11 ~ Kuba, powiem to wprost
~~Kuba~~
Już pod wieczór byliśmy w domu. Większość ekipy wróciła do siebie, a Melody i Ami poszły do sklepu. Zostałem tylko ja, Maciek i Krzysiu. Idealnie. Wymieniłem się spojrzeniem z Maćkiem, siedzącym naprzeciwko mnie.
- Krzychu może teraz nam powiesz, czemu Ami uciekła od ciebie z płaczem? - zapytał spokojnie Maciek, otwierając butelkę piwa.
- Co jej zrobiłeś? - rzuciłem mniej przyjaźnie.
- No właśnie nic. Nie wiem co się stało, że tak zareagowała - tłumaczył się czerwonowłosy.
- A gdzie byliście cały dzień? - zapytał Maciek, upijając piwo.
- Kuba ci nie mówił? - zapytał Krzychu. Rzeczywiście mówił mi, że chcę zabrać gdzieś Ami, ale zignorowałem to, bo ufam im obojgu. - Poszliśmy do zoo.
- I co? Nie spodobało się zoo? - prychnął Maciek.
- Cała niespodzianka jej się spodobała, ale... - zatrzymał się i głośno westchnął - Kuba, powiem to wprost.
- Mów, zniosę wszystko. Albo czekaj, wezmę sobie piwko - powiedziałem i udałem się do lodówki, z której wyjąłem sobie butelkę. Chciałem też poczęstować Krzycha, ale przypomniałem sobie, że Kondracki wraca autem. Wróciłem do stołu i jednym ruchem otworzyłem swoją butelkę i upiłem sporego łyka. - Wal śmiało stary.
- Podoba mi się twoja siostra - powiedział, ściszając ton głosu, a mnie aż zatkało i zacząłem dławić się piwem.
- O stary... No no - Maciek podszedł do Krzycha i poklepał go po plecach. - Kubuś żyjesz? - zapytał, podchodząc do mnie.
- Czemu płakała? - ignorując Maćka, zwróciłem się do czerwonowłosego.
- Za bardzo się zagalopowałem i chciałem ją pocałować. Myślałem, że ona też tego chce, tak to przynajmniej wyglądało, lecz mnie odepchnęła i zaczęła płakać. Przepraszałem ją i mówiłem, że nie chciałem... - tłumaczył, a we mnie aż się gotowało.
- Stary... Ja wiem, że się przyjaźnimy i wiem, że Ami jest dorosła, więc nie mogę nic zrobić, ale jeszcze raz będzie płakać przez ciebie, to pogadamy inaczej - powiedziałem trochę spokojniej.
- Ode mnie tez będziesz miał wpierdol. Zero taryfy ulgowej - dodał Maciek, kończąc swoją butelkę.
- Jasne? - zapytałem, przybliżając się do lekko spanikowanego Krzycha.
- Jak słońce - uśmiechnął się. - A i podziękuj ode mnie Melody za to, że pocieszyła Ami - dodał. Na wspomnienie o tej pięknej istotce, mój humor się poprawił, a złość praktycznie wyparowała.
- Właśnie bracie - zaczął Maciek i skrzyżował ręce na piersi. - Teraz ty się tłumacz. Co ci odwaliło, żeby odwołać koncert?
- Czyżby nasz Kubuś się zauroczył pewną piękną sąsiadką? - zaśmiał się Krzysiu.
- E tam... Nie wierzę w te miłosne pierdoły - prychnąłem.
- Ta jasne... Uważaj, bo ci uwierzymy - powiedział ironicznie Krzysiek.
- Bzykaliście się już? - wyrwał braciszek, a ja ponownie się zakrztusiłem.
- Jakby to powiedzieć... - zastanowiłem się. - Krzychu, pamiętasz, jak kilka tygodni temu byliśmy w klubie? - podrapałem się po głowie.
- O w mordę... To ta, przez którą zostawiłeś mnie samego przez całą imprezę i nie dawałeś znaku życia? Później tyle mi o niej pierdoliłeś... - zaśmiał się Kondracki.
- Czyli mam rozumieć, że zaczęliście znajomość od łóżka? - odezwał się Maciek. - Oj bracie... Brak mi słów do ciebie...
- Nie żałuję - uśmiechnąłem się.
- Też tak chce - rzucił Kondracki, a Maciek wybuchnął jeszcze większym śmiechem.
- Uważaj sobie młody, nasza siostra nie jest głupia - zaśmiałem się, a drzwi od mieszkania nagle głośno trzasnęły.
- Kto nie jest głupi? - krzyknęła Amelka, która szła w naszą stronę. Zaraz za nią pojawiła się moja piękność. Dobra jeszcze nie jest moja, ale coś nie pozwala mi jej zostawić w spokoju. - W ogóle to cześć - dodała, kładąc torby z zakupami na stole.
- Hej - ignorując siostrę, zwróciłem się do Mel, która uśmiechnęła się do mnie.
- Wiem kto jest głupi, prawda Kubuś? - kiedy usłyszałem swoje imię, oderwałem się od pięknych błękitnych oczu i zdezorientowany rozejrzałem się dookoła.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem - odpowiedziała siostra, wywołując śmiech innych.
- Nie jestem aż taki głupi - odpowiedziałem, widząc śmiejącą się ze mnie Mel.
- Taaa... Tylko cię samego zostawić to... - zaczął Krzychu, ale orientując się co chce powiedzieć, spojrzałem na niego morderczym wzrokiem. - eee... nieważne. Chyba muszę się zbierać do siebie - powiedział.
- O ja też. Podwieziesz mnie, co nie Krzyniu? - Maciek spojrzał błagalnym wzrokiem na przyjaciela.
- Jasne - westchnął czerwonowłosy i razem z moim bratem udał się do drzwi.
- Ja chyba też będę się zbierać - powiedziała Mel cichutkim i pięknym głosem.
- Widzimy się jutro? - zapytała moja siostra.
- We will see (tł. zobaczymy) - odpowiedziała piękna istotka i po wymienieniu się ze mną spojrzeniem, wyszła z naszego mieszkania.
- Co tam braciak? - zapytała Ami, rozkładając zakupy.
- Lepiej być nie mogło - odpowiedziałem, z uśmiechem dopijając piwo.- W ogóle, mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- Jaką?
- Moja znajoma załatwiła ci prace. Zaczynasz od jutra - odparłem, a na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
- Wow, nie spodziewałam się. Gdzie?
- W jakimś sklepie w centrum, później wyśle ci dokładny adres - odparłem, na co dziewczyna skinęła głowa.
- Dzięki braciak.
- Nie masz za co - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją. - Ile masz tego długu?
- 20 tysięcy - odpowiedziała od razu.
- Jak skończysz studia, nigdy nigdzie nie wyjedziesz na dłużej. Ja już tego dopilnuje - zaśmiałem się cicho, a siostra się uśmiechnęła. Martwię się o nią.
- Kogo tak obgadywaliście, jak nas nie było? - zapytała ze śmiechem.
- Ciebie i Mel - powiedziałem otwarcie.
- Tobie chyba bardziej podobał się temat Mel - uśmiechnęła się i ukuła mnie palem w brzuch. - Oj Kubusiu wpadłeś.
- Przesadzasz... - próbowałem się bronić.
- Nie odpuszczaj tak szybko - powiedziała tajemniczo i opuściła kuchnię.
~~~
Może by tak jakiś maraton zrobić? 🤔
Niech wam będzie, ale następny rozdział dopiero za 13⭐ :)
~Alex
1/3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top