08

- Odwiozę cię - powiedział Zayn, a ja uniosłem wzrok. Niezgrabnie wstałem z ziemi i pobiegłem do łazienki. Otworzyłem klozet, upadłem na kolana i zwymiotowałem. Usłyszałem prychnięcie Zayna, przez co zadrżałem i ponownie nachyliłem się bardziej nad muszą.

Po moich policzkach spływały łzy, gdy wstałem by opłukać usta. Zerknąłem na swoje odbicie w lustrze, a za sobą zobaczyłem Zayna.

- To nic takiego Niall - dotknął mojego ramienia, przez co zacisnąłem powieki. Druga jego dłoń, opadła na moje biodra - Nie mów mi, że myślałeś, że załatwię ci sesje, a w przyszłości castingi na piękne oczy - mruknął całując mój kark, przez co skuliłem się w sobie.

- Nie dotykaj mnie - wyszeptałem, przez co zabrał moje dłonie. Nagle położył dłoń na moim karku i momentalnie przycisnął mój policzek do blatu tuż przy umywalce. Jęknąłem z bólu. Zayn pochylił się nade mną i poczułem jego ciepły oddech przy uchu.

- Mogę być twoim największym koszmarem Niall, ale mogę być też najmilszym człowiekiem na ziemi. Ale musisz na to zasłużyć - syknął - Jeżeli będziesz się tak dalej zachowywał, możesz zapomnieć o swojej karierze. Rozumiemy się, słonko?

Zacisnąłem powieki.

Lou miał rację. On to robi. Zrobił karierę bo wiedział komu usiąść na kolanach.

- Będę okay - wyszeptałem. Nie ważne jak okropne to wszystko było, to zależy mi na karierze.

- Dobra decyzja - mruknął puszczając mnie, a ja wyprostowałem się - Pojutrze idziemy się spotkać z producentem. Jeżeli się spiszesz, wystąpisz w reklamie, kwiatuszku - złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z łazienki.

Wyszliśmy z mieszkania i zjechaliśmy windą, do podziemnego parkingu. Wsiedliśmy do auta, a ja wpatrywałem się w swoje kolana. Nie byłem w stanie na niego spojrzeć po sytuacji w jego sypialni. Myślałem, że jest inny.

Odwiózł mnie pod dom, a gdy chciałem wysiąść, złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując z aucie.

- Dzisiejsza sytuacja ma zostać między nami - powiedział patrząc mi w oczy - Tak jak każda następna. Jeżeli ktoś się dowie, pożałujesz.

Następna sytuacja?

- D-dobrze - wymamrotałem odwracając wzrok - Do widzenia.

Zatrzasnąłem za sobą drzwi i wbiegłem do domu. Rzuciłem swoim plecakiem i zamknąłem się w swoim pokoju. Położyłem się na łóżku, skuliłem przytulając mocno do siebie poduszkę.

W moich oczach znowu wezbrały łzy.

Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wygrzebałem go z kieszeni i odebrałem połączenie od mojej przyjaciółki.

- H-hej - wyszeptałem.

- Nialler? Gdzie ty jest.. Czy ty płaczesz? - usłyszałem Caroline, której oskarżający głos zmienił się w łagodny.

- Trochę - wymamrotałem wycierając policzki.

- Zaraz u ciebie będę - powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi.

- Przecież są jeszcze lekcje..

- Pieprzę francuski jeżeli mój przyjaciel ma zły dzień. Będę za pół godziny Ni - cmoknęła w słuchawkę rozłączając się.

Odłożyłem telefon zaczynając myśleć czym uzasadnię mój płacz. Bo prawdy jej nie mogę powiedzieć. 

Caroline przyjechała do mnie, ale na szczęście nawet nie spytała się co się stało. Po prostu weszła na łóżko, na miejsce za mną i przytuliła się do moich pleców.

Zasnąłem w objęciach mojej przyjaciółki, płacząc cicho, z obrazem Zayna w mojej głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top