Session
- Z salami czy bez? - Niall wysępił mnie wzrokiem, rozkładając się na moim łóżku, niczym plankton.
- Jest różnica? - westchnąłem, trzymając na kolanach laptopa i klikając w nim całkiem niedorzeczne strony.
- Zależy czy chcesz zwymiotować, czy raczej nie. - Jego ton był oschły i niemiły, co nieczęsto zdarzało się przy zamawianiu pizzy, czyli praktycznie co drugi dzień. Szczerze nienawidziłem szybkiego metabolizmu Nialla, ponieważ sam takiego nie miałem, a bycie egoistą to sprawdzony sposób na podbicie świata.
- Czy to ma sens? - Liam odezwał się, zerkając na blondyna znad Pokój i Piekło autorstwa Winstona. - Jeżeli zginiemy, wszystko co zjadłeś, nie ma sensu.
Niall wywrócił oczami w sposób, który irytował chłopaka. Ostatecznie obrócił telefon w dłoni, wybierając numer do pizzerii. Odczekał dwa sygnały, zanim w słuchawce nie rozległ się wesoły i pogodny głos pracownika.
- Dzień dobry – burknął Niall. - Poproszę Primaverę z o g r o m n ą porcją salami – popatrzył z ukosa na drażliwy wyraz twarzy Liama. - Tak żeby wylewało się z pizzy. Więcej salami od ciasta. Żeby w dupę poszło. Przecież w każdej chwili mogę umrzeć.
Prychnąłem rozbawiony, kiedy Liam z cieniem uśmiechu wrócił do czytania książki, a Niall kłócił się, że nie zapłaci dodatkowych dziesięciu złotych za kilogram salami. Kliknąłem w ikonkę twittera i zacząłem od nowa przeglądać posty. Louis wrzucił dwa zdjęcia z wczorajszego treningu; jedno, kiedy biegał, a drugie z Raynoldsem robiąc dziwaczne dzióbki. Wydawał się tak potulny pod apogeum szorstkości, którym emanował jak ultrafioletowym jarzeniem. Zauważyłem, że moja lista powiadomień jest pełna. Szczerze, nienawidziłem tam wchodzić ze względu na tłoczące i kotłujące się już u wejścia reklamy. Kogo obchodzi, że w Londynie jest wyprzedaż autoryzowanych książek innowatorskiego pisarza, o którym nikt nie ma bladego pojęcia? Pomińmy fakt, że niekoniecznie miałem ochotę drałować do Europy na spotkanie z nim. Już miałem wciskać „usuń wszystko", kiedy przed moimi oczami zabłysła ikonka Louisa.
@LouisTomlinsonOfficial zaobserwował Cię.
Chwilowy zawał serca był nieunikniony. Kiedy Niall skończył użerać się z wymagającym dostawcą, spojrzał mi przez ramię, a zauważając nowy follow, zagwizdał.
- Pewnie obciąga sobie do Twoich zdjęć. - Uniósł wysoko brwi i wydął malutkie usta w dzióbek. Przez moje oczy przeleciał obrazek Louisa i jego kaczego dzióbka, chciałbym go cmoknąć.
- Myślisz? - zapytałem, wchodząc na swój profil i kolejno przeglądając zdjęcia.
W głównej mierze obejmowały dziwne wypady do KFC w środku nocy, albo zdjęcia z domówek, czy wyjazdów. Nawet nie było na czym oko zawiesić. Wszystko wydawało się nużące, ciągle te same miny, jakbyś przeglądał stado małych kotków; są słodkie, ale nie do porzygu.
- To ... - Niall westchnął. - okropne.
Przytaknąłem głową na jego słowa, chowając twarz w dłoniach. Miały metaliczny zapach, choć nadal czułem na nich glutowatość lubrykantu, czy środków czystości. Chłopak zdjął mi ręce z twarzy i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Liam, odrywając się chwilowo od książki, także zauważył ten gest i przysiadł lekko oniemiały, jakim pomysłem rzuci Niall. Odskoczył nagle z łóżka i pobiegł do salonu, jak wicher. Spostrzegłem pytający wzrok Liama, jednak szczerze nie mając pojęcia o zamiarach blondyna, wzruszyłem ramionami. Dalej surfowałem po internecie, kiedy chłopak wpadł do pokoju z telefonem i ładowarką w ręce.
- Hej! - naburmuszyłem się. - Ładował się! - zarzuciłem mu, kiedy ten walnął ładowarkę na koniec pokoju, a telefon rzucił na łóżko.
- Mam pomysł. - Przysiadł obok mnie, chwytając nasze rozbiegane spojrzenia. - Zrobimy Ci sesje zdjęciową.
Liam prychnął pod nosem, ponownie wciągając się w lekturę, natomiast Niall nie zdawał się mówić tego żartobliwie. Westchnąłem i zmierzyłem go wzrokiem, mimo pewnych wahań wstałem i podszedłem do niego.
- Jaką sesję? - mogłem wydawać się całkiem zainteresowany tym pomysłem.
Niall widząc mój entuzjazm, wstał i zgarnął mnie w niedźwiedzim uścisku. Odczepił się ode mnie po kilkunastu sekundach i palcem trącił nos. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy zaczął udawać francuskiego projektanta mody, opisując mi w co powinienem się ubrać, aby zachęcić Tomlinsona do „zgrzeszenia w imię przyjemności".
- To chyba niekoniecznie dobry pomysł. - Rozmyśliłem się, kiedy blondyn zaczął dedukować, co powinienem założyć, aby zrobić szał na twitterze. - Przecież zobaczą mnie wszyscy znajomi.
Niall posłał mi swoje groźne spojrzenie, które wyglądało co najmniej jak jamnik na prestiżowym wybiegu, ubiegający się o rolę Miss Obgryzionej Kości – komicznie.
- Wszyscy zobaczą, jak bardzo seksowny i ponętny jesteś? - mówił z udawanym przejęciem. - Katastrofa!
Nawet nie wiem, kiedy skończyłem w swojej garderobie z Niallem, który przebierał rękoma w moich ubraniach. Posiadanie ojca jako trenera reprezentacji wiązało się z równoczesnym posiadaniem sporej ilości pieniędzy. Dom, w którym mieszkaliśmy znajdował się na jednej z bogatszych dzielnic kontrolowanych przez policję (ze względu na rabusiów). Wyposażony było w cztery sypialnie, mimo że tylko dwie były używane, ogromny salon i nieźle urządzoną kuchnię, a także niebiańsko wielki ogród z basenem i jacuzzi. Tato wiedział, jak zaimponować swoim kochankom. Niemniej, moja garderoba była całkiem dużym pokojem wypełnionym aż po brzegi, choć w połowie z tych ciuchów nie chciałbym pokazać się na mieście. Felicie, była dziewczyna ojca, często kupowała mi jakieś z nadzieją, że może tym razem mi się przypodoba. Szczerze nie nienawidziłem żadnej z dziewczyn Hodge'a, ale sęk w tym, że nigdy nie potrafiłbym jej zaakceptować jako mojej macochy, była po prostu kolejną kobietą ojca, nic poza tym.
- Co sądzisz o tym? - Niall wyjął czarną bluzę z napisem „'Fuck me' is my second name".
Potrząsnąłem głową z uśmiechem.
- To dosyć dosadne. Nie przerazi się?
Niall ostatecznie zdjął bluzę z wieszaka i rzucił ją w moją stronę.
- Uwierz mi, na pewno nie.
Szperał jeszcze chwilę, ale nie mógł znaleźć nic, jak to nazwał „wystarczająco ponętnego", więc zabrał się za komodę umieszczoną niżej. Tam zazwyczaj trzymałem bieliznę, jednak nadal nie rozumiałem dlaczego tak bardzo mu zależało na znalezieniu mi jej, przecież będę miał na sobie spodnie, tak?
Siedziałem na pudełku, w którym znajdowały się buty i z cichym westchnieniem zdałem sobie sprawę, że wczoraj na trybunach zostawiłem szkic Louisa. Cholera. A jeśli ktoś go znajdzie, przekaże Louisowi, a on uzna mnie za całkowitego wariata? Z tego, co pamiętam, specjalnie zrobiłem jego tęczówki w kształcie serduszek – może nie zauważy.
- Mrr, Harry. - Niall jęknął, wyciągając z samego dołu mojej szuflady koronkowe majtki w kolorze turkusowym. (Pieprzony turkus). - Czy ja czegoś nie wiem? - zapytał, konsając mnie swoim zbereźnym spojrzeniem.
Doskoczyłem do niego natychmiastowo, wyrywając z rąk kawałek niebieskiego materiału. Czując pod palcami koronkę, miałem wrażenie dziwnej kontroli, jakby dodawała mi pewności siebie. Schowałem majtki za plecami i popatrzyłem na niego; cholera, był ode mnie wyższy.
- To pewnie Felicie – usprawiedliwiłem się. - Była mojego ojca musiała coś pomylić w praniu.
Niall, nie kwapiąc się na moje zdanie, wyrwał mi je ponownie z rąk i syknął:
- Cholera. Wyglądałbyś w tym gorąco. - Przerzucił je sobie przez ramię i dalej szukał w gmachu ciuchów. - Założysz je, prawda?
- A spodnie? - zapytałem rozedrgany, dotykając jego ramienia.
Kiedy na mnie spojrzał z zabawną wyższością, dostrzegłem, jak bardzo kruchy czuję się przy każdym, znanym mi osobniku.
- Kochaniutki – rzekł z francuskim przekąsem. - Bez spodni będziesz łatwiej dostępny.
Bluza wisiała na mnie, więc nie do końca mi się to podobało. Pamiętam, kiedy kupiłem ją jeszcze przed liceum, miałem wtedy lekki brzuszek. Żeby go zasłonić, zdecydowałem kupić stanowczo za dużą bluzę, teraz, kiedy trochę go spuściłem, wisi na mnie, jak na wieszaku. Trzymając w dłoniach koronkowe majtki, ręce drgały mi ze stresu, wprawdzie nigdy nie czułem się tak zdenerwowany jeżeli chodzi o strój. Powoli rozpiąłem swoje spodnie i przesunąłem je nogą pod kosz na brudy. Następnie chwyciłem za gumkę od swoim bokserek i zsunąłem je delikatnie w dół; wiedziałem, że jak nałożę koronkę na swojego członka, mogę go trochę podrażnić, więc wszystko robiłem z należytą ostrożnością. Wsunąłem na siebie uwydatniające majtki i przejrzałem się w lustrze. Uniosłem bluzę do góry i w gruncie rzeczy skupiłem się na swoim tyłku. Był ładny; delikatny i odstający. Może gdybym wyrobił sobie na nim mięśnie, wyglądałby jeszcze lepiej? Zsunąłem bluzę, aby zakryła moje pośladki i wyszedłem z łazienki.
- Wohoo, nasza księżniczka. - Niall uśmiechnął się bezczelnie, rujnując mnie swoim wszechstronnym wzrokiem. - Kładź się na łóżko, zaraz zrobimy Ci parę zdjęć.
Liam odłożył książkę i równie ciekawy, spoglądał w moją stronę.
- Uhm, ale jak mam pozować? - niepewny usiadłem na brzegu łóżka.
Niall westchnął dramatycznie.
- Wpełznij na nie, trochę się powypinaj, rób jakieś śmieszne pozycje – streścił. - Z wszystkich zdjęć, wybierzemy najlepsze.
Nie myśląc wiele, zasugerowałem się do jakże łaskawej dyktatury Horana. Zadziornie wpełzłem na łóżko, wypiąłem tyłek i spojrzałem się w stronę kamery telefonu, potem samo poszło.
Pościel mieniła się w lazurycie, kiedy moja skóra muskała jej cienki materiał, jak połyskliwą taflę szkła. Od zawsze pachniała cynamonem przez kadzidła, które Liam rozkładał w moim pokoju – miały odstraszać zły nastrój i powodować samoczynne rozluźnienie – jednak w tej chwili pościel charakteryzowała się zapachem męskich perfum. Taką chciałem ją poczuć. Jakby jeszcze przed chwilą wysoki, umięśniony mężczyzna wyszedł z mojego łóżka, na dowód swojego pobytu zostawiając nikłą woń na poduszkach. Rozpalałem się z każdym błyskiem automatycznego flesza, moje dłonie przestały frasować się przyjaciółmi, pełzły w nieokiełznane miejsca, robiąc nieskazitelne ponętny pokaz. Nawet Liam i jego sarnie spojrzenie jakby zajarzyło się subtelnym podnieceniem, Niall natomiast skrupulatnie pełnił rolę niezawodowego nie-fotografa.
- Zakryj krocze, Harry – syknął z aprobatą. - Musisz udawać niedostępnego.
Niekoniecznie rozumiałem metody Nialla, który raz po raz nazmiennie mówił, że mam być dostępny i niedostępny w tej samej chwili.
Przyłożyłem swoją małą dłoń do krocza i wysunąłem słodko język, szczerząc się w swój nazbyt urokliwy sposób. Następnie odsłoniłem trochę tyłka, dotykając dłonią swojego rozgrzanego uda. Myśl o tym, że Louis zobaczy te zdjęcia, wprawiała mnie w kolejne stadium pewności siebie, jakbym skakał poziomami wyżej i wyżej.
- Obliż palce! - krzyknął pod natchnieniem fotograficznym. - Tak, tak, seksownie.
Otworzyłem buzię i wysunąłem z niego różowiutki język, aby tuż po tym przyłożyć do niego dwa palce i unieść się na kolanach, kroczę zasłaniając bluzą. Między innymi czułem spośród wszystkich emocji najgłębiej ujawniający się lęk publikacji. Mimo stanu wyższości, pewności siebie, on wciąż czuł dominację i prawo bytu, a przecież nie robiłem nic szczególnie złego.
- Dawaj, Haz – Liam ponaglił mnie. - Bardziej zachęcająco.
Wywróciłem oczyma i przysiadłem na piętach, kiedy zapach wody kolońskiej z pościeli, jakby przestał igrać z moimi nozdrzami. Teraz czułem wilgoć i zimno obcego mi materiały, choć w całej świadomości miałem go ze sobą dwa lata.
- Jeżeli jesteś taki mądry, to proszę bardzo. - Łypnąłem spode łba na Liama, który nieco osłupiały siedział w zapadniętym, skórzanym fotelu w kolorze gryzącej żółci.
Niall, widocznie zaskoczony, zerknął na chłopaka i usilne wepchnął go na łóżko.
- Zapozujcie razem – zarządził, stukając coś w telefonie, aby już po chwili od nowa ustawić kadr. - Liam, obejmij Harrego od tyłu, stańcie na kolanach, jakieś ładne miny, proszę.
Liamowi najwidoczniej nie podobała się idea Horana.
- Ale ... - Już zamierzał argumentować, kiedy nasz debeściarski fotograf wystawił dłoń do góry, a on zaniemówił.
- Żadnych „ale". - Jego głos sprawiał pozory ewidentnie rozkapryszonego na równi z wykapanym. - Do roboty, modele! - Poganiał nas niszowym głosem, przez co na każdym zdjęciu wybuchaliśmy histerycznym śmiechem, co w rezultacie wyglądało, jakbym spędzał z nim miło czas (na zdjęciach).
Niall, jak mówił, wycisnął z siebie ósme poty, fotografując naszą roztrzepaną dwójkę. Sesja zdjęciowa z Liamem wprawdzie była w jakimś stopniu przyjemna – Payne to chorobliwie przystojny i pociągający chłopak – mimo to nawet nie poczułem się oniemiały jego wyglądem. Ciało Louisa nawet w ubraniach wywierało na mnie niejednolity podziw, tutaj natomiast go zabrakło.
- Te są idealne. - Niall pokazał nam kilka zrobionych zdjęć.
- Też tak uważam – westchnąłem męczarnie.
Wybraliśmy ostatecznie pięć zdjęć, trzy jedynie z moim udziałem, natomiast dwa ze mną i Liamem. Dwa pierwsze przedstawiały moje urocze pozycję z zakrywaniem krocza, trzecie odnosiło się do dotykania odrobinę wypiętego tyłka, dwa kolejne to główne „poduszkowanie" się z Liamem, ale wydawały się całkiem seksowne.
- Louis oszaleje, jak Cię zobaczy. - Niall zalogował się na mojego twitterowe konto, a następnie w jednym poście dodał pięć, absolutnie pięknie wykadrowanych, zdjęć. - Jaki dopisek?
Zmarszczyłem brwi.
- Nie musi być dopiska.
- Musi być! - blondyn wydął wargę, co spowodowało, że efekt wymagającego fotografa rozbryzgał się na miliony dziesięciocentówek.
- Jakiś cytat? - zaproponowałem, co 'mistrz' zbył machnięciem dłoni.
- Denne – skomentował mój świeży pomysł. - Lepsze coś w stylu „Mam nadzieję, że mnie wypieprzy pewien bogaty dwudziestosześciolatek".
Wywróciłem teatralnie oczami, prostując nogi na łóżko; Niall poszedł w moje ślady. Godzinna sesja obu nas wykończyła, zaś Liam już pod koniec musiał zbywać na próbę zespołu. (Kieszonkowe Pochwy zmieniły nazwę na Planktonowy Erytrocyt – wątpię, aby Olly, główny gitarzysta, miał jakiekolwiek pojęcie o słowie „plankton", więc nie iściłbym się, na to że zna zasób słów, do którego wchodzi „erytrocyt")
- Wiem. - Niall dostał prawdziwego olśnienia i zaczął stukać coś w telefonie. - Wysłałem.
Z przerażeniem wziąłem od niego telefon i przeczytałem dopisek nad zdjęciami:
„Futboliści są całkiem fajni"
Tekst był na tyle pretensjonalny, że przez chwilę powtarzałem go sobie w głowie, próbując odrobinę go urozmaicić. Niszowy głos dodawał niepotrzebnego prestiżu, a dziecięcy żargon wprawdzie jedynie pogarszał sytuację. Pretensjonalność czasami potrafi być czymś pozytywnym, przynajmniej w tym przypadku. Gromem pretensjonalności natomiast nie były moje zdjęcia; nasiąkały wówczas intensywnością, która z całym mniemaniem zachęcała do podziwiania ich, a nie zgrywała wzroki obserwujących w szarą, stężałą pleśń. Nie potrafiłem dosadnie sformułować, jak bardzo podobają mi się te zdjęcia, więc jedynie uśmiechnąłem się do blondyna i oparłem głowę na jego kościstym ramieniu. Miałem nadzieję, że domyśli się intencji.
- Myślę, że czas i na mnie. - Chłopak wstał z łóżka i przeciągnął się, tak, że jego kości pstrykały, jak grzechotka.
Wydąłem wargę i przyciągnąłem jego wzrok.
- Zostań na noc. - Rozłożyłem się na swoim łóżku, kusząco głaszcząc kołdrę (oczywiście to kołdra była kusząca dla Nialla, nie ja). - Hodge nie będzie miał nic przeciwko.
Czasami sam się zastanawiałem, dlaczego tylko ja zwracam się do niego po imieniu, będąc jego synem. Nawet Niall i Beth w moim towarzystwie mówią na niego „mój tata". Może słowo „mój" nie wydaję mi się tak właściwe. Tata i z pewnością. Jedynie „mój" zapala we mnie jarzenie wątpliwości.
- O ile zrobisz mi kakao i pozwolisz oglądać Seksowne Pokojówki.
- Stoi.
Po dosłownie sekundzie mój telefon zapiszczał. Odblokowałem go i zamarłem błyskawicznie.
@LouisTomlinsonOfficial lubi Twoje zdjęcia.
@LouisTomlinsonOfficial przekazał dalej Twoje zdjęcia.
Niall najwyraźniej zauważył mój roztrzęsiony wyraz twarzy, więc doskoczył do łóżka i wyrwał mi telefon z rąk. Patrzyliśmy w ekran, kiedy coraz więcej osób zaczęło retweetować moje zdjęcia.
Masz 32 nowych obserwujących.
Kilku z nich wliczało się do reprezentacji, inni byli zwykłymi fanami, którzy śledzili ruchy swoich 'idolów'.
Masz 56 nowych obserwujących.
Ich liczba rosła z każdą minutą. Wyrwałem telefon z rąk Irlandczyka i cisnąłem nim w sofę. Moje policzki piekły, a serce biło ze zdwojoną szybkością. Nie obchodzili mnie nowi obserwujący, ani polubienia członków reprezentacji, tylko on. Louis, który przesłał dalej i polubił moje zdjęcia, jako pierwszy. Cholera, on na pewno wiedział, że dopisek jest skierowany w jego stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top