Kuchnia
Przychodzę do Was z moją pierwszą w życiu miniaturką, którą zdecydowałam się opublikować. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali zarówno jeśli chodzi o długość ( wyszła krótsza, niż myślałam) jak i o samą treść. Za pomoc bardzo dziękuję Gosi ( xoxoAyakaxoxo )<3!
********
W Hogwarcie zbliżało się Boże Narodzenie, dzień na który wszyscy uczniowie ze zniecierpliwieniem czekali. Błonia przyozdobiła gruba warstwa śniegu, a w całej szkole panował wesoły gwar. Nauczyciele nie odpuszczali jednak swoim podopiecznym, ignorując ich roztrzepanie i brak zainteresowania zajęciami. Nawet Hagrid, nauczyciel Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami pozostał nieugięty i zadał swoim uczniom referat wraz z opisem i zdjęciem na temat wybranego magicznego stworzenia, żyjącego na terenie Hogwartu. Wybór mieli ogromny: jednorożce, niuchacze, sklątki... Prawdopodobieństwo, że dwie osoby wybiorą przedstawiciela tego samego gatunku było niewielkie, jednak nie niemożliwe, a najlepszym na to przykładem był pewien Ślizgon i kasztanowłosa Gryfonka...
Kiedy Hermiona dowiedziała się jakie zadanie przygotował dla nich Hagrid, przez jej głowę przepłynęła cała lista stworzeń, o których mogłaby napisać. Chciała jednak zrobić coś niebanalnego. Po długich namysłach, w końcu wpadła na pewien pomysł – Zgredek! Nie czekając dłużej, natychmiast skierowała swoje kroki do kuchni, uśmiechając się z zadowolenia.
W tym samym czasie Draco Malfoy również rozmyślał o czym może być jego praca dla włochatego wielkoluda (opisanie właśnie jego odrzucił, choć wydawało mu się bardzo oryginalnym pomysłem). Chciał to mieć z głowy jeszcze przed świętami. Nie miał ochoty biegać za jednorożcami. Do hipogryfów także wolał się nie zbliżać. To musiało być coś w miarę oryginalnego, ale nie wymagającego wielkich nakładów pracy. Zastanawiał się, jakie stworzenia dobrze zna... Zmarszczył brwi w zamyśleniu, a już po chwili uśmiechnął się z satysfakcją. Skrzaty domowe!
Gdy Hermiona weszła do kuchni, skrzaty natychmiast otoczyły ją, proponując herbatę i ciasteczka. Dziewczyna grzecznie odmówiła i rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Zgredka. Zamiast skrzata, zobaczyła jednak inną znajomą postać, której widok raczej nie sprawiał jej radości...
- Malfoy?! A co ty tu robisz? – krzyknęła zaskoczona.
- Mógłbym cię zapytać o to samo, Granger. A nie, czekaj, już wiem. Zamierzasz zostać kolejną służącą. To dobrze, wreszcie będziesz tam, gdzie twoje miejsce.
- To raczej tobie by się to przydało – warknęła. - Może wreszcie trochę doceniłbyś ich pracę i to, co masz!
- Odezwała się. Ja przynajmniej mam co doceniać.
- Przegiąłeś, Malfoy.
- Myślisz, że się ciebie boję, Granger?
Całej tej sytuacji przyglądał się najbardziej wyzwolony skrzat w historii – Zgredek. Uśmiechał się przy tym do siebie, naciągając jednocześnie jaskrawożółtą skarpetę, która zsunęła mu się nieco z nogi.
- Pasowaliby do siebie, prawda, Mrużko?
- Uhm - westchnęła z rozmarzeniem skrzatka, która również obserwowała całe wydarzenie. Ślizgon i Gryfonka nadal się kłócili, a Zgredek postanowił wziąć sprawę w swoje ręce (a może raczej łapki). Pstryknął palcami, a na suficie pojawiła się jemioła. Nie była to jednak taka zwykła jemioła, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Jeśli dwie osoby znalazły się pod nią, to nie mogły odejść bez pocałunku. Wytwarzała też substancję, która nadawała śmiałości do wyznań (mugole mają do tego alkohol).
Hermiona i Draco początkowo niczego nie zauważyli. Dopiero kiedy rozwścieczona dziewczyna chciała odwrócić się i odejść, zorientowali się, że coś jest nie tak.
- Co ty znowu odwalasz, Malfoy?
- Co?!
- Ty dobrze wiesz co. Rzuciłeś jakieś zaklęcie.
- O czym ty, na Salazara, mówisz?!
- Nie mogę się ruszyć, Malfoy. Nie mogę od ciebie odejść.
- Dobra, dobra. Zdaję sobie sprawę z tego, że działam jak magnes na dziewczyny, ale mogłaś to powiedzieć wprost, Granger.
- Mówię poważnie. Coś jest nie tak! Spróbuj ty.
Blondyn nie rozumiejąc do końca o co chodzi, posłusznie wykonał polecenie. Po chwili z przerażeniem stwierdził, że on także nie może się ruszyć. Zaczęli z niepokojem rozglądać się po pomieszczeniu, próbując znaleźć przyczynę tego, co się dzieje. W szkole zdarzały się czasem dziwne rzeczy i nie było to nic nadzwyczajnego. Mimo to byli nieco przestraszeni.
- Eee... chyba mamy problem – powiedziała niepewnie Hermiona, rumieniąc się.
- No co ty nie powiesz.
- Spójrz w górę.
-Czy... czy to...
- Tak, Malfoy. To jest magiczna jemioła.
- Czyżby wizja pocałunku ze mną była aż tak straszna? Jestem pewien, że co najmniej połowa żeńskiej części Hogwartu dałaby się pokroić za możliwość bycia w tej chwili na twoim miejscu – chłopak zrobił niewielki krok w stronę kasztanowłosej.
- Ale ja nie jestem połową żeńskiej części Hogwartu – tym razem to Hermiona nieznacznie zmniejszyła dzielącą ich odległość.
- Wiem, Granger, wiem. I właśnie dlatego tak cholernie mi się podobasz – po tych słowach Draco nie dał Gryfonce czasu na odpowiedź. Bez pytania pochylił się i delikatnie wpił w jej usta.
Zgredek tymczasem nadal stał w ukryciu i obserwował wszystko, dumny ze swojego pomysłu. Mrużka natomiast chlipała cicho ze wzruszenia, uwieszona jego ramienia.
- Chodźmy, Mrużko. Dajmy im trochę prywatności - powiedział zadowolony z siebie. W końcu zeswatał najbardziej zaskakującą parę w dziejach Hogwartu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top