Rozdział 18

Gdy dotarłam do swojego pokoju położyłam się na łóżku i wzięłam szybko jakąś książkę z najbliższej półki, nie zwracając uwagi na tytuł. Musiałam stwarzać wrażenie, że nic przed chwilą się nie wydarzyło.  

Gdy już usadowiłam się wygodnie na łóżku, co po chwilę spoglądałam na drzwi. Nie zwracałam uwagi na to co trzymam w rękach i to właśnie później okazało się błędem. Miałam wrażenie, że leżałam tam już dobre pół godziny, lecz gdy za każdym razem spoglądała na zegarek uświadomiłam sobie, że upłynęła zaledwie minuta.

Nagle do pokoju wparował Luke, który ( nie ukrywam ) był wkurwiony. Zatrzasnął za sobą drzwi i zrobił kilka ciężkich kroków w moją stronę. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w takiej sytuacji, więc tylko się na niego parzyłam. 

- Co robisz ? - spytał, gdy cała złość wyparowała z niego.

Szybko mu przeszło.

- Czytam - zwróciłam wzrok na książkę udając, że jestem pochłonięta lekturą.

- Słownik orograficzny? - zaśmiał się blondyn, patrząc na moją twarz - W dodatku do góry nogami?

Spojrzałam szybko na okładkę, na której widniał duży, czarny napis '' Słownik Ortograficzny - Poznaj fascynujący świat słów ''. Zamarłam.

- Tak - powiedziałam z podniesioną głową i rzuciłam słownikiem na podłogę - Masz jakiś problemik?

Nie czekając na odpowiedź położyłam się na boku, ignorując natarczywe chrząkanie chłopaka. Po chwili blondyn westchnął głośno i upadł na łóżko tuż obok mnie. 

Wyglądał okropnie. Strasznie zbladł, a pod jego oczami pojawiły się sine worki. Jego włosy stały na wszystkie strony, zapewne od ciągłego przeczesywania ich palcami. Zauważyłam, że Luke często tak robi gdy ktoś go denerwuję, lub nie wie jak ma się zachować w danej sytuacji.

Po mimo tego, że był tu zaledwie kilka tygodni znaliśmy się dość dobrze. Był wysoki, umięśniony i najbardziej irytującym dupkiem jakiego znam. Nie wiem, co było jego prawdziwym powodem, aby wprowadził się do mnie i jakie okoliczności go do tego zmusiły, ale szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie to. Jest coś w nim bardzo intrygującego, a zarazem wkurwiającego.

Przez większość czasu zachowuje się jakby brakowało mu piątej klepki, chociaż zdarzają mu się chwilę ( rzadko, ale jednak są ) gdzie bywa, że zachowuje się dojrzale jak na swój wiek. Co z tego, że ma te zasrane 18 lat, jak czasami potrafi zachowywać się jak pięcioletnie dziecko? Ja za chwilę też będę mieć 18 lat i...

- Cholera - wstałam gwałtownie z łóżka, zostając obdarzona przez Luka pytającym spojrzeniem.

Podeszłam do kalendarza wiszącego na szafie i zamarłam. Jest sobota 8 kwietnia, a to znaczy, że do moich urodzin zostało zaledwie.... 6 dni...

- O nie... - powiedziałam cicho - O nie, nie nie! Nie teraz! To musi być jakaś pomyłka! - teraz powiedziałam to zdecydowanie głośniej.

Ponownie przestudiowałam cały kalendarz, przesuwając palcem z kratki na kratkę. 

- Co jest? - spytał Luke, podchodząc do mnie bliżej i kładąc dłonie na moich biodrach.

Momentalnie poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Było ono bardzo przyjemne, ale nie mogłam mu pozwolić istnieć zbyt długo. 

- Luke zostaw mnie - wyrwałam się z jego uścisku - Najlepiej wyjdź z tego pokoju i nie wracaj.

Miałam ochotę wygarnąć mu wszystko co aktualnie przychodziło mi do głowy, a w szczególności to to, że jestem zamieszana w jakiś plan, o którym nie mam zielonego pojęcia. Poza tym jestem głodna, a nie mogę pozwolić, żeby ten oto osobnik ( czytaj Luke ) grasował bez smyczy po moim pokoju.

- Co się z Tobą dzieję przez ostatnie dwa dni? - spytał blondyn, siadając na łóżku i wyczekując odpowiedzi - Jesteś jakaś nietykalna, co po chwilę zmieniasz humorki, a w dodatku...

- Wyjdź stąd, idę coś zjeść - wskazałam ręką drzwi.

- Właśnie! A w dodatku cały czas coś podjadasz. Tu batonik, ty jakaś czekolada - wyliczał na palcach - Czy ja o czymś nie wiem ?

- Ja pierdole.. odwal się ode mnie - rzuciłam na niego ostro.

- W ciąży jesteś czy co?

- OKRES MAM DOSTAĆ ZA DWA DNI! I na moje urodziny będzie jeszcze ze mną! Zadowolony jesteś? - wydarłam się na niego, aby po chwili usiąść na łóżku i zacząć płakać.

Te humorki mnie kiedyś wykończą...

- Jezu... nie mogłaś tak od razu? Poza tym jaja sobie z Ciebie robię - powiedział z troską chłopak siadając obok mnie - A co do Twoich urodzin... nie możesz se tamponka zaaplikować w pusie?

- '' Tamponka '' ? - zacytowałam - '' W pusie ''? - wybuchłam śmiechem.

- No jeju, ja nie wiem jak wy to te jajca nazywacie.. zresztą od zawsze nurtuję mnie pewne pytanie... co jest lepsze podpaska czy tampon ? - spytał, patrząc się na mnie uważnie - Zresztą BOŻE! PO CO JA SIĘ W OGÓLE PYTAM O TAKIE RZECZY?!

- Lepiej idź stąd, bo się jeszcze zarazisz i co? - po raz kolejny zaśmiałam się.

 - A to tak idzie? - spytał z poważną miną, ale za chwile i on wybuchł śmiechem.

- Oczywiście! - powiedziałam udając poważną - Teraz będziemy razem krwawić co miesiąc.

- Ja chyba podziękuję za takie usługi - powiedział chłopak i podszedł do drzwi - A teraz jeśli pozwolisz pójdę tam gdzie król piechotą chodzi.

- Jezu Luke ogarnij dupę - powiedział rzucając się na łóżku zasłaniając poduszką uszy.

- Właśnie idę to zrobić kotku - powiedział i wyszedł z pokoju.

- Ja pierdole! - krzyknęłam w poduszkę, ale chłopak chyba tego nie usłyszał. 

Usiadłam po chwili na łóżko, przejechałam palcami po włosach i... Matko... czy ja właśnie robię to samo co Luke?!

Wyrzuciłam tą myśl z głowy, i aby jak najszybciej o niej zapomnieć udałam się do kuchni na szybką przekąskę.

Gdy stałam już u podnóża wielkie lodówki, otworzyłam ją i zaglądnęłam do środka, o dziwo lodówka była pusta.

- Głodna ? - usłyszałam za sobą męski głos

Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Ashton.

- Ashton ! - krzyknęłam i wtuliłam się w ciepłą pierś chłopaka - Co tu robisz?

- Miałaś zadzwonić - powiedział, ignorując moje pytanie .

- Wiem - powiedziałam smutno - Przepraszam, ale z tych wszystkich nerwów zapomniałam. Od kilku dni moja matka nie daje znaku życia, a ja sama muszę prowadzić ten szajs - machnęłam ręką.

- Sama ? 

- No...teoretycznie tak, ale praktycznie to... - w tym momencie do kuchni wszedł Luke.

- Nie uwierzysz! Kibel się zapchał, chyba to dlatego, że takiego wielkiego klo.... - przerwał gwałtownie zauważając Ashton'a - Coś ty za jeden ?

- Luke to Ashton, Ashton to jest właśnie... moja praktyka - powiedziałam do bruneta, puszczając mu oko.

- Ash - powiedział gość wyciągając dłoń do Luke, który po chwili namysłu uścisnął ją.

- A więc co tu Cie sprowadza ? - spytał Luke, podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem, które od razu zrzuciłam.

- Szukam miejsca, gdzie mógłbym się zatrzymać na kilka dni - tu odchrząknął - Rzuciłem pracę na stacji i dlatego przyjechałem tutaj do miasta poszukać nowej.

- No spoko, spoko - powiedział Luke - Ale powiedz mi chłopcze... dlaczego właśnie przyszedłeś tutaj?

- Koleś - powiedział głośniej czekoladowooki - Nie pozwalaj sobie co? Jestem zdecydowanie straszy od Ciebie, więc uspokój się.

- Masz kurwa jakiś problem? - Luke stawał się agresywniejszy - Masz kurwa?

- Przestańcie do cholery! - wrzasnęłam - Luke jedź na zakupy. W moim pokoju  jest szuflada w biurku, tam jest portfel, a w nim karta. Weź ją i spierdalaj mi z oczu.

- Nie zostawię Cię samej z nim! Kto wie co mu chodzi po głowie - powiedział blondyn, mierząc bruneta.

Wyglądało to tak, jakby chłopak miał jakiś laser w oczach i próbował zrobić w brunecie dziurę na wylot. 

- Boże Luke co w Ciebie wstąpiło? Nie jestem już mała dziewczynką - powiedziałam podchodząc do Luka i kładąc rękę na jego klatce piersiowej dodałam - Nic mi nie będzie. Idź i kup co masz. 

-  Chyba zaraziłem się od Ciebie okresem - powiedział z udawanym smutkiem blondyn - Jestem za godzinę - dodał i już go nie było.

Odwróciłam się w stronę Ashton'a i dopiero wtedy zauważyłam dwie walizki stojące obok niego.

- A więc szukasz pokoju? - spytałam słodko.

- Tak - uśmiechnął się, a w jego policzkach ukazały się dołeczki - Nie wiesz może gdzie mógłbym się zatrzymać na parę dni w miarę normalnej cenie?

- Możesz zostać tutaj - powiedziała rumieniąc się - Całkowicie za darmo, a przy okazji...

- A przy okazji? - powtórzył chłopak, uśmiechając się przez cały czas.

- Możemy poznać się lepiej - dokończyłam - Chyba jestem Ci to winna za tą nie odbytą kawę.

- Mi to jak najbardziej odpowiada - skomentował Ash, ruszając brwiami.

- W takim razie chodź - chwyciłam go za rękę  - Zaprowadzę Cię do pokoju. 

Chłopak po raz kolejny uśmiechnął się łobuzersko. 

A co do Luka to... kurde... o co mu chodzi? Miałam dziwne wrażenie, że ta dwójka skądś się zna. Czyżby Luke miał jeszcze przede mną dużo tajemnic? 

~*~*~

Hej ! Wiem, ze ten rozdział jakoś tak dodany jest nie w terminie, ale nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem go już dzisiaj xD

Kolejny na 100% będzie w sobotę XD

Mam nadzieję, że się podoba :D

Wiecie co robić ^^ 

Do następnego <3 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top