Rozdział 65

3 miesiące później

Ezra obudził się przy jasnym świetle, powoli zaczynając się wybudzać. Rozejrzał się i zobaczył, że znajduje się w białym pokoju. Podniósł się z łóżka i spojrzał na stół, na którym leżała jego zbroja, miecze świetlne i sprzęt. Wstając z łóżka próbował sobie przypomnieć, co się stało, że znalazł się w pokoju medycznym. Pamiętał, że walczył z Caedusem, a potem przyszła Sabine. Ezra zaczął panikować, gdy w jego umyśle pojawiła się jego żona. Czy wszystko z nią w porządku? Czy ją znaleźli? Czy była ranna? Wszystkie jego myśli zatrzymały się, gdy usłyszał otwierające się drzwi. Odwrócił głowę i zobaczył kobietę, która pojawiła się w jego umyśle.

-Ezra! Obudziłeś się! - zareagowała radośnie Sabine podbiegając do niego , by następnie go   mocno przytulić. 

-Sabine? - zapytał Ezra, zastanawiając się, czy nie śni.

-Tak, to ja. Jestem taka szczęśliwa, że wróciłeś.

Wtedy Sabine usłyszała jakieś szlochy i przerwała uścisk, patrząc na Ezrę, który płakał.

-Ezra - zaniepokoiła się Sabine. 

-Przepraszam - odparł Ezra płacząc - Tak mi przykro. Powinienem był pójść z tobą. Powinienem być razem z tobą . Wybacz mi - powtórzył . Sabine uklękła przy nim, przytulając go do siebie.

-Shh . Już dobrze. Już dobrze. Nic mi nie jest . Nie jestem ranna . Wszystko jest w porządku- uspokoiła go Sabine i pocałowała jego  czoło.

-Czy on ci coś zrobił? - zapytał Ezra. Sabina milczała przez kilka chwil. Nie chciała mu powiedzieć, żeby nie czuł się bardziej winny, ale nie mówiąc mu o tym, może jeszcze pogorszyć sprawę.

-Dotknął mnie i pocałował. - odpowiedziała  z wahaniem i poczuła, że Ezra przytula ją mocniej.

-Tak mi przykro, że musiałaś być mocno torturowana  - powiedział Ezra, wciąż płacząc.

-Spokojnie. Nic mi nie jest. On już dawno odszedł i nie będzie nas więcej krzywdził. I to dzięki tobie. Powstrzymałeś go, Ezra. Jestem z ciebie taka dumna. Jesteś najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek mogłam pokochać.

Ezra spojrzał na nią i uśmiechnął się.

-Dzięki Sabine, ja też cię kocham -  pocałowali się namiętnie.

-Chodź. Weź swoje rzeczy na . Wszyscy będą szczęśliwi, że się obudziłeś. - pomogła mu wstać Sabine . Ezra kiwnął głową i wziął swoje rzeczy.




Po tym, jak Ezra założył swoją zbroję, miecze świetlne i sprzęt, opuścili skrzydło medyczne i wyszedł z pałacu. Gdy już byli na zewnątrz , Ezra zobaczył w oddali wiele odbudowanych  budynków.

-Odbudowa miasta postępuje bardzo  szybko - zauważył Ezra.

-Tak, dzięki naszemu sprzętowi i pojazdom ,naprawy idą szybko. Ludzie zostali wyprowadzeni z podziemnych bunkrów i zgromadzeni w schronie wojskowym po drugiej stronie pałacu. - wyjaśniła Sabine.

-To dobrze. Coś jeszcze?

-Tak. Bo-Katan  chce, abyśmy zebrali się na naradę, a później oficjalnie ogłosimy Bo nowym Księżną Mandalory. Ale na razie, pewne osoby chciały się z tobą spotkać 




EZRA!!!-odwrócił się i natychmiast został złapany w grupowy uścisk przez Fennec , Alexa, Jainę, Sorena i Chelli.

-Martwiliśmy się o ciebie - rzekła  Jaina.

-Nie strasz nas już więcej w ten sposób. - dodała Fennec . Sabine uśmiechnęła się do nich, gdy przerwali uścisk.

-Cześć, wszyscy. Przepraszam, że was przestraszyłam. Chelli Widzę, że twoje ramię jest zdrowe i wyleczone - posłał wszystkim uśmiech  Ezra spoglądając na rękę Chelli 

-Tak, zagoiło się dwa tygodnie temu. Wracam do gry - odpowiedziała  Chelli z uśmiechem.

-To dobrze. Cieszę się, że nic wam nie jest.

Potem Bo, Ursa, Aldrich, Tristan, Amari i Nam wyszli na zewnątrz. Ursa zobaczyła Ezrę i mocno go uściskała.

--Tak się cieszę, że cię widzę, Ezra - wzruszyła się  Ursa, przerywając uścisk.

-Tak, martwiliśmy się o Ciebie - dodał  Tristan.

-Dzięki. Cieszę się, że nic wam nie jest - przytulił ich Ezra.

Wtedy nad nimi przeleciała  kanonierka i wylądowała kilka metrów od nich. Drzwi otworzyły się, ukazując Rexa, Ahsokę, Matteo, Klony, Contessę, Verę, Ronę i Mirę. Ahsoka trzymała Ronę na rękach, a Mira stała obok niej. Kiedy Mira spojrzała na swojego ojca, jej oczy rozszerzyły się, czując radość i podniecenie w swoim ciele.

-TATUŚ!!!!! - krzyknęła, biegnąc do Ezry. Ezra uklęknął, a Mira wskoczyła na niego, owijając swoje małe rączki wokół jego szyi i łapiąc go w mały niedźwiedzi uścisk.

-O, córeczko. Ja też za tobą tęskniłem - odpowiedział  Ezra, odwzajemniając uścisk. Gdy tylko przerwali uścisk, Ezra zobaczył, że po twarzy Miry spływają łzy.

-Hej? Co się stało, Mira? - zapytał zaniepokojony. Mira tylko uśmiechnęła się do niego i otarła łzy rękawem.

-To nic takiego. Po prostu cieszę się, że nic ci nie jest, tatusiu.

Ezra uśmiechnął się jeszcze bardziej i złapał Mirę w kolejny uścisk.

-Wiem, kochanie. Nic mi nie jest. Tatuś zawsze będzie przy tobie . Tak bardzo cię kocham. - Ezra pocałował ją w bok głowy.

- A ja Kocham Cię razy 3 000 - powiedziała Mira miękko . Ezra podniósł ją, gdy Sabine poszła odebrać Ronę od Ahsoki. Sabine podeszła z powrotem do Ezry, pozwalając mu zobaczyć Ronę. Oczy Rony otworzyły się i spojrzała na swojego ojca . Ezra obdarzył ją małym uśmiechem, a ona wydała z siebie mały chichot.

T-Tata-Ezra  doznał szoku, gdy inni spojrzeli na Ronę przez ramię.

-Wypowiedziała swoje pierwsze słowa. -rzekła Sabine będąc uśmiechnięta. 

-M-Mama. -wypowiedziała kolejne słowo Rona , wywołując jeszcze większy uśmiech na twarzach obojga rodziców. Wtedy Bo- Katan podeszła do nich z Contessą w ramionach.

-Wejdźmy do środka. Mamy wiele do omówienia z przywódcami innych klanów - powiedziała . Ezra i Sabine wraz ze swoimi dziećmi podążyli za nią. 




Bo, Amari, Ursa, Aldrich, Ezra, Sabine, Nam, Ava i Tarlec weszli do sali tronowej i zobaczyli kilka nowych zmian. Tron był niższy od podłogi, a przed nim stał duży okrągły stół z czterema innymi krzesłami.

-Sporo się tu zmieniło . - zauważył Ezra.

-Amari chciał zachować wszystko  na cześć mojej siostry, ale pomyślałam, że chciałaby, abym rządziła Mandalorą  tak, jak ja chcę, więc to będzie nasza sala wojenna i tronowa. -  wyjaśniła Bo-katan , gdy wszyscy podeszli do okrągłego stołu. Bo podeszła do krzesła tronowego i położyła na nim rękę. Poczuła, że Amari   położył swoją  rękę na jej ramieniu i pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się.

-To dla ciebie , Satine. - Szepnęła, gdy wszyscy usiedli przy stole. Ezra, Amari i Nam wciąż trzymali na kolanach Mirę, Contessę i Verę. 

-Teraz przejdźmy do rzeczy. Teraz, gdy wypędziliśmy Imperium z Mandalory i z systemu na dobre. Możemy rozpocząć tutaj nową epokę . Żadnego  Imperium, żadnej  Rebelii. Ustanowimy własne prawa tu i teraz. Teraz jesteśmy Radą Mandalory. Choć ja będę księżną naszej planety ,  wszyscy pomożemy rządzić nie tylko tą planetą, ale całym systemem. Więc teraz przydzielam role wszystkim tutaj zgromadzonym. Klany Kryze i Vizsla będą działać jako nasza Żandarmeria Wojskowa na Mandalorze, pilnując by nie doszło do powstania buntów obywateli , którzy byli lojalni wobec Imperium. Ava, Tarlec, wasze klany będą częścią naszego garnizonu. Będziecie odpowiedzialni za blokadę i obronę planety przed atakami z zewnątrz. Mandalora ma kilka starych planetarnych stacji kosmicznych, więc te będą wam pomocne. Nam twój klan będzie odpowiedzialny za utrzymanie porządku na innych planetach w systemie. Twój klan jest wystarczająco duży, by to zrobić. Podobnie jest z klanem Wren, oni też pomogą w innych systemach. Co do Ezry i Sabine, będą oni naszymi dowódcami całej armii. Wasza dwójka będzie odpowiedzialna za likwidację wszelkich sił, które będą chciały rozpocząć kolejną wojnę. Razem upewnijmy się, że Mandalora nie będzie zamieszana w kolejne przejęcie władzy - wygłosiła  Bo . Wszyscy przytaknęli na ten pomysł.

-Czy to wszystko? - zdziwiła się  Ursa. Bo i Amari spojrzeli na siebie.

-Nie. Nie do końca - odpowiedziała  Bo z szerokim uśmiechem, co sprawiło, że pozostali spojrzeli na nich zdezorientowani.

-Co jest?  - mruknął  Aldrich.

-Będziemy mieli kolejne dziecko. - pochwaliła się Bo, co wywołało zdziwienie w całym pokoju, z wyjątkiem Amari, który wciąż się uśmiechał. 

-Będę starszą siostrą! - krzyknęła Contessa, przytulając się do matki.

-Tak jak ja! - dodała Mira, która wraz z Verą pobiegła uściskać Contessę. Ursa podeszła i również uściskała Bo.

-Chłopiec czy dziewczynka? - zapytała.

-To chłopiec. Przebadano mnie dwa miesiące temu. Chciałam wam wszystkim powiedzieć, kiedy Ezra się obudzi - spojrzała Bo-katan w stronę Ezry. 

-Więc jak go nazwiesz? - zapytała Sabine.

-Ja i Amari rozmawialiśmy o tym  i zdecydowałyśmy się nazwać go Khai.

-Podoba mi się . Nie mogę się doczekać, kiedy powitamy Khaia na świecie - powiedział Ezra podchodząc do reszty. 

-Powinniśmy udać się na scenę w pałacu. Czas ogłosić nową księżną Mandalory - rzekł  Amari i wszyscy wstali i ruszyli ku drzwi. 


 Gdy wszyscy obywatele Sundari i wszystkie klany zebrały się na scenie pałacu,  przywódcy klanów pojawili się na scenie.  Amari rozpoczął przemówienie. 

-Mieszkańcy Sundari i wszystkie Klany Mandalorian! Imperium zostało wyparte z naszej planety i systemu na dobre! Nigdy więcej nie zdobędzie tej planety!!!- krzyknął do głośnika w swoim hełmie i usłyszał wiwaty wielu ludzi. - Dziś jest nowy dzień dla Mandalory! Zostaną wprowadzone nowe prawa i nowy porządek! Ale teraz proszę powitać na scenie osobę, która poprowadziła nas, by uwolnić naszą planetę! Osobę, która pomogła odzyskać waszą wolność! I nową Księżną Mandalore! Bo- Katan Kryze!!!!- zakończył i Bo weszła na scenę, gdy wszyscy zaczęli wiwatować na jej imię. Bo wyciągnęła swój mroczny miecz, aktywując go i unosząc w powietrze.

-Ja, Bo- Katan Kryze, przyjmuję tę odpowiedzialność! Za moją siostrę! Za mój Klan! Za moją rodzinę! I za wszystkich na Mandalorze!!!!! - krzyknęła Bo do głośnika w hełmie, a wszyscy pod sceną uklękli przed nią, wiwatując jednocześnie jej imię.

Bo-Katan Kryze, nowa Księżna Mandalore!












































6 miesięcy poźniej. 

Minęły miesiące, odkąd Mandalora została wyzwolona . Miasto Sundari zostało odbudowane w 95%, mieszkańcy zaczęli przyzwyczajać się do nowych praw na planecie  i ani jedna wroga flota nie przybyła, by spróbować odbić system. Wreszcie nastał czas pokoju

Na Concordii Ezra i Sabine przygotowywali się do podróży na Krownest. Dziś były urodziny Miry. Z tej okazji  chcieli wybrać się na wycieczkę do rodziców Sabine i dobrze się zabawić. Sabine była w swoim pokoju z Ezrą i pakowała ubrania Miry po spakowaniu ubrań swoich i męża.

-Mira! Czy mogłabyś przyprowadzić tu Ronę - zawołała Sabine.

-Idę, mamusiu! - odezwała się Mira. Sabina odwróciła się i zobaczyła, że Mira trzyma Ronę w dziwny sposób.

-Kochanie, dlaczego nie trzymasz jej tak, jak ci pokazałam? - zapytała

-Bo ona uwielbia być tak trzymana.  - odpowiedziała Mira . Rona wydała z siebie chichot, zgadzając się z tym. Sabina uśmiechnęła się z rozbawieniem.

-Czy jesteśmy już prawie gotowi do wyjścia? - zapytała podekscytowana Mira, kładąc Ronę na łóżku.

-Tak. Jak tylko zapakuje wszystkie nasze ubrania ,wyruszamy -

-Kto tam będzie oprócz babci, dziadka i wujka?

-Nie martw się. Już poprosiłam Bo i Nama, żeby wzięli ze sobą  Contessę i Verę. A kto wie, może będziesz miała okazję pobawić się z nowym braciszkiem Contessy.

Yay!-Mira krzyknęła rozradowana.

W tym momencie do pokoju wszedł Ezra.

-Wszyscy gotowi do wyjścia? - zapytał.

-Tak. Bagaże są już spakowane. - odpowiedziała  Sabine.

-To dobrze. No dalej, solenizantko - Ezra podniósł Mirę i przytulił ją do siebie.

-Tatusiu odłóż mnie na ziemie  - poprosiła  Mira.

-Ależ Mira. Jeszcze nie dałem ci niespodzianki - uśmiechnął się Ezra, słysząc ciekawość Miry.

-Jaką niespodziankę, tato?

Ezra uśmiechnął się i mocno trzymał ją w ramionach.

-Czas na urodzinowe łaskotki! - uśmiechnął się  Ezra i zaczął łaskotać Mirę, co wywołało u niej głośny śmiech.

-Nie, tatusiu! Przestań!- krzyczała przez śmiech Mira , a Sabine uśmiechała się jeszcze bardziej z rozbawieniem. Gdy tylko Ezra przestał. Mira spojrzała na niego i zarumieniła się.

-Aww . Nie mów mi, że ten mały dar cię nie rozbawia. Mam  jeszcze jedną niespodziankę - powiedział Ezra, szturchając ją w bok, co wywołało u niej chichot.

-Nie, to powinno być dla mamusi! - Mira wskazała na swoją matkę.

-Ale dlaczego dla mnie?- podniosła ręce Sabine.

-Bo tak!  - powiedziała Mira, dąsając się.

-Daj spokój, Mira, wiesz, że to kochasz. - Ezra  szturchnął ją w bok, przez co zachichotała.

-Tylko wtedy, gdy mnie ostrzegasz, że masz zamiar to zrobić. -podniosła palec Mira.

-Ale ja to już zrobiłem.

-To się nie liczy! - krzyknęła Mira, wywołując śmiech rodziców.

-Powinniśmy już iść, zanim się spóźnimy. Chodźmy  - powiedziała Sabine, wychodząc z pokoju.






Po umieszczeniu swoich rzeczy na "Duchu" podeszli do Fennec, Alexa, Jainy, Sorena i Chelli.

-Szkoda, że nie możemy lecieć  z wami. Bez was będzie tu nudno. -zasmuciła się  Jaina.

-Przykro mi, ale ktoś musi pilnować tego  wszystkiego, kiedy nas nie będzie. Fennec,  rządzisz tu dopóki nie wrócimy - zwrócił się  Ezra.

-Dobrze, szefie. Upewnimy się, że do waszego powrotu będzie tu panował spokój - obiecała Fennec. 

-Dobrze. Pa, wszyscy , do zobaczenia wkrótce - pożegnał się  Ezra, wsiadając do "Ducha" i opuszczając Concordię.


"Duch" wciąż był w nadprzestrzeni w drodze na Krownest. Sabine pilotowała statek z Ezrą obok niej, podczas gdy Mira siedziała za swoim ojcem  śpiąc w fotelu,. Rona spała w kołysce przypięta za Sabine. Gdy Ezra patrzył przez okno, poczuł w Mocy coś dziwnego, co zmusiło go do wybudzenia się  z transu. Poczuł coś , co przysięgał ,że już nigdy w życiu nie poczuje.

Poczuł chłód.

 MIra i Rona musiały też to poczuć ze względu na swoje połączenie z Mocą . Wybudziły  się z przerażonym spojrzeniem.

-M-mamo, T-tato . Jest mi tak zimno - poinformowała , gdy Rona była gotowa się rozpłakać. Oczy Ezry rozszerzyły się.

-Ezra? Co się dzieje? - spytała Sabine, gotowa wpaść w panikę.

-Trzymać się!

Właśnie wtedy "Duch" zaczął się trząść, alarmy zaczęły pikać, a światła stały się czerwone.

-Jesteśmy wyciągani z nadprzestrzeni! - krzyknęła Sabine, próbując odzyskać kontrolę nad statkiem, ale nie mogła, bo statek zaczął dryfować w przestrzeni. Ezra i Sabine wyjrzeli przez okno i ich oczy rozszerzyły się na widok statków , których mieli nadzieję już nigdy nie zobaczyć. Gwiezdne Niszczyciele.

Imperium na nich czekało. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top