5.
Hej robaczki ❤️ Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale mam taki mały rollercoaster w życiu teraz i zupełnie zapomniałam o tym, że obiecałam rozdziały ci czwartek... Nadrobię dziś 😘
Michael
16:30 15 czerwca
Czy stresowałem się całą tą imprezą, na którą zaprosiłem Stefana?
Nie. Byłem pewien, że będziemy się dobrze bawić. Nie musieliśmy się martwić o powrót, bo mieliśmy wynajęty pokój nad salą, w której było wesele.
Czy stresowałem się tym, że będziemy mieli wspólny pokój?
Jak cholera. Bałem się, że jeśli będę chciał żebyśmy posunęli się dalej, Stefan mnie odepchnie. Że uzna, że chcę wszystko przyspieszyć. Że może mu przyjść do głowy, że chcę od niego tylko seksu.
Pojechałem po Stefana ponad godzinę przed ślubem. Albo będziemy idealnie na czas, albo się spóźnimy, ale nie dbałem o to zbytnio.
Nie wszedłem do niego, czekałem w samochodzie aż do mnie wyjdzie.
Pojawił się kilka minut później, miał na sobie granatowy garnitur i białą koszulę, przy czym marynarkę trzymał w dłoni. W drugiej ręce trzymał małą torbę z ubraniami. Z uśmiechem podszedł do mojego samochodu i usiadł na miejscu pasażera, wcześniej odkładając torbę na tylne siedzenie.
— Uuu… — rzucił. — Kanapa z przodu — zaśmiał się. — Hej — pochylił się w moją stronę i pocałował mnie lekko.
— Cześć — szepnąłem.— Podoba ci się? — przesunąłem dłonią po skórzanym obiciu siedzenia.
— Zdecydowanie… I wiesz co jeszcze mi się podoba? — zagryzł dolną wargę.
— Co takiego? — odpaliłem silnik i wrzuciłem bieg, a następnie oparłem prawą rękę na oparciu kanapy.
— Twój bordowy garnitur — zlustrował mnie. — Dobrze ci w tym kolorze — oznajmił i sięgnął do tyłu, aby położyć marynarkę na tylnym siedzeniu obok mojej.
— To się cieszę, że ci się podoba… Zapinaj pasy i jedziemy — rzuciłem, a Stefan przewrócił oczami.
Przez większą część drogi rozmawialiśmy o nas. Uzupełnialiśmy naszą wiedzę na swój temat. Gdy byliśmy prawie na miejscu, zerknąłem na Stefana, który akurat pił wodę. Uśmiechnąłem się do siebie.
— Więc jakie masz plany wobec mnie na dzisiejszą noc? — zapytałem, a chłopak zakrztusił się wodą, tak jak myślałem. Spojrzał na mnie zaskoczony.
— Ja… Wiesz… Chciałabym żebyśmy... To znaczy… — jąkał się.
— Co byś ode mnie chciał? — zerknąłem na niego. Był lekko czerwony na twarzy. Wiedziałem, że krępuje go ta rozmowa, ale postanowiłem go jeszcze podręczyć.
— Dlaczego ty mi zadajesz takie pytania? — szepnął, a ja wykorzystałem moment, że zatrzymaliśmy się na światłach i odpiąłem pas. Przysunąłem się do niego i pocałowałem go mocno. Chłopak w pierwszej chwili był tak zaskoczony, że nie odwzajemnił pieszczoty. Całowałem go agresywnie, gwałtownie, namiętnie. Chciałem mu dać do zrozumienia jakie mam plany wobec niego na dziś. Odsunąłem się od niego równie szybko, co go pocałowałem i zapiąłem pas. — Jeśli to miało dać mi coś do zrozumienia…
— Miało — uśmiechnąłem się i ruszyłem, bo zapaliło się zielone światło.
— Chyba zrozumiałem — wyszeptał.
— Mam nadzieję. Bo dziś szybko nie pójdziemy spać — stwierdziłem i zerknąłem na Krafta.
Gdy dotarliśmy pod kościół, nie weszliśmy do środka. Staliśmy na zewnątrz razem z częścią gości. Stefan co chwilę narzekał, że jest mu strasznie gorąco, ale nie odsunął się ode mnie nawet o milimetr.
Po zakończeniu ceremonii i złożeniu życzeń parze młodej, pojechaliśmy na salę. Tam znaleźliśmy swoje miejsca i zostawiliśmy marynarki.
Wesele jak wesele. Nie było w nim nic szczególnego. Impreza była oczywiście fantastyczna, więc i ja, i Stefan bawiliśmy się świetnie. Goście rozeszli się dopiero koło 5 rano, więc i my dopiero o tej porze poszliśmy do pokoju. Jak tylko przekroczyłem próg, rzuciłem marynarkę na fotel i zdjąłem krawat.
— Nareszcie - szepnąłem, a Stefan się zaśmiał. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do bruneta. Kraft cofnął się i oparł o ścianę, na której położyłem dłonie na wysokości jego głowy. Pochyliłem się i złączyłem nasze usta. Nie całowałem go delikatnie, ale dokładnie tak jak wtedy w samochodzie. Stefan wczepił palce w moje włosy i stanął na palcach, a ja w tym czasie przesunąłem dłonie na jego plecy, a potem odsunąłem się trochę, aby ściągnąć z niego koszulę. Chyba urwałem guzik lub dwa, ale żaden z nas nie zwrócił na to uwagi.
Kiedy koszula Stefana opadła na podłogę, zsunąłem dłonie po jego ciele i złapałem go za pośladki, a następnie podniosłem. Przyparłem go do ściany i zacząłem całować jego szyję, a Stefan w tym czasie nieudolnie starał się rozpiąć moją koszulę, która już po chwili dołączyła do tej jego.
Oderwałem go od ściany i skierowałem się w stronę łóżka. Rzuciłem go na nie i zdjąłem z niego spodnie, buty i skarpetki. Rozebrałem też siebie i ponownie znalazłem się między jego nogami. Pieściłem jego ciało ustami, a moje dłonie znalazły się na jego bokserkach, gdy Stefan złapał mnie za nadgarstki. Poderwałem gwałtownie głowę i spojrzałem mu w oczy. Przestraszyłem się, że zrobiłem coś nie tak.
— Wolniej - szepnął. Pokiwałem głową z uśmiechem i przycisnąłem usta do jego szyi, a moje dłonie przesunęły się na jego uda.
Stefan
10:14
Mimo zamkniętych oczu, wciąż czułem jego dotyk. Ten przyjemnie pobudzający oddech, który w tamtym momencie łaskotał moją szyję, nie pozwalał mi dalej spać. Mój blond anioł jednak nie pozwolił mi odejść. Podczas snu objął mnie tak, że ciężko mi się nawet ruszać. Wtedy nie był to zbyt wielki problem dla mnie. W końcu ciepło ciało Michaela oraz sama jego obecność w zupełności mi wystarczyła.
Niestety podczas tulenia się do pana policjanta, zaczęło mi się strasznie nudzić. Dlaczego w takich momentach moje ręce muszą coś zrobić i aż same drżą, aby tylko czegoś bym dostał. Tym czymś zostały biedne kosmyki włosów Michaela, co w niekrótkim czasie zostało przyczyną wybudzenia mężczyzny.
— Cześć piękny — powiedział, gdy tylko nasze oczy ponownie spotkały się po wczorajszym akcie miłości. Nie musiałem czekać, aby ten zaczął napierać własnymi ustami na moje. Była to dla mnie coś w rodzaju delikatnego odlotu. Krótka wycieczka do nieba i niestety szybki powrót do rzeczywistości, która teraz malowała się bardzo pozytywnie.
— Hej Michael — odpowiedziałem lekko zawstydzony. Nigdy nie wiedziałem co miałem zrobić w takiego typu sytuacjach. Czy wylegiwać się w jego ramionach czy jednak wstać? W końcu po upojnej nocy nasza relacja się zmieniała, tylko czy to dobrze? — Chyba dobrze ci się spało.
— Ah wyśmienicie się spało, ale krótko. — uśmiechnął się promiennie blondyn, otulając mnie jakbym był jego pluszowym misiem.
Chociaż mam tyle lat i jestem starym koniem, to w tamtym momencie czułem się jak dziecko tulone przez mamę. Takie poczucie bezpieczeństwa, ciepła i miłości kojarzyło mi się z kochaną rodzicielką, której swoją drogą dawno nie widziałem. Jednak to nie tak, że Michael przypomina mi matkę. W końcu z mamą nie chcę się całować lub kochać. Tylko do blondyna kieruję takie działania. Swoją drogą nigdy jakoś żaden z nas nie powiedział czegoś na co tak oczekuję. Żaden z nas się nie odważył, chociaż zachowujemy się jak normalna para. Czy to coś znaczy?
Wiecie jak łatwo zepsuć sobie humor będąc mną? Wystarczy tylko zacząć myśleć, a wtedy wszystkie czarne scenariusze same się pojawiają. Tak też było w momencie, kiedy to leżeliśmy wtuleni w siebie. Chociaż czułem jego ciepło i bicie serca, nie miałem pewności co do naszej znajomości. W końcu oficjalnie nie jesteśmy razem.
Co jeśli to tylko przygoda, która skończy się wraz ze wstaniem z tego łóżka?
Niby przez ten długi czas się poznaliśmy, ale nigdy nie mam pewności jak zachowa się w tej strefie uczuciowej. Pocałunki lub miłe gesty wywołują taką radość i przyjemność, ale one przecież nie są wyznacznikiem miłości. W końcu ile to razy ja sam wykonywałem je w kierunku Lily czy Agi? Tyle że to nie były gesty dla partnera, ale też to były gesty miłości, jednak w tym wypadku przyjacielskiej. Tak samo w kierunku Gregora, który niegdyś zajmował pierwsze miejsce w moim sercu. Teraz zdarzy się nam przytulić lub czule poklepać na ramieniu, ale obaj wiemy, że to nie miłość.
W każdej komedii romantycznej pokazuje się, że emocje i gesty są ważne, ale co jeśli ich nie będzie? Miłość zostanie czy wyparuje wraz z ciepłem cudzego dotyku? Skąd ja mam mieć pewność, że Michael naprawdę mnie kocha na dobre i na złe czy też kocha to, że daję mu uwagę lub większe zainteresowanie jego osobą? Znamy się dobrze, ale czy na tyle dobrze by rozpocząć coś co dla nas obojga będzie podporą w brutalnej rzeczywistości?
Rozmyślając o tym, co pokrótce przedstawiłem do góry, nie zauważyłem jak moje dłonie znalazły jego tors i nerwowo macały go po całej jego powierzchni. Nie myślałem o tym, moje ręce same zaczęły go dotykać, dając mi tym sygnał, że coś jest na rzeczy.
— Spokojnie jeszcze będziesz miał wiele okazji mnie podotykać — pogodny głos Michaela wyrwał mnie z rozmyślań. Zdziwiony tą wypowiedzią, spojrzałem mu prosto w oczy. Nawet nie zamierzałem mu odpowiadać, po prostu spuściłem wzrok na moje ręce. Przez własne czyny poczułem się strasznie głupio, więc po prostu milczałem. Michael jakby rozumiejąc, również nic nie powiedział. Z przyjemnością leżeliśmy sobie w łóżku, do momentu, gdy drzwi od pokoju nie otworzyły się, a w nich stanął jakiś mężczyzna, którego skądś kojarzyłem.
— Stary nie uw… — urwał, kiedy tylko zobaczył nas. Ku mojemu zaskoczeniu, blondyna usiadł na materacu i uśmiechnął się w stronę faceta. Natomiast jakbyście się interesowali gdzie schował się wasz Bober, to powiem wam tyle, pod pierzyną jest strasznie gorąco.
— Co się stało Manuel? — usłyszałem tylko głos Michaela, który próbował wyciągnąć mnie spod pierzyny. — Stefan nie wygłupiaj się, to tylko mój przyjaciel.
— Widzę że nieźle świętowaliście sukces naszego kolegi — zaśmiał się mężczyzna, najwyraźniej ciągle będąc w pomieszczeniu. — No dobrze chłopcy, bawcie się dalej, ale pamiętaj Michael, że w poniedziałek się wyspowiadasz!
Potem pojawił się dźwięk zamykanych drzwi, a potem dziwne uśmieszki skierowane w naszą stronę od kolegów blondyna. Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak zażenowany lub zawstydzony. W końcu takie sprawy lepiej, aby zostały między dwiema osobami, ale nie. Dobrze, że chociaż Michael, ciągle stał obok i próbował mi dodać otuchy, bez skutku.
Boże jak ja kocham poprawiny!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top