję... nie?
-Kochanie - powiedziałam, gdy w końcu udało mi się odkleić od jego ust.
- Mmmm? - mruknął, gdy całował moją szyję.
- Oj popatrz się na mnie, gdy do Ciebie mówię - zażądałam.
Chłopak spojrzał się na mnie.
- Zróbmy to - powiedziałam..
- Oż kurwa - powiedział i zaczął brutalnie całować moją szyję.
Następnie przeszedł na brzuch, a gdy zobaczył opór moich spodni jednym ruchem zdjął je ze mnie wraz z majtkami. Następnie zdjął swoje bokserki, a przed moimi oczami ujrzałam potężnych rozmiarów penisa, na którego już zakładał gumkę. Nachylił się nade mną i celował we mnie..
- Już chcesz wejść? - spytałam lekko zdziwiona.
- A na co mam czekać? - spytał i brutalnie wszedł we mnie.
Oczekiwałam od niego jakiegoś większego zainteresowania moich potrzeb. Zaspokajał tylko siebie, a mnie miał kompletnie w dupie.
Kiedy wchodził i wychodził nie widziałam na jego twarzy nic oprócz podniecenia. Żadnego pożądania, żadnej miłości... To był tylko seks.. Seks bez uczyć... Po paru minutach bolało mnie dosłownie całe ciało, a najbardziej ' ona '* i szyja, ponieważ Ash lubi mieć podduszany seks. Mi natomiast kompletnie to się nie podobało.
Kiedy doszedł położył się na łóżko obok mnie i głośnie sapał.
- Oh Kochanie - powiedział mi do ucha, gdy jego oddech się lekko uspokoił - Jesteś w tym najlepsza - a następnie zasnął.
Najlepsza? Przecież ja nic nie zrobiłam... Leżałam w ciemnym pokoju, na łóżku patrząc się w sufit i rozmyślając o tym, na co przed chwilą się zgodziłam. Sam seks trwał niecałe 5 minut i przez cały ten czas Ashton był skupiony tylko i wyłącznie na sobie.
Nie lubię takiego czegoś. Nie zwracał na mnie uwagi, nie drażnił się ze mną, nie był czuły... Nie całował mnie nigdzie oprócz szyi... Nie tego oczekiwałam od swojego chłopaka... Jest zadufanym w sobie dupkiem i teraz cholernie tego żałuję, że tak szybko dałam się na to namówić.
To był jednak błąd. Kolejny w moim życiu. Kolejny mężczyzna tylko wykorzystał mnie dla swoich potrzeb, nie licząc się z moimi zachciankami.
Boże... dlaczego ja jestem taka naiwna? Spytałam się w myślach i usnęłam.
4:15 rano
- Jasna cholera! - usłyszałam głos Ashton'a - Odbierz ten pierdolony telefon!
Otworzyłam oczu i ujrzałam ciemność. Która jest godzina?
Wstałam dość szybko i zanim dobiegłam do telefonu rozmówca rozłączył się. Spojrzałam na wyświetlacz.
'' 15 nieodebranych połączeń od nieznany''
- Cholera ... - powiedziałam na głos.
Po chwili telefon zaczął wibrować w mojej ręce, a wyświetlacz ponownie pokazał '' Nieznany ''. Odebrałam czekając, aż osoba dzwoniąca pierwsza coś powie. Usłyszałam natomiast bardzo ciekawą sytuacje.
- Mówiłem Ci, żebyś nie dzwonił! Przecież ta dziewczyna na pewno śpi! Jest czwarta nad ranem! Czego tu oczekujesz od ludzi?! Zadzwoń rano... - powiedział jakiś męski głos w tle.
- O nie! Ten chłopak wykonał ostatnie połączenie właśnie do niej tuż zaraz przed tym okropnym wypadkiem - odezwał się inny głos, najprawdopodobniej ten co trzymał słuchawkę.
Postanowiłam zaryzykować.
- Halo? - spytałam.
- Oh Dobry wieczór... To znaczy dzień dobry... oj mniejsza z tym - zaczął - Nazywam się Raphael Smith i jestem głównym oficerem policji w Livrpool'u. Prowadzę śledztwo w sprawie niedawnego wypadku na przejedzie kolejowym na Street Station... Wie pani gdzie to prawda? - spytał.
- Tak wiem, mieszkam tu niedaleko...- powiedziałam lekko zdenerwowana - Ale wciąż nie wiem o co chodzi....
- Spokojnie, zaraz do wszystkiego dojdę - powiedział - Wczoraj, około godziny 23:00 doszło tam do strasznego wypadku, w którym jedna osoba została ciężko ranna i aktualnie walczy o życie w szpitalu na Prescot Street... wie pani gdzie to jest?
- Tak wiem - powiedziałam lekko zirytowana - Ale nie rozumiem po co pan składa mi tu cały raport.
- Ponieważ chce uniknąć później pytań, na które mogę teraz odpowiedzieć - powiedział obojętnie - Zapisała to sobie pani?
- Tak - powiedziała wyjmując kartkę i pisząc na niej imię i nazwisko oficera oraz ulicę szpitala - Proszę kontynuować..
- Dziękuję - powiedział i w końcu przeszedł do rzeczy - Ostatni numer pod jaki dzwoniła ofiara to właśnie pani.
Serce zabiło mi szybciej.
- Pani Margo zapewne? - spytał.
- T-tak - powiedziałam.
- Bardzo mi przykro, ale pani chłopak Luke Hemmings miał wypadek....
Nastała długa cisza, którą przerwał mój załamany głos :
- Co kurwa?!
~*~*~
Oto i rooooodział! Mam nadzieję, że jest... Tak wiem, że jest jakiś krótki... Nie bijcie ;-; Ale tak jakoś wyszło.... Następny będzie dłuższy ^^
Margo się dowiedziała o wypadku Luka... Nie uśmierciłam go ... Jak na razie ^^ *charakterystycznie ruszam brwiami *
Jej odpowiedź jak zawsze najlepsza - '' Co kurwa?! '' XD Nie no rozwala system!
Wiecie co robić ^^ Do następnego ♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top