03

Leżałem na łóżku wpatrując się w wizytówkę trzymają między palcami. Telefon leżał na poduszce tuż obok mojej głowy, a ja zastanawiałem się czy dzwonić czy nie.

Przygryzłem mocno dolną wargę i sięgnąłem po telefon. Wpisałem cyferki, nacisnąłem zieloną słuchawkę i wbiłem wzrok w sufit wsłuchując się w sygnał.

- Zayn Malik, słucham - odezwał się głos po drugiej stronie, a ja powstrzymałem się od spanikowania i rozłączenia się.

- Dz-Dzień Dobry - powiedziałem powoli i mimo wolne zająknąłem się - Jestem Niall Horan. Wczoraj był Pan u mnie..

- Oo, Niall. Miło mi cię słyszeć - głos Pana Malika natychmiast zmienił się z profesjonalnego na taki miły. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przeniosłem wzrok na moje błękitne skarpetki.

- Ja.. dużo myślałem od wczoraj - przełknąłem z trudem ślinę niedokońca wiedząc jak powieniem zacząć czy nawet kontynuować tą rozmowę - Ja chciałbym tej szansy. Na karierę - odparłem. Po drugiej stronie słuchawki była cisza, a ja bałem się, że mężczyzna się rozłączył jednak wtedy się odezwał.

- Bardzo się cieszę Niall. Czy jest możliwość byśmy spotkali się jutro po południu?

- Oczywiście - powiedziałem nieukrywając podekscytowania.

- Wspaniale. Przyjdź ze swoją mamą do kawiarni La Bomboniera, może być o czternastej?

- Z-z mamą? - znowu się zająknąłem.

- Tak. Jesteś niepełnoletni i jeżeli mamy zacząć współpracę, muszę porozmawiać z twoim prawnym opiekunem - powiedział, a ja przymknąłem powieki. Boję się, że mama albo się nie zgodzi, albo wyśmieje moje marzenia. Ewentualnie nawet nie będzie w stanie dotrzeć na to spotkanie.

- Dobrze - wymamrotałem.

- Świetnie. Do jutra Niall.

- Do widzenia - rozłączyłem się i wyszedłem z łóżka. Mama była w kuchni gotując dla nas obiad - Mamo? - odezwałem się wchodząc do pomieszczenia.

- Słucham Ni - mruknąła wrzucając pokrojoną marchewkę do garnka.

- Bo.. niedawno był casting i ja.. poszedłem na niego i jakiś wpływowy mężczyzna zauważył mnie i chyba chce dać mi szansę - powiedziałem cicho.

- To uroczy dowcip synku, ale nie mam na to czasu - mama wywróciła oczami, a ja poczułem ukłucie w sercu.

- Ja nie żartuję - wyjąłem z kieszeni wizytówkę i podałem ja mamie - Jesteśmy umówieni z nim jutro o czternastej.

- Niall.. - zaczęła mama wpatrując się w biały kartonik i założyła kosmyk jasnych włosów za ucho - Nie sądzę by był to dobry pomysł. Nie rób sobie nadzieji..

- Proszę cię! Mamo wiesz, że to moje marzenie i.. - urwałem chowając twarz w dłoniach. Wziąłem głęboki oddech i potrząsnąłem głową - Chociaż to jedno spotkanie. Jeżeli nic z tego nie wyjdzie, odpuszczę sobie to aktorstwo.

Mama patrzyła na mnie dłuższą chwilę.

- Dobrze - kiwnęła głową - Ale naprawdę nie możesz sobie robić nadzieji, bo konkurencja jest naprawdę duża i jest wielu takich chłopców jak ty z wielkimi ambicjami - powiedziała wracając do gotowania.

Przełknąłem łzy i kiwnąłem głową. Dopiero gdy zamknąłem się w swoim pokoju, pozwoliłem łzom spłynąć po moich policzkach. Czy ja pragnię zbyt wiele? Chciałbym tylko szansy na spełnienie marzeń i wsparcia od mamy, jest przecież najważniejszą osobą w moim życiu.

Resztę dnia uczyłem się choć z trudem mogłem się skupić na czymkolwiek innym niż jutrzejsze spotkanie z Panem Malikiem.

Od autorki: Przepraszam, że rozdziały takie mulące, ale nie mam pojęcia jak to rozkręcić, przynajmniej na tą chwilę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top