Rozdział 29
Ezra podszedł do swojego starego przyjaciela i podał mu rękę , Soren również wyciągnął rękę i oboje się przywitali
-Miło widzieć, że po tym czasie w końcu udałeś się na ten przeklęty księżyc - powiedział Soren
-Cóż za prowadzenie klanu to ciężka praca mój stary przyjacielu, jestem zaskoczony, że wciąż żyjesz-
-Hej jeszcze nie zginąłem , nic na tym księżycu nie może mnie zabić-
Spojrzał za Ezrę i zobaczył Fennec i Jainę, podszedł do dziewczyn poprawiając swoje włosy
-Miło was poznać-
Obydwie zdjęły hełmy i spojrzały na siebie i z powrotem na Sorena . Kiedy zobaczył Jainę , jego oczy rozszerzyły się , a szczęka była do połowy otwarta , podszedł do niej i złapał ją za rękę .
-Cześć mam na imię Soren, jakie jest twoje?-
-Uh... Jaina-
-Miło cię poznać Jaina -
Soren pocałował ją w rękę, Jaina uśmiechnęła się i jej twarz zrobiła się czerwona
-D-Dzięki , też miło cię poznać-
Po chwili usłyszeli syreny w oddali
- powinniśmy wyruszyć . wiadrogłowi wkrótce tu będą - zasugerował Soren
-Możemy stąd uciec jak już dotrzemy do "Ducha", chodźmy - powiedział Ezra i pobiegli. Biegli ulicami wzdłuż ludzi i alejek , gdy dotarli na miejsce ich statek został otoczony przez cztery oddziały szturmowców , jeden z nich miał czerwono - czarną zbroję
-Świetnie, wygląda na to, że będziemy musieli wywalczyć sobie drogę na statek - mruknął Ezra
-Jak to robimy? - zapytała Fennec
- Wygląda na to że , musimy z nimi walczyć - dodała Jaina
- Chyba nie mamy wyboru - stwierdził Ezra
Już miał wyjść na otwartą przestrzeń, ale Soren go powstrzymał
-Ezra Bridger: zawsze gotowy do walki bez żadnego planu . Co powiesz na to: Fennec i Jaina pójdą na górę i zajmą pozycję , ty udasz się na inny budynek , gdy będziecie na swoich pozycjach ja dam wam sygnał- wyjaśnił
- A ty co zrobisz?-
-Ja? Podejdę do nich , porozmawiam z nimi , postrzelam sobie do nich i przy okazji może zgarnę coś do jedzenia -
-Czekaj, jesteś gotowy, na pewno chcesz tam iść sam? Co się stanie, jeśli coś się spieprzy i nie będziemy mogli się z tobą skontaktować? - zapytała zatroskana Jaina
-Ach nie martw się , nic mi nie będzie , Poza tym jestem najlepszym w tym co robię czyli zabijanie złych nieproszonych gości , a tak w ogóle mam to - po chwili wyjął swój blaster i po kilku sekundach schował go do kabury
Włożył hełm i założył kaptur na głowę, uniósł kciuki do góry, a oni przytaknęli i zajęli swoje pozycje .Kiedy zajęli pozycje, Soren wyszedł na otwartą przestrzeń i zobaczył idących w niego kierunku mnóstwo szturmowców
-Witam-
Wszyscy wycelowali swoje blastery w jego stronę , Soren uniósł ręce w górę
-Ej , ej ,ej panowie spokojnie! , przychodzę w pokoju! , nie mam żadnych złych zamiarów!-
Szturmowcy spojrzeli na siebie i z powrotem na niego
-Co Ty tutaj robisz? - zapytał elitarny szturmowiec
-Chciałem tylko podejść tutaj i powiedzieć, że to mój statek, którego wszyscy otaczacie, wiecie ile kosztuje dokowanie , przegląd , naprawa , tankowanie i jeszcze dobre drinki od takiej miłej pani z Afterlife , jak ona się nazywa yyyy czekaj jak ona miała na imię.... a , Claire , mówię wam robi takie zajebiste drinki że......-
-Cóż twój statek jest w złym miejscu. Wylądowałeś tu nielegalnie i idziesz z nami-
-Tak tak , znaczy się co? ja nigdzie się z wami nie wybieram -
-Co masz na myśli mówiąc nie?-
-Y co? Nie słyszałeś mnie? Mógłbym przysiąc, że używam mojego zewnętrznego głosu. W porządku już ci mówię , Nigdzie się kurwa nie ruszam-
-Twój błąd to myślenie cholerny chłopcze , idziesz z nami w tej w chwili- warknął elitarny strzelając w ziemię obok jego
-Wow, co za strzał! Mogę powiedzieć, że próbowałeś celować w moją głowę, ale te garnki , które stoją obok ciebie jako "ochrona" są tak głupi jak stare droidy , Czy wszyscy kiedykolwiek wysłaliście na to skargę? Uwierz mi, że tak - zażartował Soren z uśmiechem. Szturmowcy spojrzeli na siebie zdezorientowani.
-A tak na serio, twoim błędem jest myślenie, nawet nie wiesz w co się teraz pakujesz - rzekł Soren, wyciągając swój blaster - Teraz, kiedy rozmawiam z wami, fajni głupi panowie, policzyłem ilu z was jest tutaj . Naliczyłem co najmniej piętnaście białych garnków i pięć ciemnych garnków . Dostaję, że mogę wsadzić osiem strzałów do sześciu z was białych wiader i dwie do waszych ciemnych wiader. To znaczy, mógłbym mieć was wszystkich sam, ale co zostałoby dla moich przyjaciół-
-Przyjaciół?- zapytał z zdziwieniem przywódca
Po chwili , z obu stron pociski z blasterów zostały wystrzelone a potem zabiły kilku szturmowców. Spojrzeli w prawo i zobaczyli Fennec i Jainę, następnie spojrzeli w lewo i zobaczyli Ezrę. Szturmowcy zaczęli do nich strzelać Soren podniósł swój blaster do biodra i wystrzelił w kierunku żołnierzy imperium .
-Dobra, to już raz...dwa...trzy...cztery...jeszcze dwóch i gotowe - powiedział, strzelając w głowę do żołnierzy przed nim. Wkrótce pojawili się kolejni i biegli i ich stronę , Soren szedł spokojnym i chłodnym tempem gdy dwóch kolejnych żołnierzy rzuciło się na niego.
-Pięć...i...sześć -
Soren zauważył dwóch elitarnych żołnierzy idących w jego stronę Jeden próbował go uderzyć , ale Soren chwycił go za ramię i strzelił mu w głowę , drugiego kopnął w brzuch i również strzelił mu w głowę .
Wtedy kolejny oddział szturmowców bieg w jego stronę , Soren rzucił w ich stronę granat , pięciu z nich porządnie oberwało więc postanowił ich dobić , dwóch szturmowców zamiast strzelać do niego pobiegli w stronę Ezry , zamiast do nich strzelić postanowił skupić na pozostałych celach . Następnie Soren zauważył mnóstwo beczek z rhydonium , ale zanim strzelił postanowił ostrzec Ezrę
-Ezra słyszysz mnie? , idź do kokpitu swojego statku i odpal go , migiem!-
-Podaj mi jeden powód dlaczego miałbym to zrobić? - zapytał Ezra przez swój komunikator
-Beczki z rhydonium-
-I?
-I jeśli strzelę w nie to wybuchną , a wtedy wszyscy Imperialni zginą a my uciekniemy w bezpieczne miejsce -
-Świetny plan ..... dobra idę do "Ducha" , wyślę Fennec żeby po ciebie przyleciała -
-Przyjąłem-
Soren rozłączył się i strzelił w beczkę , po chwili wybucha a potem jedna po drugiej , Soren kontynuował strzelanie do szturmowców dopóki Fennec nie przyleciała .
Wtedy po paru minutach Fennec przybyła do celu , dzięki Upiorowi II szybko dotarła i pomogła Sorenowi zwalczać szturmowców , odwróciła się statkiem by Soren mógł wejść na pokład
-Idziesz czy nie?- zawołała
Soren od razu pobiegł w stronę statku , niestety podczas biegu szturmowcy podziurawili mu jego ulubiony płaszcz zespołu 60 Seconds to Mandalore . Soren wskoczył na pokład ale zanim drzwi statku się zamknęły zdążył zabić jeszcze z czterech szturmowców
-Uff udało się , niech ich ogień pochłonie - rzekł Soren siadając obok Fennec
- Ezra , mówi Fennec , mam Sorena wracam do "Ducha" - poinformowała Fennec przez komunikator
-Przyjąłem , lećcie jak najszybciej , musimy znaleźć jakąś kryjówkę -
Soren zdjął swój kaptur potem swój hełm i położył go na ziemi
-Niezły wybuch co?-
-Widziałam lepsze ale ten w twoim wykonaniu był nawet dobry - skomentowała Fennec
-Zniszczyłem całą platformę i zabiłem mnóstwo szturmowców -
-Fajnie , ale teraz może skupmy się na doleceniu do celu dobrze?-
-Jasne , ty tu rządzisz , a ja słucham -
Fennec bardziej przycisnęła statek , a Soren odwrócił się , wszedł z krzesła i położył się na siedzeniach . Dzisiaj to był dobry dzień dla Klanu Bridger a najlepszy dla Sorena
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top