Pierwsze spotkanie

Skróty:

(t/i) - Twoje imię

(t/i/w/s) - Twoje imię w skrócie

(t/p) - Twoje przezwisko

(t/n) - Twoje nazwisko

(t/d) - Twój dom

(u/k) - ulubiony kolor

(d/w) - długość włosów

(m/w) - metr wzrostu

(k/w) - kolor włosów

(k/o) - kolor oczu

(t/r) - Twoja różdżka

(t/f/a) - Twoja forma animaga

'słowo' - Twoje myśli

słowo - moje wtrącenia

~~~~

Syriusz Black

(Pół-wampir [przez ojca] jesteś półkrwi [również tatuś, którego nie miałaś przyjemności poznać], ale Twoja matka nadal ma obsesję na punkcie czystości i domu węża. Tak Baj De Łej, to nie trafisz do Slytherinu)

- Masz się dostać do Slytherinu, jak reszta rodziny. Z resztą o co ja się martwię? Prawie każdy z naszej rodziny był w Slytherinie, więc... - usłyszałaś po raz kolejny wywód swojej matki, ale jej przerwałaś tuląc na szybko i odchodząc jak najdalej od niej.

Po drodze zauważyłaś podobną sytuacje, tylko tam był jeden młody chłopak i jego starszy brat. Po chwili ten starszy brunet coś odpyskował i mu się oberwało. Zrobiło Ci się go żal. Nawet chciałaś tam podejść i zrobić scenę, ale Twoja matka chwyciła Cię za rękę, gdy już kierowałaś się w jego stronę, i posłała Ci mordercze spojrzenie. Takie, którego jeszcze nigdy nie widziałaś w jej wykonaniu. Rozdrażniona tym co zrobiła, wyrwałaś rękę, chwyciłaś kufer i ruszyłaś w stronę pociągu.

~*~

Przechodziłaś już jakiś czas pomiędzy przedziałami poszukując tego odpowiedniego. W końcu nie wytrzymałaś i weszłaś do pierwszego lepszego, który okazał się pusty. 'O serio?!' Dałaś kufer na górę i usiadłaś, zamknęłaś oczy, powoli przysypiając. Nagle usłyszałaś jak ktoś wpada do Twojego przedziału i zaczyna lekko dyszeć. Otworzyłaś oczy zdziwiona i popatrzyłaś na bruneta, tego samego z przystani, który aktualnie zasuwał firankę w drzwiach. Wstałaś, a po chwili zauważył Cię szarooki.

– Cześć piękna, pozwolisz, że się tutaj schowam? A nawet zostanę? - zapytał robiąc minę szczeniaczka (Syriusz i mina szczenięcia xD Łapiecie? Powiedzcie, że tak ;-;)

– A w sumie czemu by nie... Ale bez tego "piękna"

– Oczywiście pię... ślicznotko... - wyszczerzył się - Tak w ogóle to jestem Syriusz Black, a ty?

– (t/i) (t/n) i przestań mnie nazywać piękną, ślicznotką i inne tego typu synonimy...

– No ale dlaczego? Czyżby (t/i/w/s) się wstydziła komplementów? - zaśmiał się, a ty spaliłaś buraka

– Bo cię trzepnę... - mruknęłaś zawstydzona

Pomiędzy wami zaczęła trwać tak zwana "niezręczna cisza", ale i ją po chwili przerwano, ponieważ do przedziału weszły kolejne cztery osoby.

– O, Syriusz! Tu jesteś! - zawołał rozradowany okularnik - I widzę, że masz koleżankę - dodał zabawnie poruszając brwiami, ale Ty to odebrałaś za minę pedofila i się skrzywiłaś.

– Hej! Jestem Emily Rogers, ale mów mi Em. Mój przyjaciel - Remus, ten blondyn to Peter Pettigrew – tutaj opowiadająca wywróciła oczami tak, że tylko ty to zobaczyłaś – natomiast niedoszłym pedofilem jest jakże wspaniały James Plotter, a sorki, Potter - uśmiechnęła się zwycięsko w stronę Jamesa. On natomiast chciał się na nią rzucić, więc brunetka schowała się z Ciebie

– Cześć, (t/i) (t/n)

– Jesteś nowa? - zapytał Remus - Nie widziałem cię wcześniej w Hogwarcie.

– Yhm, przedtem chodziłam do Mahoutokoro.

– W Japonii? Jak fajnie! I jak tam jest? - podekscytowana czekoladooka zaczęła Cię zasypywać mnóstwem pytań.

– Emily... - szturchnął ją Remus.

–  No co, Luniaczku? Doskonale wiesz, że uwielbiam Japonię - jęknęła brunetka.

– Ale nie musisz jej od razu zasypywać pytaniami - powiedział rozbawiony całą sytuacją Syriusz.

– A ty siedź cicho, Łapo... to jak tam jest? – kontynuowała brązowooka.

Zaczęłaś opowiadać o szkole, a później lepiej się poznaliście i piątka rozrabiaków opowiedziała Ci trochę o Hogwarcie.

James Potter

(Czarownica pół krwi, przyjaźnisz się z Lily Evans i Emily Rogers)

Po raz kolejny przechodziłaś między korytarzami, przyglądałaś się rozgadanym uczniom, biegającym pierwszakom, miziającym się parką... Nagle się zatrzymałaś. No tak, wielki James Potter i jego banda przebiegła przed Tobą, wywracając Ciebie.

Podniosłaś wzrok i zauważyłaś jak Rogers z Lupinem Cię przepraszają. Wstałaś, otrzepałaś się i ruszyłam za nimi. Miałaś już serdecznie dosyć tych ciągłych "przypadkowych" przewróceń. 'Może i to jest jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, może i większość dziewczyn dałaby się pokroić, by tylko się ze mną zamienić, ale ja, na Merlina, mam już serdecznie dosyć!' Zauważyłaś Pottera i jego wianuszek dziewczyn. Podeszłaś tam i już miałaś się odezwać, ale przeszkodził mi w tym... okularnik

– O! Co się stało, że nie drzesz się na mnie i przyszłaś tu z własnej woli? Czyżby zmiana? - zapytał zdziwiony.

To prawda, nie mieliście najlepszego kontaktu. Ba, był okropny! Z całej tej paczki najbardziej lubiłaś Remusa i Emily, bo nie było takie... takie potterowate, blackowate i pettigrewowate. Było lupinowato-rogersowate, w wolnym tłumaczeniu nie irytujące...

– A to się stało, że mam już po kokardę twojego zachowania! Mógłbyś się ode mnie odczepić?!

– Daj mi chwilkę na zastanowienie... hm... Nie - uśmiechnął się złośliwie

– Bo?

– Bo się tak wspaniale wściekasz, bo lubię cię denerwować, bo...

– Skończ... - wysyczałaś przez zęby - skończ, zanim zrobię coś, czego będę później żałować... - oddaliłaś się od zbiorowiska i powoli szłaś do dormitorium.

Czułaś jak dziewczyny strzelają w ciebie piorunami z oczu. Mimo wszystko miałaś to w głębokim poważaniu i szłam dalej. Weszłaś w końcu do Pokoju Wspólnego (t/d) i od razu ruszyłaś w stronę dormitorium dziewczyn. Rzuciłaś torbę w nogi łóżka i sama skoczyłaś na nie. Obróciłaś się na brzuch i schowałaś głowę pod poduszkę.

– DLACZEGO POTTER MUSI BYĆ TAKIM DEBILEM?! - wydarłaś się na całe pomieszczenie - DLACZEGO, NA MERLINA, UWZIĄŁ SIĘ AKURAT NA MNIE?! PRZECIEŻ NIC MU NIE ZROBIŁAM, WIĘC, PO JAKĄ CHOLERĘ, JA?! UGH... NIENAWIDZĘ JEGO!

~*~

Weszłaś do Wielkiej Sali i już chciałaś podejść do swojego stałego miejsca, ale przeszkodziła Ci w tym jedna z Huncwotów. Brązowooka chwyciła Ciebie za rękę i zaprowadziła do swoich znajomych. Mimo iż zapierałaś się ogromnie, to i tak brunetka Cię zmusiła. Usiadłaś i fuknęłaś na nią. James Ci się przyglądał.

- Co się gapisz? Wiem, że jestem zajebista, ale weź się opanuj, ok? - powiedziałaś nadal łypiąc wilkiem na młodą Rogers.

- C-co? - zapytał zdezorientowany okularnik.

Jego przyjaciele wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem co jeszcze bardziej go zmieszało. Ty tylko patrzyłaś na tą sytuację z politowaniem. "Jak można być tak głupim?"

- Too... ci.. dogadała! - w końcu wysłowiła się Twoja przyjaciółka - No, James... powiem ci, że nawet nie masz się o co starać, bo i tak (t/i) ci nie ulegnie - zaśmiała się jeszcze bardziej,

- Czekaj, coś ty powiedziała?! - zapytałaś równocześnie z Potterem

- Hehe... to ja może tak trochę bardzo zacznę uciekać? Remus, przekaż moim rodzicom, że ich kochałam! - wstała i już zaczęła uciekać przed rozwścieczonym Jamesem.

Chłopaki i ty śmialiście się z tej sytuacji, ogólnie cała sala wybuchnęła śmiechem na widok Emily uciekającej przed Jamesem. Nawet nauczyciele nie starali się opanować! W końcu Remus i Syriusz postanowili zakończyć to przedstawienie, chociaż Ty starałaś się to przedłużyć jak najbardziej się dało.

Ruszyliście razem na wróżbiarstwo i stał się cud. Otóż Ty i James się nie kłóciliście, normalnie rozmawialiście! Sama nie mogłaś w to uwierzyć, ale przyjemnie Ci się prowadziło z nim konwersację.

Remus Lupin

(Metamorfomag, półkrew, ogólnie taka druga Tonks)

- Z drogi! - krzyknęłaś jadąc na deskorolce, którą dostałaś od swojego sąsiada-mugola

Niestety, albo stety, pewna czwórka gryfonów postanowiła stać dalej w tym samym miejscu

- No ruszcie się! Nie panuję nad tym! - w tym samym momencie wjechałaś na trójkę Huncwotów i wpadłaś na... Blacka

- Widzę, że na mnie lecisz - poruszał zabawnie brwiami, a Twoje włosy zapłonęły ognistą czerwienią

- Zamknij się - wycedziłaś przez zęby

- Słuchaj, my doskonale wiemy, że jesteśmy bardzo wygodni, ale mogłabyś z nas zejść? No wiesz ludzie się gapią i w ogóle... - zaczął James

- A od kiedy wam to przeszkadza? Tak w ogóle to (t/n) jestem - uśmiechnęłaś się, a Twoje włosy momentalnie stały się błękitne

- A imię? - dopytał się zielonooki

- (t/i)!!! Gdzie ty znowu jesteś?! - usłyszałaś głos przyjaciółki, a zarazem jednej z Huncwotów - Emily Rogers. Odwróciłaś się i ponownie miałaś ognistoczerwone włosy - O, tutaj jesteś... Świetnie, pomogłabyś mi w tym wypracowaniu z zielarstwa? Doskonale wiesz, że nie ogarniam tego przedmiotu - mruknęła lekko zakłopotana.

- Ile razy mam ci powtarzać, że jestem (t/n)? (t/n)! - wydarłaś się na czekoladooką.

- No sorki... A teraz chodź! - brunetka już zaczęła Ciebie ciągnąć, ale przerwali jej w tym Huncwoci

- A może my też byśmy chcieli porozmawiać z (t/n)? Nie ładnie tak zatrzymywać tylko dla siebie innych - przerwał wam rozbawiony szatyn, uśmiechnęłaś się do niego, bo nie użył twojego imienia

- Jak widać znasz już moje nazwisko i nieszczęsne imię - zabijałaś wzrokiem Emily, która gwizdała na znak, że o niczym nie wie - ale zdradzisz mi swoje, panie Lupin?

- To Em ci nie powiedziała? - zapytał zdziwiony, spoglądając na swoją przyjaciółkę. - Ale wracając do twojego pytania, jestem Remus - uśmiechnął się przyjaźnie w Twoją stronę.

Peter Pettigrew

(Mugolka, jesteś bardzo blisko z Lily, Dorcas i Emily)

Weszłaś do dormitorium cała zmęczona po dzisiejszym dniu. Rzuciłaś wszystkie książki na ziemię i przywołałaś samopiszące pióro. Zamknęłaś oczy i położyłaś się na podłodze bawiąc się różdżką. Czekałaś, aż któraś z Twoich współlokatorek wejdzie, bo nie chciało Ci się zejść na dół do Pokoju Wspólnego. Zamknęłaś oczy i powoli zasypiałaś, ale przerwało Ci w tym wejście smoka jednej z Twoich współlokatorek (jeżeli jesteś z Gryffindoru, to to była Lily). Dziewczyna rzuciła bardzo mocno torbę obok Ciebie. Widząc ją w takim stanie postanowiłaś się szybko ewakuować z pomieszczenia. Wyszłaś i ruszyłaś na błonia.

Usiadłaś pod ogromnym dębem i zaczęłaś się rozkoszować dźwiękami, które Ciebie otaczały. Z przyjemności, jaką Ci sprawiała dzisiejsza pogoda zamknęłaś oczy i uśmiechnęłaś się pod nosem

- Ej, chłopaki! Patrzcie, to nasza kochana (t/n)! - Twoje spokojne chwile przerwały wrzaski Lucjusza Malfoy'a. Zniesmaczona jego zachowaniem otworzyłaś oczy i przybrałaś minę jakbyś chciała go zabić.

- Czego chcesz, Malfoy? - zapytałaś głosem ociekającym jadem - Nie widzisz, że mi przerwałeś chwilę ciszy?!

- I co, szlamo? Rzucisz na mnie zaklęcie, czy pobiegniesz do McGonagall/ Slughorna/ Sprout/ Flitwicka? (niepotrzebne skreślić)

- "Jęzozlep'"- mruknęłaś machając różdżką - "Depulso"

Ponownie rozłożyłaś się pod dębem i zamknęłaś oczy. Czułaś promienie słońca padające na Twoją twarz. Po chwili usłyszałaś jak ktoś zaczyna klaskać. Zirytowana już do granic możliwości, zerwałaś się i obejrzałaś dookoła. Ujrzałaś tam czwórkę gryfonów i jedną dziewczynę z tego samego domu. Podeszłaś do nich i już miałaś się odezwać, ale przerwał Ci w tym okularnik.

- Brawo! Brawo dla (nazwa/mieszkańca/Twojego/domu)! Jeszcze nigdy nie widzieliśmy tak cudownego spławienia Srajfoy'a!

- Aha... Coś jeszcze? Bo wiesz, wasze oklaski mi przerwały w wylegiwaniu się na trawie i no... - mruknęłaś co wprawiło chłopaków w osłupienie, nie licząc brązowookiej, która wolała się śmiać jak opętana - A tobie co, Rogers?

- Ni-nic... Po-po prostu jeszcze nigdy nie widziałam takich min w i-ich wyko-wykonaniu. Merlinie, dziewczyno ja ciebie już uwielbiam! - zawołała pomiędzy wybuchami śmiechu.

Brunetka podeszła do Ciebie i obie się oddaliłyście do kuchni, ponieważ nastolatka była głodna (czyli jak zawsze xD)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top