18 ~ Nessun problema amico

~Amelka~

Dojechaliśmy w końcu pod mój blok. Odpięłam pasy i spojrzałam ostatni raz na chłopaka. Nie wiedziałam jak się z nim pożegnać, więc po prostu podziękowałam za podwózkę. Wyszłam z auta i gdy już miałam zamknąć drzwi, chłopak podał mi kwiaty, które wcześniej mi dał. 

- Zapomniałabyś o prezencie - powiedział dziwnym tonem głosu, niby nie smutnym, ale i nie wesołym, bardziej takim zrezygnowanym.

- Dzięki, do zobaczenia - rzuciłam, a chłopak odjechał.

Spojrzałam na odjeżdżające auto oraz na kwiaty i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wróciłam do mieszkania i od razu w oczy rzuciły mi się niechlujnie rzucone buty Kuby, co oznaczało, że już jest w domu.

- Proszę, proszę... Któż to raczył w końcu wrócić do domu - powiedział zdenerwowanym tonem Kuba.

- Nie wiem czy wiesz braciszku, ale na przywitanie raczej mówi się coś w stylu "hej" albo "co tam?" - odparłam, spoglądając na poważną minę Kuby. - Co cie ugryzło? 

- Mnie nic, ale ciebie do reszty pojebało - zatrzymał mnie w przejściu, a z kieszeni wyjął rękę, w której trzymał torebkę z białym proszkiem. Od razu spoważniałam, a do głowy przyszło mi wiele możliwości jak zostanę wydziedziczona z rodziny. Zresztą jak on to znalazł? - Sprzątaczka dziś to znalazła w twoim pokoju... Wiesz ile ją przekonywałem, że to nieporozumienie i żeby nikomu nic nie mówiła? Kurwa Amelka! - krzyknął, a ja aż poskoczyłam. 

- Ale to nie tak - wyszeptałam.

- To jak Kurwa! Ja ci pomagam, znalazłem ci prace, a ty tak to wykorzystujesz. Ćpasz, a mówiłaś, że już dawno przestałaś...

- Potrzebowałam ich.

- Po co? Czemu mnie kurwa okłamujesz!? - pyta, a ja nie wiem co powiedzieć. Nie mogę mu powiedzieć o Adrianie. Zbyt bardzo się boje. 

- Nie okłamuje - odparłam i poczułam jak po moim policzku spływa łza. - Nie rozumiesz tego co ja i wcale nie pomagasz - krzyknęłam przy okazji, wycierając łzy ręką.

- Wytłumacz mi to zrozumiem.

- Jakby to było takie łatwe, to bym ci już dawno powiedziała - wzdycham. - A teraz oddaj to - przybliżam się do brata, żeby wyrwać mu woreczek, ale ten w ostatni momencie zabiera rękę.

- O nie moja droga, nic nie dostaniesz. Masz się ogarnąć!

- Kurwa Kuba nie zrozumiesz, ciebie nikt... - mówię, ale w ostatnim momencie gryzę się w język. Co ja robię? Przecież nie może wiedzieć. Amelka jesteś kretynką. - Nie ważne, mam dosyć zjebałeś mi dzień, a nawet teraz i życie! - krzyknęłam zrezygnowana, a obraz zaczął mi się rozmazywać przez łzy, które jak rzeka zaczęły spływać mi po policzkach. - Nie martw się o mnie. Wychodzę, cześć! - mówię i nie zważając na to, że coś zaczyna do mnie mówi, po prostu wychodzę z mieszkania. Jak najszybciej zbiegam po schodach i opuszczam blok. Wychodzę na ulice, aby znaleźć jakąś taksówkę.

Zanim jednak znalazłam transport, do głowy wpadła mi pewna myśl, pomysł idealny. Wyjmuje telefon i wybieram numer do Bugajczyka. Czas się najebać...

~Kuba~

- Kurwa! - krzyknąłem, słysząc trzask drzwi. Moja ręka poleciała w stronę wazonu stojącego na komodzie i jednym ruchem sprawiłem, że wylądował on na ziemi w milionie kawałków.

Jestem wkurwiony i jednocześnie zawiedziony.

Nie wiem po co Ami te prochy. Nie wiem czy ciągle mnie okłamuje. Nie wiem czy sprzątaczka nic nie wygada. Nic nie wiem...

Cholera pomagam jej, a ona takie rzeczy odwala. Zawiodłem się na niej. Ale z drugiej strony to nadal moja siostra i cholernie się martwię... 

Przeszedłem obok roztrzaskanego wazonu i udałem się do swojego pokoju. Otworzyłem szafę i odrzuciłem stertę ubrań na łóżko, odsłaniając mały sejf. Tak mam sejf w szafie. Z natury jestem nie ufny i ważne rzeczy trzymam właśnie tu. Wrzuciłem do środka woreczek z białym proszkiem, zamknąłem sejf i z powrotem zasypałem ubraniami. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w rękach wzdychając. 

W sumie to jestem bezradny. Nawet nie fatyguję się, żeby zadzwonić do niej, bo wiem, że każde moje połączenie zostanie odrzucone. Nie pobiegnę za nią, bo nie mam zielonego pojęcia gdzie jest. Nie przeproszę, bo to ona mnie okłamała. 

Udaję się do kuchni, a moja niezdarność daje się we znaki. Zapomniałem o kawałkach szkła rozsypanych na podłodze i tym samym wbiłem sobie szkło w nogę. Dużo szkła...

- Cholera! - klnę pod nosem, czując ból i widząc krew. 

Tym razem uważając na szkło, docieram do łazienki. Siadam na podłodze z apteczką i już po kilku minutach staje na nogi z bandażem na lewej stopie. Zabieram z pokoju klapki i tym razem bezpiecznie docieram do kuchni. Przeszukuje szafki w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, niestety nie chciało mi się robić zakupów i jedynym co znalazłem był popcorn. Uśmiechnąłem się pod nosem na wspomnienie o rzucaniu się popcornem z Mel, oglądając u niej film. Przygotowałem to jakże wykwintne danie i usiadłem na kanapie w salonie. Przeglądałem coś w telefonie, jednak moje myśli skupiły się na błękitnookiej. 

Postanowiłem wziąć sprawy w własne ręce...

Do: Ksawery:

Jakie Mel lubi kwiaty?

Od: Ksawery:

A co?

Do: Ksawery:

Zapytałem pierwszy

Od: Ksawery:

Niezapominajki

Od: Ksawery:

Ewentualnie czerwone róże

Do: Ksawery:

Dzięki stary

Od: Ksawery:

Dowiem się po co ci to?

Do: Ksawery:

Mel ci opowie, jak będziecie plotkować na mój temat

Od: Ksawery:

Skąd o tym wiesz? Mówiła, że nikomu nie powie!

Do: Ksawery:

Mniejsza o to. Spadam

Od: Ksawery:

Powodzenia romeo ;)

Pisanie z gejem, który nazywa cie "gorącym sąsiadem" jest okropnie krępujące... Mimo wszystko wstałem z kanapy z uśmiechem i planem w głowie. Przebrałem się w jakiś dres i zgarniając kluczyki do bestii, zjechałem windą na podziemny parking. Wsiadłem do auta i wybrałem numer do znajomego. Dałem na głośnomówiący, rzucając telefon na siedzenie i ruszyłem z piskiem opon.

- Siema Kuba - usłyszałem.

- Stary pomożesz mi coś załatwić? - zapytałem prosto z mostu.

- Nessun problema amico (tł. żaden problem kolego) - zaśmiał się.

...

- Dzięki stary. Jesteśmy w kontakcie - powiedziałem i rozłączyłem się. Wyszedłem z samochodu i udałem się w stronę kwiaciarni. Po drodze zauważyłem jakiś supermarket, więc przy okazji wstąpiłem po zakupy.

~~~

Myślicie, że pomiędzy Amelką i Igorem coś zaiskrzy? I ciekawe jaki szatański plan zrodził się w głowie Kuby 🤔

Jak po świętach? Ile kilo więcej na wadze? 😂😂

~Alex

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top