Rozdział 9

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Powoli podniosłam się z łóżka i momentalnie poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Nie patrząc pod nogi, wstałam i z zamiarem pobiegnięcia do łazienki, potknęłam się o coś i moje ciało przywitało się z lodowatą podłogą.

- Ugh - wymamrotałam, masując głowę.

Nie dane mi było zostać długo w takiej pozycji, ponieważ przypomniałam sobie co było powodem mojego nagłego wstania z łóżka. 

Pomału uniosłam swoje obolałe ciało i po raz kolejny ruszyłam w stronę łazienki. Gdy w końcu dotarłam do biało - szarego pomieszczenia, pierwsze co zrobiłam to podniosłam klapę od kibla i zwymiotowałam.

'' W samą porę ''

Zsunęłam się na chłodne, białe kafelki i nie wiedząc jaki i kiedy po prostu zasnęłam ponownie.

3 godziny później.

Obudziło mnie straszne wkurwiające pukanie do drzwi.

''Kto śmie mnie budzić?''

Otworzyłam oczy i spojrzałam na łazienkę, w której najprawdopodobniej zasnęłam. 

'' Co ja tu robię....''

Moje rozmyślania przerwało po raz kolejny natarczywe pukanie do drzwi.

- Idę ! - wrzasnęłam.

Podniosłam się z podłogi - i kiwając się na wszystkie strony - podeszłam do drzwi.

- Tak? - spytałam, otwierając je.

- Przyszłam posprzątać - powiedziała dość wysoka, niebieskooka szatynka.

- A czy mogłaby pani przyjść tak za trzy godziny? - spytałam, mając przed oczami widok pokoju z poprzedniego wieczoru.

- Co, wczoraj się balowało nie? - spytała sprzątaczka,  uśmiechając się.

- No właśnie chyba nie bardzo ...

- Oj, proszę mi tu nie kłamać - powiedziała, kiwając palcem, tak jak to się robi w przedszkolu, gdy mówi się dzieciom, że zrobiły coś złego - Niech pani tylko spojrzy na siebie. Włosy jak szopa, makijaż rozmazany, ciuchy w nieładzie i podkrążone, czerwone oczy.

Możliwe, że ma ona rację. Nie spojrzałam dzisiaj jeszcze w lustro. 

- Ale ja nie kłamie! To mój chłopka, znaczy się towarzysz, schlał i to ja musiałam szukać kogoś do pomocy, aby go tu przenieś, ja naprawdę nic nie piła. 

'' Dlaczego ja się tłumaczę tej babie?"

- No dobrze załóżmy, że Ci wierzę - powiedziała kobieta - ale przed wyniesieniem bagaży proszę po mnie zadzwonić.

- Oczywiście - dodałam bez namysłu.

'' Chwila.... bagaży?! ''

- Proszę pani, jak bagaży? Przecież my tu zostaniemy jeszcze kilka ... - nie dokończyłam, ponieważ kobieta jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła.

''Głupi babsztyl ''

Zamknęłam drzwi i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na łóżko, gdzie leżał Luke z moim telefonem w ręku.

- EI! - wrzasnęła, lecz zaraz tego pożałowałam. 

Moja głowa, dawała typowe oznaki ''najebania się do nieprzytomności'' , ale to jest przecież jakiś absurd, bo ja nic wczoraj nie piłam do chuja, prócz soku jabłkowego.

- Oddaj mi ten telefon! - powiedziałam ciszej, ale wystarczająco głośno, aby blondyn spojrzał się na mnie.

- Bo co kurwa? -wstał i popatrzył się na mnie - CO TO KURWA JEST JA SIĘ PYTAM! UMÓWIŁAŚ MNIE NA JAKIŚ SEKS GEJOWSKI CZY CO!? CO SIĘ WCZORAJ KURWA DZIAŁO I SKĄD MASZ TO ZDJĘCIE! - zaczął mną szarpać, a ja nie widziałam co robić.

Pierwszy raz widzę go takiego wkurwionego.

- NO PYTAM SIĘ! -krzyczał dalej - CO TO MA BYĆ!

Momentalnie oprzytomniałam i spokojnie powiedziałam :

- Co nie poznajesz się? Przecież to ty, a to - wskazałam na chłopaka, leżącego obok Luka - to Twój znajomy, bynajmniej tak mi wczoraj mówiłeś.

- Co jeszcze Ci wczoraj mówiłem?! -wrzasnął już nieco ciszej.

- Oh dużo rzecz - powiedziałam, siadając na łóżko.

'' Zabawimy się''

- GADAJ KOBIETO, BO NIE WIEM CO CI ZA CHWILĘ ZROBIĘ! - wrzasnął Luke.

- Oh, ma się bać? - zrobiłam ''przestraszoną'' minę - sory koleś, ale nie jesteś pierwszą osobą która mi to już mówiła.

- JA PIERDOLE! - wrzasnął i usiadł obok mnie, przeczesując dłońmi głowę.

- Najpierw się uspokój - powiedziałam obojętnie - bo inaczej się niczego nie dowiesz.

Westchnął głośnio i powiedział :

- Już.

- Dobrze - powiedziałam - a więc chcesz wiedzieć co się wydarzyło wczoraj wieczorem tak?

- TAK - krzyknął.

- Powiedz to jeszcze raz, ale ciszej - rzekłam, a poważna mina nie schodziła mi z twarzy.

'' Dobrze, że umiem dobrze udawać ''

- Jezuuuu - zawył - kobieto, nie możesz powiedzieć pd razu tylko musisz robić z tego tak wielką tajemnice? Zaraz sam pójdę na dół i poszukam tego gościa - tu wskazał na bruneta leżącego obok niego na zdjęciu - i sam się dowiem co się wczoraj działo. Nie potrzebuję Twojej pomocy.

- Ah tak? W takim razie, życzę Ci powodzenia - wstałam z łóżka.

Była już kilka kroków od wyjścia z pokoju, gdy jednak coś mi wpadło do głowy. Odwróciłam się w stronę Luka i pochyliłam się nad nim :

- Coś Ci powiem. Najlepiej będzie jak zaczniesz go szukać jakieś 500 km stąd, ponieważ był tu wczoraj tylko przejazdem, a zaraz po ''numerku'' z Tobą pojechał dalej.

Wyszłam z pokoju, lecz po chwili usłyszałam :

- No dobra! - wrzasnął po raz kolejny tego dnia blondyn - wygrałaś. 

- Nie słyszałam magicznego słowa - krzyknęłam z przedpokoju.

Po chwili usłyszałam ciche : przepraszam. Cofnęła się do pokoju i z powrotem usiadłam na łóżku.

- Wczoraj wieczorem poszliśmy do baru na piwo. Po kilku godzinach przysiadł się do nas ten chłopak i zaczął z Tobą ewidentnie flirtować. Tobie to chyba jednak odpowiadało, bo gdy chciałam Cię zaciągnąć do pokoju, powiedziałeś, że mam iść sama, bo Ty jesteś zajęty. Odpuściłam sobie, bo widząc jak on na Ciebie patrzy miałam ochotę puścić pawia.

- A co było dalej? Skąd masz to zdjęcie? Mów! - powiedział Luke.

- No poszłam do pokoju i się położyłam. Ale ty po jakiś dwóch godzinach przyszedłeś, najebany w trzy dupy, ledwo stojący na nogach z tym Twoim chłoptasiem. Trzymaliście się za ręce. Po chwili powiedziałeś, że mam wyjść z tego pokoju, bo chcecie się zająć sobą. Oczywiście, nie chciałam, ale Ty musiałeś się popisać, więc zabrałeś mnie na ręce i w samej piżamie, wywaliłeś za drzwi naszego pokoju! Poszłam, więc spać do matki. 

- Co dalej? - powiedział, czerwony jak burak blondyn.

- No dalej to się nie działo zbyt wiele rzeczy. Wróciłam o ósmej i zastałam was w takiej pozycji jak na zdjęciu - chwyciłam telefon, który leżał na łóżku i po raz kolejny pokazałam zdjęcie Lukowi - To ja raczej powinnam się spytać jak było, nie sądzisz?

- O KURWA - powiedział chłopak - o boże.. nie to nie może być prawda. 

Korzystając z okazji, że Luke histeryzował, szybko nacisnęłam na zdjęcie i skopiowałam je do innego folderu.

'' Tak na wszelki wypadek''

Siedziałam tak kilka minut, patrząc jak Luke, użala się nad sobą. W ciągu naszej kilkutygodniowej znajomości, nigdy nie widziała i pewnie już nigdy nie zobaczę, tak załamanego chłopaka.

Zaczęłam się śmiać pod nosem.  Luke to chyba zauważyła, bo spojrzał się na mnie i powiedział :

- Co?

- Nic , nic - zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.

- No mów! - wstał z łóżka.

- No nic - już nie wytrzymałam.

Wybuchłam szczerym śmiechem, a Luke stał zdezorientowany i patrzył się na mnie jak na jakąś idiotkę.

- Chwila, chwila.... - powiedział - ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE, PRAWDA? 

Nie mogłam mu odpowiedzieć, bo śmiałam się w niebo głosy.

- WYMYŚLIŁAŚ TO! PRZYZNAJ SIĘ! - wrzasnął Luke.

Ocierając łzę, spojrzałam się na niego. Chłopak stał i perfidnie kipiał ze złości. Potwierdziłam jego przypuszczenia kiwnięciem głowy.

- JA PIERDOLE KURWA MAĆ MARGO! TO NIE JEST ŚMIESZNE TY WIESZ JAK SIĘ PRZESTRASZYŁEM!- krzyknął.

- Słuchaj  - powiedziałam trzymając się za bolący, od śmiechy brzuch - układ jest taki. Ty usuwasz moje zdjęcie z bagażami, a ja usuwam Twoje ze spermą wokół ust.

-A jeśli nie to?

- To wstawię na Facebook'a i wszyscy się dowiedzą o twoich chorych poglądach - powiedziałam spokojnie.

- Wiesz, że ja tez wtedy wstawię Twoje zdjęcie, prawda? - powiedział chłopak z satysfakcją.

- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale pomyśl. Kto zbudzi większe zainteresowanie? Dziewczyna idąca w deszczu z walizkami czy popularny koszykarz, pobrudzony spermą i śpiący z jakimś kolesiem w łóżku?

'' Mam go''

- Dobra wygrałaś - wyciągnął swój telefon z kieszeni i na moich oczach usunął zdjęcie - teraz Ty.

Zrobiłam to samo.

- No, więc powiesz mi jak to wymyśliłaś? - spytał chłopak.

- Jasne, ale najpierw chodź na śniadanie.

Ja poszłam się ubrać do pokoju, a Luke poszedł wsiąść prysznic. Po 15 minutach oboje byliśmy gotowy. Przed wyjściem zadzwoniłam jeszcze do sprzątaczki. 

- Idziemy - powiedziałam i oboje z Lukiem skierowaliśmy się w stronę małej restauracji w tym pokichanym hotelu.

'' Coś czuję, że to zdjęcie kiedyś mi się jeszcze przyda'

~*~*~

Hej kociaki! Oto rozdział, tak jak obiecałam :)

Informuję tych, którzy nie przeczytali notatki, że rozdziały będą dodawana, albo w piątki wieczorem, albo w sobotę rano :)

No to by było na tyle. 

Wiecie co robić :D

 Gwiazdkujcie i komentujcie :)

I do zobaczenia w piątek :D


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top